Recenzja: Transrotor Kopfhörerverstärker

Budowa

To niewielkie pudełko-radiator to Transrotor.

To niewielkie pudełko-radiator to Transrotor.

   Wzmacniacz jest taki średni. Waży dwa i pół kilograma, a kubaturę ma dużo większą od tych najmniejszych, a nawet większą od niektórych dość sporych, na przykład od Phasemation. Jest to już zatem niezgorszy kawałek elektroniki, niczym niewielki elektroniczny torcik; zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że zasilanie ma wyrzucone na zewnątrz, w postaci sporego adaptera napięciowego z podświetlanym włącznikiem głównym. Jeszcze sporszy niż wielkość szacunek wzbudza samo wykonanie obudowy, która w charakterystycznym dla swej marki stylu cała pokryta jest lśniącym chromem. Boki i grzbiet całe przy tym są żebrowane, ale raczej tak na ozdobę niźli z potrzeby chłodzenia, ponieważ urządzenie zupełnie się nie rozgrzewa. Z kolei fronton częstuje lustrzaną gładzią zdobną w cztery jednakowe gałki i jeden samotny przycisk. Gałki są też całe z chromu, wielkości ponownie średniej, a przy tym przyjemnie dla trzymania pośrodku wgłębione, natomiast ocechowane jedynie małymi kreskami na obwodzie, które mniej są widoczne od często spotykanych frezowanych kropek na frontach. Nie jest to szczególnie istotne, bo i tak się stroi na ucho, ale przeskok w miejscu neutralnym, albo frontalna kropka, ułatwiałyby robotę. Ułatwia ją za to fakt, że żadna z regulacji nie bieży stromo, tak więc można spokojnie kręcąc wyszukać po kilku próbach poszczególne optima i kwestię regulacji odłożyć ad acta.

Dodam jeszcze, że bas i soprany mają nie jakieś ogromne zakresy regulacyjne (choć na papierze jest to groźne +/-10 dB), niemniej w maksimach trochę są za obfite a w minimach ubogie, przy czym bas dobrze jest ustawić najwyżej z nieznacznym podbiciem, a soprany neutralnie. Przestrzegam zwłaszcza przed pchaniem do końca basu, bo pojawią się wówczas zniekształcenia – i to nawet w sytuacji tak niewinnej jak rezonans pudła gitary. Także zmaksymalizowane soprany świergocą niczym ptaki o brzasku, co może się w pierwszej chwili wydać popisowe, ale z czasem będzie nużyło, a naturalne też nie jest. Balans kanałów to w dzisiejszych czasach regulacja spotykana dość rzadko, a użyteczna o tyle, że zawsze pozwoli ulokować solistę centralnie, co bywa przydatne.

Prócz czterech identycznych gałek jest jeszcze poniżej niewielki i też cały z chromu przycisk aktywacji equalizera, którego obecność wytwórca tłumaczy chęcią poprawy brzmienia najbardziej skopanych nagrań. O nim do powiedzenia mam tyle, że przy nagraniach nawet bardzo przeciętnej jakości jego użycie wydało mi się zbędne, ale być może ktoś będzie miał z z niego pociechę. Tak czy owak powoduje odczuwalny wzrost wyrazistości i agresywności przekazu, na oczywisty dla tego narzędzia, zaznaczający skraje pasma sposób. Tak w stylu zabawek rodem z samochodowego radia albo przystawek do komputerowej karty dźwiękowej.

Firmowa połyskliwość przedniego panelu musi być - tylko trzeba na nią strasznie uważać...

Firmowa połyskliwość przedniego panelu musi być – tylko trzeba na nią strasznie uważać…

Poza tym z przodu jest tylko pojedyncze gniazdo na duży jack i na samym środku niebieska dioda aktywności, a z tyłu także niewiele do opisania, bo pojedyncza para wejść RCA oraz dwie wyjść (regulowana i nie), świadczących o funkcji przedwzmacniacza.

Urządzenie stoi na czterech niewielkich nóżkach o końcówkach z tworzywa i prezentuje się nader wytwornie, ale utrzymanie lustrzanego blasku chromu wymagać będzie nieco zachodu.

Strona techniczna jest taka, że wzmacniacz ma obsłużyć wszelkie słuchawki o impedancji powyżej 5 Ohm z wyjścia słuchawkowego o mocy 200 mA, przy zniekształceniach poniżej 0,02 % i z wyrównaniem kanałów do 0,4 dB. Wzmocnienie dokonuje się w domenie napięciowej, a zużycie energii nie przekracza 10 W. We wnętrzu jest płytka montażu powierzchniowego, a w torze sygnału nie widać kondensatorów, które obsługują jedynie wejście zasilania, bardzo praktycznie z punktu widzenia zakłóceń wyprowadzonego na zewnątrz. Jest za to sporo układów scalonych, odpowiedzialnych za wszystkie te regulacje.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Transrotor Kopfhörerverstärker

  1. gość44 pisze:

    łał! – to za wygląd, teraz czytam dalej

  2. Mirek pisze:

    Mam dwa pytania, jak wypada w porownaniu do brystona a takze czy powinien sie sprawdzic w roli napędu k812?
    Pytam gdyz obecnie jestem na etapie poszukiwania wzmacniacza (ktory ma zastąpić brystona) do sluchawek k812.

    1. Patryk pisze:

      Czesc.Bryston jest jednym z najlepszych na swiecie do sluchawek.BHA-1.
      Sam mam Brystona i nie potrafie wyobrazic sobie,ze ten Transrotor moglby sie zblizyc do niego.
      Nie myslalbym wcale o przejsciu.Jedynym jak dla mnie oprocz Brystona jest Burson.Tez go mialem,ale wybralem wtedy bha-1 do hd 800.

      1. Sluchawkowiec1 pisze:

        Dlaczego jeden produkt tak samo wyceniony nie mógłby się zbliżyć do innego? Czy Niemcy to mniej zdolny naród od Kanadyjczyków? 🙂 Tymczasem, podobno od Brystona można lepiej i taniej, do tego Made in Poland.
        http://forum.mp3store.pl/topic/119917-recenzje-opinie-sugestie/?p=1199285

        1. Maciej pisze:

          Dla mnie Headonic na bateriach to najlepszy tranzystor jaki znam. Najbardziej finezyjny brzmieniowo i krystalicznie przejrzysty. Nie słuchałem tylu wzmaków co Piotr i nie mam takiego doświadczenia, ale co nieco się słyszało jednak…

      2. Mirek pisze:

        Mialem brystona przez rok, sluchalem z k812 i 702 ann, mysle ze bryston to dobry wzmacniacz ale nie wybitny (taka srednia klasa) dlatego go sprzedałem, juz chyba leben cs 300 wypada lepiej (tez go miałem)…

    2. Maciej pisze:

      A nie chcesz lampy, takiego np Woo WA5 ?

      1. Mirek pisze:

        sprzedajesz ???

        1. Maciej pisze:

          Jeśli pytanie było do mnie, to nie nie sprzedaje. Mam inny wzmacniacz na lampach 2A3. I na tle traznystorów które znam, włącznie z Brystonem i Bakoonem, to granie tej lampy jest dla mnie ciekawsze. Po prostu polecam lampy, zwłaszcza do słuchawek.

    3. Piotr Ryka pisze:

      Od Brystona lepszy nie będzie. Tu trzeba szukać raczej rozwiązań lampowych, w rodzaju Cary 300B SEI, albo Leben CS600. W domenie tranzystorowej może SPL Phonitor, ale nie ręczę. Na pewno szczytowy RudiStor i Wells Audio.

      1. Mirek pisze:

        Ogolnie bryston z k812 nie tworzył jakiegoś szalowego duetu.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Znam głosy pochwalne pod adresem tego zestawienia. Wymieniłem tylko wzmacniacze, które można uznać za lepsze.

      2. AAAFNRAA pisze:

        Jest duża różnica jeżeli chodzi o wzmacniacz słuchawkowy pomiędzy Leben CS300 a CS600? Wszędzie gdzie się czyta, to CS300 jest wychwalany wniebogłosy, a o CS600 zdecydowanie mniej się pisze. Wiadomo, że CS300 reklamę zrobił m.in. pewien recenzent, którego nazwiska nie wymienię 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jest duża. Będzie o tym CS600 niedługo nowa recenzja, bo został zmodyfikowany i o taką proszą. To wzmacniacz na innych lampach, a z KT66 żartów nie ma. Porównywałem je oba w starszych wersjach bezpośrednio i CS600 na pewno jest lepszy.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Bardzo ważne i przyjemne miały miejsce lądowania. Będzie się działo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy