Relacja: Thöress Puristic Apparatus na AVS 2017

   W kolejnym nawrocie na ostatni AVS chciałbym zaakcentować obecność tam niemieckiej marki Thöress Puristic Audio Apparatus, której nazwanie niszową byłoby krzywdzące, ale która do natychmiast rozpoznawalnych też nie należy. Krzywdzące, gdyż nisza kojarzy się z czymś nie tylko mało znanym, ale też specyficznym – nie dla każdego. Rynkowym zakątkiem wyłącznie pod specjalne upodobania, o których można zakładać, że większość ich nie podziela. Czymś więc ekscentrycznym lub z lekka wynaturzonym, jak jazda zimą na rowerze albo pływanie synchroniczne. Tymczasem Thöress Puristic Apparatus jest jak najbardziej dla wszystkich lubiących słuchać muzyki (a tych niewątpliwie jest większość), w szczególności chcących słyszeć ją jak najpiękniejszą – którzy są także w większości.

Powiecie: – E, już było, z Wrocławia sprawozdawałeś. To prawda, była relacja; na krótko przed Audio Show we wrześniu miał miejsce odsłuch w ramach wrocławskich spotkań „Audiofil”.  Był tam na miejscu sam Reinhard Thöress – twórca firmy i kompozytor sprzętu – a wraz z nim same najlepsze jego dzieła oraz opowieści o tym, jak do powstania ich doszło oraz jak i komu służyć mają. Więc nie byłoby teraz o czym gadać, sensu powtarzać tego samego, gdyby nie fakt, że na AVS wrocławski odsłuch nie został powtórzony. Sam Reinhard Thöress, a wraz z nim polski jego przedstawiciel – wrocławska firma Moje Audio – bardzo słusznie doszli do wniosku, że nie ma co znów się popisywać samymi najdroższymi sprzętami, tylko rzecz trzeba  potraktować bardziej po ludzku. W efekcie w torze znalazł się wprawdzie ten sam gramofon Cantano W/T z wkładką Murasakino Sumile MC oraz przedwzmacniacz gramofonowy Thöress Phono, a także pokazywany już we Wrocławiu korektor dźwięku Thöress Parametric Phono Equalizer, ale obok nich nieco tańsze monobloki na lampach 300B a nie 845 (które poszły w ruch dnia następnego) i przede wszystkim nie szczytowe kolumny 2CD12 MKII, a o połowę tańsze Laudspeaker I. Redukcja kosztów zatem znaczna, choć w dalszym ciągu system należący do drogich, jednoznacznie high-endowych. Zwłaszcza że pospinany topowymi Harmoniksami w najnowszej generacji czarno-czerwono-żółtej i rozstawiony na kosztownych stelażach Harmonium Audio.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę to musiał napisać, ale doszło jednak do tego, że warunki odsłuchowe na AVS okazały się lepsze niż wcześniej we Wrocławiu, gdzie duża lecz nieproporcjonalnie niska sala wynajęta przez „Audiofila” miała gorsze proporcje niż ciasna salka na AVS.

Maestro Reinhard i tym razem był na miejscu, ale już z nim nie rozmawiałem, tylko wzorem wędrowca znużonego podróżą klapnąłem na krzesełko i zapadłem w słuchanie. Zmrużywszy oczy przyjmować jąłem muzykę, i dwie myśli się pojawiły zaraz: że to najwyższa klasa światowa i że podpisuję się pod tym brzmieniem. Śladu obcości czy dziwności, często w innych pokojach psujących nastrój, tylko brzmienie najwyższej czystości w całkowitej bezpośredniości dane, przy zaznaczonym rysie lampowego ciepła i właściwej jedynie lampom elegancji postaci. Tym bardziej, że w torze najwyższej klasy gramofon, z gramofonom tylko właściwym signum spójności i energii.

To wszystko były jednak cechy standardowe, chociaż w niestandardowej dawce. Co natomiast bardziej niezwykłe, to niesamowita dźwięczność i witalność. A w tego ramach niespotykanej urody fortepian i blachy perkusyjne docierające już niemal do autentyzmu. Nie w stu procentach rozwinięte przestrzennie i nie aż autentycznie rozwibrowane (czego żaden sprzęt przywołać nie umie), ale prawdziwe aż niemalże, co jest doprawdy sztuką. Zjawiskowe także oklaski – rozbite i uformowane na dłonie; z odpowiednim atakiem, naturalną dawką sopranów (a prawdziwe oklaski bardzo są „jadowite” na górze), a także odpowiednią pojemnością dźwięków, nie sprowadzanych do form płaskich, zredukowanych.

Wraz ze zmienioną płytą na szerokim, rozległym planie zjawiła się barokowa orkiestra , dająca koncert nie bazujący głównie (jak to często ma miejsce) na dźwiękach odbitych, by przede wszystkim ukazać miejsce, tylko z brzmieniem skupionym na realistycznej eksplozyjności instrumentów – pełnym oddaniem dynamiki i harmonii. Realizm aż bił po uszach, a samo nagranie tak świetne, że tylko rozsiąść się lepiej i zostać. Jedynie wizja sześciu kolejnych pięter do odwiedzenia powstrzymała mnie przed rozmową z Reinhardem o kręcącej się płycie i ponownej o jego sprzęcie. Bowiem naprawdę nieczęsto spotyka się tego rodzaju nagrania; przeważnie reżyserzy dźwięku idąc na łatwiznę popisują się właśnie akustyką, przykrywając nią niedostatki w oddawaniu brzmień samych. A tu przeciwnie, cały nacisk na instrumenty, akustyka jako dodatek. I nie dość na tym, towarzyszyły temu jeszcze wielopiętrowe chóry z uwidocznieniem każdego śpiewaka, a jednocześnie żadnej przesady i egzaltacji. Sama naturalna faktura głosów i naturalne ciepło ciał. Więc mimo tak małej salki wielki spektakl pełnego formatu; na wielkiej, głębokiej scenie z popisującym się chórem.

Jedno mocno mnie w tym zastanawiało: dlaczego te mniejsze i o połowę tańsze głośniki, grające na dodatek w skandalicznych akustycznie warunkach, spisują się tak dobrze? Bo wchodząc do pomieszczenia od razu rzuciły się w oczy i z miejsca pomyślałem, że brzmienia jak we Wrocławiu  nie będzie. A jednak się zjawiło; redukcja kosztów z osiemdziesięciu na czterdzieści tysięcy nie pociągnęła zgubnych następstw. Aż musiałem zapisać w kajecie, że słuchane wcześniej małe Trennery (o których relacja już była) wypadły wprawdzie zdumiewająco, zwłaszcza w kontekście ich rozmiarów, ale to tutaj  było zjawiskiem. I w sumie to moja wina, że żadnych głośników Thöressa, ani w ogóle żadnego jego produktu jeszcze nie testowałem, co jest niedopatrzeniem.

3 komentarzy w “Relacja: Thöress Puristic Apparatus na AVS 2017

  1. Patryk pisze:

    Nie widzialem nigdy tak brzydkiego sprzetu HiFi. Niestety oko tez ma cos do powiedzenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie jest tak źle, idzie przywyknąć. Brzmienie wszystko wynagradza, a styl jest po prostu hard-retro.

      1. Patryk pisze:

        HARDCORE-Retro 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy