Recenzja: Schiit Asgard 2

Schiit_Asgard2_08   Wpadliśmy w te słuchawki po same uszy, ale odsiecz w postaci wzmacniaczy zintegrowanych i odtwarzaczy CD niedługo ma nadejść, a jedne głośniki już czekają na swoją kolej. Asgard przyjechał jednak wcześniej i nieładnie się stało, że wyprzedzili go niektórzy spośród tych co przyjechali później, ale ogromnie im się śpieszyło i wepchali się bez kolejki. Pora jednak oddać mu sprawiedliwość, na którą bez wątpienia zasługuje.

Nie będę trzeci raz pisał, że firma Schiit reklamuje się ordynarnym słownictwem z nieco zmienioną pisownią, bo już to dwa razy przy okazji wzmacniaczy Mjolnir i Lyr robiłem. Że co? Że właśnie to się stało? – No, faktycznie. Trudno, jak Schiit to Schiit. Schiitów ci u nas dostatek, lecz i tego przyjmiemy na świadectwo, że firma to mimo używania brzydkich wyrazów zacna i na uwagę zasługująca. Zupełnie jak Mark Twain, który też klął na czym świat stoi.

Także już to pisałem, ale znów przypomnę, że amerykański Schiit ma do rynku audio nietypowe podejście marketingowe, zabraniające dystrybutorom wysokich marż i ogólnie preferujące sprzedaż wysyłkową z własnej strony internetowej. To jeden z filarów jego sukcesu, dzięki któremu produkowane przez Schiita wyroby mają wyjątkowo korzystny stosunek jakości do ceny, co przywołując wspomnienie niedawno opisywanego też amerykańskiego ALO Audio Continentala zaczyna pachnieć regułą i każe z szacunkiem patrzyć na amerykańskiego konsumenta, który na skandalicznie wysokie ceny najwyraźniej jest w jakiejś mierze uodporniony, toteż mają tam one kłopoty ustępując tu i ówdzie pod presją kupujących. Z tymi cenami tak nawiasem nieustająca jest bieda, bo kiedy rosną – źle, ale gdy zaczynają spadać – jeszcze gorzej. Na przeszło dziesięć lat pogrążył się japoński rynek w deflacyjnej zapaści i całkiem jeszcze z niej się nie wydobył, a deflacja to nic innego jak spiralny spadek cen w odpowiedzi na oczekiwania rynku że spadną jeszcze bardziej. Deflacyjny spadek popytu wynikający z oczekiwania klientów na jeszcze niższe ceny to jedna z najgroźniejszych ekonomicznych chorób. Jak pokazuje praktyka, najkorzystniejsza jest sytuacja gdy ceny rosną, ale wolniej niż płace. Wówczas postęp najlepiej jest zapewniony. Tak może się dziać tylko wówczas gdy rośnie wydajność, czyli unowocześnia się produkcję i wprowadza na rynek nowe wyroby oraz usługi, a nie tylko coraz więcej materiałów reklamowych w nadziei wydarcia klientów konkurencji. Firma Schiit deflacją jednak się nie przejmuje i stawia na ostrą walkę o klienta, w ramach której oferuje urządzenia lepsze i tańsze, co oczywiście jest fundamentem sukcesów kapitalizmu z jego nieustającą innowacyjnością i wojną o nabywców. Przy okazji jeszcze tylko dopowiem, że próby zastępowania a nie uzupełniania marketingiem wynalazczości, zwłaszcza w połączeniu z rosnącą dywersyfikacją dochodów – zjawiska bardzo charakterystyczne dla ostatnich dekad – są jeszcze dużo gorsze niż deflacja, a efektem ich działania zalew tanich towarów złej jakości w miejsce nieco lub sporo droższych, ale ambitniejszych i zdecydowanie całościowo wartościowszych. To jednak temat na inną debatę, którą po części wiodłem w tekście o sensie i rozterkach audiofilizmu.

Wracając do Schiita. Nie wynalazł on wprawdzie koła ni prochu, lecz dziarsko kroczy w awangardzie postępu słuchawkowych wzmacniaczy, oferując dużą moc i świetne brzmienie z małych obudów za małe pieniądze. Sprawdźmy jak to wypadło tym razem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Schiit Asgard 2

  1. Maciej pisze:

    Miałem okazję posłuchać chwilę w Earmanii/Audiomagic. I o ile pierwszy Asgard był dla mnie wyczuwalnie tranzystorowy, taki dość surowy i nie miał charyzmy. O tyle Asgard Drugi brzmi w sposób delikatnie pełniejszy i gładszy. Tylko tyle mogę o nim napisać w oparciu o swoje krótkie doświadczenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie miałem okazji słuchać pierwszego Asgarda. Drugi jest na pewno w porządku i wart polecenia.

  2. Maciej pisze:

    Do zalet pokusiłbym się o dopisanie wyjścia PRE. W I-ce tego nie było a to wielki plus.

  3. roman pisze:

    Piotrze nie dał byś rady posłuchać kompletu Schiita czyli wzmacniacza z DACiem,powiedzmy Bifrosta z Lyrem lub Asgardem ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie wiem. Zapytam. Ostatnio DAC-ów nie mieli, ale może już są.

  4. Maciej pisze:

    A tak z innej beczki.. Kiedy możemy się spodziewać recenzji TH900?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie kończę artykuł o płytach binauralnych, potem muszę napisać o głośnikach Bipolara, a potem Fosteksy albo HD 800.

  5. Maciej pisze:

    Chętnie poczytam o binauralnych nagraniach. Na razie słuchałem tylko kilku demonstracyjnych realizacji od Chesky Records. Ale nie będę wybiegać przed szereg z wrażeniami.

  6. rik pisze:

    Nadawałby się ten wzmacniacz do Beyerdynamic DT-150? Czy może lepszy Black Pearl?

  7. Piotr Ryka pisze:

    Myślę, że nadawałby się znakomicie. Schiit ma więcej energii i drajwu, a Sonic Pearl elegancji brzmieniowej. Tak więc co kto woli.

    1. rik pisze:

      Ok, dziękuję. W prawdzie nie wiem co to jest ta elegancja brzmieniowa, ale energia, drajw i brzmienie instrumentów to jest to co lubię. Czyli wychodzi na to, że Shiit.

  8. Bartosz pisze:

    Ja mogę dopowiedzieć, że Asgard 2 jest podatny na stosowanie dobrych kabli zasilających gdzie można znacząco ukształtować jego brzmienie. Ja testowałem z kablami Furutecha i szczególnie
    FP3TS20 wyszedł mu na dobre porządkując scenę i wydobywając więcej wyrafinowania a także dodając mu nieco analogowości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy