Recenzja: Sugden Masterclass HA-4

Sugden_Masterclass_HA_4_001_HiFi Philosophy   Kontynuujmy słuchawkowy rajd, stanowiący przeciwwagę dla faktu, że o słuchawkach i ich wzmacniaczach mało pisałem w relacji z Audio Show. Tam było mało, a teraz będzie dużo, bo już sporo się napisało, właśnie się pisze i jeszcze niejedno zostało do napisania. Świat słuchawek jest bowiem bogaty i z dnia na dzień bogatszy, ale teraz nie zajmiemy się jakąś sensacyjną nowinką, tylko czymś statecznym, klasycznym i od dawna wielce cenionym. Przy okazji pozostaniemy w świecie brytyjskiego audio, jako że zarówno opisywany niedawno konkurent Sugdena – wzmacniacz Trilogy 933 – jak i dopiero co trawiony gramofon Nottingham Interspace, z tego właśnie kręgu się wywodzą. Ani trochę tego nie planowałem, tylko samo tak wyszło, co dowodem, że brytyjskie audio, w odróżnieniu od brytyjskiego auta, ma się wciąż znakomicie. Z brytyjskiej motoryzacji pozostał jedynie show telewizyjny Top Gear oraz stajnia wyścigowa McLaren, a resztę wykupili głównie Hindusi, podczas gdy brytyjskich producentów aparatury muzyczno-odtwórczej jest multum, a pośród nich liczne marki o najwyższym prestiżu. Do takich właśnie zalicza się Sugden, którego wyroby od lat bardzo już wielu są szczególnie cenione.

Sugden to jeden spośród licznego w Anglii grona producentów niezwykle właśnie szanowanych, ale jednocześnie nie próbujący tego przekombinowywać w ekstremizm cenowy, tak by sława procentowała ogromnymi zyskami. Produkty Sugdena są renomowane i sławne, ale zarazem nie jakoś ekstremalnie drogie. Końcówka mocy, przedwzmacniacz i słuchawkowy wzmacniacz z najwyższej serii Masterclass liczone są wprawdzie w tysiącach funtów, ale tysiącach pojedynczych, a nie dziesiątkach czy setkach tysięcy. To niewątpliwie dla przeciętnego audiofila bardzo dobra nowina, a nie mniej cenny jest wkład myśli technicznej, za którego sprawą produkty Sugdena stały się tak sławne.

Inżynier Jim Sugden był pionierem budowy wzmacniaczy tranzystorowych najwyższej klasy. Po tym jak w latach 50-tych udało się wreszcie wyprodukować tranzystor, którego idea sięga jeszcze okresu przedwojennego, pojawiły się na początku lat 60-tych wzmacniacze tranzystorowe, tańsze wprawdzie i praktyczniejsze od lampowych, ale skażone silnymi zniekształceniami. Sygnał wejściowy wychodził z nich co prawda wzmocniony, ale w wysoce niezadowalającej postaci, obarczonej nieprzyjemną szorstkością dźwięku; odstręczającą od słuchania i silnie odbiegającą w mierze przyjemności odbioru od efektów pracy dominujących wówczas wzmacniaczy lampowych. Jako następstwo takiego obrotu sprawy już wówczas pojawił się pejoratywny epitet „tranzystorowe brzmienie”, a sama sytuacja stanowiła wyzwanie, bo przecież gdyby udało się sporządzić wzmacniacz tranzystorowy grający nie gorzej od lampowego, profity byłyby niewątpliwe. Wyzwanie podjęło wielu inżynierów, ale to właśnie Jim Sugden, prowadzący dotąd biznes w oparciu o produkcję wyposażenia laboratoryjnego, był pierwszym, który nie tylko skonstruował, ale też zdołał wprowadzić na rynek wzmacniacz tranzystorowy mogący konkurować z lampowymi, czyli taki w klasie A.

JAMES-EDWARD-SUGDEN

Jim Sugden

Wzmacniacze tego typu charakteryzują się analogiczną pod względem topologii architekturą do lampowych, a jedynie rolę lamp przejmują w nich odpowiedniej konstrukcji tranzystory. Na skutek tego grzeją się podobnie do lampowych, ale za to mocy potrafią oddawać o wiele więcej, zniekształcenia mają jeszcze niższe, a przy tym ceny też stosunkowo niewysokie i jeszcze do tego są bardziej długowieczne oraz niezawodne. Z tą długowiecznością to może przesada, jako że używane w nich tranzystory MOS-FET zużywają się równie szybko jak lampy, ale na pewno tak łatwo się nie tłuką i wyprodukować jest je o wiele łatwiej.

Pierwszy wzmacniacz tranzystorowy w klasie A wyprodukował Sugden w 1967 roku, a zwał się on Si402 i był czymś w rodzaju wersji próbnej, poprzedzającej o rok wprowadzenie modelu w pełni komercyjnego Sugden A21, pierwszego nowego typu tranzystorowego wzmacniacza marki J. E. Sugden & Co, który okazał się schodzić jak amunicja w przededniu wojny. Nie bez satysfakcji pozwolę sobie w tym miejscu napisać, że miał ten pierwszy wysokiej klasy wyrób Sugdena na froncie słuchawkowe gniazdo, zwiastujące nadejście w przyszłości czysto słuchawkowych tej marki wzmacniaczy.

Takim to właśnie wzmacniaczem zajmiemy się obecnie, jednym susem przeskakując nad liczącą bez mała półwiecze historią firmy.

Zanim powstał szczytowy model Mastercalass HA-4, Sugden zaliczył inny udany wzmacniacz słuchawkowy, uplasowany w jego szeroko znanej i wynoszonej w recenzjach na high-endowe poziomy tańszej i łatwiej dostępnej serii wyrobów, składających się na ekskluzywną miniwieżę, której częścią integralną, acz możliwą do solowego nabycia, był właśnie wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz Sugden Bijou Headmaster. Rozważałem nawet kiedyś jego zakup, tak bardzo był chwalony, ale nie było gdzie posłuchać i do zakupu ostatecznie nie doszło. Z tym kupowaniem Sugdena to w ogóle miałem pecha, bo chciałem też kupić jego produkcji końcówkę mocy dla słuchawek AKG K1000, ale znów transakcja nie wypaliła, bo cena Crofta okazała się bardziej atrakcyjna. No i tak się ten Sugden przewijał jedynie w tle, jako sama nazwa, aż dopiero na ostatnim Audio Show pokazał się jako cały tor w sali Szemis Audio Konsultant, a tam zagrał tak dobrze, że zmusił do mobilizacji. Tak więc chwyciłem w dłoń najcięższy oręż recenzenta – telefon – i od słowa do słowa słuchawkowy Sugden zamienił się w przesyłkę, a z przesyłki w grające urządzenie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

62 komentarzy w “Recenzja: Sugden Masterclass HA-4

  1. Adam pisze:

    Mam pytanko. Czy jest szansa, by zrecenzował Pan najnowszy wzmacniacz słuchawkowy Marantza HD-DAC1? Pozdrawiam. Adam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szansa wydaje się spora, aczkolwiek proszę o niego już od miesiąca i ciągle nie może przyjechać. Ale podobno po Nowym Roku, to już na pewno. Zobaczymy.

      1. gość44 pisze:

        no nareszcie coś dla zwykłych ludzi 🙂

        1. Lukas pisze:

          Niestety HD-DAC1 jest lepszy jako przetwornik po USB zwłaszcza niż jako wzmacniacz słuchawkowy. Wyjście słuchawkowe jest dość jasne, bardzo dynamiczne i szybkie ale trochę za mało nasycone. Można próbować ciemniej grające słuchawki. Jako przetwornik jak dostarczymy dobry sygnał USB gra wyśmienicie.

  2. Mariusz H. pisze:

    Ktos usunął mój ekskluzywny komentarz…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardzo przepraszam, ale najwidoczniej nie wyłapałem go w zalewie wielotysięcznego na dobę spamu. Proszę powiedzieć o której mniej więcej godzinie i jakiego dnia został napisany, to go odszukam i przywrócę.

  3. Sylwek pisze:

    A ja mam pytanie dotyczące Grado GS, które pojawiły się przy okazji testu. Póki można je jeszcze kupić – czy dalej uważa je Pan za metafizyczne słuchawki jak to wynika z zamieszczonej na łamach hifiphilosophy recenzji modelu GS1000i, czy też, z upływem wody i Wiśle, opadem emocji, dłuższym ich odsłuchu i pojawieniem się na rynku licznych konkurentów za słuchawki mające owszem swoje zalety (i wady), ale w sumie nieróżniące się jakoś bardzo od zalet i wad innych nauszników?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zdania nie zmieniłem. To jedne z najbardziej metafizycznych słuchawek jakich słuchałem, co jednak nie dotyczy najnowszego wcielenia GS1000e. Przeżyłem z nimi niezapomniane chwile. Dobór odpowiedniego wzmacniacza nie jest łatwy, ale nagroda warta poświęcenia.

      1. Sylwek pisze:

        A jakiego wzmacniacza wymagają GS-1000i? Chciałem zapytać o ogólne cechy/charakter i ewentualnie jakieś przykłady połączeń, które uznał Pan za udane. Jeśli można, chciałem też zwrócić się z pytaniem czy te Grado faktycznie wymagają „takowego” wzmacniacza, bo raczej przeważają opinie, że Grado, a w tym model GS-1000, PS-1000 czy RS-1 nie są słuchawkami trudnymi do wysterowania. Pytam o to wszystko, bo mam w pamięci Pana recenzje modelu GS-1000i (wcześniejsza z trójboju na szczycie), a także innych jak PS-1000 czy RS-1 i można powiedzieć, że jest Pan fanem tej marki (umiarkowanym oczywiście) i nie wiem czy zdecydować się na zakup tych GS-1000i, bo nie ma ich już w Polsce za wiele ze względu na nową serię E czy też darować je sobie jako słuchawki ekstremalne i pójść w bezpieczniejszy wybór jak HD800 czy AKG812.

        1. Sylwek pisze:

          Ewentualnie, które słuchaweki oferowałyby podobne emocje?

        2. Piotr Ryka pisze:

          Znalezienie dobrego wzmacniacza dla GS1000 nie polega na szczęście na wysupłaniu kupy pieniędzy. Już niedrogi Black Pearl będzie bardzo dobry. Ale Cary SLI-80 oczywiście lepszy.

          Co do magii tych Grado, to polega przede wszystkim na przestrzenności, ale także na znakomitej umiejętności oddawania natury ludzkich głosów i bardzo szeroko zakreślonym paśmie, z potężnym basem i bardzo wysoko strzelającymi sopranami. Podobnie ogromną przestrzeń potrafią budować także inne słuchawki, ale są one dużo droższe. Poza tym różnią się klimatem, tak więc GS1000 powtórzyć się nie da. Jednak wiele osób lubi inne słuchawki, co dowodem, że ich magia nie na wszystkich działa.

          HD 800 też dają wielką przestrzeń, ale styl mają inny, bardziej powszedni. Chyba najbardziej podobne są Audeze LCD-XC, chociaż też oczywiście odmienne.

  4. Maciej pisze:

    Alps Rk27 w urządzeniu za takie pieniądze to trochę mezalians.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na pierwszy rzut oka faktycznie. Ale rozmawiałem z konstruktorem Divaldiego i uświadomił mi, że w przypadku potencjometrów ważniejsze jest selekcjonowanie niż model. Wysokie modele potrafiły zupełnie nie trzymać parametrów, a wyselekcjonowane niższych spisywały się bez zarzutu. Sugden na pewno to wie i dlatego przede wszystkim podkreśla, że selekcjonuje podzespoły. To dobra szkoła, prezentowana między innymi przez Accuphase.

  5. gabler pisze:

    Panie Piotrze a kiedy pojawi się jakaś recenzja produktów AudioGd ,coś kiedyś Pan o tym wspominał,naprawdę zacne produkty.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pojawi się niebawem, bo jeden produkt jest już na miejscu i się wygrzewa. Przyjechał w stanie kompletnie surowym, tak więc musi sobie jeszcze pograć, ale w ciągu jakichś dwóch tygodni recenzja powinna być.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, niewątpliwie. Wygląda na to, że inni nie chcą być gorsi od KingSound i też zrobią słuchawki elektrostatyczne. Ciekawe, kto się jeszcze przyłączy.

      1. Wiktor pisze:

        Czy aby na pewno HE-1000 będą elektrostatami?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Tego nie wiem. Wczoraj pisali, że elektrostatyczne, ale nic oficjalnego na razie chyba nie podano.

          1. Piotr Ryka pisze:

            Ale sądząc po nazwie powinny być ortodynamiczne.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Na pewno są ortodynamiczne. Widać to po wtykach we wzmacniaczu.

    1. Marcin pisze:

      Pan Bian ma w swoim dorobku HE Audio Jade, więc można to rozpatrywać również jako powrót do korzeni.
      Swoja drogą, w Polsce jest dystrybutor (nie chce podawać nazwy czy strony, żeby nie robić darmowej reklamy), który oferuje bardzo ciekawy włoski dac Aqua hifi La Scala. Możne udałoby się go pozyskać na testy.

      1. Piotr Ryka pisze:

        To ja bym jednak poprosił o nazwę tego dystrybutora.

          1. Piotr Ryka pisze:

            A, to starzy znajomi. Faktycznie, mieli te przetworniki na Audio Show. Zapytam.

  6. Pan Jaroslaw pisze:

    Hmmm…

    1. Piotr Ryka pisze:

      ???

  7. Adam pisze:

    Panie Piotrze, życząc wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, mam do Pana pytanie. Czy posiada Pan słuchawki Audeze LCD-3 (bądź przynajmniej inne Audeze) i byłaby możliwość, żeby przetestował Pan jak spisują się w połączeniu z tym najnowszym wzmacniaczem słuchawkowym Marantza? Dla mnie to bardzo ważne, gdyż zastanawiam się nad taką konfiguracją w przyszłości.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mam LCD-3 oraz LCD-XC, ale nie mam wzmacniacza Marantza, choć podobno niedługo przyjedzie. Oczywiście jak przyjedzie, to przetestuję.

      Dziękuję za życzenia i nawzajem.

  8. Marco pisze:

    Panie Piotrze ,czy w przeszłości recenzował Pan Sugdena FBA-800 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie recenzowałem. Ale słuchałem całego toru Sugdena na AVS i to jest świetna marka.

      1. marco pisze:

        Dzień dobry ,
        Panie Piotrze dziękuje za odp.ale jeszcze prosiłbym tak w skrócie opisać Sugden , Trylogi ,który z nich jest bardziej neutralny jeżeli chodzi o dobór muzyki? dodam że słucham na co dzień muzyki elektronicznej, filmowej,progresywny rock ,trans

        1. Piotr Ryka pisze:

          Trilogy 933 jest zarówno bardziej naturalny, jak i całościowo lepszy. Ale tańszy Trilogy już nie.

          1. marco pisze:

            miałem na myśli Sugdena FBA-800 + DPA-800 kontra Trylogi 925 integra lub dzielony 903+993

          2. Piotr Ryka pisze:

            Tych urządzeń nie porównywałem bezpośrednio. Oba na pewno są znakomite. Na bazie pamięciowej kupiłbym Trilogy, ale nie wiem, czy słusznie.

  9. marco pisze:

    Panie Piotrze może Pan poleci system godny uwagi ?!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niesamowicie ogólna prośba. Do jakiego pomieszczenia? Za jakie pieniądze? Z jakimi oczekiwaniami?

      1. marco pisze:

        kolumny posiadam,są to Epicony -8 poziom cenowy 40-45 tys. metraż 50m gatunek muzyki opisywałem dziś rano ,miałem testy w domu Hegel 360,Pass INT-250 ,Mcintosh -8000 ,MBL ,dzielony Primare ,Hegel 4SE,Accupashase E-470 E-600 ,A-45 ,Miusical fidelity M-500 oraz Trylogi 925 jest mi bardzo blisko do tego własnie dzwięku, żeby nie ta cena

        1. Piotr Ryka pisze:

          A ile w tej chwili chcą za Trilogy?
          U niego słychać lampy i dlatego brzmi najlepiej.
          A z mojej strony pytanie: tych Dali nie pociągnąłby lampowy Leben CS-1000P? Bo gdyby pociągnął…

        2. Piotr Ryka pisze:

          I jeszcze zapomniałem o bardzo ważnym zawodniku – Wells Audio Innamorata – koniecznie trzeba spróbować.

          1. marco pisze:

            nie brałem pod uwagę lampy Lebena ,może faktycznie warto zrobić próbę ,jezeli chodzi o Wellisa to z jakim przedwzmacniaczem czuje się najlepiej ?i który dystrybutor prowadzi sprzedaż w Polsce ?

          2. Piotr Ryka pisze:

            O lampie Lebena mogę powiedzieć, że stoi po nie kolejka. Chyba trzy miesiące trzeba czekać. Na AVS grała rewelacyjnie. W sprawie przedwzmacniacza do Innamoraty proponowałbym zapytać najpierw dystrybutora. Oni dobry słuch mają i powinni doradzić. A ja się jeszcze zastanowię. Zawsze swojego używam, ale on jest pozarynkowy. Dayens Ectasy jest świetny, ale drogi.

          3. marco pisze:

            dzień dobry ,
            a który model Pan posiada jeżeli chodzi o markę Dayens Ectasy!?IV sc ?

  10. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, a czy ten Wells Audio Innamorata doczeka się kiedyś recenzji na HiFi Philosophy?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trochę jest opisany w relacji z pokoju Audio-connect na którymś AVS.
      O, tutaj: http://hifiphilosophy.com/relacja-audio-connect-na-audio-video-show-2015/

  11. Maciek pisze:

    Dzień dobry,
    Ktory ze wzmacniaczy ma mniej „twardy”, a bardziej lampowy (nieco miekszy) bas ?
    Heed canamp czy ha4 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sugden to chyba najbardziej lampowy wzmacniacz tranzystorowy jaki słyszałem.

      1. Maciek pisze:

        Dziekuje.
        Czyli nie bedzie gral krzykliwa gora i zbyt mala iloscia tonow srednich ?
        Szukam dobrego wzmacniacza do W1000Z.
        Dla przykladu wg moich preferencji z ww sluchawkami:
        – lehmann (zbyt bardzo tranzystorowe brzmienie, zbyt krzykliwa gora)
        – trilogy 931 – calkiem ok, jednak za bardzo fatugujacy po dluzszym czasie, zbyt jasna tonacja i zbyt malo srednicy oraz subbasu.
        -heed canamp – swietna ciemna tonacja, ale bas taki strasznie twardy.
        – burson soloist – to juz typowy tranzystor,rowniez nie dla mnie. Gora harshujaca zbyt mocno.

        Ogólnie zależy mi na podkreśleniu specyfiki grania tych słuchawek – czyli analogowe granie. Wzmacniacz powinień nieco „powiększyć” dzwiek tych sluchawek.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Moim zdaniem wszystko będzie w porządku. Sugden to wzmacniacz wyższej klasy.

  12. Maciek pisze:

    Witam raz jeszcze.
    Dzieki za odp.
    Czyli bedzie bardziej w stronie ciemnosci ten wzmacniacz w porownianiu do 931 ?

    A czy slyszal Pan moze wzmacniacz Yamamoto HA-02 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Swego czasu, dawno dość temu, był to przebój rynkowy. Padały też pod jego adresem pewne zarzuty, ale nie pamiętam już jakie. Ogólnie był oceniany dobrze, ale go nie słyszałem. W każdym razie sobie nie przypominam.

      1. Maciek pisze:

        Ok dzieki. Ostatnie pytanie. Czy jakis lampiak w podobnej do Sugdena cenie zagra lepszym jakosciowo dzwiekiem od w/w wzmacniacza ?
        Czy lampy blisko telewizora, routera i tym podobnych moga lapac zaklocenia ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Problem t lampami polega na tym, że czułe słuchawki, a Sony są takie, mogą brumić. Są wprawdzie lampowe wzmacniacze ciche jak skała, ale to dotyczy przeważnie drogich. Poprawiony Ayon HA-3 nic nie brumi, ale kosztuje trzynaście a nie osiem tysięcy. To samo odnośnie Woo, Cary czy Lebena.

  13. Maciek pisze:

    Ok dziekuje. Ostatnie pytanie gwoli scislosci:
    Ktory wzmacniacz ma bardziej spkojne/mniej agresywne tony srednie/wysokie. Trilogy 931 (nie 933) czy Sugden ?
    Ktory wzmacniacz bedzie bardziej relaksacyjny.
    Zalezy mi na organicznym (naturalnym, mozliwie malo tranzystorowym) brzmieniu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sugden.

  14. Maciek pisze:

    Mam juz Sugdena u siebie. To co zrobil z W1000Z przechodzi ludzkie pojecie 🙂
    Bas w koncu schodzi nisko i jest naturalny, miekki (nie taki tranzytorowo-sztuczno-twardy jak w Heed Canamp) srednica pelna i bliska, a gora mimo, ze pelna powietrza, ale wykonczona tak slodko, ze sluchanie to tylko przyjemnosc. Do tego wszystkie talerze w rocku maja wlasciwa mase.
    Zniknely wszystkie ulomnosci sluchawek, dzwiek stal sie DUZY.
    Do tego holografia – niczym w duzych kolumnach (nie spodziewalem sie ze takie wrazenia moga powstac na sluchawkach).
    Wzmacniacz nie jest popisowy. Nie sciga sie w wywalaniu wszystkich detali na 1 plan. Nie jest tez jakis krystalicznie czysty. Jest za to totalnie organiczny. Nie jest to sprzet dla audiofila, ale po prostu dla kogos kto lubi sluchac duzo roznej muzyki. Przedstawianie barw, kolorow oraz scena 3d prezentowana przez ten wzmacniacz to po prostu potega.

    1. Andrzej pisze:

      Lampowy tranzystor 😉

      1. Piotr Ryka pisze:

        Faktycznie. I tak stoi w recenzji.

    2. szemis pisze:

      Gratulacje w imieniu firmy J.E.Sugden oraz moim osobiście. Bardzo miły opis wrażeń ujmujący to, co sugdeny mają w swoim charakterze: służą do słuchania muzyki a nie do analizy składowych dźwiękowych. Wszystkiego dobrego.
      Szemis /dystrybutor Sugdena/

  15. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze. Pozwalam sobie zabrać Panu trochę cennego czasu i zwracam się z pytaniem. Posiadam słuchawki MRSpeakers Ether Flow i dotychczas słuchałem ich z dziurki wzmacniacza zintegorowanego. Jest całkiem dobrze, ale… chcę przeskoczyć na wyższy poziom i zaopatrzyć się we wzmacniacz słuchawkowy.
    Źródłem dźwięku będzie referencyjny odtwarzacz Marantza Sa-10, okablowanie to Harmonixy.
    Jak Pan sądzi, który ze wzmacniaczy : Sugden Masterclass HA-4 vs Wells Audio Milo wypadłby lepiej, biorąc pod uwagę moje słuchawki? Zależy mi na dźwięku dobrze wypełnionym, masywnym, ale jednocześnie dźwięcznym i odpowiednio dynamicznym, muzykalnym. Takim, przy którym można „odpłynąć”.

    1. Piotr Ryka pisze:

      FEZZ Audio Omega Lupi – i będzie dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy