Recenzja: Denon AH-D7000

Budowa

Denon_AH-D7000_1  Wiele poświęcono tym słuchawkom recenzji i audiofilskich pogawędek, a wszystkie one nieodmiennie chwalą wygląd. Ale czyż może być inaczej, kiedy one są takie ładne?
Drewniane pokrywy przetworników to w przypadku modeli zamkniętych już tradycja, zapoczątkowana przez najwybitniejszych przedstawicieli gatunku z Sony R-10 i Audio-Techniką L3000 na czele, choć u tej ostatniej drewno dodatkowo powleczone było skórą. Nowicjusz Denon poszedł tą wypróbowaną i naśladowaną także przez JVC drogą, przy czym użył drewna mahoniowego, znanego z najwyższych konstrukcji słuchawkowego weterana produkcji słuchawek otwartych – firmy Grado. Te drewniane okrywy wykończono na wysoki połysk i opatrzono złotymi napisami DENON, ale tak naprawdę ważne jest, że nie są to takie całkiem zwykłe drewniane osłony, bo z zewnątrz widać, że zostały z lekka wyprofilowane. Nie tak zmyślnie jak u wzorcowych pod tym względem Sony R-10, ale jednak coś niecoś. Dobre i tyle. Denon zapewnia wszakże, że nie mamy tu do czynienia z jakimś zabiegiem pozornym czy chwytem marketingowym, tylko we wnętrzu muszel D7000 czuwa coś naprawdę wartościowego, mianowicie tak zwany Acoustic Optimiser – rozwiązanie dbające o tłumienie fali pogłosowej odbitej od muszli za przetwornikiem, dzięki czemu dźwięk mimo konstrukcji zamkniętej pozostaje naturalny i wolny od zbędnej pogłosowości.

I faktycznie tak się dzieje – dźwięk Denonów jest naturalny i wolny od pogłosu. Pozostaje jedynie pytanie, na czym ten Acoustic Optimiser tak naprawdę się opiera, ale tego się już z materiałów reklamowych nie dowiemy i zmuszeni jesteśmy zadowolić się ogólnikowymi sloganami w rodzaju „dbałości o brak nadmiernego wychylania membrany”.
Od strony ucha znajdujemy bardzo porządne skórzane pady, kształtem nawiązujące do tych ze Staksa Omegi i Sony R-10. Dobrze przylegają do głowy, a ich ruchomość na obwodzie umożliwia ułożenie małżowiny usznej dokładnie na wprost przetwornika, bez uciążliwego uczucia gniecenia czy uwierania. Całość zawieszono na magnezowej konstrukcji zwieńczonej pokrytym skórą pałąkiem. Jest bardzo lekka i ma świetne właściwości tłumienia wibracji, a wypróbowana została przez Sony w ich legendarnym flagowcu, który niewątpliwie stanowił dla konstruktorów Denona punkt odniesienia. Denon nie oferuje wprawdzie pałąka dopasowującego się samorzutnie do głowy, ale zatrzaskowa regulacja wysokości zawieszenia umożliwia i bez tego łatwe dopasowanie, choć według mnie punkty regulacyjne powinny być usytuowane gęściej.
Wszystko to łączy się ze wzmacniaczem przy pomocy kabla z miedzi beztlenowej klasy 7N, czyli wyjątkowo szlachetnego gatunkowo. Całość pakują w eleganckie pudło, którego wierzch jest skórzany, a wnętrze wyłożono sztucznym atłasem jasnej barwy.
Ze spraw konstrukcyjnych nadmienić wypada, że impedancja opiewa na zaledwie 25 Ohm, a przetworniki mają średnicę 50 mm i napędzane są przez magnesy neodymowe. Wykonano je z mikrofibry, czyli sztucznych włókien sto razy cieńszych od ludzkiego włosa. W porównaniu z 53 milimetrowymi przetwornikami Audio-Techniki W5000, a zwłaszcza 56 milimetrowymi Sennheiserów HD 800 ich średnica nie wydaje się duża, ale miałem już się okazję przekonać, że wielkość nie odgrywa tu roli zasadniczej, bo też 50 milimetrowe przetworniki Sony R-10 spokojnie zdeklasowały tamte większe.
Słuchawki mogą przyjąć sygnał o mocy 1,8 Wata, a więc prawie dwa razy silniejszy niż R-10 i niemal tak samo pokaźny jak W5000 (2 Waty), przenoszą pasmo 5 Hz –  45 kHz i ważą bez kabla 375 g. Sporo, ale na głowie nie czuć.

Odbębniwszy kwestie techniczne, ergonomiczne i estetyczne możemy przejść do meritum, czyli brzmienia. Znów przy tej okazji wchodzą nam w paradę Sony R-10, bo już na okoliczność modelu D5000 pojawiły się głosy o pokrewieństwie brzmieniowym Denonów z tym arcydziełem słuchawkowej sztuki, a niejaki Markl założył nawet firmę Lawton Audio, zajmującą się przeróbkami Denonów tak by brzmiały do Sony jeszcze podobniej, o czym w recenzji R-10 już wspominałem. Dodam od razu, że tenże Markl utrzymywał i wciąż utrzymuje, że model D7000 nie wniósł do kwestii brzmieniowej żadnej istotnej nowości, gdyż gra niewiele lepiej od poprzednika, a po przeróbce różnica jest jeszcze mniejsza. Moje zdanie jest jednak odmienne.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Denon AH-D7000

  1. Maciej pisze:

    Dziś trochę bardziej wnikliwie słuchałem ich w jednym z salonów. Z całą pewnością ich góra jest bardziej przyjazna i mniej jaskrawa niż ta w AH-D71000. Całościowo też oceniam je jako lepiej brzmiące od tych nowszych. Co więcej brzmią dla mnie lepiej niż TH-900. Ponieważ średnica AH-D7000 jest bardziej wypełniona i całościowy przekaz ostatecznie bardziej mnie ujął. Ujął mnie na tyle że jak dorwałem się do nich to ciężko było mi się z nimi pożegnać. A takiego silnego uczucia z TH-900 nie było. Wykończenie prawie identyczne u AH-D7000 i TH-900. Źródło dla TH-900 i AH-D7000 takie same.

    1. asmagus pisze:

      Bardzo ciekawa opinia. Spotkałem się już ze zdaniami, iż D7000 i TH-600 to niemal takie samo brzmienie, jednak preferencja D7000 nad TH-900 to intrygująca rzecz.

      Może ktoś mi wyjaśni jeszcze pewną sprawę. TH-600 to magnes Tesla 1 (1000 gaus), TH-900 to Tesla 1,5 (1500 gauss), D7000 magnes neodymowy, nie wiadomo ile gauss, ale… z wszystkich trzech przy impedancji 25 om to D7000 mają najwyższą efektywność 108 dB, podczas gdy, TH-600 mają 94dB, a TH-900 100dB?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Najprawdopodobniej chodzi o to, że różne są naprężenia i elastyczność membran.

        1. asmagus pisze:

          Ciekawe. Jaka byłaby (w teori) konsekwencja (dla brzmienia) mniejszego naprężenia? Oraz czy wyższa efektywność sugeruje większą sztywność?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Nie wydaje mi się byśmy na tej zasadzie mogli dojść do wielu ustaleń ogólnych. Z jednej strony prawdopodobnie silnie naprężone membrany T1 dają efekt pewnej twardości i właśnie swoistego brzmieniowego naprężenia, ale z drugiej Grado – jedyna firma otwarcie przyznająca się do membran o dużym naprężeniu – nie ma w swoich słuchawkach takiego efektu. Za to zarówno T1 jak i Grado mają dźwięk bardzo szybki. Jeszcze szybszy mają jednak AKG K812, o których można podejrzewać, że membranę mają silnie naprężoną ale bardzo cienką i dość elastyczną, dającą efekty podobne co u elektrostatów (u których membrana jest wyjątkowo cienka ale słabo naprężona, jednak poruszana na zupełnie innej zasadzie). A AKG K1000 membranę mają całkowicie nienaprężoną, a są podobnie szybkie co K812 i elektrostaty.
            Natomiast łatwość napędzania łączy się bardziej nie ze sztywnością tylko niską impedancją. Ale też nie do końca. Grado GS-1000 i K812 napędza się raczej trudno, pomimo niskiej impedancji. Ale wysokoimpedancyjne T1 jeszcze znacznie trudniej. To wszystko zależy także od masy uzwojenia, i dlatego mające lżejsze uzwojenie słuchawki Audio-Techniki napędza się wyjątkowo łatwo.

  2. Piotr Ryka pisze:

    D7000 to słuchawki bardzo zależne od toru. Bardziej niż TH-900.

  3. Maciej pisze:

    A jak według Pana mogły by wypaść z Lebenem? Teoretycznie niska impedancja powinna nie generować brumu. Ale pytanie jak reszta aspektów tego połączenia?

  4. Piotr Ryka pisze:

    Takich rzeczy nie można przewidzieć. Ale można zakładać, że brzmienie to byłoby znakomite.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy