Relacja: Grobel Audio na Audio Video Show 2015

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_015 HiFi Philosophy   Z firmą Grobel Audio znamy się i nie znamy. Znamy bardzo dobrze ze słuchawek, bo wiele razy różne modele Staxa do zrecenzowania podsyłała, ale nie znamy ze sprzętu pozostałego, bo tego nigdy nie recenzowałem. Na dobry początek – miejmy taką nadzieję – zaczynam tę współpracę od wyodrębnionego opisu sali zasiedlonej przez Grobel Audio na ostatnim AVS, jak zawsze sali Magnolia hotelu Golden Tulip. W zeszłym roku i dwa lata temu poświęcałem temu miejscu także dosyć obszerne relacje, ale nie aż osobne, szczególnie wyróżniające. Tym razem będzie inaczej i piszę to z satysfakcją, bowiem w tym roku naprawdę wybitnie tam grało. A zarazem także przewrotnie, do czego zaraz dojdziemy. Jednocześnie to tegoroczne granie było w dużej mierze wypadkową dwóch lat poprzednich, jako że w roku zeszłym też grał tam profesjonalny magnetofon Revox PR-99 wspierany wzmacniaczem lampowym, jednak dźwiękowy finał zapewniały wówczas podstawkowe głośniki Franco Sebrin Accordo, a nie flagowe dla tej firmy podłogowe Ktema (24 900 €). Te z kolei grały rok wcześniej, ale wtedy nie było z kolei magnetofonu i elektronika też była inna, tak więc tym razem była to niejako synteza lat ubiegłych. Ale też nie do końca, albowiem wzmacniacz teraz był debiutancki, Jadis I-88 na lampach KT-150 Tung Sol (12,5 tys. €), a podobnie przetwornik.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_Grobel_001 HiFi PhilosophyIWłaśnie – przetwornik. Ktoś uważny mógłby pomyśleć, że od tej wytężonej pisaniny całkiem zgłupiałem, bo na co magnetofonowi przetwornik, skoro był to magnetofon analogowy a nie jakiś DAT. Ale właśnie przetwornik był – i w tym owa przewrotność. Słuchałem w sali Magnolia długo, wiele notatek sporządzając, a wychodząc zamieniłem słów parę z gospodarzem, panem Sebastianem Kienitzem, właścicielem Grobel Audio. Rozmowa była o sprzęcie, jak to między audiofilami, a wówczas dowiedziałem się, że całe to magnetofonowe granie to sprytne oszustwo. Bo siedzisz sobie i delektujesz się magnetofonową analogowością, doskonale słyszalną w brzmieniu, a wraz z tym sam siebie chwalisz, jaki też jesteś mądry i jaki słuch masz wybitny, że tak tą analogowość rozpoznajesz i czujesz. A potem się okazuje, że cała ta dumę rodząca analogowość to lipa, bo magnetofon odtwarzał przegrane na taśmę płyty CD, zgrywane poprzez przetwornik JS1 MKIV od Jadis Audio.

– A gdzież w takim razie ten przetwornik – pytam Sebastiana – bo go nie widzę?

– Nie widać, bo nie wystawiłem.

– To błąd, błąd zasadniczy. Przecież fenomenalną robotę odstawił i zmylił mnie całkowicie. Powinien chyba zwać się przechytrzacz, nie przetwornik.

– No, dobry jest, rzeczywiście, i może faktycznie trzeba go było pokazać, ale trudno, przepadło.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_Grobel_003 HiFi PhilosophyINie miałem zatem bezpośredniej styczności z Jadis JS1 MKIV (około 57 tys. PLN), ale pośrednio zgaduję, a nawet mam całkowitą pewność, że musi być fantastyczny i wart jest swoich tysięcy. Lampowa małpa do nabijania w butelkę audiofilskich ważniaków, ale nie pierwszy to raz tak się pomyliłem, bo na przykład w poprzednim roku odtwarzacz CD Nagry też mnie podobnie przechytrzył. Tłok w tamtej sali był taki, że początkowo go nie widziałem i nabrałem przekonania, że gra gramofon, a teraz SACD Rossini także podawał sygnał o analogowej gładzi, a więc mylącej w potencji, tyle że trochę chłodny i co do rodowodu oczywisty, jako że tłoku przy nim nie było. Gdyby jednak towarzyszącym mu wzmacniaczom Audio Research w miejsce rosyjskich KT włożyć węglowe Psvane, pewnie temperatura skoczyłaby w górę i głowę dam, że stałoby się  lepiej. Ale może zostawmy tą głowę, skoro prawdziwej analogowości rozpoznać nie umie…

Poza mistrzowskim przetwornikiem, którego nie było widać a tylko ślad w brzmieniu odcisnął, oraz kręcącym nad wszystkimi taśmami Revoxem, jako pamiątką lat dawnych, które stopniowo do łask wracają (czego dowodem opisany salon Nomos z takimi pamiątkami), a także wzmiankowanym już debiutanckim wzmacniaczem Jadis I-88 i szeroko znanymi kolumnami Ktema, w torze istotną rolę pełniło okablowanie Jadis Model 1 oraz wykwintny stolik włoskiej roboty – Copulare Grand Porto (za 8 tys. Euro). A razem grało to…

Brzmienie

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_006 HiFi PhilosophyJak już parę razy zdążyłem w różnych miejscach napisać, na tegorocznym AVS najczęściej spotykany był klimat tajemniczości. A więc chłód (mniejszy czy większy), a więc mocna ekspozycja detali (tym mocniejsza, im mniejszych), a więc poczucie co najmniej lekkiej obcości, jakiegoś odrealnienia, pewnej niesamowitości, nieziemskości, przeinaczenia. To są ciekawe klimaty tylko dla muzyki elektronicznej i w ostateczności rockowej, natomiast słuchać tego normalnie da się góra pół godziny, nie dłużej. Takiego rodzaju prezentacja tylko bowiem początkowo przyciąga swoją specyfiką, a potem jej nienaturalność odrzucamy, tak samo jak zimna obcość lodów jest przyjemna przez chwilę, ale żywić się tylko lodami byłoby czymś okropnym.

Wspominam o tym, ponieważ opisywany teraz system niewątpliwie balansował na krawędzi pomiędzy tego rodzaju niesamowitością a stylem normalnym; podającym muzykę wprost i w lustrzanym odbiciu, a nie udziwniającym krzywym zwierciadle. Ale tak to już jest, że kiedy umiejętnie operuje się na obszarach granicznych, wówczas można uzyskać efekt szczególnie korzystny, a najważniejszym dla ludzkości tego przykładem jest granica pomiędzy geniuszem a szaleństwem. Cesare Lambroso poświęcił tej tematyce nawet książkę Geniusz i obłąkanie, a choć nie jest ona stricte naukowa ani głęboko analizująca, to jednak zwraca uwagę na problem i podaje liczne przykłady, nierzadko szokujące. Nie zagłębiając się w temat ale mając go na uwadze możemy w tym miejscu przyjąć, iż zespołowi Franco Sebrin- Jadis, dla którego Revox był tylko usługodawcą, udało się zorganizować taki szczególny popis na krawędzi geniuszu i szaleństwa.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_012 HiFi PhilosophyPo stronie geniuszu znalazła się w tym wypadku właściwa temperatura – ani przez chwilę nie dająca poczucia chłodu i zarazem w najmniejszym stopniu niemożliwa do oskarżenia o przegrzewanie – a podobnie wzmiankowana analogowość, co tak mnie mimo cyfrowego rodowodu nabrała; jak również idąca w ślad za nią melodyjność, śpiewność, szybkie narastanie i odpowiednie podtrzymywanie dźwięku, a przede wszystkim misterność jego obróbki. Ale właśnie wraz z tą misternością stajemy na samej krawędzi szaleństwa, jako że była niezwykła i uwagę przykuwająca, w efekcie czego dochodził do skutku właśnie ten model graniczny, w którym głosy ludzi i instrumentów miały wprawdzie jak najbardziej naturalną podstawę, niemniej otaczał je swoisty nimb nieziemskości. To okazało się rewelacyjnie sprawdzać, toteż z wielu stron posypały się głosy, że grało w tym Grobel Audio szczególnie świetnie, a nawet wiele osób optowało o przyznanie temu miejscu tytułu dźwięku wystawy.

A zatem wyjątkowo udana synteza naturalności z niezwykłością, dająca poczucie, że gra to jak w życiu, a zarazem przystęp do pewnego misterium. Akcent szedł bowiem nie tylko na naturalność, analogowość i prawidłową temperaturę, ale w równym stopniu na szczegółowość, ożywianie przestrzeni i przede wszystkim ukazanie dźwięków w takiej perfekcji, że poprzez tą perfekcję aż niesamowitych. Membrany bębnów pokazały się prawie jak żywe, a dopiero co miałem z kimś rozmowę o bębnach, przy okazji innego super systemu, podczas której padła sugestia, że bębny są perfekcyjne, na co rzekę, że perfekcyjne to one nie są, bo perkusję mam w domu i każdemu mogę udowodnić, że to co umie prawdziwa „perka”, tego nie potrafi żaden system.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_026 HiFi PhilosophyTak samo jest z saksofonem czy fortepianem (mam w pobliżu saksofon a nie mam fortepianu), niemniej fakt faktem – najlepsze systemy potrafią tak dużo, że naprawdę trzeba się znać i móc na bieżąco sprawdzać, żeby wyłapać różnice między nimi a rzeczywistością. To się w gruncie rzeczy i nade wszystko sprowadza do ilości energii oraz sposobu jej propagacji; jednak nie będziemy tego tu drążyć, a tylko powiem, że sposób ukazania instrumentów perkusyjnych przez system u Grobel Audio robił niesamowite wrażenie, tak dalece odbiegał od audiofilskiej przeciętności. Nie był perkusją dosłownie, ale na pewno był taką, o jakiej audiofile marzą.

Owa niesamowitość biegłości technicznej na całym obszarze pasma, zarówno co do ogólnej plastyki dźwięku jak i sposobu ukazywania jego najmniejszych nawet detali, dawała nie tylko całościową przyjemność, ale pozwalała osiągać ją nawet przy stosunkowo cichym odtwarzaniu. W salonie Grabel Audio, jak na średnią Show, grało dość cicho, względem takiego RCM, nie mówiąc o T+A, całkiem nawet; a mimo to satysfakcja była zupełna i chęć podkręcenia głośności, by jakieś niedostatki rekompensować, się nie pojawiała. Siedziało się, słuchało, czar płynął a czas stawał. Inny wymiar, a więc to, o co się audiofile tak biją.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_031 HiFi PhilosophyMożna zatem było w tamtej sali uciekać w audiofilską krainę zapomnienia, narkotykowi muzyki się całkowicie oddając, ale recenzent nie mógł sobie na to pozwolić, przynajmniej nie kiedy czas go gonił. Tak więc musiałem się skupiać i bez przerwy analizować, a nie tylko rozkoszować muzyką. Wraz z tym docierało do mnie, że dźwięk został całkowicie oderwany od kolumn i że jest to dźwięk o fantastycznej czystości i świeżości powietrza, a także towarzyszy mu wzorcowa separacja. Pod tym względem ideał i chyba w życiu nie słyszałem niczego lepszego. A zarazem separacja spleciona w koherentną i naprawdę głęboką scenę. Może nie aż przepastną, ale jak na pierwszy rząd, gdzie siedziałem, to rzeczywiście głęboką a nie tylko z zaznaczającą się głębią. Popisowa okazała się też dynamika – i to pewnie dlatego przy niskim poziomie głośności słuchało się super, przy czym w nawet najtrudniejszych momentach, których tutaj nie brakowało, nie pojawiał się cień przesteru.

Bo trzeba także pochwalić Grobel Audio za odpowiedni repertuar muzyczny, na tle powszechnie panującej nędzy wyjątkowo dobrze dobrany, jak również za stworzenie odpowiedniego klimatu, w postaci przyciemnionego, nastrojowymi plamami rzucanego światła i ozdobników z instrumentów muzycznych. W takich warunkach słucha się inaczej i miało to swój udział w tym całościowym misterium.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_030 HiFi PhilosophyA tak ogólnie miało tam miejsce pełne wejście w muzykę, nieograniczona towarzysząca mu chęć słuchania oraz ni śladu u słuchacza zmęczenia. Zwłaszcza że ekstraordynaryjna się pojawiała prawdziwość, a także głębia i chropawość łączona z gładkością w partiach wokalnych, a towarzysząca temu instrumentacja podobnie była porywająca. Zapisałem, że do pokoju o wymiarach około trzydzieści metrów ten właśnie system na całym AVS wydał mi się najlepszy, choć trzeba mieć na uwadze, że paru mocnych kontrkandydatów miało wyraźnie gorsze warunki akustyczne, ponieważ sala Magnolia w Golden Tulipie jest jak na warunki wystawy szczególnie dobra. Wysoka, o niezłych proporcjach – ani wielka, ani mała.

Nudny będę, ale z obowiązku dopowiem, że przedmuchiwanie ostrości sopranów na przestrzeń też okazało się fantastyczne, że pełna panowała równowaga między dźwiękiem podstawowym a pogłosami, i że może było w tym całościowo odrobinę złagodzenia, ale ogólnie rewelacja.

Audio_Video_Show_2015_Golden_Tulip_009 HiFi PhilosophyRewelacja! – podkreśliłem w kajecie na koniec, mając przede wszystkim na względzie doskonałe wyważenie pomiędzy biologicznym, cielesnym aspektem dźwięku, a dodawaną tu do niego niezwykłą misternością. To się tak dobrze udało na pewno po części z przypadku, ale trzeba mieć z czego taki przypadek zrobić, a poza tym już dwa lata temu te Franco Sebrin Ktema grały niesamowicie, ciut jednak za bardzo na stronę misterności a za mało cielesności. Tym razem wszystko już było perfect.

System:

  • Źródło: magnetofon ReVox PR-99.
  • Wzmacniacz zintegrowany: Jadis I-88.
  • Kolumny głośnikowe: Franco Sebrin Ktema.
  • Interkonekty i kable głośnikowe: Jadis Model 1.

7 komentarzy w “Relacja: Grobel Audio na Audio Video Show 2015

  1. stefek pisze:

    Piotrze.
    Zdaje się,że Rossini nie jest SACD 🙂

  2. Piotr Ryka pisze:

    Tak, słuszna uwaga, nie jest. Położono już lagę na standardzie SACD, co jest według mnie generalnie niesłuszne, a w odniesieniu do SACD wielokanałowego (ale możliwego przecież do transponowania na dwa kanały) nawet skandaliczne. Takie wielokanałowe SACD w odpowiednim odczycie biło zwykłe CD na łeb, na szyję, co słyszałem przy tylko jednej okazji odtwarzacza Meitnera, ale i tak było to odkrywcze poznawczo. No nic, trudno, pozostają te modne teraz pliki, które od wielokanałowego SACD dzieli na razie przepaść.

    1. Maciej pisze:

      Pliki od płyt CD/SACD dzieli przede wszystkim to, że pliki przede wszystkim są piratogenne. Iluż to jest audiofili ze sprzętem za grube tysiące i dyskami pełnymi kopiowanych nagrań. Ja pojąć tego nie mogę. Rozumiem dzieciarnię i ich niewydolne kieszonkowe i ich mp3 playery, ale dorośli ludzie żeby tak kombinowali…

      Płyta czy to CD, czy SACD, czy winyl – to rzeczywisty obiekt, wydany w porozumieniu z artystą i dający mu zysk na rozwój kariery i kolejnych płyt. A pliki… Grają, ale i tak wolę mieć źródło fizyczne pliku na półce 🙂

  3. Stefan pisze:

    Piotrze, jak zawsze bardzo ciekawie opisujesz wrażenia, moje są podobne: Ktema grała znakomicie. Może to też zasługa reszty sprzętu.
    Próbuję słać maila na skrzynkę „kontakt…”, ale niestety jest pełna.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Proszę pisać na ryka1p@gmail.com

  4. Roman pisze:

    Ja również chciałbym się podpisać grubą czcionką pod niniejszą recenzją – była to zdecydowanie jedna z najlepszych prezentacji muzycznych na AVS. Miałem to szczęście, że do pokoju Grobel zawitałem jeszcze w piątek wieczorem, kiedy w Golden Tulipie wiało pustką, w pokojach siedziało się praktycznie samemu, żadnych kolejek, ścisku. Tym bardziej można się było zasiedzieć w objęciach prezentacji GA – konfiguracja sprzętu połączona z doborem repertuaru fantastyczna – szkoda, że piątkowy wieczór był taki krótki, zasłużona burza oklasków.

  5. Radek pisze:

    Zgadza sie czarował ten zestaw, byłem zaskoczony kiedy zapytałem wystawce o źrudło z jakiego pozyskano dźwięk na szpule a okazało się ze pochodzi z płyt CD. A grało to jak z SACD.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy