Relacja: GFmod na Audio Show 2014

Audio_Show_2014_007_HiFi Philosophy   Firma GFmod zaczynała w Częstochowie, ale obecnie działa we Wrocławiu. Ma tam salon i niedługo zamierza mieć większy, a pod swą pieczą kilka bardzo wybitnych marek, z głośnikami Zingali, elektroniką M2Tech i Burson Audio oraz okablowaniem Entreqa na czele. Jak co roku jej występ na Audio Show zaszczycił szef marketingu Zingali – Pan Yair Wahal – który tym razem aktywnie uczestniczył też w zestrajaniu toru, proponując przywieziony ze sobą wzmacniacz Galactron i usunięcie przedwzmacniacza Dayensa.

W roku zeszłym w pokoju tym produkowały się recenzowane później przeze mnie głośniki Zingali Twenty 1.2 Evo, a choć słowo magiczny jest na audiofilskim obszarze mocno wyświechtane od ciągłego użycia, to tamten pokaz był na pewno magiczny w sensie jak najbardziej dosłownym i świeżym. Doprawdy, magicznie to grało, bo właśnie nie do końca realistycznie, a jednocześnie w sposób uniemożliwiający odejście bez uważnego posłuchania. Zdumiewająca scena, tubowo porozciągane dźwięki, niezwykłe światło, zjawiskowa muzyka. Siedziałem, zatapiałem się i było mi wyjątkowo dobrze. A przecież nie wchodziło wówczas w grę zaangażowanie jakichś makabrycznych pieniędzy; każdy składnik toru kosztował poniżej pięćdziesięciu tysięcy, a większość zdecydowanie taniej. Tak więc sumaryczna wartość systemu była wielokrotnie niższa od wielu innych, którym do takiego brzmienia było daleko; a do tego niewielki pokój, bez żadnych głębokich akustycznych aranży, o ile nie liczyć sławetnych myszy Entreqa, ważących po pięć kilo od sztuki.

Audio_Show_2014_002_HiFi PhilosophyA propos tych myszy. Początkowo były przedmiotem drwiny ze strony audiofilskiej marksistowskiej partyzantki, zwykłej spoza anonimowych nicków atakować rzeczy jej zdaniem za drogie bądź takie, których sens użycia przerasta jej możliwości poznawcze, ponieważ do rzeczywistości mają jej aktywiści podejście klasy intelektualnej cepa. Głowę dam, że żaden rzeczony krytykant nie postawił takiej myszy na swojej kolumnie, ale bez tego doskonale już wiedział, że wpływu na dźwięk mieć one nie mogą. Tymczasem mają, choć nie zawsze jest on pozytywny i nie zawsze jako taki musi być postrzegany. Z reguły powodują lepsze ogniskowanie dźwięku, tłumiąc wibracje obudowy, a przez to stabilizując pracę głośników, czyli samego jądra powstawania dźwięku. Można jednak woleć dźwięk bardziej rozedrgany dodatkowymi rezonansami nie dość dobrze tłumionej obudowy i subiektywnie odbierać go jako bogatszy, co zwłaszcza może się zdarzyć, kiedy z natury jakościowej jest ubogi i każde, nawet sztuczne – będące w istocie zakłóceniem – wzbogacanie, pozwala odbierać go jako ciekawszy.

Mym skromnym zdaniem takie myszy, albo jakieś ich substytuty, powinny być w każdym szanującym się salonie audio, by na miejscu można było zawsze sprawdzić, czy „myszowanie” kolumn w danym przypadku ma dla nas sens pozytywny, negatywny, czy neutralny. Nie moja to jednak sprawa, niech każdy decyduje o sobie, a sam myszy posiadam i zawsze za ich sprawą sprawdzić mogę, czy obudowa danej kolumny jest sama z siebie perfekcyjnie stabilna, czy jednak nie do końca – przy czym niemal za każdym razem wpływ dodatkowego dociążenia okazuje się po dłuższym słuchaniu pozytywny, choć często w pierwszym momencie może się wydawać, że kolumny zaczęły grać mniej popisowo; a dopiero kiedy myszy usunąć, dowiadujemy się, że nie mniej popisowo, tylko bardziej rzetelnie a mniej histerycznie. No i tyle dygresji.

Audio_Show_2014_012_HiFi PhilosophyW tym roku GFmod, i tak poprzednio oferujący stosunkowo tani high-end najwyższego poziomu, postanowił zejść z kosztami jeszcze niżej i w miejsce kosztujących w okolicach 50 tysięcy (zależnie od wykończenia) głośników Zingali Twenty 1.2 Evo, zaproponował tańsze o połowę HomeMonitor 2.8, z nowej dla swego producenta serii, oferującej nowego typu tuby Omniray, o kształcie nie okrągłym tylko owalnym. Akurat te tutaj prezentowane były w wykończeniu czerwonym a la Ferrari (oryginalny lakier Ferrari), który to kolor ekscytował oglądających już w zeszłym roku, otaczając stojące przy wejściu głośniki tej barwy gromadkami podziwiających. Osobiście wolę wprawdzie na głośnikach i obudowach kolory stonowane – czarne lub bliskie czerni – bo lubię muzykę wychodzącą z czarnej nicości, ale w żadnym razie nie kreuję się na arbitra i każdy niech sobie słucha z kolorów mu odpowiadających. Do wzmacniacza podpięte były te HomeMonitor 2.8 kablem Entreq Konstantin, a sam wzmacniacz to Galactron MK 2225, który po początkowych próbach okazał się grać lepiej solo niż z przedwzmacniaczem Dayensa. Wzmacniacze Galactron, podobnie jak Zingali włoskiej produkcji, mają tak nawiasem zawitać niedługo do oferty GFmod, a można sobie o nich poczytać tutaj.

Oprócz głośników i wzmacniacza musiało być oczywiście i źródło, a był nim wpięty do wzmacniacza kablami RCA Entreq Discover kolejny nowy nabytek, w postaci hiszpańskiego Digibit Aria Musi Serwer z zamontowanym opcjonalnym DAC-kiem, czyli niedawno wprowadzony na światowy rynek i świetnie się prezentujący poważny konkurent Linnów, Luminów i Aurenderów.

Audio_Show_2014_014_HiFi PhilosophyPrzywitawszy się z gospodarzami, zasiadłem w pierwszym rzędzie i zatopiłem w muzykę. Dwa razy tego dnia do tego pokoju podchodziłem – raz gdy w torze grał jeszcze Dayens, a potem, na prośbę Yaira, kiedy już podpięty został Galactron. Faktycznie za drugim razem było lepiej i to dość znacznie. Siedziałem i wypoczywając słuchałem, jako że byłem już po przejściu całego Sobieskiego i długich godzinach zwiedzania. Stopniowo parowało ze mnie zmęczenie, a gdy jako tako ochłonąłem, dotarła do mnie muzyka. Nie od razu, tylko powoli, krok po kroku.

Nie umiem powiedzieć czy była to właśnie kwestia zmęczenia i naprawdę musiałem dojść do siebie, czy to system oferował ten rodzaj przekazu, który nie owłada nami natychmiast i już od drzwi pochłania zupełnie, tylko sączy się zwolna i dopiero po jakimś czasie zostajemy zauroczeni.

Pisałem nieraz, że w audiofilizmie różnie to bywa, i niejednokrotnie takie natychmiastowe oczarowanie okazuje się potem mylące, a z kolei coś początkowo nie rzucającego na kolana, po pewnym czasie zaczyna się coraz bardziej podobać i na koniec z nami zostaje. No więc nie rzuciłem się u tego GFmod na kolana tylko na kanapę, a z przyczyn trudnych do ustalenia, ale najpewniej powodowanych zmęczeniem, muzyka dotarła do mnie dopiero po jakimś czasie. Kiedy już jednak dotarła i się na niej skupiłem – ochłonąwszy w dodatku po wieściach, które od progu mnie tam przywitały, a o których napomknę na koniec – okazało się, że jest to muzyka par excellence, z minimalną tendencją do relaksu.

Audio_Show_2014_008_HiFi PhilosophyAkurat jakiś utwór się skończył i pojawiły się oklaski, a są one przeważnie dużo lepszym materiałem do porównań niż sama muzyka. Stopień odejścia od zlewania w jeden hałas, a w jego miejsce ukazanie wielu klaszczących z osobna dłoni, jak również widok sali z jej perspektywą i akustyką, to świetny probierz ocen. Bardzo często pisząc recenzje właśnie specjalnie oklasków słucham, gdyż bardzo są poznawczo przydatne. I te tutaj okazały się świetne, właśnie rozpisane ręce, z doskonałą perspektywą i ożywioną akustyką; dające silne poczucie bycia tam i uczestnictwa w czymś realnym. W przypadku głośników jest to wprawdzie nieodmiennie zepsute faktem, że oklaski pojawiają się z tyłu za wykonawcami miast wokół nas, jak to się dzieje w przypadku słuchawek, ale i tak dałem się oszukać i miałem silne poczucie obecności na koncercie.

Potem znów nadeszła muzyka, a wraz z nią piękna magia głębi scenicznej i długich, bogatych wybrzmień. Pojawił się bardzo obecny i bardzo prawdziwy w tej obecności wokal, pozbawiony jakiegokolwiek powiększenia, a więc taki jak lubię. Wszystko było magiczne, zmysłowe i prawdziwe zarazem, co jest mieszanką charakterystyczną dla głośników tubowych szkoły Zingali, które niby takie do końca realistyczne nie są, a już na pewno nie prozaicznie dosłowne, a zarazem ich czar sprawia, że poczucie realnego obcowania z muzyką staje się silniejsze niż kiedy słuchać czegoś w reportażowym stylu, choćby nawet na bardzo wysokim poziomie.

Audio_Show_2014_005_HiFi PhilosophyJak już pisałem o tubach Avantgarda, czcza bitowa bezpośredniość nie jest wystarczającym narzędziem przywoływania muzyki, a tuby Zingalego bardziej są zwykle dalekie od prostego obiektywizmu niż tuby sławnego niemieckiego konkurenta. To oczywiście moja subiektywna ocena, a różne tory mogą takie klasyfikowanie mieszać jak tylko zechcą, stawiając bądź strącając jednych czy drugich z magicznego piedestału, ale ogólnie rzecz biorąc głośniki Zingali należą do szczególnie magicznych; tak więc ogół przekłada się u nich na szczegół, a magia ich zawsze niezwykle mocno do mnie przemawiała.

Nie ma się jednak co oszukiwać – te tutaj HomeMonitor 2.8 nie sięgały wyżyn zeszłorocznych Twenty 1.2 Evo – ale nie sięgały ich także pod względem cenowym, znacznie niżej wyceniając swoje usługi, wciąż niewątpliwie przy tym magiczne i jednocześnie realne.  Nie były tak odjazdowe i halucynogenne, ale muzykę i tak w nader sycących pod każdym względem dawkach podające. Zwłaszcza kiedy się wsłuchać, tak na spokojnie, bez podnoszenia oczekiwań, tylko stopniowo, pomału wchodząc w ich świat.

W muzyce nie było też żadnej agresji, tylko sama ona – spokojna, upojna i piękna – a cały styl niezwykle wysmakowany, już po paru minutach słuchania uświadamiający, że te inne, te natychmiast robiące wrażenie, są przerysowane, przedobrzone i tylko na pokaz.

Doskonale uwidaczniał tą ich niezwykłość fortepian, o najwyższej dźwięczności, pełnym wyrazie harmonicznym i całościowym pięknie, nie pozostawiającym wątpliwości, że to jest to właśnie do czego w audiofilskiej pogoni dążymy.

Audio_Show_2014_011_HiFi PhilosophyTak jak przed rokiem silnie akcentowała się też jedna z podstawowych cech szkoły Zingali – bardzo szybkie narastanie i powolne zanikanie dźwięku, niewątpliwie w dużej mierze odpowiedzialne ta tą obecną tutaj magiczność. A wszystko to razem nie było wprawdzie aż tak porażające jak w roku zeszłym, ale wciąż wyraźnie wybijające się ponad przeciętną – nawet taką, jak to się mówi, dobrą przeciętną – i wciąż budujące bardzo swoisty nastrój; w najwyższym stopniu angażujący, a zarazem nie będący jedynie uciechą krezusów.

Na koniec obiecana dygresja, tym razem nie mysia tylko szczurza. Jakieś szczury ukradły pierwszego dnia z salonu GFmod wystawione tam głośniki Zingali Client Nano, które grać miały dnia następnego, a których recenzję swego czasu popełniłem, szeroko rozwodząc się nad genialnością tych małych monitorków.

Dobrze się czujesz, ludzka hołoto, z przywłaszczoną cudzą własnością? Naści, udław się.

Taki był drugi, po wyskoku dystrybutora od Audio Tekne, zgrzyt na tegorocznej wystawie, tym razem nie od strony wystawiających, tylko publiczności. Naprawdę szkoda, że te dwa incydenty się przytrafiły, bo cała impreza była bardzo udana i godna powinszowań. Ale i tak udaną była, pomimo sporadycznego dochodzenia do głosu ludzkich przywar.

Audio_Show_2014_001_HiFi PhilosophyNie chcę kończyć tego tekstu przykrym akcentem, tak więc rzucę jeszcze, że z facebookowego materiału udostępnionego przez GFmod wynika, iż na miejscu były także wyższe katalogowo głośniki 3.15, które nie wzięły udziału w pokazie. Czy były to te same, które milcząco stały potem w sali Sound Clubu, tego nie wiem. Te czy nie te – szkoda, że nie grały.

6 komentarzy w “Relacja: GFmod na Audio Show 2014

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Mysle ze nastepne firmy opisywane przez Ciebie Piotrze beda to te ktore mi sie naprawde podobaly, bo bylo ich wiele swietnie grajacych ,tu w tym pokoju tylko zapietalem kolor czerwony ,ale muzyki dobrej nie bylo,jakis taki niefart akurat ze trzy firmy poszly pod mlotek ale bez dzwieku dobrego akurat dla mnie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bo pewnie słuchałeś jak jeszcze grał Dayens. Dopiero pod wieczór został podmieniony.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Już dwie tylko zostały – Moje Audio z Reimyo i Living Sound z Boenicke. A potem urlop.

  3. sebna pisze:

    Skoro ma być aż taka różnica między seria Home Monitor a Twenty to się jednak nie wybieram posłuchać Twenty 😉

    Co do braku powiększania przez serię HM to się w pełni zgadzam i jest to prawie na pewno zasługa eliptycznej muszli bo miałem też niższy jeszcze model ze sferyczną i on powiększał i jak piszesz rozciągał źródła. Na początku po przesiadce na HM brakowało mi tego powiększenia i lekko wypchniętej średnicy ale przyzwyczaiłem się i doceniam teraz bardziej naturalną prezentację eliptycznego horna.

    Czytałem też gdzieś, że nowe modele z wyższej półki Zingali, które miały mieć premierę na Monachijskim show też mają być wyposażone właśnie w muszlę o eliptycznym kształcie. W Monachium nie byłem ale na stronie nie widzę nowych modeli ani też nikt o nowych modelach nic nie wspominał w opisach wydarzeń z Monachium. Chyba Zingali ma jakieś opóźnienie.

    Jak Twoim zdaniem wypada bas na słuchanych Home Monitorach 2.8? Czy nie było go mało według Ciebie i czy więcej było go z serii Twenty?

    Pozdrawiam,
    Sebastian

    1. Piotr Ryka pisze:

      Te nowe wysokie Zingali na pewno mają głośniki eliptyczne, bo to widziałem we Włoszech. Nie miały debiutu w Monachium, bo Zingali nie dostał tam obiecanej dużej sali i się na organizatorów obraził. Nie wiem czy gdzieś je już pokazał, może w Mediolanie.

      Bas na HomeMonitor odebrałem jako dobry, ilościowo na pewno wystarczający. Porównać z Twenty trudno, bo sala inna i tor też, ale raczej nie było go mniej, bo na Audio Show we wszystkich pokojach było dużo basu, a u mnie zdecydowanie bardziej się gubi.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Dzisiaj kolejnej relacji nie będzie, bo cały dzień jeździłem za sprzętem, a teraz przychodzą koledzy na odsłuch. Tak więc dzień przerwy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy