Recenzja: Sulek Audio – kable zasilające

Budowa

Ta charakterystyczna plecionka już raz tu zawitała - w wersji RAC. Teraz czas na model zasilający firmy...

Ta charakterystyczna plecionka już raz tu zawitała – w wersji RCA. Teraz czas na model zasilający firmy…

   Przewody zasilające Sulek Audio mają budowę analogiczną do ich interkonektów i kabli głośnikowych, to znaczy są plecionką trzech przewodów z czystej miedzi. Cała tajemnica to właśnie ta miedź, której pozyskiwanie stanowi tajemnicę. Z niej są żyły i wtyki, przy czym struktura kabla jest kierunkowa, a producent wprost błaga, by przy jego instalowaniu zanadto go nie naprężać, bo to dla przewodzenia katastrofa. Przewody są grube i ciężkie, zatopione w czarnej izolacji pozbawionej pretensji do biżuteryjnego wyglądu, a wtyki mogą być zarówno bardziej audiofilskie, to znaczy takie od Furutecha czy z innej manufaktury wtykowej, jak i zupełnie zwykłe, groszowe. Zdaniem producenta nie ma to na brzmienie najmniejszego wpływu. Próbowano różnych końcówek – od najdroższych po najtańsze – lecz z uwagi na własnej produkcji miedziane bolce łączone wprost z własnymi miedzianymi przewodami, żadnej poprawy wraz z tymi droższymi oprawami nie uzyskano. Także pudełka to zwykła tektura a nie inkrustowane skrzynie z wymyślnym otwieraniem, jakie się pośród drogich przewodów spotyka. Żadnego nie ma audiofilskiego misterium ani bicia pokłonów w stronę rozwydrzonej publisi. Tektura, napis SULEK – i tyle. Ale jak ktoś lubi żeby było po audiofilsku, to dostanie przynajmniej audiofilską cenę. Przewód zasilający kosztuje bite pięć tysięcy, bez żadnych wygłupów w rodzaju 4999,99 zł. Nie ma umizgów, nie ma chytrości, praktycznie zostajesz z samym kablem i bez swoich pięciu tysięcy. A w Internecie już się rozsiedli po forach mądrale i szydzą, że dałeś się nabrać jak dziecko.

Odnośnie kabli Sulka jest jeszcze jedna historia, tycząca jedynie tych zasilających. Są one mianowicie nie tylko kierunkowe (co  w przypadku łączy zasilających nie jest dla użytkownika ani trochę istotne, jako że ich kierunku pomylić nie sposób), ale poza tym mogą też mieć prawą lub lewą orientację.

Tu lądujemy w technicznym bagnie, bowiem sam parę już razy pisałem, że trzeba z tymi kablami zasilającymi bardzo uważać, ponieważ żyła gorąca (kiedy patrzysz na wtyk albo gniazdko), powinna się znajdować na prawo od położonej na górze żyły uziemienia. Prawda to, albowiem tak właśnie stanowi norma, tylko kto by się tymi normami przejmował? W efekcie połowa kabli zasilających po włożeniu do zgodnego z normą gniazdka podaje tę żyłę gorącą jak trzeba, a druga połowa przerzuca ją na lewo, krzyżując po drodze żyły. To jednak dopiero wstęp, a rozwinięcie akcji jest takie, że jedne urządzenia grają lepiej gdy je podpinać do zasilania zgodnie z normą, a inne właśnie wolą żyłę gorącą po lewej.

...Sulek Audio.

…Sulek Audio.

Firma Sulek Audio na podstawie rozległych ponoć testów utrzymuje nawet, że więcej urządzeń chce zasilania po lewej niż prawej, a różnice brzmieniowe bywają wręcz dramatyczne. Sam na takie nieraz trafiałem, tak więc wierzę bez długiego dowodzenia. Powstaje wszakże pytanie – dlaczego tak się dzieje? Z jakiego powodu prawo-lewo ma znaczenie i jedni lepiej grają po prawej a drudzy po lewej? Odpowiedzią jest podobno kierunek nawijania zwojów na transformatorach, a w każdym razie główny konstruktor, maestro Sulek, tak utrzymuje.

Dochodzimy w tym miejscu do finałowej wolty, a są nią przewody osobne dla obu orientacji, to znaczy takie lewo-lewo i prawo-prawo. Jako uzupełnienie ich także przedłużka, która zamienia lewo na prawo lub prawo na lewo, by można było sobie przeskakiwać ze strony na stronę jak w polityce. Można się zatem dzięki przewodom Sulka dopasowywać dowolnie bez używania gniazd Shuko, a mając dwa różne przewody sprawdzić, który typ podłączenia dane spośród naszych urządzeń woli. Sam się w tą tematykę zmotywowany okolicznościami zanurzyłem badawczo i okazało się, że odtwarzacz Accuphase woli orientację lewą, podobnie jak wzmacniacz Crofta, natomiast przedwzmacniacz Twin-Head jest po bożemu prawomyślny i prawo-gorący. Wszystko to razem nie jest jednak tak proste jak na papierze wygląda, zwłaszcza w odniesieniu do Accuphase, i tym się teraz zajmiemy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: Sulek Audio – kable zasilające

  1. Tomasz pisze:

    Interesująca recenzja. Bardzo zachęca do eksperymentowania z kablami zasilajacymi. Jest to bardzo obrazowy sposób prezentacji walorów kabli zasilających Sulek. Po przeczytaniu tej recenzji pragnie się te kable posiadać. Dla mnie są to najlepsze kable jakie miałem. Do odkrycia ich bogactwa dźwiękowego potrzeba czasu. Potem jest tak jak z dobrym winem, że innego już nie chce się próbować, aby nie stracić, czy zapomnieć tego smaku. Aby tak było trzeba jednak najpierw spróbować, abym samemu się o tym przekonać. Ja już jestem przekonany i wiem, że Sulek bronić się będzie sam wobec bogatej i dobrze marketingowo rozpropagowanej konkurencji. Zachęcam tym bardziej, że to pomysł i produkt krajowy. (To tak patriotycznie)

  2. Piotr Ryka pisze:

    Największym problemem kabli Sulka jest nazwa i kraj pochodzenie. Cardas, Tara czy Fadel to jakoś brzmi, a Sulek?. Jak wspominam komuś w rozmowie, że to świetne kable, wówczas widzę w oczach rozmówcy niedowierzanie i niemal politowanie. Tak jakby w Polsce zrobienie dobrych kabli było niemożliwe, a nazwa Sulek jeszcze dodatkowo psuła dźwięk.Gdyby brzmiała Süssmayr albo Sugden, to co innego. Ale Sulek? Przenigdy.

    Sami siebie nie szanujemy, ot co.

  3. AAAFNRAA pisze:

    Panie Piotrze, ja bym aż tak radykalny nie był. Equilibrium i Albedo może i kojarzą się(nazwy) bardziej „zagranicznie” niż Sulek, ale są polskie i markę mają wyrobioną. Z tym, że one „wyglądają” a Sulek nie. No i są parę lat na rynku. Z tych tanich Melodika też ma się dobrze. Ale wszystkie w/w mają dystrybutorów, dostępność, reklamę… i recenzje, a Sulka chyba tylko Pan promuje 🙁

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sulka promuję sam, bo tak sobie to Sulek wymyślił, że tylko u mnie. Przynajmniej początkowo, bo z czasem sięgnie pewnie po innych recenzentów. Ale to nie zmienia faktu, że kable są rewelacyjne.

    2. Maciej pisze:

      Jak autor powyższego postu uważam że nazwa SULEK jest bardzo dobra, jest oryginalna, prosta i łatwa do zapisania. Natomiast wygląd i wykończenie oraz jakość logo zniechęcają nawet to testów 🙁 Podobnie jak X-Bulk, sprzęt za grube pieniądze a logo w plastikowej tabliczce wyryte laserem – technologia emblematu jak z plastikowych pucharów dla młodzików. Przy produkcie za kilka tysięcy naprawdę warto dać taki emblemat w mosiądzu, polerowanej stali lub innym metalu ale zrobiony w sposób 'z klasą’.

      1. Maciej pisze:

        Niestety gumowa izolacja SULKA przypomina przewód od narzędzia budowlanego… Ja nie jestem w tej grupie ludzi, ale jeśli ktoś kupuje przewód za kilka tysięcy to na pewno reszta jego urządzeń musi również wyglądać luksusowo i kable nie powinny odstawać od tego standardu.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Izolacja faktycznie jest przemysłowa, ale sprawa z izolacją okazuje się delikatniejsza niż by się mogło wydawać. A to z tego powodu, że izolacja wpływa na brzmienie. Tak więc dodanie ładnej izolacji, to nie tylko kwestia wyszukania elegancko prezentującego się oplotu, ale jeszcze takiego żeby nie popsuł dźwięku. Nie wiem co Sulek na to, bo nie pytałem, ale może zechce sam odpowiedzieć.

          Odnośnie logo i opakowania, to trzeba pamiętać, że firma stawia pierwsze kroki i ma ograniczone możliwości budżetowe. Skupia się na jakości brzmienia a nie oprawie teatralno-audiofilskiej; i to jest pewien zaznaczający się w świecie trend, prezentowany na przykład przez Schiita czy Tellurium Q. A że piękny wygląd i super opakowania robią na klientach wrażenie, to inna sprawa. Na pewno robią – taka jest ludzka natura. Tylko co komu po pięknym kablu w super pudełku, który w porównaniu do Sulka gra jak kupa? A łatwo takie wskazać.

          1. Maciej pisze:

            Mniemam, że bawełniany oplot będzie neutralny 🙂

          2. wpszoniak pisze:

            Panie Macieju,
            oploty kabli mają wpływ, oplot bawełniany również (sprawdzałem na interkonekcie) co opisuje w jednym z testów portal-
            http://www.hifi-advice.com/knowledge-base-MAIN.html

  4. sebna pisze:

    Są jeszcze zupełnie inne aspekty. Czysto praktyczne, jak odsprzedawalność, która obecnie raczej nie istnieje poza z ręki do ręki koledze, chyba że za przysłowiowe grosze to pewno ktoś by wziął w ciemno 🙂 Niestety ale jest to okrutna rzeczywistość początków powstawania marki a cena stawia w szranki z czołówką światową.

    Nie mniej jednak, życzę samych sukcesów firmie Sulek.

    Ale nie o tym chciałem pisać a o bańkach 😉 Ostatnio słuchałem głośników dokładnie takimi bańkami grającymi czy też raczej banieczkami i też to do mnie wcale nie przemawia. Brzmi to sztucznie i nienaturalnie dla mnie. Dokładnie tak jak opisujesz wiąże się to z podkręconym kontrastem i większym zarysowaniem konturów. Wydaje mi się, że w przypadku, którego ja słuchałem był to problem nie możności wygenerowania poprawnej skali przez głośniki a zarazem oferującymi dużą rozdzielczość przez co powstawał efekt bąbelków. Być może był to też cecha tych konkretnych głośników. Otwartość dźwięku i jego naturalne układanie się w przestrzeni również znacznie bardziej do mnie przemawia.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, audiofilizm to nie zapalenie płuc – stawianie baniek niewskazane 🙂

      1. sebna pisze:

        Patrząc na aktywność na polskich forach to znalazła by się pewno niemała grupka ludzi, która nie miała by nic przeciwko gdyby zakwalifikowano audiofilizmu jako chorobę. Wtedy mogła by już bez dalszych podchodów przystąpić do administrowania elektrowstrząsów audiofilom w potrzebie bo zgaduję, że to było by ich leczeniem z wyboru 😉

        1. Maciej pisze:

          Nieprawda. Bo audiofilizm jest pochodną zaburzeń kompulsyjno-obsesyjnych, które w prawie polskim są traktowane właśne jako zaburzenie a nie jako choroba. I np.: w są w sądownictwie zaburzenia nie są traktowane jako usprawiedliwienie wszelakich występków : )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy