Recenzja: Technics EAH-T700

Budowa i wygląd

Po bardzo wielu latach w końcu doczekaliśmy się szturmu Panasonica/Technicsa na flagowe szczyty.

Po bardzo wielu latach w końcu doczekaliśmy się szturmu słuchawek Technicsa na audiofilskie szczyty.

   Całe prawie, gdy chodzi o korpus, wykonane z kutego aluminium, czym do didżejskich, mających się odznaczać odpornością na stresy użytkowe, wyraźnie nawiązują, chociaż na dużo wyższym poziomie. Inżynieria przy tym okazuje się perfekcyjna, a ergonomia takoż, nie pozostawiając miejsca na cień wątpliwości, że Technics to mistrz nomen omen technicznych realizacji. Nie jakiś bublarz czy producent masówki z nizin rynkowych, co się z motyką na Słońce porwał, ani przydomowy innowator-wynalazca, który zaplecza produkcyjnego nie ma, tyko producent dysponujący potężnym kapitałem rozwojowo badawczym i najwyższego poziomu mocami produkcyjnymi. Jakość tych kutych elementów, ich dopasowanie i wartość użytkowa nie pozostawiają nic do życzenia. Słuchawki są wyjątkowo przyjemne w kontakcie wzrokowym i dotykowym, a także osiadają z idealnym dopasowaniem i siedzą bardzo pewnie. Nie należą przy tym do takich starających się o znikanie, bo w pierwszej chwili czujesz wyraźnie, że coś ci głowę objęło i mocno do niej przylega, a dopiero po chwili doświadczamy akomodacyjnego znikania, wynikającego z idealnego przyłożenia. Stoi za tym zarówno wyjątkowo grube i dobrze uformowane wyścielenie pałąka, jak i bardzo mięsiste, miękko przytulne pady. Jeden i drugi element przylegający obszyty został wysokogatunkową sztuczną skórką, pochodzącą od też japońskiej firmy Ideatex i mającą zastrzeżoną nazwę handlową GRANCUIRTM. Owo GRANCUIRTM odznacza się nie tylko przyjemnym dotykiem ale także dobrą absorpcją dźwięku, a z wyjątkową starannością zaprojektowane z niego pady wypełniono substancją zapamiętującą kształty. Sama grancuirtmowa powłoka dobrze przy tym pasuje swą czernią do półmatowych, ołowiano-czarnych pokryw, ozdobionych pośrodku dużymi, wysklepionymi kołami metalowych pokryw z charakterystycznym napisem Technics. Mocowanie muszli do pałąka realizowano po każdej stronie pojedynczym sworzniem, tak więc widelec uchwytu okazuje się połówkowy, a przy tym jednolicie masywny, stanowiący wzorniczo idealne przedłużenie pałąka. Mimo to słuchawki da się odkładać na płask (co bywa bardzo przydatne), dzięki obrotnicy ukrytej między udającym część dalszą pałąka chwytakiem a pałąkiem właściwym. Podobnie ukryte przed spojrzeniami są po pełnym zsunięciu prowadnice regulacji zawieszenia, wykonane z nierdzewnej stali o efektownym połysku. Sama zaś regulacja to osobny powód do chluby, ponieważ zrealizowana pewnymi i bardzo płynnymi przeskokami. Chodzą te prowadnice tak dobrze, że aż się muszę przy nich zatrzymać i napisać, że w żadnych słuchawkach, choćby nawet najdroższych, regulacja pałąka nie została zrealizowana z taką perfekcją. A zatem Technics to wciąż mistrz inżynierii użytkowej i wciąż inni mogą od niego się uczyć.

I choć zaczyna się on w przypominającym trumną opakowaniu, to zdecydowanie nie jest to porażka.

I choć zaczyna się on w przypominającym trumnę opakowaniu, to zdecydowanie nie jest to porażka.

Kable z muszli wychodzą poprzez tuneliki z mocowaniem śrubowym, a samo przyłącze, przeprowadzone przez mikro jacki, stanowi dokładny odpowiednik tego z niedawno recenzowanych słuchawek Sony MDR-Z7. To samo dotyczy kabla, także cienkiego i bardzo miękkiego, a właściwie dwóch kabli – 3,0 i 1,2 metra – obu zakończonych małymi jackami, z których ten przy krótszym jest kątowy, a ten przy dłuższym prosty i z przejściówką na duży.

Słuchawkowa całość Technicsa jawi się naszym oczom głównie w satynowej czerni, od której jedynym wytchnieniem są srebrzyste napisy Technics, srebrne także nakrętki mocowań kabli i chromowane opaski na końcach obszycia pałąka. Wszystko to razem dostajemy w pudle o bardzo zawiłym sposobie zamykania i z dodatkowo utrudniającą dostęp obwolutą zewnętrzną, co może rozzłościć pragnącego jak najprędzej dobrać się do swej nowej zabawki nabywcę.

W pudełku poza słuchawkami i dwoma kablami oraz przejściówką znajdziemy jeszcze woreczek podróżny ze sztucznej skóry, tak samo jak słuchawki połyskliwie czarny.

Wejdźmy w sprawy techniczne. Zdążyłem już napisać, że słuchawki są dwuprzetwornikowe, a konkretnie mamy do czynienia z tweeterem o średnicy 14 mm o aluminiowej membranie; zachwalanym jako wyjątkowo szybko odpowiadający na sygnał i dający małe zniekształcenia oraz zdolny reprodukować częstotliwości do aż 100 kHz. Uzupełnia go głośnik szerokopasmowy o średnicy 50 mm i membranie z MLF, czyli z kilkuset warstw specjalnej folii redukującej rezonans i tym samym zdolnej produkować dźwięk o szczególnej czystości.

Producent zapewnia, iż dołożono wielkiej staranności opracowując kształt napędzającego tę membranę pola magnetycznego, jak również zadbano pieczołowicie o akustykę wewnętrzną komór, wspieraną specjalnym materiałem tłumiącym PN041 oraz kątowym ustawieniem obu przetworników. Skutkiem tych działań dźwięk wpływa do kanału słuchowego w naturalny sposób od przodu i nie zakłócają go ani rezonanse, ani kotłowanie się w komorach powietrza.

Od strony pomiarowej słuchawki oferują imponujące pasmo 3 Hz – 100 kHz przy czułości 102 dB i impedancji 28 Ω, są zatem bardzo dobrze przystosowane do wiodącego teraz sprzętu przenośnego. Mimo takiej czułości mogą przyjąć sygnał o mocy aż 1,5 W, tak więc nawet mocne wzmacniacze stacjonarne krzywdy im nie wyrządzą.

Jest wprost przeciwnie - to nowy świt, który zwie się Technics EAH-T700.

Jest wprost przeciwnie – to nowy świt, który zwie się Technics EAH-T700.

Do oszacowania pozostaje cena oraz wrażenia całościowe. Słuchawki są naprawdę wygodne (w obrębie pasownych a nie luźnych i bardziej ciężkich niż lekkich), a wyglądają kunsztownie. Kute z mistrzowską precyzją aluminium świetnie się prezentuje, a wszelkie regulacje i dopasowania realizowane są perfekcyjnie. Gładki i miękki kabel nie trze o ubranie i nie przeszkadza w zajęciu dowolnej pozycji, a jego lekkość uwalnia nas od uczucia ciążenia, którego same słuchawki nieco dostarczają, jako że są masywne i ważą bez mała 500 gramów. Należność za te frykasy to pięć tysięcy z małym ogonkiem, czyli cena stary znajomy, najbardziej rozpowszechniona za wysokiej klasy słuchawki. Pamiętajmy jednak, że są to słuchawki japońskie, czyli szczególnie obciążone dodatkowymi kosztami. W tym stanie rzeczy wypadają dosyć korzystnie na tle o wiele droższych produktów Fostexa, Sennheisera czy Final Audio. Pozostaje jedynie pytanie, jak to się wszystko ma względem brzmienia?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Technics EAH-T700

  1. Sławomir S. pisze:

    Cieszy kolejny model zamknięty o referencyjnej jakości – tworzy się już cały zastęp. Czyżby zapowiadane dawno do recenzji Beyerdynamiki T5p.2 wypadły z szeregu i już nie z tej ligi ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Beyery jeszcze się wygrzewają. Recenzja niebawem.

  2. fon pisze:

    Jako ,że porównywano do technicsów w teście NH zapytam czy stosując inny kabel do NH można zmniejszyć ich pomroczność,czy inne kable w stosunku do oryginału coś tu poprawią

    1. PIotr Ryka pisze:

      Można.

      1. fon pisze:

        Mogę prosić o podpowiedż ewentualnie jaki kabelek ,może być symetryk ,wzmak mi na to pozwala

        1. PIotr Ryka pisze:

          Mam taki hybrydowy kabel od FAW (Forza Audio Works), a pewnie srebrny rozjaśniłby jeszcze bardziej. Mam też inny, od Tonalium Audio, ale drogi i dopiero będzie recenzowany.

          1. fon pisze:

            Wireworld wypuścił kable słuchawkowe,może kiedyś będzie Pan miał okazję potestować.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Kabli słuchawkowych jest coraz więcej, na przykład od Purist Audio Design. Transparent też miał zrobić. Wszyscy się za nie biorą. Jak jest interes, to trzeba korzystać. A recenzje może z czasem będą, ale opornie to idzie. W najbliższym czasie jedynie Tonalium Audio i FAW.

  3. Jakub Calik pisze:

    Wyglądają cudownie, mam nadzieję że jakaś sztuka będzie w warszawie do sprawdzenia. To ta sama półka co HD800(S), więc jak się do nich mają. Takim subiektywnym zdaniem?

    1. ELEKTRIS Audio pisze:

      I w Warszawie i W Poznaniu. Testowany egzemplarz to nasz sprzęt demo z salonu w Warszawie – miasteczko Wilanów.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Łatwiejsze do napędzenia i nadające się do sprzętu przenośnego zamknięte Technicsy oferują bardziej bezpośredni związek z wykonawcami a mniejszą scenę. Kultura przekazu jest na tym samym poziomie, tyle że znakomicie odwzorowani wykonawcy są u Technics bliżsi i więksi. Pogłosu jest natomiast mniej, tak więc to co najważniejsze jest bardziej wyeksponowane.

      1. jakub c. pisze:

        Nie bywaja ostre na tanszym torze?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Skoro prosto ze smartfona grają rewelacyjnie?

  4. kopperek pisze:

    Dzień dobry (ja tu po raz pierwszy),

    Może Pan krótko porównać te słuchawki z Signature Pro? Chodzi mi o jakość dźwięku w konfiguracji z dedykowanym wzmacniaczem.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ultrasone Signature Pro to najbardziej przyjazne słuchawki wysokiej klasy spośród mi znanych. Technicsy są na jeszcze nico wyższym poziomie i minimalnie bardziej kapryśne. Oczywiście jedne i drugie do pewnych wzmacniaczy pasują bardziej a do innych mniej, ale to już trzeba samemu sprawdzać.

  5. Alucard pisze:

    Dostałem niedawno propozycję wymiany z dopłatą, HEDD na te Technicsy. Dużo się jednak naczytałem że basu w nich mało i dopiero mi przyszło na myśl że kiedyś recenzowałeś. Pamiętasz może jak się mają jeśli chodzi o granie jakiejś elektroniki i innych ciężkich basowo rzeczy do HEDD czy do Pioneer Master?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      HEED to słuchawki odbiegające stylem od przeciętnych, a Pioneer i Technics to typowo brzmiące słuchawki high-endowe. Dość przy tym podobne stylistycznie, ale Pioneery mają chyba trochę więcej czaru, a Technics może odrobinę bardziej dopracowane technicznie. (Zgodnie z nazwą.) Szczegóły brzmienia wyliczone na końcu w punktach. Za dawno ich słuchałem, żebym mógł teraz autorytatywnie się wypowiadać. Na pewno bardzo mi się podobały. Ale gdybym teraz miał szukać słuchawek docelowych pomiędzy nie kosztującymi szaleńczo, to wybrałbym RAAL albo T+A Solitaire P. Jedne i drugie potrzebują jednak nietypowo mocnego wzmacniacza.

    2. John G. pisze:

      Wspomniane Technicsy mają mniej basu od HD800 (jest też lżejszy), więc chyba nie do końca byłby to dobry kierunek poszukiwań. Do utworów z cięższym basem lepsze byłyby na pewno Finale D8000 (bez Pro). Zwwróciłbym również uwagę na egzemplarze Ultrasonów 9, które czasami pojawiają się rynku wtórnym.

  6. frost1971 pisze:

    Wszystko byłoby cacy, gdyby nie ta cieniutka ekoskórka na pałąku. U mnie już zaczęła pękać I odłazić a wcale nie są jakoś intensywnie użytkowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy