Recenzja: Naim CD5 XS

Odsłuch: Z Xavianami XN-125

Naim_CD5_XS_04

Wszystkie elementy składowe reprodukowanego dźwięku zasługują na duże uznanie, a nie jest to częsta sytuacja w tym przedziale cenowym.

 Trzy razy tańsze Xaviany zagrały innym dźwiękiem, nieco niższym, z mocniejszym akcentem basowym a mniejszym sopranów. Także uwidaczniała się u nich sopranowa dźwięczność, jednak nie tak mocno i dominująco. Mocniej kładły akcent na średnicę i niższe tony, a dźwięk miały gładki, aksamitny, otulający. Przy nieco ciemniejszym oświetleniu i czarnym tle budowały lampową atmosferę bliższą wzorcowi bardziej nasyconemu, ale wciąż było jednocześnie całkowicie przejrzyście i dynamicznie. Ogólnie pojawiła się tu prezentacja pośrednia. Taka ani do końca lampa, ani tranzystor, tylko ogólnie świetne brzmienie; jednocześnie realistyczne szybkością i przejrzystością, a zarazem przytulne lekką powłóczystością, minimalną wprawdzie ale już się zaznaczającą. Wciąż był to bardzo szybki atak ale już troszkę dłuższe wybrzmienia, bynajmniej jednak nie przeciągnięte, tylko takie w sam raz by kochać je za ten dźwiękowy popis a jeszcze nie doznawać żadnego wrażenia zbytniej dźwiękowej ociężałości. Wciąż dominował także realizm, a przywołanie wykonawców było wysokiej jakości. Głębokie brzmienie epatowało dużym kontrastem, wynikającym z ciemniejszego tła i głębszego zejścia na dole, na którego podkładzie soprany ładnie się eksponowały. Soprany te nie szły aż tak wysoko jak u Kudos, ale niewątpliwie pozostały dźwięczne, nie dając żadnego poczucia braku. W ogóle było to całościowo brzmienie, do którego w żaden sposób nawet przy dużej dozie złośliwości nie można by się było przyczepić. Oferowało w dużych dawkach wszystkie audiofilskie przymioty, od góry do dołu oraz wzdłuż i wszerz. Dobra scena, wyraźnie zaznaczone i dźwięczne soprany, lekko podkreślona, zarazem realistyczna i zmysłowa średnica, a także zaznaczający się dół. A wszystko to z atmosferą, klimatycznie, swobodnie a jednocześnie uwodzicielsko. Z lampowym powabem, a przecież całkowicie tranzystorowo. Słuchając z zawiązanymi oczami podejrzewałbym, że gra dynamiczny tor lampowy a nie cztery tranzystorowe klocki.

Naim_CD5_XS_02

To naprawdę kojąca myśl, że są jeszcze na tym świecie producenci, którzy nie wykorzystują niższego segmentu do odcinania kuponów.

Pora w kontekście tego wszystkiego skupić się na samym odtwarzaczu, a ściślej komplecie złożonym z odtwarzacza i zewnętrznego zasilacza. Myślę, że nikomu kto przeczytał co już napisałem i gotów w to uwierzyć, nie muszę udowadniać, że niezbyt jak na audiofilskie realia drogi, drugi od dołu a trzeci od góry z oferowanych przez Naima odtwarzacz CD5 XS, zrobił na mnie świetne wrażenie. Podobał mi się wygląd, podobała obsługa i podobało brzmienie. Szczególną sympatią darzę czarne klocki, a ten jest najczarniejszy z czarnych. Lubię także zielony kolor, a on takim świecił. Obsługa okazała się bardzo wygodna, zarówno w mierze tego napędowego kołowrotu, wyjeżdżającego z elegancją i równie efektownie się zamykającego, z lekkim końcowym pociągnięciem magnetycznego mocowania, jak i pilota, który mimo skromnego wyglądu okazał się bardzo poręczny. Samo zaś brzmienie, jak na ten przedział cenowy, to tylko klaskać. Zrobiło równie znakomite wrażenie jak to niegdysiejsze od włoskiego Lectora CDP-7, podobnie kosztującego ale inaczej śpiewającego. Lector jest bowiem lampowo ciepły i średnicowo lubieżny, ale nie ma takiej dynamiki. Naim jest od niego szybszy i dużo bardziej dynamiczny, a samo brzmienie ma też w stronę lampy, ale oszczędniej, w bardziej wyważony sposób. Nie skupia się na samej średnicy, bardzo szeroko ogarniając całe pasmo, czego sopranowe pienia z monitorami Kudos dowodem i czego dowodem brzmienia basowe ze słuchawkami. Głośniki monitorowe to bowiem niespecjalna okazja do testowania potęgi basu, chociaż Xaviany i Kudos potrafiły bas elegancko wyrazić. Jednak dopiero słuchawki AKG K812 wraz z własnym słuchawkowym wzmacniaczem Naima pokazały jaki basowy diabeł w tym wszystkim siedzi, ale o tym będzie dokładniej w recenzji samego Naima Headline’a, która niebawem.

Naim_CD5_XS_03

Pozostaje się rozsiąść z pilotem w dłoni i podziwiać klasę marki Naim.

Zapewniam wszakże, że basu ma ten odtwarzacz masę i o to niech nikogo głowa nie boli. Masę ma też sopranów, i to takich popisowych, a pośrodku tego średnicę, która do przodu się nie pcha ani do tyłu nie cofa, tylko bardzo dobrze się produkuje, dając powody do aplauzu a nie narzekań. Szczegółowość, dynamika, całościowa tonacja i nasycenie barwą jak na czysty tranzystor za kilkanaście tysięcy są wręcz zdumiewające; i w ogóle nie ma to jak pisać recenzje rzeczy które się podobają. Sama radość. Radość słuchania i radość opisu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: Naim CD5 XS

  1. Pragmatyk pisze:

    Połączenie z XN 125 jest bardzo trafne. Świetnie grają z Naim. Swoją drogą – zasługują chyba na osobny test Panie Piotrku 🙂 Czy miał Pan okazje „słuchać” przewodu Tellurium Q DIN do Naim’a?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oczywiście, Xaviany będą miały swoją recenzję, podobnie jak Kudos.
      Połączeń DIN od Tellurium nie słyszałem. Pewnie są do załatwienia, ale chyba prędzej Naim odjedzie. Ale kto wie, może jeszcze na test Headline zdążą? Niczego nie chcę jednak obiecywać, bo może się okazać, że nie ma ich w Polsce. Nie dowiadywałem się. Chciałem żeby test był raczej sauté, tak po naimowemu.

  2. Kazan pisze:

    Witam . Świetna recenzja , trafiona jakby pod mój setup audio , zwłaszcza Kudos’y. Czekam teraz z niecierpliwością na ich odrębną analizę , ocenę , refleksje … bo mało Ci u nas znane a szkoda . Sam posiadam od niedawna parkę Super 10 – poezja . Pamiętam jak pojechałem sobie na Audioshow 2013 posłuchać docelowego zestawu Studio 16Hz , przypadkowo wstępując do pokoju Audio Systemu szczęśliwie „przepadłem” . To było typowe zbieranie szczęki z podłogi !
    Cud , miód , malina jak dla mnie ofkors . Fakt , elektronika towarzysząca zacna i drogawa aczkolwiek nie Naim a Burmester . Po wielu zabiegach i polowaniu w internecie stoją u mnie razem z niemiecką integrą 051 . Szukam obecnie źródła , które może zastąpić zakup horrendalnie drogich odtwarzaczy Burmka . Kto wie , może przesiądę się docelowo na cały zestaw Naim,a ?!
    Czekam z niecierpliwością na taką recenzję , liczę że razem z oliwkową elektroniką .
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy