Recenzja: System iFi Audio na stelażu iRack

iFi_Rack_012_HiFi Philosophy   O firmie ifi była już mowa podczas pisania recenzji wzmacniacza słuchawkowego iCAN. Przypomnę jedynie, że jest to duży angielski producent, który zaczynał od drogiego, stacjonarnego audio pod marką AMR (Abbington Music Research), która to marka funkcjonuje nadal i ma się niezgorzej, ale by nadążyć za modą na życie przy komputerze i umilanie sobie podróży muzyką, powołał też Abbington do życia właśnie markę ifi, przedmiotem produkcji której są małe urządzenia na takie okazje. Opisywany iCAN był dokładnie taki i był jednocześnie samowystarczalny, o ile nie liczyć tego, że musiał przy źródle cyfrowym współpracować z jakimś DAC-kiem, jego albo zewnętrznym. Upłynęło czasu mało wiele, a tych małych ifi namnożyło się jak komarów w kałuży i gotowe nas kąsać na wiele kolejnych sposobów, a nie tylko pojedynczo, jak ten pierwszy iCAN. Tak w ogóle, to jeśli dobrze liczę, jest tych małych ifi sztuk siedem plus kabel USB specjalnego ichniego chowu oraz jeszcze stelaż, żeby to wszystko jakoś uporządkować. Ale że na stelażu tylko cztery pudełka się mieszczą, to i my się czterema zajmiemy, tym bardziej, że z trzech pominiętych jedno jest przedwzmacniaczem gramofonowym, a gramofonu nie będziemy używali, drugie konwerterem, a będziemy korzystać jedynie z przyłącza USB, a trzecie to nasz dobry znajomy, malutki iCAN nano, którego już opisałem.

No i stoi koło mnie ta miniaturowa wieżyczka, z czterech kawałków zespolona i opleciona w rozliczne kable. Bo tak: z komputera wychodzimy kablem USB; własnym albo dołączonym przez ifi jako wyposażenie iDAC-ka, (a tutaj będzie to Tellurium Q Blue). Wychodzimy i zaraz wchodzimy, ale nie do iDAC-ka bezpośrednio, tylko do czegoś co zwie się USB Power i do tego też służy, to znaczy chytrze poprawia sygnał USB, redukując aż stukrotnie jego hałasy wewnętrzne. W ramach tej czynności, czyli poprawiania, z USB Power wychodzimy już kablem USB nie pojedynczym, tylko podwójnym, od samego ifi kupionym, co się nazywa Gemini, czyli po łacinie bliźniak, i ma faktycznie dwie osobne żyły dla sygnału i zasilania, całkiem niczym jakaś USB-autostrada, tylko po każdym pasie jedzie się w tę samą stronę. Ta autostrada wpada do jednego zbiorczego wtyku i co tam się w środku wyrabia nie wiem, bo nie widać, a dopiero za jego pośrednictwem sygnał ląduje w iDAC-ku, który tak nawiasem może być samowystarczalny i w związku z tym może zostać kupiony jako pierwszy, tak na dobry początek, jako że ma gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i własny potencjometr. Jest zatem faktycznie samowystarczalny, i to on a nie iCAN przy komputerze w pojedynkę spisze się najlepiej, no chyba, że mamy porządną kartę dźwiękową albo inny DAC i tylko sam wzmacniacz jest nam potrzebny. Lecz że nie bawimy się teraz w pojedyncze paciorki, tylko w cały audiofilski różaniec, to się nad tym iDAC nie będziemy rozwodzić ani przy nim zatrzymywać, tylko nuże z niego interkonektem analogowym RCA hyc piętro wyżej, ku iTube. Interkonekty, tak swoją drogą, w ilości sztuk dwa stanowią wyposażenie stelaża iRack i w jego cenę są wliczone, a przy tym całkiem są zacne, do czego jeszcze wrócę. My jednak posłużymy się teraz van den Hulem, żeby po audiofilsku się nadąć, bo co będzie ten kabel próżnował jak nie ma nic do roboty i się w szufladzie wyleguje.

Ów iTube to chyba najciekawsza część zestawu, zgodnie z nazwą wyposażona w lampę, mająca dodatkowe bezpośrednie połączenie zasilające z iPower, który ma z kolei – bo o tym zapomniałem – jakiś rodzaj wewnętrznego uziemienia włączany na tylnym panelu skobelkiem. Z kolei sam iTube ma od przodu też włączany skobelkiem (i to dwustopniowo) własny system uprzestrzenniający 3D, własny potencjometr (to już drugi) i jeszcze system Digital Antidote Plus®, redukujący „cyfrowe dzwonienie”, o którym więcej za chwilę. Jakby tego było mało, ma jeszcze cztery wzorce ustawień umieszczonych od spodu mikro przełączników, mogących podbijać wzmocnienie o 6 dB albo tego nie robić, pracując w trybach pre bądź sam bufor.

Z wielce zasobnego bufora/przedwzmacniacza iTube pozostaje nam już tylko jeden etap wspinaczki w naszym Tour de ifi – etap wjazdu na iCAN. Jak stoi w jego recenzji, jest to niewielki ciałem ale wysoki muzycznym duchem wzmacniacz słuchawkowy już nawet w pojedynkę, a wsparty firmowym DAC-kiem, najwyższej jakości obróbką sygnału USB i jeszcze buforem lampowym daje naprawdę kawał dźwiękowego wyrafinowania, co uprzedzając odsłuchy już teraz mogę napisać, jako że właśnie tego słucham poprzez nowe Grado GS1000e i w żaden inny sposób nie da się tego określić. Nim zagłębimy się w szczegóły owego wyrafinowania, musimy jednak ocenić całość i jej części pod względem kosztów, wyglądu i szczegółów technologicznych.

Budowa i opłacalność

iFi_Rack_010_HiFi Philosophy

Ale się tego ifi namnożyło!

   Cenowo rzecz wygląda następująco: najbardziej nadający się do pierwszego zakupu iDAC, to wydatek 1350 PLN. Poprawienie mu sygnału przez iUSBPower za pośrednictwem kabla Gemini, to 890 plus 790 PLN. Buforowanie lampowe, to kolejne 1350 PLN. Lepszy wzmacniacz słuchawkowy niż ten w iDAC-ku, czyli iCAN we własnej osobie, to jeszcze kolejne 1090 PLN. A możliwość ustawienia tego wszystkiego w ładną wieżyczkę zwącą się iRack, to na deser dodatkowe 650 PLN w wersji zawierającej interkonekty, bez których też można ją nabyć i wówczas jest nieco taniej. Razem wychodzi to 6120 PLN, czyli prawie dokładnie tyle, ile za wzmacniacz słuchawkowy/DAC od OPPO – wielki jak skrzynia, z własną platformą do ustawiania, symetryczny i jeszcze nie zrecenzowany. Czy to się zatem opłaca? Na oko, nie bardzo. Ta skrzynia od OPPO dużo jest większa i dużym ekranem do nas mrugająca, a o połowę tańszy DAC/wzmacniacz słuchawkowy od Audiolaba został przecież bardzo wysoko oceniony. No ale tak naprawdę decydować będą dopiero odsłuchy, a poza tym tę wieżyczkę od ifi można kupować etapami, bez konieczności jednorazowego sporego wydatku. Tak więc to trochę tak jakbyśmy kupowali ją na raty. A przy tym ma też ona swoje niepowtarzalne inne zalety, w postaci umiejętność niespotykanej gdzie indziej obróbki sygnału USB, możliwość dwustopniowego podbijania basu i dwustopniowego rozszerzania przestrzeni, a przy tym jest to jako całość coś w rodzaju tranzystorowej lampy, bo ifi od początku uparcie powtarzało, że brzmienie lampowe jest lepsze i dlatego należy je naśladować. Mało tego, dochodzi tutaj nie tylko samo naśladownictwo, w postaci identycznego typu jak lampowe obwodów, ale jeszcze prawdziwa lampa jako buforowanie. Jedna wprawdzie, samotna, ale niewątpliwie na brzmienie wpływ mająca i czyniąca je innym, nad czym będziemy rozwodzić się dalej. Lampa przy tym nie sprawiająca kłopotów, bo militarna, a więc tania i długowieczna. Odnośnie niej jedna tylko uwaga istotna: można znaleźć w Sieci prezentacje wieży ifi, na których widać ustawienie z iCAN na samej górze, a i tutaj tak to zostało pofotografowane, bo nie dopilnowałem, co nie jest dobrym pomysłem. Moduł z lampą rozgrzewa się bowiem znacząco i zdecydowanie powinien być umieszczany na szczycie, by mógł się wentylować. Stanowczo na to nalegam i proszę o tym pamiętać.

iFi_Rack_016_HiFi Philosophy

Wszystkie te urządzenia z osobna są naprawdę piękne, ale ciężko to ogarnąć w jeden zwarty system.

Wydaje się też, a tak w każdym razie sam wypraktykowałem, że lepiej ustawić opcję buforowania na +6 dB, bo wówczas wpływ lampowości na brzmienie jest nieco większy i całość wypada efektowniej, choć nie są to duże różnice. Nie ma przy tym zmartwienia o tę samotną lampę, pomimo iż jest to NOS, bo ifi kupiło ogromny ich zapas i do serwisowania na pewno lamp nie zabraknie, choć z drugiej strony, gdyby ten iTube stał się bardzo popularny i sprzedawał w bardzo dużych ilościach, to może się zdarzyć, że przestanie być oferowany, bo tak już nieraz z urządzeniami lampowymi bywało, tak więc jak ktoś reflektuje, to raczej nie należy zwlekać. Tym bardziej, że szkoda naprawdę by było, bo jak mówiłem, stanowi najciekawszą częścią układu, nie tylko wzbogacając brzmienie o niepojętą tajemnicę lampowości, ale dodatkowo czyszcząc cyfrowe zakłócenia za pomocą obwodu wynalezionego jeszcze w latach 90-tych na użytek odtwarzaczy CD przez Tonego Taddeo; obwodu oferowanego kiedyś jako całe osobne urządzenia (tysiąc dolarów takie coś kosztowało), a tutaj występującego w wersji zminiaturyzowanej współczesną techniką obwodów scalonych jako miniaturowy podzespół. Trzeba też jeszcze zaznaczyć, iż należy uważać, by obecny zarówno w iTube jak i w iCAN procesor dźwięku przestrzennego nie były włączone równocześnie, bo może to powodować zakłócenia. Jeden aktywny tu lub tu w zupełności wystarczy, przy czym moim zdaniem lepiej by był to ten w iCAN, a trzeba też nadmienić, że działanie tego uprzestrzennienia polega w pierwszym rzędzie na odsuwaniu od siebie źródeł dźwięku o niskiej częstotliwości, z natury o wiele mniej podatnych na zabiegi stereofoniczne, co niestety nie jest uwzględniane podczas nagrań, mimo iż zwracano na to uwagę już przeszło 80 lat temu, u samych źródeł stereofonii, ustami je twórcy – Alana Dowera Blumleina. A skoro jesteśmy już przy ulepszeniach, to może warto przy okazji raz jeszcze powiedzieć, że obecny w iPower układ poprawy sygnału USB redukuje jego szumy własne aż tysiąckrotnie, schodząc do poziomu zakłóceń tła aż sześciokrotnie niższego niż przy zasilaniu bateryjnym i dając względem stanu pierwotnego poprawę o 140 dB, czyli różnicę pomiędzy kompletną ciszą a hukiem wystrzału z broni wielkokalibrowej.

iFi_Rack_014_HiFi Philosophy

Dlatego Panowie z  Abbington Musi Research poszli po rozum do głowy i stworzyli dedykowany stoliczek – iRack.

Rzućmy teraz okiem na całość. Prezentuje się niepospolicie, a przy tym efektownie, łącząc kruchość detali z dobrodziejstwami ich mnogości. Poszczególne składniki są świetnie zaprojektowane co do kształtu i równie świetnie wykończone. Sam stelaż też jest bardzo ładny, a jego przeźroczyste półeczki przydają mu lekkości. Poszczególne funkcje wprawdzie się powtarzają, bo samych potencjometrów mamy łącznie trzy sztuki, ale osobiście wychowałem się na urządzeniach z masą przełączników i pokręteł, tak więc mi to nie przeszkadzało, aczkolwiek trzeba pamiętać, by używać w przypadku całej wieży tylko potencjometru w iCAN, a pozostałe skręcić na zero. Pewną wadą jest też to, że normalnie wyłączyć można jedynie moduł iTube (właśnie potencjometrem), a pozostałe będą stały pod prądem, bo komu by się chciało to wszystko za każdym razem rozłączać, ale zużycie prądu czerpanego przez iCAN i iDAC za pośrednictwem zasilaczy nagniazdkowych jest naprawdę minimalne. Wadą jest też konieczność manipulacji przełącznikami na spodzie iCAN-a w odniesieniu do siły wzmocnienia dopasowanej do słuchawek dokanałowych, dynamicznych bądź planarnych, ale z drugiej strony dobrze, że takie dopasowanie w ogóle jest, bo inni go przeważnie nie mają, a jak już, to tylko dwustopniowe. Zaletą jest też wewnętrzny układ dopasowania impedancyjnego, pozwalający precyzyjnie a nie tylko na papierze wysterowywać wszelkie słuchawki, włącznie z tymi mającymi impedancję na poziomie 600 Ω. Najbardziej rzucające się w oczy i zwariowane w odniesieniu do całościowego wyglądu są jednak kable, dwukrotnie obiegające całość od tyłu do przodu. Wygląda to bardzo niepospolicie i jak to mawia młodzież – w sposób cokolwiek odjechany, ale w sumie dość sympatycznie i na swój sposób ciekawie, a jedynym ograniczeniem jest konieczność użycia lekkich i elastycznych, przy czym te w komplecie iRacka są naprawdę bardzo dobre i za nie duża pochwała, a dobierając inne możemy też poprzez grubość i kolorystykę wpływać na wygląd, a nie tylko na brzmienie. No właśnie. Dotarliśmy do brzmienia, a ono będzie sędzią i ostateczną wyrocznią.

Odsłuch

   Zacznijmy od słuchawek dokanałowych i odpowiadającego im ustawienia. Słuchawek nie byle jakich, bo AKG K3003.

AKG K3003

iFi_Rack_018_HiFi Philosophy

Nasz iStoliczek jest dostarczany „w proszku”, wiec wszyscy majsterkowicze powinni być zachwyceni.

Te dokanałówki są najbardziej basowe spośród wszystkich jakich słuchałem, a słuchałem wielu wybitnych. Tonację mają obniżoną a bas jak stodołę i jeszcze do tego szybki, punktujący, dość zwarty. W efekcie żadne tam podbijanie basu bass busterem od ifi, bo już bez tego był bass buster. Perkusja zdecydowanie na pierwszym planie, podobnie jak u nowych planarnych OPPO, do których też tu jeszcze dojdziemy. Wysokie tony pogrubione, co znać świetnie na strunach gitary, a tonacja jak zwykle w takich warunkach przyciemniona, ze światłocieniem i przyjemnym pogłębieniem dźwięku. Wszystko mocne, masywne, atakujące, dużego formatu. Ale pośród tej masywności górne rejestry wcale nie powściągnięte, co doskonale słychać było choćby w partii banjo z Whiskey in The Jar Grateful Dead. Świetnie się ta góra zaznacza i buduje ładny kontrast z masywnością całości. A poprzez to wszystko razem żywotna z tej muzyki płynęła energia, bo grało to jeszcze na dodatek szybko, a partie wokalne odznaczały się świetną klarownością i doskonałym akcentowaniem indywidualności głosów, zdobnym tutaj w basowe pomruki tła akompaniamentu.

Sięgnąłem po koncert fortepianowy, by ogarnąć to wszystko na tle potężnej orkiestracji i przebadać funkcyjną zasadność procesora 3D. W przypadku tych słuchawek i całego systemu ifi nie okazała się ona moim zdaniem potrzebna, bo i bez niej było spektakularnie. Powiększanie przestrzeni skutkowało wprawdzie odsuwaniem pierwszego planu, a przy okazji, co mnie niemało zdziwiło, wygaszaniem pogłosów, ale całościowy wydźwięk tej operacji odebrałem negatywnie, bo wraz z tymi cichnącymi pogłosami cały dźwięk się zubażał, tracąc na bezpośredniości i bogactwie. Zdecydowanie gorzej to grało, a tym bardziej, że bez żadnego 3D scena i tak była duża i doskonale zorganizowana. Prawda – fortepian bliżej był orkiestry i bardziej się z nią jednoczył – ale za to ich wspólne brzmieniowe bogactwo zdecydowanie okazało się większe i to takie, że naprawdę chciało się słuchać.

iFi_Rack_020_HiFi Philosophy

Voilà! Pozostaje tylko upchnąć mikrusy na odpowiednie półeczki…

Odnośnie słuchania. Nie ma sensu udawać – słuchałem tej wieży ifi już kilka razy poprzednio z różnymi słuchawkami, a to co usłyszałem z flagowymi dokanałowymi AKG tylko potwierdzało poprzednie wrażenia. Ten tor posiada jedną szczególną zaletę, i to, jak się okazuje, niezależną od wszystkich tych szeroko reklamowanych zabaw w 3D i podbijanie basu. On gra bardzo ciekawie. Sam z siebie, tak po prostu, bez żadnych sztuczek i dodatków. Puszczasz i masz. A że to co się ma wówczas jest naprawdę kuszące, niech będzie dowodem, że słuchał go także u mnie ktoś poszukujący dla siebie audiofilskiego zwornika pomiędzy komputerem a słuchawkami Fostex TH-900; a posłuchawszy doszedł do wniosku, że to właśnie będzie to, a słuchał wcześniej sporo różności, nieraz nawet sporo droższych. W efekcie niezwłocznie wszedł w posiadanie iCAN-a i teraz pilnie zbiera na pozostałą drużynę muzycznego pierścienia, bo sam iCAN, jakkolwiek naprawdę dobry, to jednak nie to samo.

 

Pandora Hope VI

Przerwijmy na chwilę tę strugę pochwał i zajmijmy się słuchaniem. W obliczu basowo brzmiących i przyciemnionych AKG, postanowiłem sięgnąć po ich słuchawkową przeciwwagę, czyli coś jasnego i z obfitością wysokich tonów, a takie najbardziej z tego co mam są Pandory. Tym razem bass buster się przydał, jakkolwiek nie było to jednoznaczne. To znaczy słuchać można było z wielką satysfakcją zarówno z nim jak bez niego, a kwestią wyboru pozostawało, czy zostawimy wszystko sauté i pozwolimy wysokim tonom srebrzyć się i szaleć, czy o stopień lub dwa obniżymy tonację i uczynimy je łatwiejszymi w odbiorze. Tak i tak było pierwsza klasa, ale do słabszych a obfitych w soprany nagrań jednak wolałem jednostopniowe podbicie basu, bo na długą metę inaczej było męcząco.

iFi_Rack_011_HiFi Philosophy

…i cieszyć się efektem końcowym.

Natomiast wciąż nie znajdowałem zastosowania dla uprzestrzennienia 3D, bo znów zubażało przekaz, a rozsuwanie źródeł i odsuwanie pierwszego planu wcale nie było za to rekompensatą. Wszystko od razu blakło i marło, nawet kiedy wyrównywać głośność, która po użyciu 3D zawsze spada, za każdym razem o wyraźny schodek przy przełączaniu.

–  Zmarniały porządek, tak bym to określił. Mniej dźwięczny i spontaniczny, taki w stronę głuchości, uboższych tekstur i mrącej spontaniczności, toteż nie dałem się nań namówić. Za to w stanie normalnym, bez żadnego 3D, słuchałem pęczniejąc z satysfakcji, bo naprawdę rzadko się zdarza, by przy komputerze tak coś grało, a gdybym miał pokazywać co grało na pewno lepiej, to dopiero Calyx Femto ze wzmacniaczem Phasemation, a więc okolice trzydziestu tysięcy. Niczego innego bardziej interesująco brzmiącego przy komputerze nie słyszałem, poza może jeszcze Mytekiem i Lebenem, ale to jest z kolei ponad piętnaście tysięcy, tak więc też całkiem inny przedział cenowy. A po największe medale za sprawianie tego interesującego brzmienia niewątpliwie pierś miały prawo wypinać holografia i całościowy muzyczny szał.

Głębia sceny, jej wielowarstwowość i poczucie, że jesteśmy na trójwymiarowym planie, były bardzo silne i żadne 3D nie było do tego potrzebne, a nawet jego włączanie psuło zabawę. Podobnie świetna była pienistość i wartka akcja tej muzyki, dająca porwanie rytmem, basową siłę i całą masę muzycznych różności, na podobieństwo koronek i rokokowych zdobień muzyczny obraz urozmaicających. Masa tego wszystkiego była i poryw wspaniały. A mówiąc szczerze, kiedy pierwszy raz tę wieżę ifi usłyszałem, szczęka opadała mi bardzo prędko i nie wierzyłem własnym uszom, tak to holograficznie zabrzmiało; i aż poczułem się głupio, że ta czereda brzdący wyowijana kablami tak grać potrafi, że niejeden wielgus mógłby się wstydzić. No ale kiedy na sumę cen rzuci się okiem, to już to tak bardzo nie dziwi.

iFi_Rack_013_HiFi Philosophy

Dla jednych będzie to aluminiowo-kablowy chaos.

A same Pnandora Hope? No cóż, napisałem w ich recenzji, że to najtańszy słuchawkowy high-end dużego formatu. A taki high-end od tego mniejszego różni się przede wszystkim bogactwem brzmienia, które u Pandor jest na poziomie szczytowym i tego im nikt nie odbierze. Można woleć słuchawki z cofniętymi sopranami, można chcieć jeszcze więcej basu, choć mają go one naprawdę dużo, ale w całościowym przekroju są to słuchawki high-endowe w pełnym wymiarze i tego żadne czyjeś grymasy nie zmienią. A że wieża ifi też gra w tym stylu i nawet do samych Pandor podobnie, bo tak jak one holograficznie, żywiołowo i z bogactwem górnych rejestrów, to się to w wyjątkowo bogatą całość poskładało, zwłaszcza że Pandory przy całym tym swoim sopranowym ataku nie mają najmniejszych nawet tendencji do dręczenia słuchacza, bo całkowicie wolne są od pikanterii i pisków. Co najwyżej ukażą nędzę samego nagrania albo na dłuższym dystansie czasowym podmęczą ilością bitów.

Odsłuch cd.

AKG K712

iFi_Rack_005_HiFi Philosophy

Inni na pewno docenią ten uczesany techno-bałagan.

Rozochociłem się. Zwłaszcza że tak sopranami ten system sypał. Początkowo miałem nie brać żadnych tańszych słuchawek, bo skoro kosztuje taka wieżyczka ponad sześć tysięcy, to Pandora Hope VI za dwa osiemset (akurat właśnie znowu staniały) wydawała się czymś w sam raz i po kiego schodzić niżej? Ale tak mnie tknęło. Prawdę rzekłszy, tknęło mnie w stronę Sennheiserów HD 600, ale je pożyczyłem. Pożyczyłem także HD 650, ale zostały na szafie AKG K712. Wahałem się dłuższą chwilę, bo dzień był gorący i siedzenie w słuchawkach nużące, ale się przemogłem, gdyż żal mi się zrobiło tych wszystkich, którzy te słuchawki męczą i szukają dla nich zaplecza, a poza tym jakichś jednych bodaj tańszych niż za trzy patyki wypadało użyć. No to niech będzie – pomyślałem – bo ta żywiołowość, holografia i drajw pospołu z sopranami wydawały się wyjątkowo komplementarne względem urody samych AKG, które brzmienie zazwyczaj miewają postne i pustelniczo ubogie. Takie z priorytetową wstrzemięźliwością, jakby w życiu doczesnym uciechy ciała i ducha miały za coś gorszącego i tylko chciały odprawiać muzyczne gorzkie żale.

Jasne, przesadzam. Aż takie to one nie są, ale że potrafią przynudzać i irytować, to fakt dość oczywisty. Ale nie tylko to potrafią, bo czasem się zdarza, że wstępuje w nie duch inny, duch radośniejszego życia. No i tak tu się właśnie zdarzyło, bo puściłem na próbę La Bambę Ritchie Valensa prosto po Pandorach i wcale to nie zagrało wyraźnie gorzej, chociaż bardzo inaczej co do stylu. Góra wprawdzie była temperowana i spokój ogólny bardziej od szału na każdym centymetrze kwadratowym sceny, ale mimo poseparowanych źródeł dźwięku i pustek pomiędzy nimi, tam gdzie grało, to grało a nie plumkało. Jeżeli istnieje coś takiego jak szał spokojny i uporządkowany, to to właśnie było coś takiego. A że holografia temu wciąż świetna towarzyszyła, a i ogólna werwa każdemu brzmieniu przydana, i jeszcze dokładność wypowiedzi, wyśpiewanej do ostatniej nuty i ostatniego westchnienia, to razem dawało to znowuż wielką satysfakcję i odsłuchową frajdę, no i oczywiście chęć kontynuacji. A kiedy dłużej się przysłuchałem, doszło do mnie, że tu obok holografii i wysforowanych sopranów największą rolę gra dynamika, bo rzeczywiście dynamicznie to grało i tchnęło życie w niemrawe zazwyczaj i trudne do napędzenia AKG.

Zamiast zwykłego pliku z You Tube wziąłem parę porządnie nagranych płyt i kilka plików wysokiej gęstości, no i jest życie na planecie AKG K712, nie ma wątpliwości. Życie żwawe a zarazem dostojne i wytworne brzmieniowo, aczkolwiek tak trudne do rozruszania, tak niełatwe do uczynienia ciekawym i bogatym.

iFi_Rack_019_HiFi Philosophy

Pora sprawdzić, czy w tym szaleństwie jest metoda.

Stało się też zarazem jasne, dlaczego podobnie ospałe Audeze LCD-2 też tak się komuś wcześniej z iCAN podobały, ponieważ one naturę do tych AKG mają nieco podobną i też im dźwięcznej góry i dynamiki trzeba, z tym że one z kolei lubią włączony system 3D, a z AKG nic takiego nie zachodziło, jednak wydaje mi się, że to bufor lampowy sprawia, iż nie ma takiej potrzeby i w stanie naturalnym wszystko znakomicie przebiega bez żadnego ekstra upiększania. A grało to (czy ja sam siebie słyszę?) w taki sposób, że naprawdę można by tego słuchać i słuchać, i za niczym innym nie tęsknić. Czy ja to powiedziałem? O AKG K712? Nie wierzę sam sobie. A jednak.

 

AKG K812 (kabel FAW Noir)

To niech już będzie przed skokiem w planarność to święto firmy AKG, bo w końcu zacna jest i o obecność swoich słuchawek u mnie zadbała. Porównajmy przeto starego i nowego flagowca o całkiem innych lokacjach cenowych. Co to za różnica? Prosto ją można opisać. To wyjście na świeże powietrze. Fala orzeźwienia i fajerwerki spontaniczności. Mocniejsze, bardziej migotliwe światło, przebłyskujące pośród muzycznych cieni. Poczucie naturalności i obecności. Życie, a nie tylko odtwórczy jego wizerunek. Ilość bitów na sekundę dwa razy większa i aż to męczy, takie jest prawdziwe. Struny gitary stają się strunami bez cienia umowności, a głosy jak z życia, jak prosto z estrady. W całym przepychu naturalnej swoistości i wibrowania. Łaszące się, upojne, zmysłowe, należące do osób które są z nami. A przy tym kawał basu towarzyszy temu bez żadnego podbijania i dźwięk jeszcze szybszy, ofensywny, przełamujący wszelkie bariery pomiędzy muzyką a słuchaczem. Ale nade wszystko ta holografia. Tak, ona była tutaj dominująca i to signum brzmienia wieży ifi. Od pierwszego słuchania kilka dni temu do teraz to się utrzymuje i ciągle jeszcze pomimo tylu godzin słuchania zdumiewa. To jest holograficzne brzmienie w bardzo rzadko widywanym wydaniu, naprawdę urzekające głębią i fascynujące urodą. Od pierwszej sekundy kiedy je usłyszałem, i aż mnie w tym momencie zatkało, bo myślałem że śnię, że to nie jawa, bo jak nie sen, to niektórzy będą musieli zapłakać, bo taka holografia to dla nich tylko marzenie. Nie podejrzewałem tego systemu o takie granie i taką umiejętność napędzania różnych słuchawek, nawet tych bardzo trudnych. A z tego wszystkiego wynika rzecz najważniejsza, charakterystyczna właśnie dla takiej jak u ifi holografii. Wynika ciekawość. Ciekawość jak zabrzmi kolejny utwór, jak wypadną kolejne słuchawki, jak bardzo mi się to spodoba.

iFi_Rack_002_HiFi Philosophy

I żeby nie było, dołączone kable są świetne, ale wypada też sprawdzić możliwość upgradu.

To właśnie jest w całym audiofilizmie najmilsze – kiedy słuchanie staje się przygodą, kiedy tak bardzo się go chce, że się nie można na nie doczekać. Nie kiedy jest do bólu poprawne i dokładne, kiedy nudzi swoją jednostajną precyzją i zalewem szczegółów niczym w ryżu na sypko z warzywami, tylko kiedy wprowadza w świat tajemniczy, w wielowymiarową muzyczną przestrzeń pełną zagadek.

Odsłuch cd.

OPPO PM-1

iFi_Rack_008_HiFi Philosophy

Czego by jednak w tą wieżę nie wpiąć, gra wprost wyśmienicie!

Pora na finał w postaci słuchawek planarnych. Niestety odjechały już Audeze LCD-3, a LCD-XC dopiero czekają na opis, więc ich nie użyję. Zatem nie będzie okazji chwalić jaki też ten system ifi jest wydajny prądowo i jak dowolne słuchawki wysterowywać umie, ale żadna to tajemnica, bo słuchałem też osobiście samego iCAN-a z Audeze LCD-2 i wiem, że fantastycznie się w tej roli spisał. Tak więc nie o moc tutaj idzie, tylko o brzmienie. A brzmienie znów okazało się ekstra i raczej nie skłamię ani nie przesadzę kiedy powiem, że wydało mi się lepsze niż kiedy na miejscu wieży ifi stał przytaczany tu już, pleczysty i zwalisty wzmacniacz samego OPPO. Nie jest to dla niego ujma, bo nie jest droższy ani żadnych lamp nie ma, a także odrębnego systemu poprawy sygnału USB, chociaż jakiś pewnie ma. Ma za to co innego – ma wejścia symetryczne i symetryczne gniazdo słuchawkowe, a dla swoich PM-1 symetryczny do niego kabel, którego wczoraj użyłem i grało to zdecydowanie lepiej niż po niesymetrycznym, ale o tym będzie inna recenzja. Można jeszcze tylko napisać, że bufora lampowego i iPower USB można też użyć w odniesieniu do niego i zobaczymy jakie to da wyniki, o ile tego ifi wcześniej mi nie zabiorą. A teraz już o samych OPPO PM-1.

W momencie kiedy je puściłem po AKG K812 uderzyły mnie dwie rzeczy – więcej powietrza w dźwięku i większa jego obła łagodność. Natomiast poziom ogólny uznałbym za analogiczny, czyli piekielnie wysoki. Może nie było takiej bezpośredniości, szybkości i żywiołowości, ale same dźwięki za to obszerniejsze i bardzo przyjemnie powietrzem rozdmuchane. I właśnie rozdmuchane a nie napompowane, bo bez żadnego napięcia czy powłoki, tylko elegancko z muzycznym wiatrem płynące niczym dźwiękowe obłoki. A że bas towarzyszył temu popisowy, kapitalnie grzmocący, a całościowe bogactwo i urok nic nie cierpiały, to i poziom był ten sam, podobnie przedni. Po raz pierwszy można też było użyć systemu 3D, przy czym warunkowo i na zasadzie wyboru.

iFi_Rack_003_HiFi PhilosophyiFi_Rack_006_HiFi PhilosophyiFi_Rack_004_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Ze słabymi plikami branymi z Internetu bardziej podobały mi się niektóre wykonania z podbitą przestrzenią, bo wprowadzało to większy porządek w ich kiepską jakością sprawiony bałagan, natomiast w przypadku dobrych płyt i gęstych plików wolałem przeważnie ustawienie bez podbicia, bo jednak to 3D troszkę (choć u OPPO zdecydowanie najmniej) zubażało przekaz, aczkolwiek jeszcze ważniejsze było to, że ujmowało też wyraźnie pogłosowości, a to już mi się prawie zawsze nie podobało. Niektóre płyty wykluczały więc w moim odbiorze takie pierwszego stopnia 3D, o drugim nawet nie wspominając, ale inne, też świetnie nagrane, czyniły je możliwym i pozwalały jeszcze schodzić na drugi stopień. Prędzej było to możliwe w muzyce instrumentalnej, a chwila przyzwyczajenia pozwalała zapomnieć, że słuchamy czegoś dodatkowo przetworzonego. Ale ogólnie biorąc przede wszystkim od sposobu realizacji płyty, a szczególnie od ustawienia pierwszego planu, zależało czy podbijanie 3D ma sens, czy go nie ma. Bas natomiast absolutnie był wykluczony, bo same OPPO mają cały go wagon i podbijanie byłoby czystym przegięciem.

iFi_Rack_002_HiFi Philosophy

Zdaje się, firma ARM wymyśliła nowy sposób na kupowanie świetnego dźwięku na raty.

Ogólnie mogę napisać, że każdy kolejny stopień podbicia 3D wprowadzał większe uspokojenie i porządek sceniczny, a także czyścił szum tła, ale kosztem pogłosów, wibracji i komasacji dźwięków. Różnice były bardzo wyraźne, tak więc nie była to trudna do wychwycenia mieszanka kanałów, jak u Grace Design czy u SPL Phonitora, tylko coś bardzo uchwytnego, dającego wyraźne efekty makroskopowe, przy czym słuchanie z uruchomionym pełnym 3D było na pewno najbardziej relaksujące i na długą metę znakomicie się sprawdzało.

Podsumowanie

iFi_Rack_009_HiFi Philosophy   Znowu przychodzi chwalić, ale z ręką na sercu. A poza tym, niby dlaczego miałbym się przed kimś tłumaczyć z jakiegoś sprzętu świetnego grania? Dba się o to żeby przychodziły do testów urządzenia wybitne, to i chwalić potem je trzeba. Nie wszystkie są jednak tak złożoną mieszanką cech i umiejętności, a prawie żadnego nie można kupować po kawałku. A w tylu kawałkach, to już chyba ani jednego z analogicznych. A jeszcze do tego sam iDAC wystarczy na dobry początek, albo iCAN. Mało tego. Wraz ze stelażem dostajemy dwa króciutkie wprawdzie ale świetnej jakości interkonekty, bo zapomniałem o tym napisać, ale naprawdę są znakomite i wpięte w miejsce drogiej Tary czy Harmonixa wcale nie musiały się wstydzić. Nie są wprawdzie aż tak dobre, ale ubytek jakościowy był bardzo niewielki. (Sprawdzałem w systemie z Phasemation, bo do ifi nie ma sensu podpinać ciężkich, sztywnych kabli.)

Wieża ifi naśladuje na wszystkich poziomach brzmienia lampowe, a na jednym jest lampą we własnej osobie. Pozwala czerpać sygnał prosto z komputera najpopularniejszym złączem USB i sygnał ten wydatnie udoskonalać, tak by grało to jeszcze lepiej niż w przypadku zasilaczy bateryjnych. Pozwala bardzo wydatnie ingerować w scenę i dorzucić w dużych dawkach basowych brzmień tym wszystkim, którzy na ich uwiąd się skarżą. (W teście najlepiej działało to z AKG K712.) Uziemia system i usuwa z niego „digital ringing”, niczym poprawiacze za tysiąc dolarów. Do tego finezyjnie i niepospolicie wygląda, a wykończenie ma perfekcyjne, podobnie jak samo wzornictwo. Ale nade wszystko gra naprawdę ciekawym, holograficznym brzmieniem, i naprawdę w domenie lampowej, bo jest to lampowy smak i urok. Nie jakiś szczególnie wydatny, tylko zmieszany z tranzystorową dynamiką i zadziornością, ale dający się odczuć i obdarzający pięknem. Poza tym, i to też bardzo jest ważne, sprawdza się świetnie z dowolnymi słuchawkami, od dokanałowych po planarne. Nawet te pierwsze nie napotykają na szum własny układu zasilania, nawet te drugie dostaną dosyć energii. I w każdym przypadku gra to popisowo, na high-endowym poziomie. I gra na takim także w przypadku wyjątkowo paskudnych do napędzenie AKG K712, co jest w moim odczuciu definitywną legitymacją wybitności.

 

W punktach:

Zalety

  • Wybitne, holograficzne brzmienie.
  • W domenie lampowej, choć bez lampowych utrudnień.
  • Trudno tym brzmieniem się najeść, bo ciągle nas kusi by słuchać.
  • Zjawiskowa głębia sceniczna nawet bez układu 3D (który raczej poszerza niż pogłębia).
  • Ogólne wyrafinowanie.
  • Szybkość, drajw i poryw.
  • Sprawdza się ze słabym materiałem wyjściowym.
  • I nie ujmuje nic najlepszemu.
  • Doskonała wokaliza.
  • Mocarny bas.
  • Wysoka kultura wysokich tonów.
  • Napędzi każde słuchawki, także dokanałowe i planarne.
  • I każde znakomicie.
  • Bardzo dobre interkonekty w komplecie.
  • Jedyny w swoim rodzaju system poprawy sygnału USB i odpowiedni do tego kabel.
  • Dwustopniowy procesor przestrzenny.
  • Dwustopniowy bass buster.
  • Digital Antidote Plus®.
  • Uziemienie wewnętrzne.
  • Świetny poziom wykończenia.
  • Równie świetne wzornictwo.
  • Można kupować etapami.
  • I na każdym cieszyć się z uzyskanej poprawy.
  • Niewątpliwie coś na dzisiejsze czasy.
  • Zadowalający stosunek jakości do ceny.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Wygląda dość ekscentrycznie, więc nie każdemu się musi podobać.
  • Widoczne okablowanie.
  • Nie da się łatwo włączyć i wyłączyć wszystkich składników naraz.
  • Dublowanie się funkcji w podzespołach.
  • Co może powodować zakłócenia, o ile wszystkiego właściwie się nie ustawi.
  • Moduł lampowy trzeba ustawić na wierzchu.
  • Upgrade okablowania tylko kablami o lekkiej i elastycznej konstrukcji.
  • Całość sporo kosztuje.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

 

Dane techniczne:

iUSBPower:

  •  Napięcie wyjściowe: 5 V±0.5%
  •  Prąd wyjściowy: 1 A
  • Szumy wyjściowe: 0.1 uV(0.0000001 V)
  • High-Speed USB 2.0: 480 Mbps
  • Napięcie zasilania: AC 100 – 240 V, 50/60 Hz
  • Pobór mocy: < 9 W (wraz z podłączonym urządzeniem USB)
  • Wymiary: 158 x 68 x 28 mm
  • Waga: 195 g
  • Cena: 890 zł.

iDac:

  • Gain: 0 dB, 10 dB i 20dB ustawiany przez użytkownika
  • Stosunek sygnał-szum (SNR): >117 dB(A)
  • Całkowite zniekształcenia harmoniczne(THD): <0.003%(400m V/150 R)
  • Pasmo przenoszenia: 0.5 Hz to 500 KHz (-3 dB)
  • Moc wyjściowa: >400 mW (32 Ω)
  • Napięcie wyjściowe: >5V (>600 Ω)
  • Napięcie zasilania: AC 100 – 240 V, 50/60 Hz
  • Pobór mocy< 4 W czuwanie, 10 W max.
  • Wymiary: 158 x 68 x 28 mm
  • Waga: 216 g
  • Cena: 1350 zł.

IFI AUDIO II GEMINI 1,5 m:

  • Kompatybilny z High-Speed USB 2.0 (24Bit/192kHz i powyżej)
  • Przewodnik: miedź OHFC
  • Izolacja: polietylen
  • Ekran: Podwójny ekran.
  • Impedancja: 90 Ω.
  • Wtyki: wtyki iFi ‘FINAL’ USB
  • Długość: 1.5 m.
  • Waga: 240 g.
  • Okres gwarancji: 12 miesięcy.
  • Cena: 1090 zł.

ICan:

  • Regulowany współczynnik wzmocnienia (gain): 0dB, 10dB i 20dB
  • Signal to Noise Ratio: 117 dB(A)
  • THD: 0.003% (400mV/150R)
  • Pasmo przenoszenia:  0.5 Hz – 500 kHz (-3dB)
  • Moc wyjściowa: 400 mW (32Ω)
  • Napięcie wyjściowe: >5V (>600Ω)
  • Napięcie wejściowe:   AC 100 – 240V, 50/60Hz
  • Zużycie energii: średnio 4W, szczytowo 10 W max.
  • Wymiary: 158 (długość) x 68(szerokość) x 28 (wysokość) mm.
  • Waga: 278 g.
  • Cena: 1089 zł.

iTube:

  • Napięcie wejściowe: 100-240 V, 50/60 Hz
  • Pobór mocy: <4 W standby, 10 W maksymalny.
  • Impedancja wyjściowa: <1 Ω
  • Impedancja wyjściowa skorygowana: <200 Ω
  • Wymiary: 175 x 67 x 28 mm
  • Waga: 278 g
  • Okres gwarancji: 12 miesięcy
  • Cena: 1350 zł.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

36 komentarzy w “Recenzja: System iFi Audio na stelażu iRack

  1. calluna pisze:

    Pamiętam jak pierwsze elementy zestawu zamówiłem w styczniu ubiegłego roku u niemieckiego dystrybutora bo w naszym kraju takowego jeszcze nie było. Ryzykowałem wtedy bo jak tylko iFi się pojawiło to w ciemno je nabyłem. Czekałem na tę recenzję by trochę uświadomić sobie czy ja oby na pewno dobrze słyszę 😉 Nie mając odsłuchanych drogich systemów, nie wiedziałem w jakim miejscu jestem z tym zestawem i jak się do jego jakości tak naprawdę odnieść. Dzięki tej recenzji wiem, że jest co najmniej dobrze 🙂
    Według mnie sam iCan to jednak najsłabsze ogniwo systemu, co nie jest jednak dobrym określeniem bo wzmacniacz gra dobrze. Z Black Pearl już jest lepiej,a z Rapture znacznie lepiej 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      A podłączasz Rapture zamiast iCAN-a jako zwieńczenie wieży ifi?

  2. calluna pisze:

    Pliki biegną w ten sposób:
    lap (czasem pc ) – iUsbPower – iDac – iTube (czasem bez ) – rapture – słuchawki.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No to na pewno gra to wybitnie.

      1. calluna pisze:

        Z początkiem sierpnia wychodzi micro iDsd, czyli dac na dwóch kościach od Burr Brown.
        A pod koniec roku albo już na początku nowego będzie desktopowy mini iDsd.
        Ciekaw jestem co powoduje z dźwiękiem iPurifier.

        1. Piotr Ryka pisze:

          iPurifier pewnie jest do sprawdzenia. Mogę o niego poprosić jeżeli Ci zależy na takiej wiedzy.

          1. calluna pisze:

            Gdyby taka możliwość istniała to ciekawość zostałaby zaspokojona :)Dziękuję.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Dzwoniłem przed chwilą do dystrybutora. Wszystkie sztuki ma wyprzedane, nowe będę za dwa, trzy tygodnie. No i dopiero wtedy.

          3. Piotr Ryka pisze:

            I jeszcze mi dopowiedział, że można kupować w ciemno, bo sprzedał kilkadziesiąt sztuk i nikt nie chciał zwracać ani nie miał negatywnych uwag. Ale to oczywiście nie moje zdanie i nie biorę za to żadnej odpowiedzialności.

  3. Alex pisze:

    Z tego co widze na zdjęciach, w przenośnym wzmacniaczu Ifi jest jednostopniowe podbicie basu i przestrzeni. Czy odpowiada ono wysokiemu czy średniemu ustawieniu w stacjonarnym wzmacniaczu?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Głowy nie dam, ale nie wydaje mi się by w nano były to procesory jednostopniowe. Zachodzi natomiast możliwość, że recenzenci nie wyłapali dwustopniowości, bo łatwo o przeskok od razu na drugi stopień, zwłaszcza kiedy przełączniki są nowe. Pozycja środkowa, czyli pierwszy stopień podbicia, włącza się wówczas gdy dźwigienka przełącznika celuje prosto przed siebie. Pozycja do góry to wyłączenie, a do dołu to pełne podbicie.

      1. Maciej pisze:

        Hebelek dotyczący przestrzeni bardzo pozytywnie wpływa w tym wzmacniaczu na LCD2. Bardzo mile mnie zaskoczyła ta opcja.

  4. Maciej pisze:

    Dodam jeszcze że mój ojciec chwali Ifi pre gramofonowe…

  5. mikolaj612 pisze:

    Tego małego wzmaka przenośnego słuchałem nawet niezły sprzęt.

    Chociaż technicznie w środku nie ma szału, OPA1642 + układ wzmacniający marki MAXIM.

    1. Michal W. pisze:

      A co by musiało być, żeby był szał?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Jak to co? Kobiety, wino, śpiew…

  6. Piotr Ryka pisze:

    Szał, jak wiadomo, każdy ma tylko we własnym wzmacniaczu.

    1. mikolaj612 pisze:

      Generalnie urządzenie jest fajne, ale zastanowiło mnie brak wymiennego opampa w środku, bo generalnie można to było zrobić żadnym kosztem i podnieść wartość tego urządzenia jeszcze odrobinę 🙂

  7. MrZee pisze:

    Kusi Pan tym iTube. Nie myslalem o nim wczesniej. Pytanie – mam iDac ktorego wykorzystuje rowniez jako sluchawkowca (nie od razu Pacanów zbudowano). Lepiej zainwestowac na poczatek w iUSB czy iCAN. Jaka Panska rada Panie Piotrze?

  8. Piotr Ryka pisze:

    To pytanie z gatunku czy lepiej mieć żonę piękną, czy mądrą. To i to jest niewątpliwie dobre i potrzebne. iUSBPower daje większą dynamikę i uspakaja tło, iTube dodaje lampowego czaru. Sam byłbym w kropce, gdybym miał wybierać. Ale z uwagi na to, że iTube powinno się zasilać dodatkowym kablem z iPowera, to chyba jednak najpierw iPower.

    1. calluna pisze:

      iTube ma własne zasilanie natomiast iDac przez iUSBpower można. Z uwagi na to, ze iDac gra z nim lepiej, tym zacniej jest potraktować ten zestaw dopiero iTubem jeśli taka konieczność zaistnieje. Jedyny +/- jest taki, że trzeba użyć 2 pary RCA a to niewątpliwie dodaje swoje 5 groszy 😉

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ale jak się kupi iRack, to kable są tam w komplecie.

  9. Piotr Ryka pisze:

    Chytrze to sobie wymyślili, tak swoją drogą.

  10. Sylwek pisze:

    kiedy można się spodziewać recenzji gs1000e? czy udało się załatwić do recenzji stare grado gs1000 lub ps1000?
    pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Recenzji nowych GS1000 tak na dniach na pewno nie będzie, bo słuchałem ich trochę wczoraj i przechodzą dźwiękową ewolucję, tak więc opisywanie na tym etapie byłoby nieporozumieniem. Poza tym upały zabijają chęć słuchania, o używaniu urządzeń lampowych nawet nie mówiąc, a te słuchawki zasługują na szacunek i dobre traktowanie. No i wygrzewać podobno je trzeba krótkimi skokami a nie cięgiem, co jeszcze komplikuje sytuację. Co do możliwości porównywania ze starszymi wersjami, to jeszcze się za nimi nie rozglądałem. Szanse są pewnie niewielkie, ale może.

      1. Michal pisze:

        Tez to zauwazylem (odnosnie wygrzewania GS1000), 600h ciurkiem dalo im mniej (wrecz dzialalo niekorzystnie!), niz kilka sesji po 3h ale w odstepach dniowych, z muzyka oparta na niskim basie, na bardzo umiarkowanym poziomie glosnosci.

        Michal P

        1. Piotr Ryka pisze:

          Takie przerywane wygrzewanie, po najwyżej 3 godziny cięgiem, zaleca podobno sam producent.

  11. Piotr pisze:

    Miałem przyjemność zapoznać się z zestawem IFI. Odsłuchy zacząłem od wzmacniacza iCAN, do którego na szybko podłączyłem iBasso DX90. W zestawie z iCAN znalazłem odpowiednie okablowanie. Wzmacniacz bez problemu ożywił i napędził AKG K701. Bez zbędnego lania wody mogę powiedzieć, że do dźwięku ogółem trudno było się przyczepić. iCAN okazał się świetnym spoiwem toru iBasso – słuchawki. Na znanych z dość oszczędnego basu AKG, było go wystarczająco bez aktywnego systemu XBass, który przydaje się zazwyczaj w realizacjach cierpiących na niedostatki w wypełnieniu dołu pasma.

    Po podłączeniu iDAC do komputera okazało się, że sprzęt nie został poprawnie zainstalowany. Pomogły sterowniki ze strony producenta. Po przeprowadzeniu konfiguracji wtyczki ASIO w wybranym odtwarzaczu (Foobar/Media Monkey), podłączyłem iDAC do iCAN firmowym, załączonym w zestawie interkonektem.
    Brzmienie już od początku niosło ze sobą niepokojący komunikat pod tytułem „coś tu nie gra”. Szybko okazało się, że to wina mojego komputera i generowanych przez niego zakłóceń. Podłączenie iUSBPower z wykorzystaniem przewodu Gemini rozwiązało problem. Uważam ten ruch za kluczowy w konfiguracji z PC. Co ciekawe, nie każdy komputer zachowa się tak niewdzięcznie jak mój – z laptopa było wyraźnie lepiej. Jednak zbawienny wpływ iUSBPower na czystość, przejrzystość i zarazem czytelność przekazu jest dużo większy niż początkowo zakładałem.

    Tak skonfigurowany zestaw pozwala poszaleć. Gra znakomicie, obojętnie jaki materiał. Dźwięk jest pełny, bogaty, nasycony, doskonale rozdzielczy i ma rockowy pazur. Nie brakuje muzykalności. To także jedna z niewielu konfiguracji, gdzie z moich AKG wyciśnięto nieprzeciętną dynamikę. Oczywiście bardzo wiele zależy od jakości nagrań, jakimi „karmimy” iDAC. Gorsze realizacje da się wyłapać od razu, te lepsze pozwalają IFI pokazać swoje nieprzecięte możliwości.

    Podłączenie do zestawu iTube wnosi brzmienie na jeszcze wyższy poziom, jednak zmienia jego charakterystykę. Dlatego w wielu przypadkach obecność iTube w torze będzie pochodną gustu słuchacza. Zmiany w brzmieniu są na tyle duże, że można mówić o odpowiedzialności za jego charakter, skupionej na iTube. Potwierdziła to podmiana DAC na inny. Ważny będzie też dobór odpowiednich słuchawek. Z AKG akurat zagrały obie konfiguracje. Co nie znaczy, że w każdym systemie iTube przypadnie słuchaczowi do gustu. Mimo to jestem dość spokojny, ponieważ brzmienie jest uniwersalne, wzmacniacz ma dużo mocy, a dodatkowo dźwięk można przyprawić korzystając z XBass i 3D. AKG radzą sobie z budowaniem otwartego i przestrzennego dźwięku, dlatego tryb 3D sprawdził się tylko w przypadku kilku starszych, słabiej nagranych płyt. Za to częściej korzystałem z trybu XBass, który jak wspomniałem, daje „kopa” tam gdzie wyraźnie go brak. Przy tym nie zmienia charakterystyki brzmienia.

    Zestaw IFI jest zdecydowanie godny polecenia. Niebawem sam mam zamiar stać się jego posiadaczem. W przypadku gdy źródłem ma być pecet, proponuje od razu przetestować iUSBPower z przewodem Gemini. Warto przy okazji pochwalić producenta za dołączenie do eleganckiego stolika, interkonektów w zestawie. Dzięki temu nie trzeba szukać na własną rękę i dodatkowo inwestować.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W imieniu swoim i innych dziękuję za ciekawy opis.

      1. Piotr pisze:

        Nie ma za co.

  12. Miltoniusz pisze:

    Co do iPurifiera, w moim zestawie moje uszy słyszą, jakby narzucał on koc na membrany. Niby niedużo, ale wrażenie realizmu jest wyraźnie słabsze niż bez niego. Może musi się wygrzać, może z innym sprzętem zagra inaczej. Za jakiś czas sprawdzę.

    1. Miltoniusz pisze:

      Istotna uwaga – odsłuch był realizowany w chacie w górach, gdzie jak mam podstawy sądzić, prąd jest znacznie lepszej jakości niż w centrum miasta. W każdym razie w górach zestaw inny zestaw komputer->Dac-wzmacniacz–>słuchawki zagrał znacznie lepiej niż w mieście.

      1. Piotr Ryka pisze:

        To by dopiero należało sprawdzić, bo jak transformator jest w kiepskim stanie a linia przesyłowa długa, to napięcie może być zaniżone. Nawet znacznie. Natomiast zakłóceń przemysłowych pewnie faktycznie nie ma.

  13. MrZee pisze:

    iUSB i kabel Gemini zakupione. Powiem jedno: bez tego zasilacza sluchanie iDAC powinno byc zakazane. To jest zupelnie inny poziom. Dynamika, bas, spokoj i detal +100 do zajebistosci 🙂

  14. Miltoniusz pisze:

    Dopadłem micro iDsd. Na rzazie świeży, więc nic nie mogę powiedzieć poza tym, że:
    1. z próbkowaniem 44,1 brzmi lepiej niż 705,6, więc jak by ktoś testował…
    2. w porównaniu z iCan nano (bateryjny wzmacniacz słuchawkowy) podbicie basu jest bardzo dyskretne. W nano podbicie mogło być dla niektórych nieco zbyt przesadzone, tzn. świetne efekciarsko ale na dłuższą metę coś się jednak traciło. Z drugiej strony fajny był ten dopalacz. Co do systemu 3D – w nano bardzo podbijał wysokie tony, w zasadzie trzeba go było włączać wraz z podbiciem basu. W iDsd micro 3D mniej podbija wysokie tony a efekt 3d odbieram jako zbliżony.
    W sumie to projektanci nieco powściągnęli wodze fantazji – trudno ocenić, czy to lepiej czy gorzej. Mniej „młodzieżowo”, ale chyba bardziej finezyjnie.

  15. Pingback: 8.27 | 樊得

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy