Recenzja: Trilogy 933

Odsłuch

Trilogy_933_009_HiFi Philosophy

Maleńki, prosty i z szalenie dobrze wykonaną obudową.

   Zacznijmy znów tradycyjnie, to znaczy od komputera. Podpinałem wzmacniacz Trylogy do dwóch PC-tów, używających różnych przetworników. Jednym był pojawiający się ostatnio raz za razem Phasemation HD-7A192, a drugim niedawno przybyły Mytek Manhattan, cierpliwie grzejący się i czekający na swoją recenzję. Oba to urządzenia bardzo wysokiej, stricte high-endowej klasy, tak więc warunki miał Trilogy zapewnione odpowiednie do swego statusu. I niewątpliwie się w zamian odwdzięczył.

Ogromnie lubię opisywać urządzenia nie nastręczające cienia wątpliwości, takie naprawdę się podobające. Są bowiem dwa rodzaje podobania, a przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Jest podobanie oficjalne, wcale nie jakieś udawane czy naciągane, tylko na zasadzie szacunku doceniającego klasę i możliwości, ale niekoniecznie powodującego chęć wejścia w posiadanie i towarzyszące mu tęskne popatrywanie oraz kalkulowanie możliwości ekonomicznych. I jest podobanie drugie, takie na zasadzie oczywistej i bezdyskusyjnej. Bez żadnych szacunkowych rozważań i prestiżowego doceniania osiągnięć, tylko na zasadzie: „– Ja chcę!” Od razu wszystko w nas krzyczy: „– Dawaj, dawaj, dawaj!”, a nie tam jakieś: „– No, no, całkiem niczego i naprawdę, bo wiecie: takie coś, to już coś” – oraz temu podobne bezosobowe ogólniki.

No więc Trilogy 933 grał na zasadzie – Dawaj, dawaj, dawaj! – a nie tej drugiej. W pierwszym rzędzie stała za tym szybkość i dynamika, a do tej ostatniej słabość mam wyjątkową. Jest naprawdę zasadnicza różnica pomiędzy graniem niby dobrym, niby dostatnim – takim głębokim, barwnym i sycącym – ale jednocześnie nie do końca szybkim i dynamicznym. W odbiorze jakby lekko spowolnionym, ruszającym się cokolwiek niemrawo, nie podrywającym od razu na nogi i nie budzącym ekscytacji. To się w efekcie zawsze kończy nudą, a przecież nie o to w słuchaniu muzyki chodzi. Muzyka musi być przeżywaniem. No, może nie musi. Może być także refleksją, konstruktywistycznym namysłem, czymś w tle tylko dodanym, albo ilustracją. Ale pierwszoplanowe jej zadanie to bawić; a bawić bez emocji, to ja uprzejmie dziękuję – i kłaniam się nisko muzyce w formie relaksu, ale Państwo pozwolą, że się oddalę.

Trilogy_933_015_HiFi Philosophy

Kilka diod sygnalizacyjnych, wyjście na duży jack i… to tyle. A co ze sterowaniem?

Natomiast Trilogy to szał, emocje, ostra jazda i bach, trach ciach! To nawet nie jest galop, to cwał. Pędzi, skacze i bierze przeszkody, a jednocześnie w tle (gdyż jest to tu tłem jeno) okazuje się wspaniale kulturalny, z maestrią przyrządzania dźwięku. Oddajmy go przeto we władanie wybitnych słuchawek i niech pokaże co potrafi.

 

Przy komputerze

Audeze LCD-3

Nie mam niestety ulubionych przez Nica HiFiMAN-ów HE-6, a na proszenie ich dystrybutora o pożyczkę jakoś straciłem ochotę. Zadowolimy się w takim razie także planarnymi Audeze, co tym będzie lepsze, że one parametrami technicznymi lepiej tutaj pasują, bo jak mówiłem, HE-6 dużo bardziej są prądożerne i dla nich Trilogy Audio dopiero taki całkowicie pasujący wzmacniacz buduje.

W tranzystorowym torze flagowe Audeze okazały się grać z lekkim ociepleniem, co u nich prawie jest normą, ale tym razem realizowało się bardzo przyjemnie, bo takim ciepłem w inne pozytywne przymioty obfitym. Zarazem dość gładko, przy czym najgładziej z Phasemation o uruchomionym procesorze K2, a najpikantniej z Mytekiem. W tonacji do tego przyciemnionej, z brzmieniem głębokim i bardzo czystym. Soprany były z łagodnym domknięciem, ale niezwykle dźwięczne i z pełną harmoniczną złożonością, a w całym brzmieniu dominowała dynamika i swoboda przejścia do natychmiastowego ataku. Żadnego stopniowego zbierania się, żadnego opóźniania, tylko w razie potrzeby gwałtowny skok z ogromną amplitudą, a więc dynamika jaką uwielbiam i jakiej od toru najwyższej jakości zawsze oczekuję. Żadnego także zlewania się dźwięków i zacierania lokalizacji źródeł, tylko wszystko ładnie rozlokowane, a zarazem koherentne, ze sobą współpracujące.

Trilogy_933_010_HiFi Philosophy

Tylko za pomocą dołączonego pilota. Ciekawe, i zarazem kontrowersyjne.

Heirate Mich w wykonaniu Rammstein ze ścieżki dźwiękowej filmu Zagubiona Autostrada pokazało potęgę zejścia na dole i potęgę samego dźwięku, a niezależnie od głośności – aż po samą krawędź możliwości słuchania – nie było najmniejszych zniekształceń, z czego słuchawki planarne słyną, a co wzmacniacz im tutaj znakomicie zapewnił. Podobnie artykulacja dawała popis klarowności i nic w przekazie się nie gubiło w natłoku rokowego parcia.

Echowość, stanowiąca kolejny kluczowy wyróżnik, dawkowana była bardzo umiarkowanie, co czasami pozwalało podnosić odczucie realizmu, ale czasami go osłabiało, czyniąc brzmienia niektórych nagrań trochę łagodniejszymi niż trzeba. Taka jest jednak natura tych Audeze i kto chce się tarzać w czystym realizmie wzbogacanym akustyką, powinien mieć inne słuchawki. Za to głębia dźwięku i jego bogactwo dawało zawsze silne wizualizacje, a jakiejkolwiek „tranzystorowości” nie było nawet śladu. Tor grał jak lampowy, a przy tym z ekstra dynamiką. Płynność okazała się zupełna, bez śladu cyfrowego ziarna – samo tylko muzyczne morze, jazda przez noc, gra świateł, prawdziwa wyprawa przez dźwięki. I jeszcze ten bas na miarę niemal prawdziwej stopy perkusyjnej, wybijający puls i pędzący od frazy do frazy. Gęsto, mocno, z akcentem. Znakomity smak, przygoda, wiatr, płynięcie, lot.

Im dłużej tego słuchałem, tym bardziej świat tego dźwięku wciągał, a jego ramy wydawały się coraz bardziej autentyczne. Aż po zespolenie, po pełną tożsamość. Bo kiedy muzyka tak pędzi, a przy tym jest tak  gładko i głęboko, nic nie staje na przeszkodzie pełnej z nią tożsamości i nawet to ocieplenie przestaje odbijać od naturalności. Poza tym okazało się ono nie przeszkadzać w budowaniu nastrojów posępnej zadumy, co na zawołanie udowodnił Leonard Cohen swoim Waiting for the Miracle, należycie smutnym i zadumanym.

Trilogy_933_017_HiFi Philosophy

Z tyłu zaś dwa komplety wejść RCA oraz…

Zero przy tym sybilacji, a w zamian pełna głębia myszkowania w naturze dźwięku z przetwornikiem Myteka i lekkie wygładzenie powierzchni z Phasemation. Zawsze też mocna esencja i aromat, dające pełne poczucie wejścia w muzyczny świat.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

32 komentarzy w “Recenzja: Trilogy 933

  1. Maciej pisze:

    zabrakło sesji rozbieranej, oj zabrakło 😉

    1. Maciej pisze:

      Aha, jeśli Sonic Pearl wróci z nowym zasilaniem, to spodziewaj się sporego przyrostu jakości.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Jeśli wróci…

    2. Piotr Ryka pisze:

      Co racja, to racja. Fotograf zapracowany, nie zdążył. Nadrobi się dzisiaj wieczorem. A rzucić nieco okiem można tutaj

      http://www.trilogyaudio.com/933_amplifier_for_headphones.html

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Dziwne z tym wzm Bakoon ,bo wszendzie na forach zagranicznych twierdza ze ideal do LCD-3,nawet z tego co pamietam jest sprzedawany w komplecie Bakoon+LCD3+Klutz Desing, wyglada to fantastycznie i cena w tym komplecie jest okazyjna.Szkoda ze nigdzie jeszcze tego Bakkona nie sluchalem,dlatego nie moge obiektywnie sie wypowiedziec.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zanim pierwszy raz słuchałem Bakoona, też mi właśnie polecano go z Audeze LCD-3, ale moim zdaniem Sennheisery HD 800 sprawdzają się z nim zdecydowanie lepiej i sam na pewno bym je dla niego wybrał. Natomiast Audeze grają lepiej z Lebenem, do którego z kolei poleca się HD 800.

      1. Maciej Gawell pisze:

        Mnie HD800 też pasują do Bakoona, bo słuchałem i jest to zgrane duo. Do LCD3 chyba lepiej mieć coś z większym 'wygarem’ 🙂

      2. jakob pisze:

        Moim zdaniem z lebenem rewelacyjnie wypadaja k812.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Niedługo mam zamiar sporządzić porównanie AKG K1000 z K812, to się przy okazji o Lebena także zawadzi.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Cały problem z tymi Audeze, to znaleźć wzmacniacz jednocześnie naprawdę mocny i nie wprowadzający szumu. Mam zamiar za takimi trochę się porozglądać.

    1. Maciej pisze:

      Tanio nie będzie, bo szum to też tanie lampy, tańsze trafa, mniejsza separacja – więc większa obudowa potrzebne itd…

      1. Piotr Ryka pisze:

        To prawda, ale może znajdzie się jakiś tranzystor. Przy stosunkowo niewielkiej mocy – tak 5-10 W – lampy wprawdzie spisują się z reguły na odczepach głośnikowych lepiej, no ale nie traćmy nadziei. W sumie nie celuję jednak w niską cenę, tylko w jakość ekstremalną. Taką jaką dawał Audion, tylko żeby tego hałasu własnego w torze nie było. Przy stosunkowo wysokiej czułości Audeze jest to bardzo trudne.

        1. Michal Pastuszak pisze:

          Tranzystorowy McIntosh MHA100 spokojnie da rade z Audeze, (do typowych dynamikow byl wrecz za mocny), zagra tez czysto, bez znieksztalcen i to na wyczynowych poziomach glosnosci, tylko jakies soczyste zrodlo mu sie nalezy, aby to ladnie razem gralo.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Miejmy nadzieję, że uda się kiedyś sprawdzić.

  4. Mariusz pisze:

    Panie Piotrze posiadam hd 800 co wybrac Bakoona czy Trilogy cena podobna sluchale Bakoona i bardzo mi sie podoba.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeżeli tylko fakt, że Bakoon jest bateryjny nie stanowi problemu, to należy wybrać właśnie Bakoona. Synergia między nim a tymi słuchawkami jest perfekcyjna.

      1. Maciej pisze:

        Bakoon Bakoon!

        🙂

  5. Maciej pisze:

    Na head fi jest prawie 6 stron na temat tego jaka to wspaniała synergia Trilogy i TH900. Gdyby kosztował czwóraka/piątaka to myślałbym nad tym wzmakiem, ale cena wybitnie nie polska 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      TH -900 mam w bliskim zasięgu, to można będzie kiedyś sprawdzić to zestawienie. Dobrze powinien w takim razie grać z AKG K812, bo one są do TH-900 podobne.

  6. Maciej pisze:

    AKG K812 są podobne do TH900? To byłoby dla mnie spore zaskoczenie w oparciu o teksty które poznałem, no to zwyczajnie trzeba ich posłuchać.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No, chyba nie o moje, bo już o tym podobieństwie pisałem.

      1. Maciej pisze:

        Nie nie, te ogólnoświatowe mam na myśli 😉

  7. Maciej pisze:

    Dzieje się coś niedobrego z tymi cenami. Są jakoś nienaturalnie wysokie. Słuchawki za 6 tyś wzmacniacz za 10. Przecież to nie piece stereo i nie kolumny. Sami jesteśmy sobie winni, teraz tej lawiny nikt nie zatrzyma. Za rok Piotr będzie recenzował tranzystory słuchawkowe za 18 tyś i standardem stanie się cena flagowców na poziomie 8 tyś.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeden wzmacniacz słuchawkowy za 18 mam zamiar jeszcze w tym roku. Ale do winy za przyrost cen się nie poczuwam.

  8. Alek pisze:

    Macku – nie ma problemu kupic tanszy wzmacniacz i tansze sluchawki. Wybor jest olbrzymi. Po Audio Show z ciekawosci testowalem gramofonowy przedzwmacniacz Trilogy 907. Cena podobna. Jesli jakosc 933 jest na tym samym poziomie co jakosc 907 to ten przedwzmacniacz jest…. tani. 907 Trilogy zamiótł podłoge preampem lampowym Octave ktory jest o 4000 droższy mniej więcej. I nie przesadzam. Deklasacja totalna. Słyszałem na własne nieupośledzone uszy 🙂

  9. Stefan pisze:

    Piotrze pisałeś o długim wygrzewaniu 933, możesz przyblizyć ile mniej więcej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dokładnie to nie pamiętam, ale pewnie nie mniej niż 300 godzin, a może jeszcze więcej. Czasami jest to aż 500.

  10. Tadeusz pisze:

    Co bardziej niecierpliwy zdąży sprzedać zanim wygrzeje 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      A są problemy? Słuchałem tego Trilogy w zeszłym roku na AVS z Focal Utopia i grało genialnie.

      1. Stefan pisze:

        No pewnie czas bo to jednak kilka tygodni:)

  11. Tomasz pisze:

    Wg Pana ten wzmacniacz byłby dobry dla słuchawek Final Sonorous VI? No i w przyszłości jako partner dla modelu VIII lub X?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z pewnością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy