Relacja: Grobel Audio na AVS 2016

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-008   Na tegorocznym AVS było kilka miejsc do odkrycia ważnych jako nowości, a inne były ważne, ponieważ wracało się tam do starych znajomych, którzy ponownie nie zawiedli. Ponownie nie zawiodło Destination Audio, że aż rzuciło mnie pod Warszawę do jego siedziby, by na miejscu rzecz dokładniej przebadać, nie zawiodło też Moje Audio i jego Reimyo z Harmonixem, a także Grobel Audio i jego podopieczni, o których teraz słów parę.

Kluby w muzycznej lidze zagrały znów te same, ale składy drużyn pojawiły się nowe. Klub Franco Serblina reprezentowały tym razem ostatnie przed śmiercią mistrza spod jego ręki wyszłe kolumny – Franco Serblin Lignea – klub Jadis reprezentował wzmacniacz zintegrowany Jadis I-50 wraz z okablowaniem głośnikowym Jadis PGSJ1 i interkonektem Jadis PGIJ1, a tylko źródło było to samo co rok temu, w postaci vintage magnetofonu szpulowego Revox PR99. Znów więc, podobnie jak przed rokiem, aż nie mogłem uwierzyć, że na jego analogowych ścieżkach zapisano „uwstecznione” do analogu cyfrowe płyty CD, przez nieobecny na miejscu przetwornik Jadis JS2 MKIII tak fantastycznie poddane konwersji. Bardzo pragnąłem dostać ten przetwornik do zrecenzowania, ale tak bywa, że pewnych rzeczy się chce, a one nie przychodzą; toteż pozostaje mieć nadzieję, że może w przyszłym roku.

as-2016-1Ale a propos przetworników, między innymi tego. Podczas wizyty u Destination miałem okazję słuchać tej z kolei firmy rewelacyjnego przetwornika, który niestety nigdy nie stanie się ofertą rynkową, tak więc recenzowanie go nie ma sensu. To nie jest wina czy kaprys Destination, a tylko w jego skład wchodzą elementy niemożliwe do systematycznego pozyskiwania, tak więc stworzenie zaplecza produkcyjnego po prostu jest niemożliwe. Aliści ciekaw bardzo byłbym konfrontacji owego unikatu z genialnym urządzeniem Jadis, tak więc nalegałem usilnie, by do ich konfrontacji doszło; co o tyle nie powinno być trudne, że Włodek Wiśniewski z Destination i Sebastian Kienitz z Grobel Audio to dobrzy znajomi i konfrontacyjne odsłuchy nieraz już urządzali. Bezczelnie się na takie porównanie wprosiłem, ale czy dojdzie do skutku, nie wiem. Na pewno byłaby to uczta, jeden z najbardziej ekscytujących w audiofilskiej karierze.

Wracajmy jednak na AVS i do tego, co już się stało. Stało się mianowicie to, że w sali Magnolia hotelu Golden Tulip, a więc w tradycyjnej lokacji Grobel Audio, znowu zagrało genialnie.

Czuję pisząc to lekki absmak, gdyż zbyt często wystukuję na klawiaturze słowo „genialnie”, tak samo jak rewelacyjnie, kapitalnie, cudownie, wspaniale, fenomenalnie, fantastycznie, olśniewająco, wybornie, bajecznie, mistrzowsko, czy zachwycająco. Dość mam tych w kółko powtarzanych przymiotników w stopniu najwyższym pochwalnych, poprzez ciągłe powtarzanie tracących świeżość i zalatujących sztampą.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-001grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-014grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-005grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-002

 

 

 

 

Ale co robić, kiedy na samym AVS systemów grających świetnie było z kilkadziesiąt, a i genialnych parę. W dodatku nieodmiennie ciągnie audiofilskiego wilka do lasu z opisami najlepszych, a nie tych słabych czy średnich; i potem piętrzą się stosy pochwał, a własny język przestaje smakować. Ale co robić, taka specyfika. No więc genialnie tam grało i nic nie poradzę. Nadziei nawet nie mam, że w roku przyszłym będzie jakoś lepiej (to znaczy gorzej), bo pan Sebastian za dobrze zna się na rzeczy i tych swoich podopiecznych też ma takowych, że ciężko ich nadwyrężyć. Ale że sztuka psucia systemów teoretycznie winnych grać modelowo, to rzecz ponad wszelką wątpliwość na tym i wcześniejszych AVS przez wielu dokonana, co do tego to bez obiekcji – tak więc wystarczy chcieć; a dokładnie nie chcieć, ale jakoś dać radę.

Dobrze, skończmy z tym wyzłośliwianiem. Machnijmy ręką na innych i tylko jeszcze dodajmy, że tak analogowo jak tutaj cyfrowo, to bardzo wyraźna większość gramofonów na tym AVS nie grała, a kolumny Franco Serblina były najlepiej brzmiącymi za te pieniądze.

Słyszałem je po raz pierwszy i ceny słuchając nie znałem. Myślałem przeto, że to konstrukcja za jakieś osiemdziesiąt może tysięcy, tak samo jak teraz kosztują podstawkowe Raidho. Tymczasem niespodzianka. Nie pierwsza w ich przypadku i nie ostatnia. Kosztują bowiem te Franco Serblin Lignea (aż mi to z trudem przez sekcję audiofilskiej wiary przechodzi) raptem 4500 EUR, czyli około (tak mi napisał Sebastian) 19 500 PLN.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-004To aż niemożliwe. Tak mało za taki wygląd i brzmienie? Tośmy się chyba do jakiegoś skarbca włamali i szczęście w workach będziemy wynosić. Dobrze, że nikt mi nie proponował zakładu, ile te kolumny kosztują, bo sam z torbami bym poszedł, i to nie tymi ze szczęściem. Mówiąc najkrócej – byłem w szoku. Tyle to teraz słuchawki potrafią kosztować, a nie podłogówki, i to jeszcze tak markowe i tak grające. Ja wiem – tak naprawdę to nie kolumny podłogowe, tylko niewielkie monitory podstawkowe, pięknie skomponowane wzorniczo na kształt wydłużonej lutni z długim drewnianym gryfem podstrunnicy – i nawet struny można tam znaleźć, jako że one a nie jakaś materiałowa maskownica stanowią element osłaniający.

Głośniki są nieduże – to wysokotonowa, miękka kopułka o średnicy 27 mm sparowana z szerokopasmowcem 110 mm – a mimo tego są w stanie wyczarować dźwięk kojarzący się ze słowem bajeczny. I nie „bajeczny” z wyświechtanym nadużywaniem przymiotnika, tylko naprawdę odświętny, sprawiający wrażenie niezwykłości.

Siedziałem więc jak na święcie, myśląc że głośników za osiemdziesiąt tysięcy słucham, a tutaj niespodzianka, że aż się najpopularniejsze polskie słowa na usta cisną, jako wyraz zdumienia i niewiary – te oznaczające pierwotnie kurę i to co z niej wypada.

Tak grające głośniki za mniej niż dwadzieścia tysięcy, to coś niesamowitego; a chociaż te tutaj akcelerowane były rzadkiej jakości sygnałem i pomieszczenie jak na warunki AVS do dyspozycji miały wybitne, to i tak po usłyszeniu ceny, a wcześniej już na sam widok, byłem i wciąż jestem zdumiony. Tym bardziej, że te używane w nich głośniki są faktycznie niewielkie, a przecież w kolumnach tyle kosztujących można napotkać duże, że wymienię własne Reference 3A. A tutaj takie malizny… Lecz cóż, prawdziwe skrzypce też są małe, a struny w gardłach śpiewaków jeszcze o wiele mniejsze – i mimo to jakie dźwięki. Kilkuletnia praca Franca Sebrina, wspieranego przez zięcia Massimiliano Favella i kilku włoskich lutników, zaowocowała brzmieniem na miarę prawdziwego instrumentu, o co zresztą Franco Sebrin zawsze gorączkowo zabiegał.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-007Po kablu głośnikowym Jadis PGSJ1 szedł do tych quasi-instrumentów sygnał z lampowego wzmacniacza, a sam kabel to więcej pieniędzy niż one. W dodatku gruby, potężny, niczym by ciągnęły za sobą te lutnie jakieś długaśne ogony. Wzmacniacz też nietypowy, biorący rozpęd od nowej ery lampowości, czyli od niedawno skonstruowanych przez Tung-Sol lamp KT-150, pozwalających mu osiągać w czystej klasie A moc aż 50 watów. Wysterowywane są te nowego chowu pentody przez klasyczne triody ECC83 i ECC82, a gra to, że palce lizać. U Jadis to normalka, ale to nic nie szkodzi i mnie smakuje zawsze, nawet jeżeli to norma. Ten wzmacniacz zintegrowany to circa 7000 euro, a zatem półtora raza kolumny, lecz i tak niespecjalnie drogo jak za tej miary lampowe wybryki piękna, toteż gdyby nie kable, system można by nazwać niespecjalnie kosztownym. Tak, jasne, zabytkowy Revox na rynku wtórnym kosztuje, a wspierający go swym super analogowym przetwarzaniem Jadis JS2 MKIII to też poważne pieniądzem, niemniej wysokiej klasy odtwarzacz CD pewnie by również się sprawdził, a bardzo dobry gramofon mieć można już za niewiele ponad dziesięć tysięcy. Gdyby więc jechać formalnie od startu po analogu, a nie krążyć zawile po najwyższych cyfry orbitach, to przy tańszym okablowaniu w sześćdziesięciu paru tysiącach można by się zmieścić, a to brzmi wielce zachęcająco. Nie tak jednak jak brzmienie systemu, bo ten grał naprawdę ekstra. A nie dość, że tak grał, to jeszcze w odpowiednich warunkach.

Napisałem już w artykule wstępnym, zapraszającym na AVS, że tylko kilka pomieszczeń odznaczało się tą cechą w stopniu naprawdę zupełnym. Niemal wszędzie wprawdzie coś w tym kierunku robiono, ale z reguły sztampowo, bez zaangażowania. Zdaję sobie sprawę, że czasu na przygotowanie wystawcy mają mało, ale o ile wiem, to wszyscy po tyle samo. A efekty te same nie są. Jedni nie robią nic, inni mało lub trochę, jeszcze inni dość sporo, a najlepsi naprawdę dużo. Do tych należy Grobel Audio, jak co roku dbając o stworzenie przestrzeni specjalnej, silnie poruszającej słuchaczy. Umeblowaniem, wystrojem, oświetleniem.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-003Neorokokowy ze szklanym blatem stolik, o ultra bogatych, złoconych rzeźbieniach, cośkolwiek nawiązujących dramatycznym powyginaniem do schyłkowego hellenizmu; plus wyjątkowo elegancko wyglądające panele akustyczne, pasujące do ścian i wykładzin; a także wygląd samych kolumn, dopełniany obecnością prawdziwych instrumentów; szklana menażeria wzmacniacza na korpusie lśniącego chromem i złoceniami metalu; punktowo rzucane światło, wywołujące niepokój; zaciągnięte grube kotary, a w kontraście do tego stricte technicystyczny, studyjny wygląd magnetofonu, zarazem też nieco retro; bo nie tak wyglądają współczesne urządzenia do rejestracji nagrań. A pośród tego muzyka, na życzenie słuchających spisana tytułami i wykonawcami przez Grobel Audio, gdyby ktoś chciał ją odszukać:

Plus Johnson – Pink Panther theme, Autumn Leaves z płyty Something’ Else, The Treya Quartet – Faure’ Pavane, Polskie Drogi – Anna Maria Jopek & Friends with Pat Metheny, Eva – Dream about you, Eleonora Holiday – The devil my care.

Jedna jeszcze do tego uwaga techniczna: jak zawsze tam, w tej Magnolii, jedno miejsce jest lepsze od pozostałych i tylko ten kto na nim siada może poznać optimum. To środek pierwszego rzędu. Jeden rząd w tył, krzesło w bok – i to optimum zanika, nie ma już pełni szczęścia. Radzę na to zwrócić uwagę i w przyszłym roku sprawdzić, bo zwłaszcza z dalekich rzędów to jest zupełnie co innego. A teraz dajmy wreszcie dojść do głosu muzyce; tej słyszanej ze środka i z pierwszego rzędu.

Pierwsze, co zwracało uwagę, to fantastyczna scena – jedna z najlepszych na AVS, może nawet najlepsza. Z całkowitą precyzją rozlokowania źródeł i daleko za linię głośników, a nawet za granice pokoju, sięgającą głębią. Z całą pewnością to także było następstwo kształtu tamtej sali i możliwości ustawienia tam kolumn daleko od ściany z tyłu. Znam to z własnego pomieszczenia, jako że przy niemal każdych testowanych głośnikach mam do czynienia z dramatycznym załamywaniem się sceny podczas prób przybliżania ich do ściany tylnej. Tuby od Destination, albo dawne Goodmansy, można stawiać w samych rogach i grać będą głęboką sceną, ale zdecydowana większość kolumn lubi być bliżej środka pokoju i dopiero tam może misterium sceny odbyć. A tutaj nie tylko głębia, ale także stereofonia na kształt prawdziwej sfery otaczającej słuchacza – i jeszcze to, co najbardziej lubię – napieranie dźwięku niczym wiatru, a nie jakiś stojący obraz – gdzieś tam, daleko, do samego patrzenia. Nie ikona przeto a uczestnictwo, czucie muzyki na skórze.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-006Te kolumny zbudował, jak mówiłem, Franco Serblin we współpracy z włoskimi lutnikami i nie od parady całe fronty mają z lipowego drewna, niczym prawdziwe skrzypce. W efekcie grają w nich nie tylko głośniki, ale cały wydłużony przód zamienia się w płaszczyznę rezonansu pudła ich obudowy, dodając od siebie do brzmienia. To dlatego jest ono tak pięknie i dzięki temu te małe głośniki tyle mogą. Nie same, tylko cała ta elektroniczno-mechaniczna lutnia.

Bowiem scena to jedno, a jakość dźwięku, co inne. Dla niego w sali Grobel Audio mam jeszcze inny przymiotnik, rzadziej wykorzystywany. Tam grało niewiarygodnie. Siedząc tak blisko kolumn i w pierwszym rzędzie, widziałem dokładnie te niewielkie głośniki; i im dłużej się im przypatrywałem, tym bardziej nie chciało się wierzyć, że to one tak grają. Podobne uczucie towarzyszyło mi kiedyś podczas słuchania malutkich, nabiurkowych Zingali; także wówczas nawykła do określonych wzorców jaźń nie chciała zgodzić obrazu z dźwiękiem. Tak małe tak grać nie może, lecz szkopuł w tym, że gra właśnie. Trzeba się z tym oswajać, ale to miła czynność, w przeciwieństwie do wielu innych z naszego życia oswojeń. To tutaj, to niewątpliwie było granie na pełny angaż. Pełny angaż produkujących się w nagraniach muzyków i pełne zaangażowanie słuchającego odbiorcy. Odbiorcy dosłownie zanurzonego w muzyce, świata poza nią nie widzącego. A do tego przygotowana przez Grobel Audio specjalna atmosfera, całkowicie odbiegająca od toczonych za ścianami pokazów, pośpiesznego zwiedzania i nerwowego dobijania targów. Czysto i tylko muzyczna, odizolowana, zajęta wyłącznie sobą.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-012Wraz ze słuchaniem kolejnych utworów, słyszałem jak coraz mocniej niszczone są te ponoć w pełni analogowe prezentacje z innych pomieszczeń. Tam gramofony, winyle, misterium rowka i igły – a tu, o ile się było wtajemniczonym, zwykłe krążki CD skonwertowane na taśmę genialnym przetwornikiem.

Znów powiedziałem „genialny”? No, tak – powiedziałem – ale odruchowo i słusznie. To grało genialnie analogowo, że można przestać wierzyć w winyle.

Może gdyby testować samą zawartą w nagraniach energię, pokazałyby się istotniejsze różnice, ale na to musiałby być na tej taśmie zawarty na przykład Immigrant Song Led Zeppelin, a takiego nagrania nie było. Natomiast sama płynność nie odbiegała od dobrze grającego prawdziwego winylu; i ta opinia cyfrowym realizacjom się uczciwie należy. Da się więc z cyfry sprokurować porządny jak-analog, tylko trzeba mieć czym i umieć to wykorzystać.

Dzięki temu wszystkiemu – analogowości, konstrukcji kolumn, kształtowi pomieszczenia, jakości całego toru i specyfice miejsca – mogłem się raczyć muzyką w wydaniu mistrzowskim, przy pełni atrybutów piękna. Wspaniałe trąbki i świetne czucie rytmu, żywość przestrzeni i chropawość tekstur, pełnymi dźwiękami grający z artykulacyjnym rozmachem fortepian, od razu stawiający przed oczami oryginalny instrument, ogólne poczucie obecności. Nie równie silne jak rok wcześniej przy o wiele droższych Ktemach, ale i tak zjawiskowe.

grobel-audio-avs-2016-hifi-philosophy-011No i bas. Pewnie myśleliście, że albo o nim nie wspomnę, albo zostawiłem na koniec, by tylko napomknąć o najsłabszym składniku. Nie, moi drodzy – nic z tych rzeczy. Bas jawnie tam przeczył fizyce. Bo owszem – 115 milimetrowe głośniki szerokopasmowe Raidho wspierane trzema bass-refleksami potrafią produkować bas organiczny, zupełny; ale mają diamentowe, supersztywne membrany. A w Ligneach diamentu nie ma. Tak więc nie wiem jak, ale znów złożę to na karb rezonującej obudowy, potrafiły te niewielkie membrany dmuchać potężnym, prawdziwym basem – tak żeby żaden grymas u basoluba na twarzy się nie pojawił. Kiedy dodać do tego siłę przywoływania życia, jakość sceny pod wykonawcami i aury wokół nich, to nie można nie zamrzeć z podziwu, toteż było to niewątpliwie jedno z kilku najdziwniejszych, najbardziej niesamowitych miejsc na tegorocznym AVS. I niech ktoś piśnie, że nie. „Żywa, głęboka przestrzeń, miękkie, także bardzo głębokie struny gitar i żywi wykonawcy o zaskakująco dużych rozmiarach z zaskakująco małych i tanich głośników” – to napisałem wychodząc w ostatnim notatek zdaniu.

 

System:

  • Kolumny; Franco Serblin Lignea (cena 4500 EUR).
  • Wzmacniacz zintegrowany: Jadis I-50 (cena 7000 EUR).
  • Źródło: magnetofon studyjny Revox PR99.
  • Kalble głośnikowe: Jadis PGSJ1.
  • Interkonekt: Jadis PGIJ1

6 komentarzy w “Relacja: Grobel Audio na AVS 2016

  1. Sławek pisze:

    Serblin czy Serbin, bo raz jest raz tak, a jak jest prawidłowo?
    Ale zestaw świetny, chciałoby się coś takiego posiadać…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Franco Serblin – już poprawiłem i dziękuję za zwrócenie uwagi.

      http://www.francoserblin.it/

  2. janko_muzykant pisze:

    Czy w skład tego zestawu na AVS wchodził X-Block Verticum? Wydaje mi się, że coś podobnego stało po lewej stronie pod ścianą.
    Brzmienie w pokoju GA rzeczywiście, zresztą jak co roku od kilku lat, było zjawiskowe.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Tak, X-Bulk był testowany i dostał pozytywną opinię. (Nie X-Block.)

  3. Bartosz K pisze:

    Grobel Audio jak zawsze w czołówce.
    Ps. Po odsłuchu Accordo w prywatnym systemie zakochałem się !
    Szczecin Pozdrawia Panie Sebastianie.

  4. Janusz pisze:

    Zainteresował mnie Pan. Czy mógłby Pan powiedzieć czy i o ile są ciekawsze od Harbethow m30.1 które obecnie posiadam….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy