Recenzja: Zingali Client Nano

Budowa

Zingali_Client_Nano_008 HiFi Philosophy

Zingali Client Nano

   Testowane tutaj małe Zingali mają kolor dla swego twórcy chyba najbardziej charakterystyczny, zwący się Cherry Gloss, czyli prezentujący mocne złamanie, nie kojarzące się raczej z wiśnią, tylko jako melanż różu i beżu.  Z bliska widać, że to lakierowane drewno, ale z daleka wydają się jakby były wykonane z jakiegoś innego, bardziej niepowszedniego tworzywa, a jednocześnie większą uwagę niż sama faktura surowca przykuwa kolor i kształt. Małe Zingali, tak samo jak te duże, posługują się bowiem niepowszednią kolorystyką i technologią głośnikową Omniray, czyli opatentowanymi i stosowanymi tylko przez tę firmę głośnikami tubowymi, nie sterczącymi na zewnątrz niczym jakieś samotne trąby, tylko schowanymi w głębi obudowy i spoglądającymi na nas wielkimi kielichami wylotów. Identycznie wygląda to w tym wypadku, tylko na małą skalę. Ale i tak, mimo małości, wyglądają te Client Nano bardzo niepospolicie i nieco tajemniczo, powierzchownością i kolorytem odstając od wszystkiego normalniejszego, wszystkiego co wokół. A przy tym zdobią. Żona, która nie jest entuzjastką wszystkich tych audiofilskich mniejszych czy większych precjozów walających się po mieszkaniu, ku memu zaskoczeniu oświadczyła, że mogłaby gdzieś postawić jedną taką małą kolumienkę dla samej ozdoby, niczym jakiś flakon albo modernistyczną rzeźbę. Bo faktycznie, gdzie ich nie umieścić, wyglądają efektownie, wzrok do siebie nieustannie przywodząc. Pełnią więc rolę nie tylko użytkową, ale i zdobniczą, co niewątpliwie podwaja wartość. Nie wiem czy taki był zamiar twórców, ale tak to wyszło, do pozytywnej oceny się przyczyniając. Udało się zatem świetnie i początek mamy niezgorszy, zwłaszcza że gabaryty są naprawdę niewielkie i z zamierzoną lokacją nawet na małym stoliku czy biurku nie będzie problemu. Pozostaje mieć nadzieję, że właściwości brzmieniowe nie odstają od powierzchowności i także wiele radości przysporzą.

Zingali_Client_Nano_015 HiFi Philosophy

Na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie miniaturowej repliki pełnowymiarowych kolumn włoskiej marki

Takie oczekiwania i nadzieje są w tym wypadku jak najbardziej zasadne, bowiem małe Zingali małymi wprawdzie są, ale bynajmniej nie tanimi. Kosztują aż osiem tysięcy, co przy wzroście dwudziestu dwóch centymetrów i wadze niecałych dwóch kilogramów nawet w podwojeniu za parę daje niemałą kwotę na centymetr sześcienny i kilogram masy. A zatem powinniśmy oczekiwać naprawdę wybitnej jakości, mimo iż kumulacja wartości w jednostkach wagi i objętości ulega sporej redukcji kiedy uwzględnić obecność subwoofera, który stanowić może (chociaż nie musi) część kompletu – gabarytami i wagą bardzo nad głośniczkami górując, a ceną już tak nie strasząc, bo kosztuje taki sub raptem dwa tysiące. Tak więc na komplet z subem trzeba wyłożyć dychę, a na same Nano osiem.

Ponieważ na stronie producenta nie ma w momencie kiedy to piszę żadnych odnośnie tych najmniejszych Zingali informacji, od razu wyjaśnię, że podłączenie kompletu z subem nie różni się od podłączenia samych głośników, poza ewentualnie trochę większą potrzebną mocą systemu wzmacniającego (głośniki oddają 30 Watów, a sub 150) oraz koniecznością posiadania drugiego kompletu kabli głośnikowych. Prostota jest całkowita, bo nie potrzeba żadnego wzmacniacza ze specjalnymi odczepami, ani tym bardziej osobnego drugiego, tylko wszystko podłączyć można szeregowo, w te same terminale wyjściowe wzmacniacza, bez żadnych obaw o awarię. Sub ma bowiem osobne terminale głośnikowe „in” oraz „out”, co czyni sprawę banalną i oczywistą.

Zingali_Client_Nano_019 HiFi Philosophy

A nic z tych rzeczy – to kolejna pełnoprawna kreacja maestro Zingali.

Od strony technicznej wygląda to tak, że głośniki mają budowę dwudrożną z bass-refleksem, który w przypadku stania blisko ściany dobrze jest przytkać. Jedna droga tej dwudrożności to woofer o średnicy dwa i pół cala z 14-milimetrową cewką, a druga to tuba Omniray, także dwu i pół calowa, oraz osobny tweeter. Może to wspólnymi siłami oddać, jak wspominałem, 30 Watów, a impedancja wynosi 8 Ω przy skuteczności 89 decybeli. Dźwięk niesie się z tego dzięki tubowej konstrukcji szeroko, bo w kącie aż stu dziesięciu stopni, co bardzo dla takiej bliskiej lokalizacji jest przydatne, a pasmo obejmuje 150 Hz do 20 kHz, czyli dla miłośników niskiego zejścia sub jak najbardziej będzie wskazany. Ten sub z kolei, to już kawał łobuza, o wymiarach 45 na 50 centymetrów przy wadze dziesięciu kilogramów i oprawie z czarnego tworzywa. Skuteczność ma 92-decybelową, a pasmo zaczyna mu się na trzydziestu pięciu i kończy na stu pięćdziesięciu Hertzach. Można trochę żałować, że nie jest aktywny, ale przy takiej prostocie podpinania i tak wysokiej skuteczności nie powinien nastręczać problemów. Podział w głośniczkach Nano ustalono na poziomie 2,5 kHz z 12 decybelami na oktawę. Krótko mówiąc – jak to w tubach.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Zingali Client Nano

  1. sebna pisze:

    Witam Piotrze,

    Tak jak Ty dziwiłeś się pisząc i słuchając tak ja dziwię się czytając.

    Nie chodzi o brzmienie bo tego można się spodziewać, że jest przyzwoite ale cena jest zaskakująca za coś co zdaje się celować w segment głośników komputerowych.

    Nie chodzi o to, że cena wysoka czy niska bo to pojęcia względne tylko o to że już od 6 – 7k pln, jak zapolować, można dostać pełno prawne używane kolumny podłogowe Zingali. Co prawda 2 generacje wstecz ale wcale też nie najniższe modele. Dysproporcja jest spora bo tamte ważą w dziesiątki kilogramów oraz napędzą większość pomieszczeń poza małymi halami produkcyjnymi 😉 choć pewno przytłoczą pokój z komputerem…

    Oczywiście rozumiem, że te głośniki są kierowane do? No właśnie do kogo, bo próba zrobienia z nich pełnoprawnych głośników do napędzania salony chyba jednak mija się z celem ze względu na dostępne alternatywy w tym samym przedziale cenowy a jako komputerowe to hmmm żeby to grało na poważnie trzeba by drugie tyle co w głośniki zainwestować w komputer.

    Teraz oczywiście dochodzimy do etapu, w którym powinienem sobie uświadomić, że prawie wszystkie takie lub podobne pytania padły w samej recenzji i pomimo własnych rozterek uważasz, że dźwięk się broni a same głośniki mają rację bytu jak się już człowiek przełamie nad ich niepozornością? Chciałbym ale nie mogę 😉 Wydaj mi się, że to jeden z tych produktów, których jak nie posłucham to nawet nie pomyślę o nich w takich kategoriach jak wynikało by z recenzji, z których treścią przecież tak często się zgadzałem w przeszłości w przypadku produktów mi znanych.

    Pomijając moje pytania i wątpliwości jak zawsze recenzję czytało się bardzo przyjemnie.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za ciekawy komentarz. Myślę, że głośniki mogą się obronić w dwóch przypadkach. Pierwszy, to ludzie zamożni, poszukujący takich biurkowych. Znakomity, budzący własną satysfakcję i ciekawość odwiedzających wygląd, pod dodatkową obecność wyjątkowego brzmienia, to powinien być wystarczający powód do zakupu przez tych, dla których osiem tysięcy za rzecz poszukiwaną nie stanowi problemu. Przypadek drugi, to ludzie mający bardzo małe pokoje odsłuchowe. Dla nich żaden pożytek z dużych Zingali z drugiej ręki, czy innych dużych głośników, a suba zawsze się gdzieś upchnie, no i przede wszystkim te malutkie Nano staną nawet w najtrudniejszych warunkach. Poza tym one też będą kiedyś z drugiej ręki, a wówczas krąg zainteresowanych na pewno się poszerzy. Na razie są tylko dla bogatych, a także tych, którzy koniecznie chcą mieć na biurku takie cacka. A te cacka są z dziurką. Nawet z kilkoma.

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Pierwszy raz jak je zobaczylem to myslalem ze daja w prezencie w ramach reklamy ,jako gadzet do postawienia na polke.Kiedys bardzo bylem zainteresowany kupnem kolumn tej firmy i nawet udalo mi sie znalesc u dilera te powiedzmy najmniejsze z duzych w kolorze czarnym, ale cena mimo -50% upustu to dalej 10000eur i wielkosc i ciezar dosc duza,przy moich 15m2 pokoju byly za duze, bo i od tylnej sciany tez musza stac odsuniete z tego co kiedys Piotrze pisales,szkoda bo to piekne kolumny.Szoda ze firma ta nie zrobila tego modelu o polowe mniejszego to wtedy mysle chetnych byloby wielu do kupna, bo pomieszczen od 15-18m2 jest najwiecej,szkoda ze nie wpadli na ten pomysl.Inne ich modele juz mi sie tak nie podobaly jak np. ten na AS wystawiany w tamtym roku, to juz nie ta piekna forma!to jest model ktory mnie interesowal i ktory moglem kupic:
    http://zingali.su/uploads/images/Gallery/MR_Client_Name_1-5_evo_A.jpg
    http://zingali.su/uploads/images/Gallery/MR_Client_Name_1-5_evo_A.jpg
    http://2.bp.blogspot.com/-YmqYOB0TKfk/T86BkuT44fI/AAAAAAAAFpo/VHFCjS0qhos/s1600/MR_Client_Name_1-5_evo_D.jpg
    http://www.zingali.pl/pdf/dane_techniczne_zingali.pdf

    1. sebna pisze:

      Cześć Mirku,

      A jak Ci się podobało brzmienie systemu z AS? Czy na podstawie tego co słyszałeś na AS spodziewałeś się więcej po Client Name 1.2 i tym się kierowałeś szukając jedynie bardziej pasującej Ci formy?

      Pozdrawiam

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Dodam tylko ze to byl Client Name 1.2, ale tak samo wyglada,tu na zdjeciach jest ten wiekszy!

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Ktos wykasowal moja poprzedzajaca wypowiedz?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nikt nie wykasowywał. Coś silnik strony nawala i sam przytrzymał. Proszę o wyrozumiałość. Kilka tysięcy spanów trzeba dziennie usunąć. Sporo jest z tym roboty i trudno wszystko na bieżąco ogarniać.

  5. Miltoniusz pisze:

    Przy biurku spędzamy znacznie więcej czasu niż na kanapie tak więc świetnie, że ktoś w końcu nie potraktował tematu po macoszemu. Nie widzę nic dziwnego w tym, że głośniki biurkowe kosztują 8 tys. zł, nienaturalne jest to, że oferta jest tak mała. Jedyne pytanie jest takie, czy wydając te 8 tys. dostajemy coś, co jest tyle warte i zarazem znacząco lepsze niż Amphiony, B&W CM1, Studio Oslo, małe Calisto RS III i tym podobne historie. Mam na myśli odsłuch przy biurku. Pozdrawiam, jak zwykle bardzo ciekawy i wartościowy test.

  6. dreamiteam pisze:

    Dobry i dokładny opis, na pewno wielu osobom się przyda 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy