Recenzja: Woo Audio WA8 Eclipse

Podsumowanie

   Docierające pogłoski o zdecydowanie najlepszej współpracy recenzowanego z Sennheiser HD 800 nie nastrajały optymistycznie, bo wprawdzie nie ma w tym zasadniczego błędu – Bakoon czy Apogee Groove znakomicie swe miejsce na rynku znajdują – ale takie ograniczenie zawęża krąg zainteresowanych i nie umila życia testerowi. Co innego być zmuszonym napisać, że te a te słuchawki dystansują z danym wzmacniaczem inne, a co innego móc powiedzieć: jakie tam tylko macie, ten wzmacniacz będzie pasował. A tak właśnie zdarza się w przypadku tego Woo.

Urządzenie do najtańszych nie należy, nie należy także do najbardziej mobilnych. To nie mały Apogee ani ALO Audio, waży i kosztuje konkretnie. Niemniej przenosić w dedykowanym futerale da się i po uiszczeniu stosownej kwoty dostajemy coś szczególnego. W jednym, kilogramowym, metalowym pudełku, ładnie się zresztą prezentującym, lampowy wzmacniacz z przetwornikiem, pozwalający napędzać praktycznie każde słuchawki, nawet te najtrudniejsze. Zarówno bardzo skuteczne, jak i skuteczne bardzo mało. Zarówno z impedancją kilkudziesięciu Ohmów, jak i kilkuset. I przede wszystkim ta lampowość daje się wyraźnie usłyszeć. Jako ciepłe, nasycone i niespotykanie pośród urządzeń przenośnych analogowe brzmienie, nie zaniedbujące pozostałych aspektów. Na ile to się opłaca? – paść musi sakramentalne pytanie. Po stronie oszczędności musimy odnotować zdolność do mobilności (jakkolwiek trochę problematyczną), przetwornik i słuchawkowy wzmacniacz w jednym, a także wynikającą stąd niepotrzebność analogowego interkonektu. Jak również zbyteczność dwóch, czy choćby tylko jednego, kabli zasilających, co w dobie wariackich cen okablowania ma bardzo konkretny wymiar. Tanie są też użyte lampy, mimo to spisujące się świetnie. I nie bez znaczenia fakt, że wbudowano jakościowy potencjometr, a kość przetwornika to sam szczyt przetwornikowej kolejności dziobania. W połączeniu z lampowym wzmacniaczem spisał się ten przetwornik znacznie lepiej, niż mogłem podejrzewać. Ale na przeciwwadze leży cena dziesięciu tysięcy, za które można kupić całą wieżę od ifi, albo któryś z wyższych odtwarzaczy przenośnych, mający też wbudowane źródło.

Więc trzeba podsumować tak – lampowa analogowość Woo jest na wyższym niż u konkurencji poziomie, a moc nie zostawia nic do życzenia, z całym rozmachem pozwalając obsługiwać nawet trudne, nie należące do mobilnych słuchawki. Dochodzi do tego fakt, że urządzenie jest z USA, musi zatem udźwignąć cały unijny fiskalizm. W kraju urodzenia kosztuje $2000, a więc zdecydowanie mniej.

Woo Audio WA8 jest nieco ekstrawagancki i konserwatywno-awangardowy. Ekstrawagancki, bo stosunkowo duży i ciężki, nie pasujący do dzisiejszej mobilności mieszczącej się łatwo w kieszeni. Konserwatywny zaś, bo lampowy. Technika sprzed bez mała stulecia wciąż okazuje się najlepsza do wzmacniania muzycznego sygnału. A awangardowy, bo nikt wcześniej całkowicie lampowego wzmacniacza bateryjnego z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym na rzecz mobilności nie proponował. I powiem na koniec tak: ten WA8 Eclipse naprawdę może zastąpić przy komputerze kosztowny przetwornik stacjonarny spięty drogim interkonektem z kosztownym stacjonarnym wzmacniaczem. Ni trochę w tym nie przesadzam, słowo uroczyste wam daję. iDefender, czy jakaś inna pszczółka od iFi do uzdatniania sygnału, porządny kabel USB – i jedziemy na maksa. Sam teraz tak właśnie słucham i pełna satysfakcja.

W punktach:

Zalety

  • Niespotykana w urządzeniach przenośnych analogowość.
  • A więc i muzykalność.
  • Jednak nie pod postacią samej gładkości i melodyki, ale także z dbałością o ukazanie tego wszystkiego, co w autentycznej muzyce gładkie nie jest.
  • Przyjemne ciepło.
  • Przyjemne przyciemnienie.
  • Szczególnie cenne poczucie obcowania z czymś niezwykłym – tajemniczości i magii.
  • Najwyższej klasy detaliczność, jednakże bez żadnego narzucania szczegółów.
  • Nasycenie.
  • Barwność.
  • Masywność.
  • Znakomite soprany.
  • Ujmująca uroda doskonale różnicowanych głosów.
  • Potężny bas.
  • Transparentność medium i jednocześnie mocna, namacalna obecność przestrzeni.
  • Przestrzeni dużej, wieloplanowej, w ujęciu horyzontalnym.
  • Przy dobrym odczycie stereofonicznym w słuchawkach zwykłych, a rewelacyjnym u Crosszone.
  • Pełna lampowość to jednak nie to samo co tranzystory czy hybrydy.
  • Rewelacyjnie spisujący się przetwornik na świetnej kości Sabre.
  • Moc wzmacniacza pozwala napędzać nawet Abyss 1266, choć już nie HiFiMAN HE-6.
  • Bardzo dobra współpraca z wszystkimi słuchawkami, niezależnie od ich charakteru grania i skuteczności.
  • Można używać nawet dokanałówek w trybie połówkowej redukcji wzmacniacza.
  • Żadnych kłopotów ze sterownikiem.
  • Jakość ogólna pozwalająca konkurować z wysokiej klasy aparaturą stacjonarną.
  • I jednocześnie świetny styl – ma ten Woo własną muzyczną duszę, nie same techniczne możliwości.
  • Porządny potencjometr.
  • Trwałe i tanie lampy.
  • Rzecz wyjątkowo cenna – można używać w trakcie ładowania.
  • Jak to przy urządzeniach bateryjnych – zostawiamy za sobą problemy z jakością prądu.
  • Względem sprzętu stacjonarnego ogromne oszczędności na listwie, kablach zasilających i interkonekcie.
  • Solidna aluminiowa obudowa w trzech kolorystykach do wyboru.
  • Pewnie stoi na gumowych podkładkach, nie będzie się ślizgał.
  • Wejście cyfrowe USB, analogowe line-in i dwa wyjścia słuchawkowe.
  • Renomowany producent.
  • Made in USA.
  • Polski dystrybutor.

Wady i zastrzeżenia.

  • Ciężki.
  • Etui podróżne za osobne pieniądze i brak w nim kieszonki na odtwarzacz plikowy.
  • Lampy, jak to lampy, solidnie się rozgrzewają.
  • Wysoka cena jak na sprzęt przenośny, choć z drugiej strony jak na wysokiej klasy aparaturę stacjonarną bardzo umiarkowana. (Głównie za sprawą ceł i podatków nakładanych na sprzęt z USA.)

Sprzęt do testu dostarczyła firma: MIP

Dane techniczne Woo Audio WA8 Eclipse:

  • Konstrukcja oparta w 100% na lampach (nie hybrydowa)
  • Jednofunkcyjny transformator triodowy klasy A
  • Lampy: subminiaturowe – 1 x 6021 sterująca; 2 x 6S31B mocy.
  • Możliwość wyboru słabszego trybu pracy z jedną lampą mocy.
  • Transformator wyjściowy z rdzeniem niklowym nawiniętym beztlenową miedzią monokrystaliczną.
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 30k Hz (+/-3dB).
  • Maksymalny poziom mocy wyjścia słuchawkowego: 350 mW.
  • Referencyjny DAC ESS SABRE (ES9018K2M)
  • Asynchroniczne USB XMOS xCORE-AUDIO kompatybilne z komputerami Mac, PC, Androidem i iOS
  • Odtwarzanie muzyki Hi-res do 24-bit / 384kHz
  • Wejście cyfrowe USB (Typ B) i wejście analogowe 1/8 „(3,5 mm)
  • Wyjścia słuchawek 1/4 „(6,3 mm) i 1/8” (3,5 mm)  (8-600 omów)
  • Do 4 godzin pracy baterii; akumulator litowo-jonowy o pojemności 3400 mAh
  • Pięć wskaźników baterii LED
  • Aluminiowa obudowa, dostępna w kolorach: anodyzowanym czarnym, szarym i złotym
  • Wymiary: 6.69 „(L) x 3.6” (W) x 1.69 „(D) / 170mm (L) x 92mm (W) x 43mm (D)
  • Waga: 1,18 kg
  • Cena: 9990 PLN.

System:

  • Źródła: PC, Apple iPhone 6S Plus.
  • Kabel USB: iFi Gemini z iDefender.
  • Przetwornik/wzmacniacz słuchawkowy: WOO AUDIO WA8 Eclipse.
  • Słuchawki: Abyss AB-1266 (kabel Tonalium), AudioQuest NightHawk (kabel Tonalium), Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium), Crosszone CZ-1, Fostex TH900 Mk2, MrSpeakers Ether Flow C (kabel Tonalium), Sennheiser HD 600 & HD800 (kabel Tonalium).
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Woo Audio WA8 Eclipse

  1. Marecki pisze:

    Ciekawy „klocek” 🙂
    Piotrze, dobrze by było skonfrontować Woo z Alo.
    Ceny mniejsze, gabaryty też, więc… Rozmawiałeś w tej sprawie już może?
    Dostępne są te sprzęty na miejscu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem wielce pochwalną recenzję ALO AUdio Continental V3 (nieprodukowanego już niestety) i mogę powtórzyć, że był znakomitym wzmacniaczem. Mniej jednak analogowym od WA8 i nieco mniej czarującym. Bardzo dobrym, ale trochę zwyczajniejszym. ALO robi teraz inne urządzenia i na pewno godne zbadania. Nie chcę nic obiecywać, ale spróbuję się zorientować względem dostępności do testu.

      1. Marecki pisze:

        Pamiętam, dlatego tak mnie intryguje V5 🙂

        Daj Piotrze znać, tu w komentarzu, gdybyś miał już jakąś informację.

        Pozdrawiam 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          W poniedziałek spróbuję się dodzwonić.

  2. Miltoniusz pisze:

    Świetna rzecz. Czekałem na tą recenzję. Czy brzmienie sekcji wzmocnienia jest dużym kompromisem wobec Lebena CS300F? I czy mając Alo Audio Continental V3 warto robić przesiadkę na WooAudio?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przesiadać się z Continentala nie warto, bo jest dużo praktyczniejszy a brzmienie ma świetne. Leben z kolei, jako urządzenie stacjonarne, stoi na nieco wyższym poziomie. Ewentualna przesiadka mogłaby się więc tłumaczyć jedynie korzyścią materialną. Woo od biedy jest w stanie zastąpić wzmacniacz przenośny, a jego użycie jako stacjonarnego daje wysoką satysfakcję. Wyjdzie więc taniej niż Leben plus ALO, ale jak już się je ma, to nie warto tego ruszać.

      1. Marecki pisze:

        Witam Piotrze.
        Wiesz już może coś na temat ALO?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wiem. Studio Six na razie nie ma; może będzie wcześniej, a może dopiero na AVS. Dwa mniejsze, w tym ten przenośny dual mono, podobno do mnie jadą.

          1. Marecki pisze:

            No i super.
            Czekamy w takim razie 🙂

  3. Miltoniusz pisze:

    Dziękuję. Obecnie mam tylko Alo Audio którego bardzo lubię a za jakimś bardzo dobrym stacjonarnym się rozglądam no i właśnie tak nad tym wa8 się zastanawiam. Ps. co do podłączenia do iPhone poprzez cck – bo tak chyba Pan to robił, to cck w wersji usb 2.0 mocno ogranicza jakość. cck z usb 3.0 (większe ustrojstwo ale przy okazji jest też port ładowania) jest znacznie lepsze. Tak zaleca AudioQuest w instrukcji do Dragonfly a ja się z tym zgadzam. Dużo bardziej otwarty dźwięk.

  4. petes pisze:

    Spokojnie możesz słąć sygnał z Apple przez CCK bez obawy straty na jakości.
    WA8 pomimo swojej ceny dla mnie ciągle bezkonkurencyjny. Super dźwięk, wbudowany DAC i możliwości mobilne. Producent teraz wypuścił opcjonalne płytki z lampami, ale polski dystrybutor jeszcze ich ma.

    1. Miltoniusz pisze:

      CKK z usb 2.0 jest ok ale CKK z usb 3.0 wg mnie jest lepsze – bardziej szczegółowe bez skutków ubocznych.

  5. Piotr pisze:

    Podobno bateria wystarcza na zaledwie 2,5 godziny… tak napisał jeden z właścicieli WA8 Eclipse.

    1. Miltoniusz pisze:

      3h 15min na HD800

  6. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze, jak sekcja wzmacniacza WA8 ma się do Phasta?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oj, będę musiał tego PhaSta ściągnąć i zrecenzować. Wydaje mi się, że przy dobrym przetworniku zagra lepiej.

  7. Miltoniusz pisze:

    Szarpnąłem się na WA8. Niewiarygodnie ciężki. Niewygrzany egzemplarz iPhone –> USB Wireworld Starlight 7 –> HD800 brzmi bardzo przejrzyście, przestrzennie, z dużą klasą ale równocześnie nieco jasno i bez dociążenia. Sygnatura dźwiękowa np. takiego Little Dot MkIII jest taka bardziej lampowa – sama przyjemność. Panie Piotrze – czy on długo musi się wygrzewać?
    Regulacja głośności w iPhone wpływa na głośność ale w niebywale dziwny sposób – do 60% jest cisza a od 60% do 100% robi się w sposób skokowy głośniej. Czy to normalne zachowanie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zachowanie regulacji głośności wydaje się nienormalne. Dystrybutor pojechał do Monachum, ale jak wróci w poniedziałek, to go warto pomęczyć. Wygrzewanie trwa pewnie tradycyjnie ze dwieście godzin. Sam nie wygrzewałem, więc nie wiem.

    2. Jakubas pisze:

      Poprosimy o wiecej refleksji w miare wygrzewania i używania sprzętu 🙂

      1. Miltoniusz pisze:

        Popracował nie więcej niż 30h ale jest dobrze: dźwięk się dociążył, nasycił – i to bardzo. Basisko jest fantastyczne. Bardzo dobrze się tego słucha. W porównaniu do np. ifi micro idsd jest o niebo lepiej – przynajmniej na HD800 (ze źródeł od producenta: podobno to ifi nie lubi się z HD800). Z ifi brzmi niby wszystko ok ale w jakiś magiczny sposób robi się nudno i nie chce sie tego słuchać – z WA8 się chce. Miałem też okazję tak na szybko porównać zestaw:
        iPhone –> CKK USB 3.0 -> USB Wireworld Starlight 7 -> WA8–> HD800
        z
        iPhone –> CKK USB 3.0 -> Audioquest Dragonfly Red -> icc Siltech London –> Burson Conductor v2 -> HD800
        czyli w przypadku Bursona wejście po analogu. Niemiarodajne, no bo przecież Dragonfly/Siltech może są ograniczeniem. No i Burson niewygrzany oraz nawet nie nagrzany. Tym niemniej WA8 grał zdecydowanie lepiej. Niestety, na bardziej sensowne testy nie miałem czasu więc może lepszy nonsensowny z adnotacją niż żaden.

  8. Jakubas pisze:

    Dziękuję za impresje! Coś czuję, że rewelacyjnie by to sie zgrało z moim nowym nabytkiem – Sennheiser HD660S.

  9. Alucard pisze:

    Słuchałem WA8 z D8000, i żadnych problemów z dociążeniem tu nie było, ale np względem Hugo 2, Eclipse gra mniej sprężyście i konturowo, z bardziej rozmytym basem. Nie wiem jak pasuje do HD800, ale z tego co pamiętam te słuchawki ciężko dociążyć i są nieco jasne same z siebie, chociaż z lepszym kablem i źródłem łatwo wychwycić że są neutralne, i to kiepskie towarzystwo osprzętu dodaje im negatywne cechy. Generalnie jak brakuje dociążenia to D8000 są lekarstwem 🙂 Na nich nie brakuje niczego w żadnym aspekcie, genialne puszki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy