Recenzja: Stirling Broadcast LS3/5A V2

Stirling_ LS3_HiFiPhilosophy008   Jest oczywiste, że tak się nie mogą nazywać głośniki stworzone na potrzeby komercji. LS3/5A? To staje w gardle i żaden szef marketingu by tego nie puścił. Ale są to głośniki specjalne, na pewno historycznie biorąc najsławniejsze z dotąd opisywanych. Lecz ich historię już opowiedziałem, używając za wstęp do opisu innych monitorów od Srrling Broadcast – takich nowszych i większych, oznakowanych jako SB-88. Tak więc zostaje jedynie rzecz ponownie przedłożyć i proszę bardzo:

Na wstępie parę nazwisk. W 1947 roku angielski inżynier Jim Rogers założył firmę produkującą głośniki, która z czasem stała się legendą. Początkowo za sprawą systemu głośnikowego  Theatrical Horn, jednak prawdziwą legendą w legendzie Rogersa okazały się pochodzące z początku lat 70-tych głośniki LS3/5A – powstałe w łącznej ilości ponad 60 tysięcy par, a opracowane przez koncern medialny BBC w biurze projektowym Dudleya Harwooda. Założeniem było stanie się studyjnym standardem niewielkiego monitora o jak najbardziej naturalnym i przejrzystym dźwięku, ale szybko założenie to zostało przekroczone i monitory stały się także standardem dla prywatnych użytkowników. Te mające zyskać sławę LS3/5A zlecono w 1975 roku do wykonania kilku niewielkim manufakturom, spośród których na plan pierwszy wybił się właśnie Rogers i to z nim zaczęły być kojarzone. Produkcja trwała nieprzerwanie do 2003 roku z modyfikacją w 1987, kiedy to wytwarzane przez KEF-a głośniki, stanowiące podstawę konstrukcji, przestały być dostępne.

Postawmy teraz pytanie – czy bazująca na takim sukcesie firma może upaść? Okazuje się, że może. I Rogers faktycznie zbankrutował. Padł i został przejęty przez azjatycki konern-parasol (umbrella-corporation, jak nazywają to Anglosasi) – Woo Kee Hong Holdings Ltd. – co stało się jeszcze w 1998 roku.

Na tym kończy się rola Rogersa jako głównego wytwórcy monitorów LS3/5A, ale nie kończy historia samych monitorów. Tych bowiem było tak dużo (według niektórych szacunków nawet ponad sto tysięcy), że sama ich obsługa serwisowa stanowiła doskonały interes. Startujący od tych przesłanek inżynierowie Doug Stirling i Derek Hughes powołali do życia firmę Stirling Broadcast, która najpierw serwis ten sprawowała, a w 2006 roku wznowiła produkcję legendarnych LS3/5A w wersji V2, mającej już głośniki od Scan Speaka i SEAS-a.

Ta wymuszona zaniechaniem KEF-a modyfikacja nie była jedyną, choć niewątpliwie najistotniejszą. Prócz niej pogrubiono też nieco ścianki, które z 9-milimetrowych stały się 12-milimetrowe, co miało na celu wzmocnienie basu. Ten bowiem dla monitorów studyjnych kiedyś tam, na początku, ważny nie był, ale dla domowych użytkowników jest. Niezależnie jednak od pogrubienia zachowana została idea pierwotna, to znaczy koncepcja znikających obudów. Szkoły w tym względzie są różne, ale przeważnie stawia się na to, by dźwięk, siłą nieubłaganej fizyki propagujący nie tylko do przodu ale także do tyłu w obudowę, twórczo jakość wyzyskać i zmyślnymi kanałami transmisji gdzieś wtórnie wypuścić lub chociaż wzmocnić dzięki temu bas bass-refleksem, albo nawet kilkoma. A jeśli nie wypuszczać, to przynajmniej zneutralizować na jakichś matach tłumiących i w komorach akustycznych pułapek, tak żeby faktycznie się zgubił i nie generował zniekształceń. Względem tamtych pomysłów pomysł Dudleya Harwooda z lat 70-tych był inny, a mianowicie taki, żeby obudowy wykonać cienkościenne i w efekcie nic one nie łapały ani nie przekierowywały, tylko zwyczajnie przepuszczały. Dźwięk miał się tak rozpraszać, jakby tych obudów wcale nie było, czyli jak we współczesnych głośnikach Gradient Helsinki, które ich rzeczywiście nie mają.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Stirling Broadcast LS3/5A V2

  1. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, fajnie byłoby, gdyby udało się kiedyś Panu przetestować dwie highendowe konstrukcje podstawkowe. Mam tu na myśli monitory Xavian Orfeo oraz Diapason Astera.

    1. PIotr Ryka pisze:

      To jest do zrobienia i nawet jest w planach.

  2. AAAFNRAA pisze:

    Prawie identyczne wielkością i ceną jak Harbeth P3ESR oraz Xavian Perla może je Pan porównać? Czułość słaba, czy próbował je Pan napędzić Lebenem? 15 W to trochę mniej niż ma Croft.
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie mam w tej chwili Lebena. Ma wrócić razem z CS600. Ale one są dość wymagające dla prądu. Nie jakoś bardzo, ale jak normalne podłogówki.

  3. PIotr Ryka pisze:

    Z aktualności: przyjechały Audeze LCD-4.

    1. adam pisze:

      serio? czy prima aprilis. 🙂 a powaznie pozdrawiam i dziękuje za fantastyczne recenzje, ktore świetnie sę czyta

      1. PIotr Ryka pisze:

        Serio, serio. Już ich dziś sobie sporo posłuchałem. Także pozdrawiam.

  4. PIotr Ryka pisze:

    I jeszcze przyjechały lampy Sophia ECC83. Okaże się, czy te małe triody też teraz potrafią robić.

  5. Jacek pisze:

    Porównując owe monitory możemy się spodziewać odpowiednika jakiej klasy jeżeli chodzi o słuchawki? Pojawiło się w recenzji porównanie z Orpheuszem gdzie monitory zostały trochę, acz nie za dużo w tyle, więc zaciekawiło mnie czy w sumie bardziej się opłaca celować w słuchawki za 7000-8000 zł czy takie właśnie LS3/5A.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Takie głośniki a słuchawki to zupełnie inne jednak wrażenia muzyczne i nie ma bezpośredniego przełożenia. Natomiast jak chodzi o porównywanie i jakościowe odniesienie, to Te Stirling Broadcast są czymś w rodzaju Ultrasone Signature Pro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy