Recenzja: Naim CD5 XS

Budowa

Naim_CD5_XS_07 HiFiPhilosophy

Naim CD5 XS

  CD5 XS jest wprowadzonym w 2009 roku następcą pochodzącego z 2004 roku modelu CD5x, który zdobył niemałą popularność i wysoką pozycję rynkową. W rankingach plasował się zawsze na górnych lokatach i był ceniony zarówno przez nabywców jak i recenzentów, co jak wiadomo nie zawsze idzie w parze. Powiedzmy sobie już na wstępie – odtwarzacze Naima posiadają szczególną renomę, towarzyszącą ich szczególnej powierzchowności. W charakterystyczny dla firmy sposób grają realistycznie i jednocześnie charakterystycznie wyglądają. Bycie charakterystycznym nie sprowadza się wszakże teraz do bycia brzydkim czy choćby przeciętnym. Opinie o wyglądzie są oczywiście sprawą indywidualną, czego odzwierciedleniem różne związane z tym przysłowia, w rodzaju: „Każda potwora znajdzie swego amatora.”, albo: „Nie to ładne co ładne, tylko co się komu podoba.” Jednak pewne obiektywne kryteria nawet w estetyce obowiązują. Obowiązuje między innymi wyważenie proporcji, oryginalność formy, dobór kolorystyki i specyfika tworzywa. Pod tymi względami odtwarzacz Naima prezentuje się bez zarzutu. Jest jednolicie czarny, a przy tym czernią nietuzinkową, bardzo głęboką, co jest następstwem lekko chropowatej, nie dającej odbić powierzchni. Uformowano go też proporcjonalnie, z centralną winietą zaopatrzoną w firmowe logo oraz równo rozłożonymi po bokach sekcjami szuflady i wyświetlacza. Wyświetlacz ów jest malutki, wysokości paznokcia i długości kciuka, ale wyświetlają się na nim wyraźne i z dość daleka widoczne cyfry, ma się rozumieć zielone. Zielone jest też samo logo, ładnie podświetlające się po włączeniu, jak również zielone są przyciski, a ściślej ich podświetlane obwódki. Same te przyciski są spore i jest ich tylko cztery, do obsługiwania funkcji PLAY, STOP, NAPRZÓD i WSTECZ. Reszta z pilota. Najoryginalniejsza jest szuflada. Tak naprawdę, to nie szuflada tylko kołowrót. Pociąga się za uchwyt i półobrotem wyciąga z trzewi odtwarzacza obszerne łoże dla płyty, zaopatrzone niczym w napędach wierzchnich w magnetyczny krążek dociskowy, co łącznie stanowi rozwiązanie obecne wyłącznie w odtwarzaczach Naima, pomijając ten najwyższy, będący regularnym top loaderem. Tego rodzaju płytowy kołowrotek firma tłumaczy jedną właściwością zasadniczą – brakiem przenoszenia wibracji. Faktycznie, obszar styku z resztą konstrukcji jest tu dużo mniejszy, a w efekcie drgania napędu mniej oddziałują na elektronikę.

Naim_CD5_XS_08 HiFiPhilosophy

Elegancki, ponadczasowy minimalizm od firmy-legendy.

Najbardziej nietypowo jest jednak z tyłu, bo obok normalnej pary przyłączy RCA oraz przyłącza prądowego i zlokalizowanego tuż obok włącznika głównego znajdziemy tam gniazdo S/PDIF dla zewnętrznego DAC-ka (opcja), a przy nim aktywujący je przełącznik, jak również także pięciobolcowe gniazdo dla zewnętrznego zasilacza (też opcja), mogącego zastąpić ten zamontowany w samym odtwarzaczu, co jak sprawdziłem zdecydowanie poprawia brzmienie i czego będziemy się tutaj trzymali. Uzupełnia tą osobliwość swoiste naimowe wyjście analogowe, za pośrednictwem którego łączymy się własnym firmowym kablem z własnym firmowym przedwzmacniaczem bądź integrą. Wszystko to razem, całe to osobliwe podpinanie i dokładanie, jest, trzeba przyznać, oryginalne, ale z punktu widzenia użytkownika najistotniejsza sprawa to kwestia tego zewnętrznego zasilacza.

Sam odtwarzacz kosztuje jedenaście tysięcy z kawałkiem i stanowi w pełni samowystarczalne źródło sygnału, które po odpowiednim zaprogramowaniu (tak – trzeba samemu to zrobić, ale żadna sztuka, wystarczy parę kliknięć), aktywuje wyjścia RCA i będzie móc współpracować z dowolnym wzmacniaczem. W odróżnieniu od innych odtwarzaczy, które co najwyżej podciąga się jakościowo zewnętrznym DAC-kiem, może natomiast Naima CD5 XS niezależnie od własnej firmowej oferty lepszego DAC-ka (12 190 PLN), doposażyć w jeden z trzech dostępnych zewnętrznych zasilaczy – najtańszego FlatCap XS (4290 PLN), droższego HiCap (6690 PLN) lub solidnie już kosztującego SuperCap (20 990 PLN). Bo powiedzmy sobie szczerze, Naim to nie tylko sekta, ale jeszcze  sprzętowy labirynt i prawdziwa kopalnia możliwości, poruszanie się w zawiłościach których stanowi przedmiot rozległej wiedzy.

W naszym przypadku obiektem recenzji jest combo Naim CD5 XS/ FlatCap XS, będące zestawieniem średniej jakości odtwarzacza (najtańszy jest CD5si) i najtańszego z pasujących doń zasilaczy. (Naim ma oprócz tych trzech jeszcze jeden, znacznie lepszy, ale tylko do wyższego modelu.) Razem kosztują 11 590 + 4290 = 15 880 PLN, a więc tak sobie średnio. Jak na dobry odtwarzacz ani drogo, ani tanio. Gdyby jednak okazał się bardzo dobry, byłaby to nie mała gratka. Ale to się dopiero okaże.

Naim_CD5_XS_14 HiFiPhilosophy

Panel sterowania również pozbawiono zbędnych wodotrysków

Do pomocy musimy mu przysposobić resztę toru od Naima, tak by z jednej strony zadowolić wyznawców i samego producenta, ale przede wszystkim by ukazać brzmienie toru naimowego w całej jego krasie, a nie tylko we fragmencie. Podepniemy mu zatem przedwzmacniacz NAC 202 (10 490 PLN) oraz końcówkę NAP 200 (10 290 PLN), a wszystko to oczywiście po złączach naimowych, tak jak należy. Uzupełnieniem będą bardzo dobrze tu pasujące głośniki Kudos Cardea C10 oraz Xavian XN-125, strojone właśnie pod systemy Naima i znane ze znakomitej z nimi współpracy, podpięte najdroższymi jednostkowo w całym obecnym tutaj zestawie kablami Tellurium Q Black Diamond.

Przechodząc do części odsłuchowej pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że czteroczęściowy zestaw Naima prezentował się naprawdę znakomicie, topiąc w aksamitnej czerni połyskującej zielonymi podświetleniami chciwe spojrzenia podziwiających, trzeba jednak zaznaczyć, że jak stanowczo zaleca producent, sam odtwarzacz powinien stać oddzielnie, na osobnej półce, co oczywiście może zapewnić firmowy stolik Naima. Kiedy tak się nie dzieje, możliwe są zakłócenia w postaci cichych trzasków, tak więc należy tego bardzo pilnować. Obsługiwał tę naimową wieżę standardowy dla firmy pilot; cały plastikowy, średnio wyglądający, pozbawiony niestety zielonych akcentów, ale lekki, bardzo łatwy do przyzwyczajenia i przyjemny w trzymaniu. A że oferował też regulację głośności, cała obsługa wypadła pierwsza klasa.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: Naim CD5 XS

  1. Pragmatyk pisze:

    Połączenie z XN 125 jest bardzo trafne. Świetnie grają z Naim. Swoją drogą – zasługują chyba na osobny test Panie Piotrku 🙂 Czy miał Pan okazje „słuchać” przewodu Tellurium Q DIN do Naim’a?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oczywiście, Xaviany będą miały swoją recenzję, podobnie jak Kudos.
      Połączeń DIN od Tellurium nie słyszałem. Pewnie są do załatwienia, ale chyba prędzej Naim odjedzie. Ale kto wie, może jeszcze na test Headline zdążą? Niczego nie chcę jednak obiecywać, bo może się okazać, że nie ma ich w Polsce. Nie dowiadywałem się. Chciałem żeby test był raczej sauté, tak po naimowemu.

  2. Kazan pisze:

    Witam . Świetna recenzja , trafiona jakby pod mój setup audio , zwłaszcza Kudos’y. Czekam teraz z niecierpliwością na ich odrębną analizę , ocenę , refleksje … bo mało Ci u nas znane a szkoda . Sam posiadam od niedawna parkę Super 10 – poezja . Pamiętam jak pojechałem sobie na Audioshow 2013 posłuchać docelowego zestawu Studio 16Hz , przypadkowo wstępując do pokoju Audio Systemu szczęśliwie „przepadłem” . To było typowe zbieranie szczęki z podłogi !
    Cud , miód , malina jak dla mnie ofkors . Fakt , elektronika towarzysząca zacna i drogawa aczkolwiek nie Naim a Burmester . Po wielu zabiegach i polowaniu w internecie stoją u mnie razem z niemiecką integrą 051 . Szukam obecnie źródła , które może zastąpić zakup horrendalnie drogich odtwarzaczy Burmka . Kto wie , może przesiądę się docelowo na cały zestaw Naim,a ?!
    Czekam z niecierpliwością na taką recenzję , liczę że razem z oliwkową elektroniką .
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy