Recenzja: Sulek Audio RCA IC

Odsłuch

A wszystko zaczyna się niezwykle skromnie.

A wszystko zaczyna się niezwykle skromnie.

   Kabel postanowiłem sprawdzić w kilku lokalizacjach, tak żeby nie było wątpliwości. Zacząłem od typowej dla współczesności, czyli wzmacniacza słuchawkowego spiętego z przetwornikiem. Przetwornikiem był wypróbowany Phasemation HD192 ze swoją magią procesora K2, a wzmacniaczem też sprawdzony i uznany za świetnego Sugden HA-4. Bez sensu byłoby słuchać ich wyłącznie z Sulkiem, toteż sięgnąłem po dwa inne interkonekty, a także dwie pary słuchawek. Interkonekty to przebój dawnych czasów, cały czas używany przeze mnie van den Hul First Ultimate, którego przyjemne ciepło i wysoka kultura potrafią łagodzić nawet bardzo zaognione sprzętowe sytuacje, a drugi to odpowiedni cenowo, także kosztujący około sześć tysięcy i dla kontrapunktu srebrny Acoustic Zen Silver Reference. Słuchawki również ująłem w kontrapunkt, bo z jednej strony wziąłem łagodne, dużym przestrzennie i powietrzem obfitym dźwiękiem grające OPPO PM-2, a z drugiej super wyraźne, super dynamiczne, iskrzące i bardzo szybkie McIntosh MHP1000.

Przy komputerze

Na początek weźmy się za van den Hula. Wszystko w nim okazało się zgodne z oczekiwaniami, to znaczy bardzo dobrze zagrał, z wysoką kulturą i ogładą, tak że gdyby nie czynić porównań, można by spokojnie przyjąć do wiadomości fakt słuchania świetnego zestawu słuchawkowego w dwóch różnych wydaniach, których odmienne charakterystyki przedstawiłem w recenzji słuchawek OPPO PM-2.

Ale porównania to sól audiofilizmu i choć niektórzy się na nie zżymają, że pochłaniają za dużo czasu, który powinien być oddany muzyce, to jednak bez nich nasza wiedza dalece byłaby uboższa. Można ujmując tautologicznie powiedzieć – uboższa nieporównanie. Tak więc już w samej mądrości języka zawarta jest cenność poznawcza porównań, a w odniesieniu do naszych kabli dały się znów usłyszeć rzeczy łatwe do przewidzenia. Srebrny przewód z wysokiej półki (jednak nie tej najwyższej dla Acoustic Zen) pokazał tradycyjne zalety srebra – żywość, dynamikę, wyraźny rysunek, migotliwe światło o jasnej tonacji i ekspresję zarówno samej muzyki jak i detali. Krótko mówiąc pojaśniało, a atmosfera się ożywiła. Dźwięki zaczęły się skrzyć, przestrzeń rozciągnęła, napłynęło świeższe powietrze. Wcześniej bardziej było duszno i mroczno, chociaż wcale się tego nie odczuwało. Dominował realizm – taki bliski, bardzo przedmiotowo konkretny – a dopiero po zmianie kabla poczuć można było tę świeżość, nabłyszczenie, szybszy muzyczny puls, wyższe skoki amplitudy. To szczególnie spodobało się słuchawkom OPPO, do których ten kabel wyjątkowo pasował. Ich rozpostarte, niesione falą powietrza dźwięki nabrały wigoru i ekspresji, a wraz z tym cały przekaz bardziej co robił? Tak, masz rację czytelniku – bardziej porywał. Tego się zwyczajnie lepiej słuchało, w bardziej emocjonalnym odbiorze. Nie jako granie tylko dobre – świetne nawet – ale jako przeszywające. A dopiero wówczas naprawdę dobrze się dzieje i dopiero wówczas warto słuchać. A może nie warto? Bo przecież czas zżera jak rekin. Nie da się oderwać i inne sprawy wraz z tym przepadają. Coś można w efekcie zawalić i dobrze że przynajmniej sam w takich razach nie zawalam, jako że słuchanie muzyki to moja profesja. Fajnie się urządziłem, nie? Ale i tak przeciągnęło się to słuchanie ponad miarę diagnostycznych potrzeb i w efekcie nabawiłem się opóźnienia.

Ale to koniec końców nieistotne, liczy się tylko: Sulek Audio RCA IC.

Ale to koniec końców nieistotne, liczy się tylko: Sulek Audio RCA IC.

Srebrny przewód nie wywarł natomiast takiego wrażenia na słuchawkach McIntosha, które żywość, połysk, wyraźność i całą tę srebrną resztę mają już w sobie, tak jakby same były ze srebra. Jedynie tonacji jasnej nie mają i to je odróżnia. Zachodziła wobec tego obawa, że przymioty owe ulegną podwojeniu i podniesione do potęgi wypadną poza krawędź dobrego brzmienia. Tak się na szczęście nie stało i także McIntoshʼy ze srebrnym przewodem słuchało się lepiej niż z van den Hulem, ponieważ więcej dziać się zaczęło, ale już tak bardziej na zasadzie preferencji, bo ktoś wolący spokojny przekaz mógłby wskazać van den Hula. Sam bym nie wskazał, ale ktoś mógłby. Na straży pożytku z Acoustic Zen stał jednak wyjątkowo przestrzennie grający DAC i wyjątkowo kulturalny wzmacniacz, którego czysta klasa A nie pozwoliła na żadne przegięcia. Norma świetnego grania została dotrzymana, ale OPPO niewątpliwie zyskały więcej.

To teraz Sulek. A Sulek właśnie jest inny. Miedziany – i z całym dla miedzi właściwym bagażem. Tyle, że takim naprawdę przednim. Znowu zacząłem od OPPO, żeby zachować kolejność; i one relacje miedzi do srebra uchwyciły w całej rozciągłości, to znaczy miedź zagrała ciemniej, spokojniej, pełniej, cieplej i z dłużej podtrzymaną frazą. Tak jakby przejść od twista do walca, a dwuwymiarowość zastąpić trójwymiarem. Bardzo przesadne te porównania, ale ukazujące ducha przemian. Wraz z tym słuchawki OPPO przeniosły się od grania żywiołowego do uspokojonego i mniej takiego w pierwszej osobie. Od własnego podrygiwania, do podziwiania cudzego piękna. Muzyka przestała ekstatycznie wibrować, zaczęła płynąć. Srebrzystą pianę dynamiki zastąpiły opalizujące fale melodii, niosące większą masywność. Do wyboru odnośnie stylu, ale mnie bardziej odpowiadał ten srebrny. Minimalnie tylko, a przy tym bardziej był wyczerpujący i trudniejszy przy bardzo długich odsłuchach, jednak popisowy. Natomiast węglowy van den Hul uległ miedzi od Sulka na własnym podwórku, bowiem jego kultura, wypełnienie, koloryt, sposób oświetlania i przede wszystkim przestrzeń okazały się słabsze. Jakieś stłamszone, zbyt matowe, nie dość głębokie. On dla srebrnego przewodu nie był żadną alternatywą, choć w innych sprzętowych okolicznościach na pewno by był, lecz tutaj wszystkie trzy składniki toru grały przeciw niemu. Natomiast miedź od Sulka była jak najbardziej alternatywą i im dłużej tego kabla słuchałem, tym bardziej zapominałem o popisach Acoustic Zen, a wczuwałem się w płynność, głębię i melodykę. To było super granie w spokojnej, pogłębionej dźwiękowo manierze. Dość ciepłe, ale bez narzucającego się ciepła, wyjątkowo melodyjne, muzycznie obfite i wyrażone poprzez długo wybrzmiewające i dużo ważące dźwięki. Klasa.

Ale najlepsze dopiero przed nami i przed Sulkiem, bo oto nadchodzą słuchawki McIntosha. Tu się dopiero podziało, gdyż one zyskały o wiele więcej. Tak jak dla OPPO optymalne było srebro z jego błyskotliwą dynamiką, tak dla dynamicznych i popisowych McIntoshy miedź od Sulek Audio okazała się brakującą połową perfekcji. Zagrało to tak popisowo, że aż mnie zamurowało. No, bracie audiofilu, zamieszkujący mą mózgownicę, tośmy się doczekali. Czysty popis. Momentalnie – zaraz jako pierwsza – pojawiła się holografia. To co u OPPO było tylko dłuższymi wybrzmieniami i słuchaniem bardziej z pozycji widza niż uczestnika, tu stało się przede wszystkim sceniczną magią. Dźwięki zaczęły wybrzmiewać napływając z różnych kierunków i dystansów, a wraz z tym powstało to właśnie zjawisko, które zwiemy magią głębi przestrzeni. Dotyczyło nie tylko sceny, ale i ich samych. One także stały się kubiczne, a brzmienia w sposób widoczny płynęły, a nie tylko dawały się usłyszeć. No i same te dźwięki… W odniesieniu do nich można powiedzieć, że zyskały coś jakby wlać je do zielonej butelki. Nie stały się oczywiście zielone, ale wiecie o czym mówię. Nabrały czaru, powabu, niezwykłości, głębi. I stała się czysta magia, najczystszy urok.

Powierzchowność tego interkonektu może i nie przywodzi na myśl najznamienitszych przedstawicieli tego gatunku...

Powierzchowność tego interkonektu może i nie przywodzi na myśl najznamienitszych przedstawicieli tego gatunku…

Dystrybutor Sulek Audio wychwala te kable opowiadając, ile dostaje za nie w rozliczeniu takich uchodzących za rewelacyjne. Nie będę przytaczał nazw, gdyż tego nie weryfikowałem, ale mogę na słowo uwierzyć, że doświadczony audiofil, któremu nazwy już nie imponują, ponieważ zdążył się przekonać, że one nic tak naprawdę nie znaczą (nazwiska nie grają, jak mawiał Kazimierz Górski), bez sentymentu pozbywa się markowej drożyzny usłyszawszy lepsze brzmienie od nieznanych przewodów. Co komu po nazwach, kiedy gra gorzej? Na głowie będziesz nosił? A interkonekt miedziany Sulek Audio jest właśnie obrazoburczy i potrafi brutalnie rozprawić się z dużo droższym konkurentem. Kiedy wpasuje się w system, wali jak taran. Nie napiszę w tym miejscu, że pokonał referencyjnego CrystalCable Absolute Dream, bo tak się nie stało. Ale po pierwsze dziesięć razy jest tańszy, a po drugie różnica okazała się stosunkowo niewielka. Nieco więcej wyraźności, transparencji i dynamiki miało to krystaliczne srebro w super izolacji, ale nie był to dystans klasy i głównie odmienność stylu. A jednocześnie różnica zastosowań. Flagowy CrystalCable pasuje przede wszystkim tam, gdzie wszystko już jest optymalne i trzeba tylko dodatkowo to wyeksponować. Natomiast Sulek Audio doskonale spisuje się także tam, gdzie należy poprawić muzykalność, przydać głębi, wydłużyć wybrzmienia, odszukać zagubioną masywność, uprzyjemnić koloryt, przegnać jaskrawość, wygnać ostre soprany. Zrozummy się dobrze. On tego nie robi na zasadzie ujmowania, tłumienia, manipulacji. Działa jak filtr czysto upiększający i w tej roli poprawi a nie zdusi przejrzystość, uładzi pasmo i wzbogaci koloryt. Niczego nie będzie zabierał, tylko to co już jest ulepszy, uwidaczniając równocześnie niewidoczne wcześniej pozytywy. Taki dobry czar a nie parawan. Niczego nie zabierze, nie będzie żadnego coś w zamian. Dzieją się same dobre rzeczy, co brzmi jak bajka, ale tak właśnie jest. Za to Sulek Audio żąda sześciu tysięcy i je dostaje. Przecież nie za piękne oczy, handel wymienny, czy warkocz z miedzianego drutu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: Sulek Audio RCA IC

  1. Marcin pisze:

    z newsów: beyerdynamic wypuszcza w tym roku nowego flagowca.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Elektryzująca wiadomość. Skąd pozyskana? Nie dalej jak kilka tygodni temu rozmawiałem z polskim dystrybutorem Beyerdynamica i pogłoski o nowym flagowcu, pojawiające się w Monachium, dementował.

      1. Marcin pisze:

        nie ma jeszcze żadnych oficjalnych informacji na ten temat. Nie znam też szczegółów (cena, miesiąc itd.). Wiadomość pochodzi od polskiego dystrybutora z dnia dzisiejszego. Jest poufna i póki co potwierdzone zostało jedynie, że flagowiec ma być wypuszczony w tym roku.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Poufna to już nie jest 🙂

          1. Maciej pisze:

            Sennheiser też wypuszcza nowego flagowca w tym roku, Więc będzie ciekawie 🙂

            Piotr grasz w bi-ampingu? Bo tak podpatrzyłem na fotografii w recenzji.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Gram.

  2. Darek pisze:

    Witam,
    Posiadam RCA oraz kabel sieciowy i podpisuję się pod recenzją obiema rękami.

    Pozdrawiam

  3. Piotr Ryka pisze:

    Co do tych nowych flagowców, to pewnie wszyscy się zestrachali OPPO PM-2, bo one za mniejsze pieniądze na poziomie dotychczasowych grają. Żartuję, ale nie tak do końca.

    1. Maciej pisze:

      Myślę że tak wspaniałą marka jak Beyerdynamic ma prawo do narzucania tempa firmom Chińskim. Hi-Fi Man i inni wyrywają się z jakimiś błyskotkami co chwilę więc Niemcy nie zostają dłużni. I na całe szczęście.

  4. Roland pisze:

    Kiedys jeszcze firmy dorabialy do tego wszystkiego ideologie, materialy z kosmosu itp. teraz juz nawet to olewaja , bo frajer i tak sie znajdzie…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A na jakiej ideologii oparta jest opinia, że to frajer? Chodzi o frajera odsłuchowego? Takiego co posłuchał, usłyszał że gra lepiej i kupił kabel zamiast ideologii?

      1. Roland pisze:

        Przyznam, ze sam dałem sie nabrać, kupiłem IC za 3,5kzl i za cholera nie potrafię wyłapać różnic pomiędzy nim i takim diy za 500zl, najpierw myślałem ze to ja mam coś ze słuchem ale kolega także nic nie wskazał ( nie byl to ślepy test, dac ma dwa wyjscia – xlr i rca, przełączając pomiędzy nimi nie dało sie cokolwiek stwierdzić, choć było wiadomo, który kabelek własnie gra… :))

  5. Marcin pisze:

    są już w Polsce pierwsze recenzje audeze el-8, więc i w hifiphilosphy powinny swoje miejsce mieć. Są dostępne w „AM”, od których pochodziły i inne recenzowane tu audeze, więc z dostępnością dla recenzenta nie powinno być problemu. Z recenzji wynika, że grają znakomicie i o dziwo stosunek jakość/cena jest bardzo dobry i może się okazać, że wyraźnie lepszy niż w modelu oppo-2.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Miałem je obiecane na test, ale przyjść miały dopiero w przyszłym tygodniu.

  6. AAAFNRAA pisze:

    Powoli nadciąga nowy flagowiec HiFiMAN HE-1000. A przewidywana cena jak za lotniskowiec 🙂 Chociaż Ultrasone Edition 5 droższe.
    Info na Head-fi

    http://www.head-fi.org/t/748334/hifiman-he1000-planar-dynamic-flagship/2040#post_11422631

    1. Maciej pisze:

      Jest okropny z wyglądu. Jest tanią choinkową imitacją słuchawek wysokiej klasy, w mojej ocenie 🙂

  7. Piotr Ryka pisze:

    Trzeba grille pędzelkiem na czarno pociągnąć i będzie mniej odpustowo.

  8. Tom pisze:

    Zgadzam się z Recenzentem kabli Sulek. Także porównywałem dźwięk tych interkonektów z Acustic Zen, bo miałem ich referencyjny kabel Acustic Zen Absolut. Sulek jest bardziej naturalny, daje wręcz fizyczny dźwięk, niczego nie przebarwia. Oczywiście to rzecz gustu, ale jeśli szukamy coś odpowiadającego realnemu dźwiękowi to sulek zbliża bardziej ideału hi endu. Chociaż nie jest on tani, ale mam nadzieje, że będzie niedługo konkurował z najdroższymi kablami.

  9. Tom pisze:

    Są to super kable. Porównywałem je z Acustic Zen Absolut oraz z Chord Anthem. Są to bardzo neutralne kable, pokazują dźwięk tak jak został zrealizowany. Jest w nich dużo przestrzeni i ciepła. Trzeba tylko się z nimi osłuchać.

  10. hifiphilosophy pisze:

    Poproszona mnie o zamieszczenie komentarze, którego autor ma problemy techniczne z zawieszeniem go na stronie:

    Zbigniew pisze:

    Gdy odebrałem z salonu HiFi Ja i Ty interconnect „Sulek” – mimo ,że nie jestem zbytnim sceptykiem i wiele w życiu widziałem/ i słuchałem/ popadłem w lekkie osłupienie.Po kablach za 6 tyś. zł spodziewałem się trochę innego wyglądu – wiem jak wyglądają cenowi konkurenci.Ale przecież w kablach ważniejsze jest jak grają, a nie jak wyglądają pomyślałem i włączyłem do systemu.
    Nowego sprzętu / w tym kabli/ zawsze po raz pierwszy słucham razem z żoną – oprócz wielu innych niezaprzeczalnych zalet ma również tę jedną / bardzo dla mnie ważną/ – słuch absolutny.Wiele godzin spędziliśmy razem nad różnymi kablami analizując ich wady i zalety, wybrzmienia instrumentów, niskie i wysokie tony, szerokość, głębokość sceny itp.Piszę o tym dlatego, że po podłączeniu Sulka te wszystkie dywagacje nie mają już sensu.Od razu było wiadomo, że stało się coś ważnego – dźwięk stał się taki ,jaki powinien być.Niczego nie jest ani za mało, ani za dużo, nic nie jest ani za głębokie , ani za płytkie.Wszystko wybrzmiewa tak jak powinno.I jeszcze jedno – ta informacja płynąca od Sulka jest pewna, niepodważalna i bezdyskusyjna.
    ” Kocham Pana Panie Sulku” -słowa mojej żony – o które o dziwo nie jestem zazdrosny.
    A propos mam do sprzedania Tara Labs 0,8 Onboard 1,5m z wszystkimi pudełkami i papierami.

  11. Ryszard Ch. pisze:

    Witam
    W ub. roku pewien audiofil z Częstochowy poprosił mnie o test kabli Sulek ( cały set ) . Wynikało to z tego , że jego elektronika była zbyt słaba – mało selektywna , a on chciał kupić kable z uwzględnieniem swoich nowych preferencji w zakresie audio . Moje uwagi : Wyrób nie nadaje się nawet do pokazywania , komponenty , izolacja są poniżej krytyki , Listwa sieciowa na poziomie gorszym znacząco od zwykłego przedłużacza z supermarketu za kilkanaście złotych .
    Odsłuch . Kable w zasadzie nie posiadają średnicy i nie chodzi tylko o ich wycofanie , ale o wręcz wycięcie pasma na poziomie tonów średnich . Jedyne co mają to wyższy bas . Tutaj nie przerażają . Zarówno rozdzielczość jak i dynamika są znikome . Dobry system praktycznie jest dławiony przez wąskie gardło jakie występuje po wpięciu tych kabli do systemu
    Wciskanie ludziom ciemnoty o tym jak rzekomo te kable brzmią , to spore wynaturzenie . Wykonane w najgorszy możliwy sposób z najgorszych dostępnych komponentów i kablu przemysłowym .Takie „cudo” sprzedawane po 6000 tysięcy złotych to jest naciągactwo . I o ile przeciętny użytkownik w swojej naiwności może się na to nabrać ( przykład osoby ze Śląska , która jednak miała wątpliwości i poprosiła o pomoc tego, kto ma doświadczenie w temacie no i ma na czym to sprawdzić- jakość kabli ) . To jednak każdy recenzent , który tym zajmuje się zawodowo i jest opiniotwórczy na zewnątrz powinien wiedzieć jak taki produkt opisać . W tym przypadku pomyłki być po prostu nie może . Chyba , że ktoś ma wadę słuchu lub nie ma na czym przetestować produktu – kabli . Wtedy nie powinien się za to po prostu brać . Nie udzielam się na codzień na forach i tym podobnych przeglądach audio . Ale w tym wypadku pozwoliłem sobie na ten wpis bo krew się burzy jak , taki opis się czyta …..
    Pozdrawiam
    Ryszard

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zatwierdziłem ten wpis – który na zatwierdzenie w żadnym razie nie zasługiwał – jako dobitny przykład tak zwanego hejtu. Zawarte w nim stwierdzenia są samymi wierutnymi bzdurami, poza zgodnym z prawdą, że listwa Sulka ma zwyczajną, plastikową obudowę. Sulek twierdzi, że odsłuchowo taka wypadła mu lepiej, a ja z tym nie będę polemizował, ponieważ obudów nie porównywałem. Natomiast wszystkie te „nie posiadanie średnicy”, „zarówno rozdzielczość jak dynamika znikome”, czy „dobry system praktycznie jest dławiony przez wąskie gardło” – to najczystszej postaci brednie, pisane najpewniej przez osobę tracącą pieniądze w następstwie faktu, że interkonekty Sulka poziomem przewyższają wielokrotnie droższe. Kable były konfrontowane z innymi w mojej obecności i jakoś nikt nie ważył się twierdzić, że są niedobre. I, jak to już wielokrotnie poprzednio robiłem, proponuję przyjazd do siebie i posłuchanie. Przekonamy się, czy faktycznie nie mają średnicy i coś dławią. Czekam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy