Recenzja: Trilogy 907

Odsłuch cd.

Tak samo jak chęć dopasowania urządzenia do wszelkich dostępnych na rynku wkładek.

Tak samo jak chęć dopasowania urządzenia do wszelkich dostępnych na rynku wkładek.

   Kiedy cały ten wywód odniesiemy do spraw audiofilskich i naszej tu recenzji, wówczas będziemy mogli powiedzieć, iż przedwzmacniacz Trilogy 907 ma właśnie ukryty napis „GRAND CRU”, signum najlepszego smaku. Smak dźwięku w jego wydaniu odznacza się najwyższą kulturą i jednocześnie szczególnym bogactwem, a przy tym jest to wino mocne i wyraziste, co pokazało porównanie do lampowego Octave. Ten grał zdecydowanie łagodniej, bardziej oble na obrysach i spokojniej, a także nieco cieplej. Zdecydowanie w stronę uspokojenia, najedzenia, deseru, gładkości; podczas gdy Trilogy był niczym pieczeń z dzika w sosie aksamitnym, popita winem „GRAND CRU”. Coś zatem wielosmakowego, pikantniejszego i mieszającego nuty. Tą łagodniejszą od sosu z tą twardszą od mięsnej podstawy, a także tą szczególną, pochodzącą z bukietu przedniego wina. Ta ostatnia jest najcenniejsza i to za nią najwięcej się płaci, a znalezienie jej w tranzystorowym sprzęcie nie kosztującym tyle co dobry samochód jest bardzo rzadką okazją. Dlatego ten Trilogy pozostaje okazją dla poszukujących najwyższej klasy uzupełnienia swoich gramofonów. Tani nie jest, ale gramofonowe przedwzmacniacze potrafią kosztować pięćdziesiąt, a nawet sto tysięcy. Już ten Octave jest droższy, chociaż tylko nieznacznie.

W tekście recenzji gramofonu Nottingham DAIS możecie przeczytać, jak bardzo z jego obsługą sprzętem towarzyszącym się natrudziłem; przy czym tamta recenzja pochodzi z czasu, kiedy ten Trilogy nie był jeszcze ostatecznie wygrzany, a w efekcie dawał więcej pikantnej wyrazistości a mniej tego szczególnego smaku. To się jeszcze ze dwa tygodnie później klarowało, ale na koniec nie miałem już wątpliwości, że to przedwzmacniacz naprawdę najwyższej klasy. Do tego uniwersalny, zdolny znakomicie współpracować zarówno z łagodniejszą wkładką Cadenza, jak i zdecydowanie trudniejszą do obsłużenia, bardziej wymagającą Anną.

Bo właśnie sama ta Anna jest trochę jak ten Trilogy – smak się u niej nieprędko pojawia, dopiero po wielotygodniowym wygrzewaniu, ale za to smak wyjątkowo bogaty i w  szczególnej oprawie dynamiki oraz wyrazistości, a nie tylko po lampowemu ładny i głęboki. I tak samo Trilogy – wszystkie pozytywy potrafi scalać, a w efekcie nie dość że nie jest nudny, takim pospolitym, gramofonowym graniem, ale do dynamicznych ekscytacji i całościowej energii dorzuca szczególny bukiet oraz ową jazdę po zakrętach i hopkach, że potem słucha się, słucha – i człowiek dość nie ma. A jak jeszcze ma super gramofon, na przykład taki od Nottinghama, o którym napisałem, że dzięki super silnikowi oraz eliminacji rozruchu i mechanicznej obsługi ramienia cały nacisk przekierowuje na energię samej muzyki, to ta jazda robi się jeszcze bardziej spektakularna, bo czuje się moc i świetne trzymanie drogi, toteż jeszcze tylko muzyczny pejzaż trzeba sobie zorganizować lubianą płytą, a wówczas czas spędzony z tym dźwiękiem okaże się wielkim przeżyciem.

Takich jak chociażby flagowej MC Anna od legendarnego Ortofona.

Takich jak chociażby flagowej MC Anna od legendarnego Ortofona.

Samo mi się tak napisało, lecz słusznie jak najbardziej. Bo właśnie to słuchanie – z Nottinghamem, Ortofonem i Trilogy – dawało naprawdę mocne przeżycia. To inny wymiar muzyki, zdecydowanie bardziej poruszający. Gdy cały pokój dostaje wibracji a ciśnienie akustyczne aż prasuje ci ciało, i kiedy w tych wibracjach odnajdujemy piękno wzbogacane niezwykłym smakiem i aromatem „GRAND CRU”, wówczas nie tylko chce się tupać, wierzgać, klaskać, śpiewać i machać rękami, ale pojawia się też hipnoza, wraz z którą przenosimy się do innej rzeczywistości – a wówczas świat cały staje się inny, a wraz z nim ty i twój pokój. A potem, już po wszystkim, budzisz się z tego jak ze snu, i otoczenie wydaje ci się szare, mizerne, trudne do wytrzymania swoim ograniczonym banałem. Toteż chciałbyś powrócić w swój sen, ale to niemożliwe, bo tak przeżywana muzyka zbyt wyczerpuje i nie masz już na nią siły.

Nottingham_DAIS_MC_Anna_005_HiFi-Philosophy

I efekt był olśniewający – kwintesencja analogowego brzmienia i nasza gorąca rekomendacja!

Przedwzmacniacz gramofonowy Trlogy 907 jest środkiem do uzyskania takiego stanu. Dwie ma przy tym kluczowe zalety, czyniące go najlepszym jaki dotąd u siebie miałem. Po pierwsze zabija nudę, co czyni dzięki wyraźności i dynamice, a po drugie smak daje „GRAND CRU”, czyniący muzykę czymś szczególnym, a nawet aż poezją. Nie taką od idiotek, że nazwisk nie będę wymieniał, tylko taką – że dreszcz. Bywają takie poezje, dające głębię przeżycia. Niekoniecznie jak muzyka płynne, ale poruszające.

 

 

Zbigniew Herbert

Apollo i Marsjasz

właściwy pojedynek Apollona

z Marsjaszem

(słuch absolutny

kontra ogromna skala)

odbywa się pod wieczór

gdy jak już wiemy

sędziowie

przyznali zwycięstwo bogu

 

mocno przywiązany do drzewa

dokładnie odarty ze skóry

Marsjasz

krzyczy

zanim krzyk jego dojdzie

do jego wysokich uszu

wypoczywa w cieniu tego krzyku

 

wstrząsany dreszczem obrzydzenia

Apollo czyści swój instrument

 

tylko z pozoru

głos Marsjasza

jest monotonny

i składa się z jednej samogłoski

A

 

w istocie

opowiada

Marsjasz

nieprzebrane bogactwo

swego ciała

 

łyse góry wątroby

pokarmów białe wąwozy

szumiące lasy płuc

słodkie pagórki mięśni

stawy żółć i krew

zimowy wiatr kości

nad solą pamięci

 

wstrząsany dreszczem obrzydzenia

Apollo czyści swój instrument

 

teraz do chóru

przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza

w zasadzie to samo A

tylko głębsze z dodatkiem rdzy

 

to już jest ponad wytrzymałość

boga o nerwach z tworzyw sztucznych

 

żwirową aleją

wysadzaną bukszpanem

odchodzi zwycięzca

zastanawiając się

czy z wycia Marsjasza

nie powstanie z czasem

nowa gałąź

sztuki – powiedzmy – konkretnej

 

nagle

pod nogi upada mu

skamieniały słowik

 

odwraca głowę

i widzi

że drzewo do którego przywiązany był Marsjasz

jest siwe

 

zupełnie

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Trilogy 907

  1. Jakub pisze:

    Recenzja bardzo ciekawa, aż ma się ochotę poszukać dobrego wina „Grand Cru”, co też czynię !
    Panie Piotrze pozdrowienia z Wrocławia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam nawzajem. Wino proszę dobrać starannie, by nie było rozczarowania. Musi być z gwarancją dobrego leżakowania, przyzwoitego rocznika i z jakiegoś poręczenia osoby się na winach znającej i niezależnej. Bo słabych win grand cru jest niewiele, ale można źle trafić.

  2. Piter pisze:

    drobna uwaga, recenzja nie jest widoczna w menu „Recenzje”. Brak taga ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, administrator techniczny ma to zgłoszone.

  3. Marek pisze:

    Panie Piotrze, czy po latach wspomnienie pozostaje rownie dobre?
    Takie jak Sensor 2, czy inne bardziej wspolczesne phono bija Trilogy, bo, jak sadze, konkurencja nie spi?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie czuję się Wielkim Znawcą Gramofonowych Przedwzmacniaczy, na dowód czego przywołanego RCM Sensor 2 w ogóle nie znam. Być może bym go znał, lecz z firmą RCM jestem troszeczkę poprztykany, odkąd nie zjawiłem się na inauguracji ich nowego salonu. Odnośnie samego Trylogy napiszę zaś, że swego czasu wydał mi się na tyle dobry, by chcieć być posiadaczem. Nie wykluczam istnienia lepszych w granicach zbliżonego budżetu, lecz dotąd nie napotkałem takich. Nic więcej nie mam do dodania, rekomendacja pozostaje aktualna.

  4. Marek pisze:

    Dziekuje za komentarz. Powoduje mna zasada „kto pyta – nie bladzi”, a chcac cos znalezc pytac musze, bowiem jak mowi medrzec „wsiech nie p…” (nie …przesluchasz – oczywiscie). Jakos na cytaty mnie ponioslo.
    Swoja droga, od lat mam wrazenie, ze swiat audio jest dziwnym miejscem, w ktorym zderzaja sie osobowosci (gwiazdorskie ?) zarowno tworcow, jak i recenzujacych, komentatorow oraz czesto uzytkownikow. Odmienne zdanie wyrazone na temat odbioru sprzetu bywa czesto odebrane jak osobista zniewaga, a nieprzyjscie na impreze jako lèse majesté – jak jakbysmy nie mieli prawa do subiektywnych, a wiec po prostu naszych wrazen i do ich wyrazania. A i czasem tylko do innych imperatywow czasowych…

    Pozdrawiam
    MS. (Subiektywnie ceniacy Panskie opinie, a i sposob ich wyrazania, za co jestem bardzo wdzieczny)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za pozdrowienia i też pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy