Recenzja: Sony PS-HX500

Brzmienie

sony ps-hx500 02

Cały zestaw jest wprost z pudełka gotowy nie tylko do grania, ale i zgrywania winylowych ścieżek na format DSD. Miły dodatek.

    Powiedzmy tak: na ten gramofon to ani trochę nie miałem ochoty, ale zostałem przekabacony. – Pan posłucha, pan się przekona, on naprawę wspaniale gra! Niech zatem będzie, bo może akurat? A jak nie, to nikt mnie przecież do długiego słuchania nie zmusi ani potem do jego relacjonowania. Atoli, jak widać, piszę i nikt mnie nie przymusza. Albowiem jest o czym.

Dacie wiarę? – toto naprawdę gra. Nie chcę popadać w przesadę i używać zwrotów w rodzaju „zbaraniałem”, „szczęka mi opadła”, „coś niesamowitego”. Ale że mnie z lekka przytkało – gdyż nie tego się spodziewałem – to pozostaje faktem. Gramofon, tak w ogóle, to można kupić za mniej niż dwa tysiące, i nawet z wkładką Ortofona. Ale co z tego, że taka sławna, markowa wkładka, skoro całość piłuje niczym wiertło dentystyczne? Nic te gramofony nie mają wspólnego z prawdziwym analogiem poza wyglądem użytej płyty i o nich lepiej zapomnieć. Przyzwoity gramofon zaczyna się od czterech tysięcy – i taki to już potrafi. Tymczasem Sony PS-HX500 przebija stawkę na wektorze taniości aż o połowę  i powiada, że da radę. I daje! Dźwięk wyszedł spod igły i popłynął najtańszym interkonektem Harmonixa do słuchawek i kolumn taki, że odtwarzacze CD grające na tym poziomie kosztują nie dwa a trzydzieści tysięcy. Nawiasem mówiąc ten najtańszy Harmonix to też jest wyjątkowa okazja i używanie go z dopasowaną cenowo elektroniką zawsze poprawia mi humor, bo on niczego nie psuje. Niezwykle jest muzykalny i bogaty brzmieniowo, że aż chce mu się klaskać. Teraz jednak o gramofonie.

A najmilszy w tym wszystkim jest fakt, iż niepozorny analogowiec Sony dobywa z siebie rasowy, wielce wciągający przekaz muzyczny!

Najmilszy w tym wszystkim jest fakt, iż niepozorny analogowiec Sony dobywa z siebie rasowy, wciągający przekaz muzyczny!

Jego brzmienie okazało się głębokie taką przyjemną dla ucha, dobrze odczuwaną głębią, bez jakichś Rowów Mariańskich ale i z dala od mielizn. Do tego starannie na krawędziach wygrawerowane i równie starannie wypełnione substancją oraz barwą, że zaraz się czujesz u siebie i gotów jesteś słuchać. Zezujesz z lekka mimochodem na ten standardowo wyglądający, zdający się nie mieć żadnych pretensji do high-endu niedrogi gramofon, a jego dźwięk okazuje się być tego wyglądu zaprzeczeniem. Wyrazisty i mocny, jednoznacznie narzucający żywych wykonawców, i jednocześnie wyraźnie zdradzający klasyczne cechy analogu: wyjątkową spójność, dźwiękowy pył odrywany od brzmieniowych powierzchni, wyczuwalną inność w sensie wyższości sposobu śpiewania oraz przede wszystkim większą energię skumulowaną w muzyce.

Największe wrażenie robi tu połączenie energii, wyrazistości i muzykalności. Wszystko jest jednocześnie wyraźne, pełne życia a przy tym muzycznie zwinne – bez żadnych kanciastych ruchów przy przechodzeniu od frazy do frazy. Do tego scena z dobrze zaznaczającą się gradacją daleko w tył sięgających planów, a światło na niej nie za ciemne lecz z dobrym oddaniem podkładowych czerni oraz plastycznym podkreśleniem miąższości brzmienia. A mimo tej muzykalności nie gładź jakaś naoliwiona, tylko przyjemna faktura gładzonego pod włos aksamitu, a więc dobre chwytanie wszelkich naturalnych szorstkości, chrypek, grasejowań. Zatem treściwie i z przyprawami, a nie gładko i monotonnie; ani broń Boże ostro, z jakimkolwiek brakiem kultury. I jeśli już mieć do czegoś uwagi w porównaniu do takich dobrej klasy gramofonów z okolic dziesięciu tysięcy (choć w sumie nie wypada), to tylko do lekkiego pozostawania w tyle ilością tego odrywania od powierzchni dźwięku i tworzenia jeszcze mocniejszego muzycznego koncentratu.

sony-ps-hx500-hifi-philosophy-011sony-ps-hx500-hifi-philosophy-010sony-ps-hx500-hifi-philosophy-014sony-ps-hx500-hifi-philosophy-013

 

 

 

 

Takiego już wiru, że muzyka staje się wszystkim i wypełnia każdy milimetr. Może też nieco za dużej twardości brzmienia, nie dość szeroko różnicującej naturalną gradację twardości, oraz słabego separowania trzasków przez wbudowany przedwzmacniacz. Ale poza tym było to granie na pełny etat i słyszałem niejednokrotnie odtwarzacze CD nie za dziesięć i nie dwadzieścia, ale trzydzieści i więcej tysięcy, których brzmienie było całościowo wyraźnie słabsze. Bo jak zwykle u dobrych, udanych gramofonów oczywiście także dynamika okazała się na poziomie, a struktura brzmienia i wyważenie całego pasma nie nastręczało problemów. Błyskotliwy a nie jazgotliwy sopran; realistyczna i substancjalna, wyraźnie też czarująca gracją głosu średnica; a także mocny, nisko schodzący bas o wyrazistych konturach i dobrej akustyce. To wszystko w prawidłowych proporcjach i z nieznacznym tylko na rzecz większej całościowo podniety dorzucaniem sopranów do średnicy – że słuchałem i słuchałem, i do niczego nie mogłem się tak na poważnie przyczepić. A zatem wiwat Sony i cieszmy się że wracasz do formy, bo to oznacza lepsze czasy i dużo dobrego sprzętu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: Sony PS-HX500

  1. Sławek pisze:

    Panie Piotrze, a z jaką wkładką ten gramofon grał?
    Na wygląd przypomina trochę Sumiko, ale to raczej nie jest Sumiko, chyba że jakaś modyfikowana.
    I doprawdy, trudno uwierzyć, że fabryczny zestaw z wbudowanym przedwzmacniaczem za 1999 zł grał jak CD za 30 tysięcy zł.
    Powiem tak – mój gramofon TEAC TN-300 z wkładką Audiotechnika AT 440 Mla + przedwzmacniacz ifi iphono2 gra bardzo dobrze (choć marzy mi się Nottingham Horizon, o którym napisał Pan, że gra lepiej niż jakiekolwiek źródło cyfrowe), ale porównując z częścią cyfrową (napęd Cambridge CXC + optyk WireWorld SuperNova7 + DAC Audio-gd NFB1 2014) remis ze wskazaniem na cyfrę. Od razu wyjaśniam, że po coaxialu (WW Starlight 7) jest gorzej – bardziej syropowato i bez oddechu.
    A zatem ten Sony to jakaś rewelacja…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Wkładka w Sony jest no name. Nie wiem gdzie zamawiają i nie wiem czy to powiedzą, ale mogę zapytać. Gramofon grał rewelacyjnie, chociaż trzeba mieć na uwadze z jakim wzmacniaczem i jakimi do niego kablami zasilającymi oraz głośnikowymi. Nottingham Horizon z dobrą wkładką będzie lepszy, tyle że sama wkładka Ortofon Black to więcej niż cały Sony.

      1. b33 pisze:

        Znalazłem info w sieci, że system użyty przez Sony to prawdopodobnie Audio-Technica AT-91, a ramię to Jelco 250ST.

  2. Marcin pisze:

    ultrasone jak przystało na markę kosztują 20 tyś zł. Doszli chyba do wniosku po 5 ed i 7 tribute, że produkowanie limitowanych edycji, których cena jest usprawiedliwiona jedynie faktem limitu produkowanych sztuk jest zdecydowanie bardziej opłacalna niż seryjne modele, których cena także jest przesadzona w stosunku do ich możliwości. Słuchałem kilkukrotnie jeszcze ed 5 na różnych torach i wydaje mi się, że okoliczność,iż te słuchawki uważam za bardzo słabe jest dla Pana tak samo zaskakująca jak dla mnie to, że Pan uważa je za wybitne i najlepsze dynamiki po R-10 czy K-1000. A propos AKG – smutna sprawa.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ultrasone Edition 5 były słuchane z Twin-Head nie tylko przeze mnie i bardzo się podobały. Gotów jestem ugościć każdego wątpiącego w ich jakość i wspólnie posłuchać.

      Co do AKG, to zwinięcie austriackiego oddziału jest rzeczywiście żenujące.

  3. tommypear pisze:

    Panie Piotrze chce zaczac zabawe z vinylami. Mam w tej chwili minima vintage ktore graja z silver luna prestige. Szukam gramofonu. Czy ten zgra sie z moim zestawem ? Slucham muzyki z plikow, czy naprawde roznica bedzie zauwazalna ? wiem ,ze to inne granie, pytnanie o jakosc.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pliki nie dają brzmieniu takiej energii i brzmieniowej jednoitości, która jednocześnie o wiele lepiej potrafi nasycać brzmieniem pomieszczenia. Trzeba tylko pamiętać, że płyty winylowe bazujące na materiale nagranym cyfrowo (a takich niestety jest coraz więcej) nie dają już gramofonom przewagi.

      Ten gramofon na pewno się nada. Ma świetny stosunek jakości do ceny. Oczywiście nie brak lepszych, tyle że za wielokrotnie większe pieniądze.

  4. mykupyku pisze:

    Panie Piotrze czy zastosowanie zewnętrznego przedwzmacniacza poprawi znacząco dźwięk w tym modelu?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie umiem powiedzieć, bo nie sprawdzałem. Ale można domniemywać, że dobry przedwzmacniacz na pewno poprawi. Bo dlaczego nie miałby? Chyba, że są jakieś ograniczenia w stosowaniu zewnętrznych przedwzmacniaczy, nic mi jednak o tym nie wiadomo.

  5. Jarosław pisze:

    Witam Panie Piotrze.
    Jaki nacisk igły ma zalecany ten gramofon na stronie sony nie znalazłem takiej informacji.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Trzeba wypróbować naciski z przedziału 1,2 – 1,5 grama i wybrać brzmieniowo najbardziej sobie odpowiadający. Chyba że do różnych egzemplarzy dają różne wkładki, ale bardzo wątpię.

  6. calluna pisze:

    Tutaj na str.12 masz informację a propos ustawienia siły nacisku i antyskatingu: http://pdf.crse.com/manuals/4585834321.pdf

  7. Piotrek Kosowski pisze:

    Gnębi mnie bardzo fakt iż na rynku są płyty nagrane cyfrowo. Jak można rozpoznać płytę w jaki sposób jest nagrana? Czy sprzedawcy mają obowiązek to znaczyć?
    Moje płyty w znakomitej większości są używane, stare ale zaczynam kupować nowe sztuki – szkoda wydawać kasę jeśli różnica nie będzie tak znaczna jak w przypadku 'dobrych płyt’

    A swoją drogą to nie oczekując na odpowiedź, ale jednak, chciałbym zapytać jak się ma ten gramofon do Project Debut Carbon, który kręci winyle pod czerwoną igłą Ortofona 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Płyty nienagrane cyfrowo mają sygnaturę Pure Analogue.

      Tanie Pro-Ject grają ostro, mało analogowo. Ale może są wyjątki.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Hmm… akurat seria Carbon, szczególnie Esprit, gra analogowo, z lekko wycofaną górą, z mocną, nasyconą średnicą, a zarazem dobrą dynamiką. Esprit bywa zadziorny, ale nie ostry. Nie ma „miodu”, ale też nie gra sucho. To taki fajny, niedrogi gramofon.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie przeczę. Napisałem, że są pewnie wyjątki, a każdy dobry i niedrogi gramofon to skarb. Pro-Ject Carbon nie słyszałem, ale nazwę dla audiofilizmu ma przyjazną. Carbonowe lampy są bardzo dobre.

  8. Piotrek Kosowski pisze:

    Dziękuję ślicznie za odpowiedź. Posprawdzam wszystkie płyty jakie mam.
    Właśnie taki nieśmiały plan mam zamiany Debut na Esprit, bo tego co mam to kupiłem używanego z niewiadomym przebiegiem. Sprzedałbym swój i kupił nowy Esprit.

  9. gt pisze:

    Pytanie – co autor recenzji poleci:

    Project carbon debut czy ten soniacz? 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie wiem – Carbona nie słyszałem.

  10. sonic pisze:

    nie polecam tego modelu,
    Nowe urządzenie po 2 dniach zaczeło wydawać świst z silnika i chronicznie zwalniać obroty.
    Niestety Sony jak przystało na markę która nie musi liczyć się z klientem, nie podjeła próby pomocy i nakazała odesłanie urządzenia na serwis, więc teraz miesiąc jestem bez urządzenia i mam poważne wątpliwośći czy serwis sony realizujący naprawy głównie telewizorów i playstation, poradzi sobie z tym problemem 🙁

    1. Robert pisze:

      I już się znalazł marudzi, że jemu ne działa, a mnie działa,wymiana wkładki i gra jak ta lala, Technics 1210 Mk niech się chowa.
      Pozdrawiam

  11. Klaus pisze:

    A już zamierzałem sprzedać moją Regę RP 6, z którą też mam troszeczkę kłopotów i kupić recenzowanego Sony. W innym miejscu czytałem, że ktoś miał problemy z przydźwiękiem którego nie dało się usunąć, używając zewnętrznego przedwzmacniacza. Obawiam się, że przy masowej produkcji, o dobrej jakości dzisiaj możemy zapomnieć. Mam nadzieję, że wkrótce ukaże się więcej opinii użytkowników tego modelu i wtedy może zobaczymy prawdziwszy obraz tego gramofonu. Do testu zawsze przysyłają specjalnie sprawdzone egzemplarze. Wstrzymam się jeszcze z wymianą Rp6 na Sony. Uważam, że gramofon Sony jest początkiem trendu na współczesne projekty gramofonów z zastosowaniem nowych technologii i świeżego spojrzenia młodych konstruktorów, właśnie na to czekałem. Mam wrażenie, że konstrukcje z lat 80,90-tych były bardziej nowoczesne od dzisiejszych produktów manufaktur, które uczą się na nowo robić gramofony.

  12. Patryk pisze:

    Panie piotrze: Sony 500 czy Onkyo 1050?Ktory jest lepszy za male pieniadze nie patrzac na przedwzmacniacz,ktory jest dodatkowym plusem Sony?
    Dziekuje.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie umiem powiedzieć – Onkyo nie słyszałem. Mogę tylko zauważyć, że obie firmy mają ostatnio dobrą passę.

  13. Piotr Z. pisze:

    Również nie polecam. Zakupiłem w grudniu 2016 r. nowy model. Niedługo potem pojawił się problem z przełącznikiem obrotów (talerza nadal się obracał po przełączeniu na STOP) i głośną pracą napędu/silnika. Serwis (Sontronic w Poznaniu) poradził sobie z przełącznikiem, ale już ze zbyt głośnym dźwiękiem silnika już nie bardzo. Żeby nie tracić czasu na kuriera, zawiozłem osobiście do serwisu w Warszawie (Pram). Przez chwilę pracował wzorowo (po wymianie silnika napędowego), ale z czasem problem powrócił, dodatkowo pojawił się problem w przydźwiękiem, który nie znika po podłączeniu do wzmacniacza (nie było z tym problemu wcześniej). Zdarzają się też sporadycznie zwolnienia talerza. Skontaktowałem się z serwisem (trzeci raz od daty zakupu) i z producentem w celu zwrotu sprzętu i odzyskania pieniędzy – zobaczymy co odpowiedzą…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Smutne.

  14. feri pisze:

    Jęczycie i jęczycie na tego Sony a ja mam i lata pięknie i bezproblemowo.
    Bierzcie pod uwagę cenę i to że to nie jest ręczna robota tylko taśmowa w jakiejś fabryce.
    Traficie będzie dobrze nie traficie masz problem.
    Osobiście 100% zadowolenia.
    Teraz zamierzam zmienić wkładkę i jeszcze się waham na jaką.

  15. b33 pisze:

    Jestem posiadaczem tego gramofonu od dwóch miesięcy. Jest bardzo dobry i generalnie większość opinii o nim jest prawdziwa, ale jedna rzecz to potężna wtopa – pokrywa przeciwkurzona z najgorszej jakości tworzywa.
    Po dwóch miesiącach wycierania szmatką do LCD drobne rysy są na całej powierzchni pokrywy.
    Mam i miałem wiele gramofonów: Technics, Vestax, Gemini, Reloop, Denon, Unitra. Nigdzie nie było takiego problemu. Akryl zarysowac można było tylko czymś ostrym, a nie szmatką od kurzu. Ten gramofon mam dwa miesiące. Pokrywa wygląda gorzej niż 10-letni Reloop. Tylko, że nowa pokrywa Reloop kosztuje 100 zł, a Sony… 500 zł :). Ta pokrywa jest tak niechlujnie wykonana, że nawet na jej krawędzi widać chropowaty nierówny kształt odcięcia od formy z wtryskarki. Nie dociska się dokładnie do gramofonu przez to.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy