Recenzja: Audio Illuminati Power Reference One

Ideologia i technologia

Audio Illuminati Power Reference One HiFi Philosophy 001   Ideą drogiego kabla zasilającego jest dobre zasilanie, o wiele lepsze od zwykłego. Być lepszym w tym wypadku nie stanowi specjalnego problemu, jako że zwykłe przewody są z miedzi byle jakiej i izolację mają tandetną. Także wtyczki groszowe, chociaż na przykład firma Sulek uważa, że zwykły wtyk akurat w przypadku kabla zasilającego (co innego interkonekt) niczego nie będzie psuł, bo całe dobro kryje się w przewodniku i jego kierunkowości.

O wtykach sam nie będę się wypowiadał, bo nie mam w ich mierze doświadczeń, mogę natomiast powiedzieć, że Illuminati podejście do nich prezentuje zgoła odmienne i cierpliwie wtyki dla swego Power Reference One wyselekcjonowało, testując odsłuchowo na najwyższej klasy aparaturze dosłownie wszystkie uchodzące za wybitne. Stanęło ostatecznie na sieciowym Shuko Wattgate 390 AU Evo black i po stronie sprzętu na IEGO 8085 black (Furukawa copper) 15A, czyli drogich, markowych akcesoriach. To jednak gdy chodzi o wtyczki nie koniec, gdyż obie zostały udoskonalone stosowaną przez japońskie Acoustic Revive i Furutech metodą wypełnienia minerałami piezoelektrycznymi. Nie jednak na zasadzie, że jakaś podstawka Acoustic Revive została wybebeszona i wzięto z niej posypkę, tylko producent cierpliwie sam mieszał minerały (a jest ich kilkadziesiąt) i odsłuchowo analizował efekty. Stanęło na mieszance trzech, której skład pozostaje tajemnicą; nie jest nią natomiast stojąca za tym idea fizyczna, głosząca że takie minerały absorbują pole elektromagnetyczne, zamieniając je na ciepło bądź jony ujemne. W odsłuchowej praktyce oznacza to uspokojenie przekazu i jego gładszą, efektowniejszą postać. Clou jednak to sam przewodnik, a ściślej wiązka trzech kabli przewodzących, zaprojektowana co do formy i treści przez samo Illuminati, a wykonana przez specjalistyczną firmę z USA.

Każda z trzech żył głównych to dziesięć splecionych wokół teflonowego rdzenia drutów o przekroju 0,8 mm (tak więc o wiele grubszych niż w zwykłych żyłkach, coś raczej jak solid core), mających za surowiec miedź klasy 5N o kierunkowej strukturze. Każda ma własną teflonową izolację, a wszystkie razem też zostały splecione w niezbyt gęsty warkocz, zabezpieczony przed mechanicznymi i termicznymi drganiami grubą otuliną z jutowych włókien w pergaminowej osłonie.

Dawno nie widziane kable zasilające wracają na nasz szpalta - oto debiutujący Audio Illuminati Power Reference One.

Dawno nie widziane kable zasilające wracają na nasze szpalty – oto debiutujący Audio Illuminati Power Reference One.

Przychodzi na to pierwszy ekran z gęstej plecionki miedzianej osłoniętej kolejną warstwą teflonu, na wierzch tego aluminiowa folia i drugi miedziany ekran w teflonowej izolacji, a najbardziej na zewnątrz, już tylko dla ozdoby, siateczka z tworzywa o delikatnym, krzyżującym się wzorze. Prócz tego jeszcze trzy luźno wędrujące wzdłuż kabla pierścienie z elegancko toczonego i na wysoki połysk wykończonego jesionu; z ozdobnymi frezami i na środkowym, największym, wygrawerowanym logo producenta. No i na końcach oczywiście wspomniane wtyki ze skrupulatnej selekcji.

Zadałem producentowi pytanie: jaką odgrywają te przesuwane pierścienie rolę – i otrzymałem odpowiedź, że poza funkcją ozdobną, pozwalającą rozpoznać kabel, mają także uzupełniać wypełnienie jutowe, dodatkowo pochłaniając drgania, co w odsłuchowej praktyce przełoży się na dłuższe wybrzmienia i lepsze oddanie akustyki pomieszczeń nagraniowych, a także poprawę niskich rejestrów, jak pokazało brzmienie kontrabasu.

Zbierając to w całość można powiedzieć, że kabel należy do tych, u których jest co wziąć do ręki i na czym zawiesić oko. Eleganckie, markowe wtyki, oprawa efektownym oplotem i ozdobne pierścienie, a w środku kilogram wysokogatunkowej miedzi (dokładnie, bez żadnej przesady) wymyślnie posplatanej i wielowarstwowo ekranowanej. Posplatanej z przewodów stanowiących coś pośredniego między solid core a zwykłą, cienką plecionką, co pozwala giąć kabel łatwiej niż u porównywanych z nim w teście Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (7650 PLN/2m) i Acoustic Zen Gargantua II (6900 PLN/1,8m), ale zdecydowanie trudniej niż cienki, dowolnie niemal giętki Crystal Cable Reference Diamond Power (€1600/1,8m).

Te trzy alternatywne przewody stanęły do porównań, dość dobrze pasując cenowo; bo chociaż oficjalna, światowa cena Audio Illuminati Power One za dwumetrowy odcinek wynosi 2390 euro, to na krajowy rynek jest kierowany za połowę tej kwoty, dokładnie 5000 PLN. To oznacza, że bardzo drogi już nie jest; bo na przykład od najdroższego z oferty też rodzimego KBL Sound tańszy przeszło trzykrotnie.

Kabel ten od samego początku zdradza, do jakiego przedziału rynku aspiruje.

Kabel od samego początku nie kryje, do jakiego przedziału rynku ma aspiracje.

Słowo jeszcze o zalążku powstania producenta. Zaczęło się od znajomości z właścicielem Destination Audio przy okazji wchodzenia w posiadanie jego elektroniki i tubowych kolumn, a także od tego, że Destination wystawiane było na AVS 2015 i 2016 z wysokim okablowaniem Entreqa. To zaś posiada nadzwyczaj miłą przypadłość znakomitego wpływu na brzmienie, ale niestety też drugą – bycia piekielnie drogim. Pierwsze kusiło, drugie oznaczało niemożność zrealizowania pokusy, toteż na użytek domowy właściciel Destination zmuszony był szukać tańszego zamiennika. Tak pojawiło się zlecenie na wykonanie zastępstwa, a przy okazji zwróćmy uwagę, jak bardzo szwedzki Entreq okazał się inspirujący, skoro kable słuchawkowe Tonalium też powstawały za jego sprawą i także jako tańszy zamiennik.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

7 komentarzy w “Recenzja: Audio Illuminati Power Reference One

  1. jafi pisze:

    chociaż na przykład firma Sulek uważa, że zwykły wtyk akurat w przypadku kabla zasilającego (co innego interkonekt) niczego nie będzie psuł, bo całe dobro kryje się w przewodniku i jego kierunkowości.

    Piotrze, to nie do końca tak jest. Choć wtyki zasilające Sulek Audio wyglądają skromnie, to przecież nie zostały wybrane/zrobione przypadkowo. Piny są miedziane, nie powlekane i ułożone w kierunku, a korpus jest plastikowy, bo taki pasował najlepiej brzmieniowo. Z dostępnych na rynku markowych wtyków żaden się nie sprawdził.

    pozdrawiam
    jafi

    1. PIotr Ryka pisze:

      W takim razie źle zrozumiałem wypowiedź, przepraszam. Rzeczywiście, wtyki Sulka mają miedziane bolce. Natomiast z całą pewnością opinia zawierała krytykę firmowych wtyków uchodzących za najwybitniejsze. Podobno się nie sprawdziły. W Illuminati najwyraźniej też nie do końca, skoro trzeba było tak długo selekcjonować i uzupełniać piezoelektrykami.

  2. Robert pisze:

    A ja mam pytanie jak Illuminati sprawuje się zasilając listwę zasilającą ? Illuminati gra u mnie podłączone do cd i jest wybitny , do tego stopnia że zastąpił Electraglide .

  3. Robert pisze:

    Zwłaszcza że obecnie mam podłączony przewód Harmonix M2R i tak mi chodzi po głowie by go zastąpić Illuminati.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie umiem odpowiedzieć, nie miałem dwóch Illuminati, żeby sprawdzać jak jeden zasila listwę a drugi konkuruje z pozostałymi. Na podstawie porównań można zakładać, że Harmonix jest w tej roli spokojniejszy i cieplejszy, a Illuminati będzie bardziej żywiołowy.

  4. Robert pisze:

    Harmonixy mam dwa jeden do listwy a drugi do wzmaka i obawiam się że ten przy listwie za bardzo nażuca swój harakter , a illuminati może w tej roli się sprawdzić ponieważ jest bardziej transparentny. Napewno trzeba spróbować .

    1. PIotr Ryka pisze:

      Na pewno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy