Recenzja: Woo Audio WA8 Eclipse

   Woo Audio to firma rodzinna – tak samo jak sławna Grado i podobnie osiadła w Nowym Jorku. Młodsza wiekiem, lecz równie prężna, może nawet prężniejsza. Nie produkuje słuchawek – handluje tylko nimi – skupiając się na słuchawkowych wzmacniaczach, których w ofercie ma pełny wybór, zwłaszcza kiedy spoglądać od góry. Lubuje się bowiem w tych większych, a nawet największych, włącznie z unikalnym na skalę światową WA234-Mono, będącym parą lampowych monobloków. Prócz nich znajdziemy w ofercie także kilka innych naprawdę dużych, w tym recenzowanego niedawno dzielonego WA5-LE oraz przeznaczonego dla elektrostatów też dzielonego WES. Poniżej jest sporo średnich, a najniżej kilka niewielkich. I wszystkie, jak jeden, lampowe.

Woo Audio kocha lampy i się w nich wyspecjalizowało, co mu utrudnia ważną sprawę – objęcie asortymentem mobilności. Gdyby połączyło siły z londyńskim iFi, rynek napędzania słuchawek taka fuzja cały miałaby w garści, a tak iFi wspina się na mobilne paluszki, by postawić na biurku średniej wielkości hybrydowy przetwornik iDSD PRO z wbudowanym słuchawkowym wzmacniaczem, a Woo Audio zniża swe lampy do mobilnego poziomu w tytułowym wzmacniaczu/przetworniku WA8 Eclipse. I w związku z tym chyba nie przypadkiem, a skutkiem podobnej kalkulacji, oba urządzenia oscylują z cenami wokół 10 tysięcy. Przetwornik iDSD PRO jeszcze oficjalnie nie debiutował, ponieważ w ostatniej chwili postanowiono doposażyć go w nowy standard złącza symetrycznego 4,4 mm Pentaconn oraz wprowadzić kilka poprawek, natomiast WA8 cieszy już sobą użytkowników od 2016 roku, kiedy to miał premierę w Monachium.

Urządzenie reklamowane jest jako w pełni mobilne, ale jednocześnie pozwalające zaspokoić potrzeby związane z posiadaniem porządnej aparatury desktopowej, i to zarówno przetwornika, jak i słuchawkowego wzmacniacza, tak więc jedynie zewnętrzne źródło potrzebne. A przede wszystkim reklamowany jest ten Eclipse jako pierwszy w dziejach mobilny wzmacniacz słuchawkowy o budowie całkowicie lampowej. Nie zatem żadna hybryda – lampa jedynie w stopniu wejścia lub wyjścia – ale od A do Z wszystko na lampach; zarówno stopień sterujący, jak i stopień wzmocnienia. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Woo Audio WA8 Eclipse

  1. Marecki pisze:

    Ciekawy „klocek” 🙂
    Piotrze, dobrze by było skonfrontować Woo z Alo.
    Ceny mniejsze, gabaryty też, więc… Rozmawiałeś w tej sprawie już może?
    Dostępne są te sprzęty na miejscu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem wielce pochwalną recenzję ALO AUdio Continental V3 (nieprodukowanego już niestety) i mogę powtórzyć, że był znakomitym wzmacniaczem. Mniej jednak analogowym od WA8 i nieco mniej czarującym. Bardzo dobrym, ale trochę zwyczajniejszym. ALO robi teraz inne urządzenia i na pewno godne zbadania. Nie chcę nic obiecywać, ale spróbuję się zorientować względem dostępności do testu.

      1. Marecki pisze:

        Pamiętam, dlatego tak mnie intryguje V5 🙂

        Daj Piotrze znać, tu w komentarzu, gdybyś miał już jakąś informację.

        Pozdrawiam 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          W poniedziałek spróbuję się dodzwonić.

  2. Miltoniusz pisze:

    Świetna rzecz. Czekałem na tą recenzję. Czy brzmienie sekcji wzmocnienia jest dużym kompromisem wobec Lebena CS300F? I czy mając Alo Audio Continental V3 warto robić przesiadkę na WooAudio?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przesiadać się z Continentala nie warto, bo jest dużo praktyczniejszy a brzmienie ma świetne. Leben z kolei, jako urządzenie stacjonarne, stoi na nieco wyższym poziomie. Ewentualna przesiadka mogłaby się więc tłumaczyć jedynie korzyścią materialną. Woo od biedy jest w stanie zastąpić wzmacniacz przenośny, a jego użycie jako stacjonarnego daje wysoką satysfakcję. Wyjdzie więc taniej niż Leben plus ALO, ale jak już się je ma, to nie warto tego ruszać.

      1. Marecki pisze:

        Witam Piotrze.
        Wiesz już może coś na temat ALO?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wiem. Studio Six na razie nie ma; może będzie wcześniej, a może dopiero na AVS. Dwa mniejsze, w tym ten przenośny dual mono, podobno do mnie jadą.

          1. Marecki pisze:

            No i super.
            Czekamy w takim razie 🙂

  3. Miltoniusz pisze:

    Dziękuję. Obecnie mam tylko Alo Audio którego bardzo lubię a za jakimś bardzo dobrym stacjonarnym się rozglądam no i właśnie tak nad tym wa8 się zastanawiam. Ps. co do podłączenia do iPhone poprzez cck – bo tak chyba Pan to robił, to cck w wersji usb 2.0 mocno ogranicza jakość. cck z usb 3.0 (większe ustrojstwo ale przy okazji jest też port ładowania) jest znacznie lepsze. Tak zaleca AudioQuest w instrukcji do Dragonfly a ja się z tym zgadzam. Dużo bardziej otwarty dźwięk.

  4. petes pisze:

    Spokojnie możesz słąć sygnał z Apple przez CCK bez obawy straty na jakości.
    WA8 pomimo swojej ceny dla mnie ciągle bezkonkurencyjny. Super dźwięk, wbudowany DAC i możliwości mobilne. Producent teraz wypuścił opcjonalne płytki z lampami, ale polski dystrybutor jeszcze ich ma.

    1. Miltoniusz pisze:

      CKK z usb 2.0 jest ok ale CKK z usb 3.0 wg mnie jest lepsze – bardziej szczegółowe bez skutków ubocznych.

  5. Piotr pisze:

    Podobno bateria wystarcza na zaledwie 2,5 godziny… tak napisał jeden z właścicieli WA8 Eclipse.

    1. Miltoniusz pisze:

      3h 15min na HD800

  6. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze, jak sekcja wzmacniacza WA8 ma się do Phasta?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Oj, będę musiał tego PhaSta ściągnąć i zrecenzować. Wydaje mi się, że przy dobrym przetworniku zagra lepiej.

  7. Miltoniusz pisze:

    Szarpnąłem się na WA8. Niewiarygodnie ciężki. Niewygrzany egzemplarz iPhone –> USB Wireworld Starlight 7 –> HD800 brzmi bardzo przejrzyście, przestrzennie, z dużą klasą ale równocześnie nieco jasno i bez dociążenia. Sygnatura dźwiękowa np. takiego Little Dot MkIII jest taka bardziej lampowa – sama przyjemność. Panie Piotrze – czy on długo musi się wygrzewać?
    Regulacja głośności w iPhone wpływa na głośność ale w niebywale dziwny sposób – do 60% jest cisza a od 60% do 100% robi się w sposób skokowy głośniej. Czy to normalne zachowanie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zachowanie regulacji głośności wydaje się nienormalne. Dystrybutor pojechał do Monachum, ale jak wróci w poniedziałek, to go warto pomęczyć. Wygrzewanie trwa pewnie tradycyjnie ze dwieście godzin. Sam nie wygrzewałem, więc nie wiem.

    2. Jakubas pisze:

      Poprosimy o wiecej refleksji w miare wygrzewania i używania sprzętu 🙂

      1. Miltoniusz pisze:

        Popracował nie więcej niż 30h ale jest dobrze: dźwięk się dociążył, nasycił – i to bardzo. Basisko jest fantastyczne. Bardzo dobrze się tego słucha. W porównaniu do np. ifi micro idsd jest o niebo lepiej – przynajmniej na HD800 (ze źródeł od producenta: podobno to ifi nie lubi się z HD800). Z ifi brzmi niby wszystko ok ale w jakiś magiczny sposób robi się nudno i nie chce sie tego słuchać – z WA8 się chce. Miałem też okazję tak na szybko porównać zestaw:
        iPhone –> CKK USB 3.0 -> USB Wireworld Starlight 7 -> WA8–> HD800
        z
        iPhone –> CKK USB 3.0 -> Audioquest Dragonfly Red -> icc Siltech London –> Burson Conductor v2 -> HD800
        czyli w przypadku Bursona wejście po analogu. Niemiarodajne, no bo przecież Dragonfly/Siltech może są ograniczeniem. No i Burson niewygrzany oraz nawet nie nagrzany. Tym niemniej WA8 grał zdecydowanie lepiej. Niestety, na bardziej sensowne testy nie miałem czasu więc może lepszy nonsensowny z adnotacją niż żaden.

  8. Jakubas pisze:

    Dziękuję za impresje! Coś czuję, że rewelacyjnie by to sie zgrało z moim nowym nabytkiem – Sennheiser HD660S.

  9. Alucard pisze:

    Słuchałem WA8 z D8000, i żadnych problemów z dociążeniem tu nie było, ale np względem Hugo 2, Eclipse gra mniej sprężyście i konturowo, z bardziej rozmytym basem. Nie wiem jak pasuje do HD800, ale z tego co pamiętam te słuchawki ciężko dociążyć i są nieco jasne same z siebie, chociaż z lepszym kablem i źródłem łatwo wychwycić że są neutralne, i to kiepskie towarzystwo osprzętu dodaje im negatywne cechy. Generalnie jak brakuje dociążenia to D8000 są lekarstwem 🙂 Na nich nie brakuje niczego w żadnym aspekcie, genialne puszki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy