Recenzja: Sony MDR-Z7

Brzmienie

Dość tych wspominek, czas do pracy - przed Państwem Sony MDR - Z7.

Dość tych wspominek, czas do pracy – przed Państwem Sony MDR – Z7.

Pan recenzent niedawno się żalił, że kiedy słucha gramofonów, to nie bardzo jest o czym pisać, bo one wszystkie grają jednako i frazy opisowe musi powtarzać. W przypadku słuchawek Sony Z7 taka ewentualność nie zaszła i żalić się na co nie miał. Słuchawki grały specyficznie i dźwięk ich do innych przedstawicieli gatunku flagowców okazał się niepodobny. Zostaje zatem zatrzeć ręce i stukać w klawiaturę.

Od czego zacząć? Może tak: te Sony rzeczywiście niezwykle są czułe i pasmo przenoszą szerokie, a w efekcie szum podkładu jest w nich wyjątkowo dobrze słyszalny, o wiele bardziej niż u NightHawk. Poza tym dźwięk całościowo o wiele bardziej się rozpościera i rozrzuca – nieważne jak to nazywać – w każdym razie na pewno muzyczny obraz okazuje się mniej zwarty i mniej jednolity w wyrazie. Poszczególne zakresy zdecydowanie bardziej jako osobne się pojawiają, a w efekcie dużo łatwiej możemy się im przyglądać. Można oczywiście równie dobrze napisać, że łatwiej się im przysłuchiwać, ale to wyjdzie na jedno, bo uszy i tak podczas słuchania przywołują obrazy. Dobrze, dość wymądrzania. Przejedźmy się po tym paśmie.

Soprany są u MDR-Z7 niezwykle ekspansywne. Cały czas je słychać i do wszystkiego się mieszają, nawet do basu. A to ma wielorakie następstwa. Od ostro, bardzo wyraziście brzmiących wokali, ocierających się niejednokrotnie o sybilację, po trzaskający dźwięk stepu i kastanietów, brzęczące bardziej niż zazwyczaj i cieniej dzwoneczki, a także świdrowanie oraz sopranowe spienienia i nawiewy przy wielu innych okazjach. Nie można jednak powiedzieć, by takie ujmowanie sopranów było tylko wadą i dla słuchającego uciążliwością. To bowiem zależy od toru. Przy komputerze ze wzmacniaczem Transrotora też oczywiście się skrzyły, ale głównie w przyjemnie akcentujący sposób i z całościową kulturą, choć brakowało nieco rozpostarcia tych ofensywnych sopranów na przestrzeń. Niemniej perliły się i błyskały ciekawie, a przy okazji pierwszy raz miałem możność obserwować, jak zasadniczą rolę może pełnić procesor K2 zaimplementowany przetwornikowi Phasemation. Ponieważ można go włączać i wyłączać, obserwowanie to było banalnie proste, zwłaszcza że działał makroskopowo, dorzucając dźwiękom wyraźnie przestrzenności, co dla tych super sopranów było niczym woda na pustyni. Momentalnie ich kształt i udział w całości stawały się lepsze, tak więc japoński przetwornik japońskim słuchawkom znakomicie się umiał przysłużyć. Co innego niemiecki wzmacniacz, chociaż tu sprawy miały bardziej złożony charakter.

Najdroższe aktualnie słuchawki Sony posiadają bardzo klasyczną i elegancką, zamkniętą konstrukcję.

Najdroższe aktualnie słuchawki Sony posiadają bardzo klasyczną i elegancką, konstrukcję zamkniętą.

Otóż słuchawki okazały się całkowicie odporne na regulację sopranów i basu w oferującym je Transrotorze i można by nawet dojść do wniosku, że się ta regulacja zepsuła, gdyby nie regulator wyważenia kanałów, który okazał się wpływać, podobnie jak nieznaczne, ale jednak odczuwalnie działający przycisku equalizera, po którego wciśnięciu dźwięk stawał się masywniejszy, niższy i ciemniał, a osobne regulatory basu i sopranu też ożywały i można było bas odkręcić na maksa, gdyż jeszcze bardziej zagęszczało to przekaz. a w efekcie uzyskiwało się po tych wszystkich ingerencjach brzmienie całkiem już prawidłowe o dobrym wyważeniu proporcji i dobrej swoistości. Inaczej natomiast z tymi sopranami wyglądała sytuacja przy odtwarzaczu, gdzie nie dość że pasmo było szersze, zwłaszcza przy użyciu płyt SACD, to jeszcze pomiędzy nim a wzmacniaczem Twin-Head znalazł się interkonekt Siltech Triple Crown, który za swoje kilkanaście tysięcy euro przepuszczał normalnie gubione niuanse i składowe brzmienia, co skutkowało dodatkowym rozkładem pasma na czynniki i jeszcze mocniejszą sopranową  ekspresją, a także dużo mocniejszą dawką pogłosu. To się czasami w ciekawą dość całość składało, ale przeważnie owo rozchodzenie i ta sopranowa ekspresja okazywały się przesadne i gdzieś się w tym gubiła muzyka. Tak więc byłyby to niewątpliwie wybitne słuchawki do oceny technicznej nagrań – wyjątkowo głęboko w każdy niuans i każde odchylenie przenikające, bardzo też wrażliwe na przester, ale w przyjemnym słuchaniu bywało to przeszkodą i męczyło, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę to, co napiszę za chwilę.

Jako że o wokalach już było, to wraz z nimi ładujemy się w środek pasma i teraz właśnie napiszę, że nie tylko stronę sopranową wzięte do porównania NightHawk ukazały spójniejszą i lepiej osadzoną w całości, ale także znacznie lepiej okazały się indywidualizować głosy. U Sony były one cały czas sopranowo podbarwiane, a w efekcie wyostrzane i jednocześnie w dużym stopniu ujednolicane, a jeszcze na dokładkę niejednokrotnie wyobcowywane jakimiś dziwnymi i zwykle nieobecnymi pogłosami, które te specjalnie profilowane muszle powinny przecież wygaszać. Dość nietypowo i dziwnie momentami to brzmiało, a sam przypomniałem sobie od razu długotrwałe wojny z też japońskimi i też flagowymi ATH-W5000 od Audio-Techniki, gdzie nieraz także podobny przybierało to obót, choć może nie aż do tego stopnia, jako że prezentacja wokali była jednak lepsza, z mocniej zaznaczającą się specyfiką. Ale przypomnę w tym miejscu, że porównywałem te W5000 do Sony MDR-R10 i poległy w tym starciu sromotnie, tak więc tym bardziej spotkałoby to Z7. Zarazem podobnie trochę grały do innego flagowca od Sony, także zrecenzowanych już Qualii, choć może z kolei nie aż tak osobliwie. Jednak podobnie i chęć przekazania jak najszerszego pasma znów skutkowała pogłosową i sopranową dziwnością, mieszającą się z wyobcowaniem, które może w Japonii ma wielu zwolenników, ale to nie jest prawidłowe obrazowanie muzyki i daleka droga do klasy prezentowanej przez R10, które pochodzą jakby z innego muzycznego świata – znacznie bliższego doskonałości oryginału.

Konstrukcja, która za wybitnie wygodnymi nausznicami skrywa potężny, 70 - cio milimetrowy przetwornik dynamiczny.

Konstrukcja, która za wybitnie wygodnymi nausznicami skrywa potężne, 70-cio milimetrowe przetworniki dynamiczne.

Tak więc to co udawało się poprawiać przy komputerze procesorem K2 i equalizerem wzmacniacza, i co przy graniu prosto ze smartfona Sony i odtwarzacza przenośnego Cowon Plenue miało zaletę w postaci misterności i sopranowej aktywności oraz znakomitego akcentowania detali, w przypadku toru ekstremalnego okazało się wadą psującą naturalizm. Mają zatem te Z7 tendencję (przynajmniej intencjonalną) do poprawiania słabszych pod względem szczegółów i rozciągania pasma torów, co w przypadku tych żadnych popraw nie wymagających skutkuje nadmiarem i przegięciem, zwłaszcza sopranowym i pogłosowym.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

43 komentarzy w “Recenzja: Sony MDR-Z7

  1. tad pisze:

    wg mnie brzmienie tych słuchawek jest bardzo relaksacyjne i chyba na ten aspekt dźwięku położyli głównie konstruktorzy co nie umiejsza ich licznych zalet ale jakoś chciało by się trochę więcej od flagowca Sony z taaakimi wielkimi membranami. Uwielbiam to charakterystyczne ciepłe brzmienie sony ale Z7 to trochę za mało jak na tak szacowną firmę

  2. roman pisze:

    a takie miałem nadzieje,pozostaje mi jedynie coś z Grado bo trzech tysięcy wydaje się że nic lepszego od Grado nie znajdę …

    1. Piotr Ryka pisze:

      A do jakiej być mają muzyki i otwarte czy zamknięte?

  3. tad pisze:

    do muzyki koncertowej grado jest the best, chyba żadne słuchawki nie przekazują tak pięknie emocji jak gradosy. miałem kiedyś gs1000 i wiem co pisze:) ale one to ponad 3tys chyba że używane

  4. roman pisze:

    Niestety słucham wszystkiego,myślałem o słuchawkach które dały by zdecydowanie większy realizm dźwięku niż HD-600 i BD DT 990 PRO.Miałem nadzieję że będą takie zamknięte bo słucham wieczorami i w nocy,ale gdyby otwarte były dużo lepsze to musiały by takie być.
    Mój zestaw QAT RS3 + SCHIIT LYR.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tu jest oferta słuchawek na pewno lepszych niż twoje, ale czy zdolnych spełnić marzenia, tego oczywiście nie da się zgadnąć.
      http://www.hifi.pl/ogloszenie/audio/08/216466.php

      Gdy chodzi o czysty realizm i konstrukcję zamkniętą, najlepszy byłby w zbliżonym przedziale cenowym Denon D7000. Ale te słuchawki trudno trafić na rynku wtórnym i są na nim drogie. Właśnie dlatego, że są dobre.

    2. Patryk pisze:

      Final Audio Sonorous 6

  5. roman pisze:

    Piotrze jak to możliwe że słuchawki zagrały u ciebie jasno a chyba u wszystkich innych recenzentów ciemno ?

  6. roman pisze:

    Pytam bom ciekawy,w żadnym razie nie jest to zarzut .

  7. Piotr Ryka pisze:

    To jest w ten sposób możliwe, że tylko u mnie prawdopodobnie grały po odpowiednim wygrzaniu. W efekcie nie tylko jaśniej, ale także z mniejszym basem a o wiele mocniejszymi sopranami. Tak to jest, jak recenzent dostaje nowe słuchawki, wygrzewać mu się nie chce, podłącza je na chwilę, posłucha co tam przygrywa, na poczekaniu dźwięk lepszy jako poprawkę wygrzewającą sobie z głowy dorobi, a potem pisze bzdury.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeszcze tylko dorzucę, że z uwagi na wąskie, dwutygodniowe, ramy czasowe, narzucone przez dystrybutora, wcale nie mam przekonania, że to co sam napisałem jest werdyktem ostatecznym. Bardzo możliwe, że po kilkudziesięciu albo kilkuset następnych godzinach zaczęłyby te Sony grać jeszcze inaczej. A niezależnie od tego, kiedy ich pierwszy raz słuchałem i kiedy po rzaz ostatni, to były całkowicie różne brzmienia.

  8. mario_L pisze:

    jakby Pan porównał stereofonię tych słuchawek do słuchawek AT W1000X – wiem że Pan je odsłuchiwał,
    chodzi mi o szerokośc sceny
    obie pary mają fajna prezentację stereo – które lepsze ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie miałem okazji porównywać bezpośrednio, ale zarówno scenę jak i sam dźwięk Audio-Technica ma moim zdaniem lepsze.

  9. asmagus pisze:

    Piotrze, jak porównałbyś je do „wiekowych” D7000? W jednym, wielokrotnie złożonym, zdaniu najlepiej 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Złożone zdania nie są potrzebne: D7000 od Z7 są lepsze pod każdym względem, może poza szerokością sceny.

      1. asmagus pisze:

        Tego się obawiałem 😉

        Mam zamiar moje D7000 zamienić na coś innego (zamkniętego). To doskonałe słuchawki (świetnie mi doradziłeś w tym zakresie lata temu!) i jestem z nich bardzo zadowolony ale po kilku latach … po prostu mam ochotę coś zmienić 😉 Nowe mają być zamkniętym (koniecznie) allrounder’em (od fortepianów do metalowego łojenia) z dobrym basem i bez wyostrzeń na górze (do toru stacjonarnego, mobilnie być może okazjonalnie ale tam IEM głównie)i dobrze gdyby nie byłą to delikatna konstrukcja. Tak sobie te Sony upatrzyłem ale coś mi się wydaje po lekturze, że to nie to (posłucham jak będzie okazja). W oko wpadły mi też recenzowane przez Ciebie ATH-A2000Z oraz Ultrasone Signature Pro (bądź ED8), wybór jest większy i to nie musi być już TOTL (ambicje mi zmalały 😉

        1. PIotr Ryka pisze:

          Żadnymi z wymienionych nie zastąpiłbym D7000, choćby mnie bili. Jak już, to Ultrasone Edition5. Inaczej po prostu nie warto. Ewentualnie Fostex TH-900 albo zamknięta wersja flagowych AKG (których nie słyszałem).

          1. asmagus pisze:

            Nie ułatwiasz mi sprawy 😉 szczególnie, ze moje D7000 są we wzorcowej kondycji.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Podjedź sobie do Krakowa, do HiFi Station, masz blisko. Także blisko masz do katowickiego Audio Stylu. Zabierz ze sobą Denony i porównuj. W żadnym razie nie strzelaj na oślep. I żadnych pochopnych decyzji. Możesz się też wybrać we wrześniu do Essen i tam szukać. Ale ja bym się trzymał Denonów, bo są bardzo naturalne. Z takim PhaStem grały rewelacyjnie.

          3. asmagus pisze:

            Do listy alternatyw dorzuciłbym jeszcze, po lekturze twojej recenzji, T5p.2.

          4. PIotr Ryka pisze:

            Nie ujmując sympatycznemu brzmieniu T5p, sam bym wolał D7000. Posłuchaj Fostex TH-900 i Ultrasone Edition5 Unlimited. Bardzo też lubię AKG K812 więc ich wersja zamknięta powinna być ciekawa. I bardzo dobre są też te nowe Technics. Tylko ciężko je będzie do posłuchania wyszukać.

  10. wraith pisze:

    Kiedy będzie test MDR-CD3000? był w zapowiedziach i to już w dawnych i jak dotąd nic się nie pojawiło:((

    1. PIotr Ryka pisze:

      Sony MDR-CD3000 zostały odebrane przez właściciela zbyt szybko, bym mógł napisać test. Słuchawki są już właściwie zabytkowe, więc test taki byłby grubo poniewczasie; a powiedzieć można o nich, że grają znakomicie – zjawiskowo wręcz muzykalnie – przy jednej tylko wadzie, mianowicie dźwięk nie jest specjalnie szybki.

      1. wraith pisze:

        Wielka szkoda 🙁 chciałem poznać obiektywną ocenę,przeczytać test…. Sam jestem ich właścicielem – pierwszym właścicielem 🙂 kupiłem je jeszcze w 98 roku. Użyłem ich tylko jakieś piętnaście więc są jak nowe Używam ich nadal . Mam też MDR-Z7. Właśnie liczyłem na obiektywną ocenę MDR-CD3000 w porównaniu z teraźniejszym „topem” słuchawkowym.Tak jak napisałeś są właściwie zabytkowe …ale czy są bez szans w porównaniu do teraźniejszych?. selektywność,przestrzeń detal.
        Tak czy inaczej wielkie dzięki za TESTY

        1. PIotr Ryka pisze:

          Moim zdaniem Sony MDR-CD3000 absolutnie nie odbiegają poziomem od najlepszych słuchawek współczesnych z okolic 5000 PLN. Pod względem elegancji, barwy i płynności brzmienia, a także zjawiskowego światła, stoją od współczesnych wyżej, natomiast są trochę wolniejsze jak chodzi o szybkość narastania dźwięku, co może komuś przeszkadzać. Tu takie na przykład Beyerdynamic T1 wyraźnie górują. Natomiast całościowo lepsze słuchawki, to dopiero Ultrasone Edition 5.

  11. Skrzypik pisze:

    Kupiłem te słuchawki razem z PHA-3. Słucham nagrań zdigitalizowanych w torze: SONY Z3 Compact Tablet + kabelek USB SONY z zestawu + SONY PHA-3 + SONY MDR-Z7 na podstawowych kablach dołączonych do zestawu. Istnieje możliwość dokupienia droższych kabli oferowanych przez SONY – acz tych nie posiadam i kupić nie zamierzam. Tablet z Androidem 4.4; odtwarzacz SONY Walkman. Zwykle słucham w wysokiej rozdzielczości po USB i na cyfrowe połączenie z PHA-3 mam przełączony tablet (Odpowiednik Bi-direct gdzie tablet robi za cyfrowy nośnik a dźwięk przetwarzają wyłącznie DAC i wzmacniacz z PHA-3). Słuchawki wygrzałem ok. 200 godzin przed odsłuchaniem. Subiektywne różnice względem uwag zawartych w recenzji MDR-Z7 są takie, że w moim zestawie na pierwszy plan wysuwa się pasmo basowe. Nadreprezentacja linii basowej czasami mnie męczy. Za to np. bardzo lubię te słuchawki przy utworach Basi T. – acz wątpię aby realizatorom nagrania aż o takie uwypuklenie linii basowej chodziło… Fakt faktem brzmi to całkowicie inaczej niż na Sennkach HD700 gdzie bas jest zwarty, suchy i punktowy. Słuchawki SONY MDR-Z7 pracują u mnie też z PHA-3 oraz laptopami (Win.8.1 oraz Win.10). Słuchanie przy użyciu odtwarzacza programowego i sterowników SONY dla PHA-3 zawężam do plików DSD. Resztę plików na laptopie słucham z AIMP`a po bit-perfect. Wybór ASIO od SONY czy Wasapi, czy Windows Hi-res zmienia odczuwalnie prezentację dźwięku – warto więc pobawić się doborem konkretnego bi-direct pod nasze preferencje.

    Jak dla mnie MDR-Z7 z PHA-3 grają nieco lepiej w torze symetrycznym. W moim przekonaniu względnie długa odpowiedź impulsowa MDR-Z7 sprawia, że słuchawki te same z siebie starają się budować dźwięk gładki pozbawiony ostrych konturów – AKG k-550 też tak mają. Chcąc uzyskać więcej „drapieżności” podbijam amplitudę (gain) i wpinam je w torze symetrycznym, który trzyma je w ryzach, czyniąc szybszymi i leciutkim pazurkiem. Przyznam szczerze, że do tzw. metalowego łojenia i tak preferuję Senki HD 380 Pro – o dziwo do muzyki organowej również mimo, że MDR-Z7 potrafią zejść niżej.
    MDR-Z7 w ciągu godziny przy 21*C potrafią odczuwalnie zagrzać uszy. Wystarczy jednak chwila na szybkie dotlenienie i można słuchać dalej. Słuchawki są dobrze wykonane i uważam je za wygodne (wygodniejsze dla mnie są jednak HD 700 – przy czym uszu i głowy ludzie mają różne i ani MDR-Z7 ani HD700 raczej nie są ideałem dla dużych uszu. Ostatni niuans dotyczy przesączania dźwięku. Mój egzemplarz SONY MDR-Z7 przepuszcza dźwięk – zwłaszcza w kierunku na zewnątrz (mają zauważalnie słabszą izolację dźwięku od HD 380 Pro). Reszta w moim egzemplarzu MDR-Z7 ma się podobnie jak w recenzji.

    1. wraith pisze:

      Mógłbyś napisać coś więcej o samej współpracy PHA-3 z MDR-Z7?(chodzi o to czy warto w niego zainwestować czy lepiej zainwestować w coś innego do tych słuchawek), Jak go oceniasz ze współpracy z tymi i innymi słuchawkami? no i oczywiście jak się sprawuje jako dac? Chcę go użyć jako dac do odtwarzacza cd.

  12. Skrzypik pisze:

    PHA-3 to dobry wzmacniacz oraz dobry wszystko-trawiący DAC.
    Wielu recenzentów zachwala synergię zachodzącą pomiędzy MDR-Z7 a PHA-3.
    Treść pytania: „…czy lepiej zainwestować w coś innego do tych słuchawek”

    Odpowiedź nie jest prosta. Wiele zależy od Pana osobistych preferencji w tym i oczekiwań względem audiofilskości „dźwięku w dźwięku”. PHA-3 jest wzmacniaczem średniej klasy ocieplającym przekaz. MDR-Z7 średniego i wysokiego basu wytwarzają w nadmiarze = zestawienie to burzy balans tonalny. W gęstych plikach zachwianie równowagi tonalnej między pasmami jest mniej słyszalne. SONY projektowało omawiany zestaw pod DSD. Plików DSD nadal jak na lekarstwo. PHA-3z gęstymi formatami gra co najmniej bardzo dobrze jeśli nie rewelacyjnie. Pozostałe rzeczy robi poprawnie jak przystało na dobrej klasy wzmacniacz klasy średniej. Proszę nie oczekiwać od tego maleńkiego combo więcej niż ono dać może.

    Kilka poniższych uwag może jednak okazać się Panu przydatnych.

    Pamiętam problemy odtwarzaczy SACD, które z warstw SACD grały lepiej niż z warstwy CD na tej samej przecież płycie SACD – co nie powinno dziwić do chwili kiedy okazywało się, że obie warstwy powstały z tej samej matki CD. Lepszość więc w tym przypadku polegała na staraniach wykazania wyższości jakości warstwy SACD. Równocześnie przetwarzanie dźwięku do wyższych częstotliwości, połączone z filtracją i obróbką uzupełniającą, może tworzyć ułudę lepszości dźwięku w dźwięku. I z taką sytuacją najprawdopodobniej mamy do czynienia przy PHA-3. Cudów od tego maleństwa oczekiwać nie należy, gdyż w PHA-3 siedzi wzmacniacz słuchawkowy, który na wyjściu niesymetrycznym oferuje 2x 100mW, natomiast na wyjściach symetrycznych 2x320mW. Zauważyłem, że jakąś różnicę (na plus) w pracy PHA-3 usłyszeć można po spięciu PHA-3 z pojemnym powerbankiem – uważam, że warto. PHA-3 na Europę działa na zasilaczu – natomiast wersja na resztę świata zasilana jest z wbudowanego akumulatora. Wersja Europejska też ma wbudowany akumulatorek – z tym , że pełni on wyłącznie rolę bufora prądowego pomiędzy zasilaczem a resztą. Podłączenie wydajnego powerbanku (zamiast zasilacza z zestawu) poprawia parametry prądu dostarczanego do PHA-3.

    W https://www.stereolife.pl/archiwum/testy-lista/1978-sony-mdr-z7 w komentarzach Anddrzej napisał:
    „Wydaje się, że słuchawki te do poprawnego grania potrzebują co najmniej 0,5 W mocy skoro dobrze grają z PHA, który na wyjściu symetrycznym ma ponoć 2 x 320 mA. Sony dobrze zgrywają się z wzmacniaczami tranzystorowymi preferującymi górę i środek pasma. Zestawione z PHA-3 grają analogowo i ciepło w normalnych ustawieniach, a po podbiciu sygnału dostają delikatnego pazurka.”

    Odnosząc się do wyżej cytowanych uwag ze stereolife wydają się one trafne, acz nie potrafię określić ile tej mocy faktycznie słuchawki te potrzebują. Zdarzało się, że całkiem poprawnie grały z grajka o niskiej mocy wyjściowej a nie dogadywały się z wzmacniaczami o mocy wysokiej. PHA-3 ma wzmacniacz, który obrabia sygnał napięciowo. Jednak w jego torze symetrycznym prąd podkładu jest nieco „wyższy” – podejrzewam więc, że szansa na lepszą synergię może zajść przy wzmacniaczach, w których sygnał sterowany jest prądowo lub kiedy prąd podkładu jest wystarczająco wysoki. Inną ważną sprawą jest i to, że MDR-Z7 mimo 70mm średnicy zapewniają czułość na poziomie 102 dB i mają 70 Ohm/1kHz – zatem są to wydajne słuchawki (raczej) nisko-ohmowe i na wzmacniaczach zwłaszcza lampowych adresowanych dla np. 600 Ohm`wców może w odsłuchu przeszkadzać „brumienie”.

    Całościowo PHA jest bezstresowym combo średniej klasy, grającym rewelacyjnie w gęstych formatach – bardzo dobrze w formatach stratnych i przyzwoicie w jakości CD (wave, flac itp.) – przy czym pisząc o zmianach jakości mam na myśli wyłącznie zaburzoną równowagę tonalną pomiędzy basem a resztą pasma.

    Nie ukrywam, że podejmowałem próby poszukania jaśniejszego wzmacniacza dla MDR-Z7, ale zawsze było jakieś ale…
    Z wielu powodów pozostałem więc przy zestawieniu MDR-Z7 +PHA-3.
    1 – wzmacniacz bardzo poręczny, idioto-odporny i wystarczający do napędzania innych moich słuchawek.
    2 – bezkonfliktowy i wszystko trawiący DAC
    3 – bardzo wysoka jakość dźwięku przy odtwarzaniu gęstych formatów i wystarczająca przy pozostałych.
    4 – dobrze spasowany sonicznie DAC ze wzmacniaczem.

    Odnośnie użycia PHA-3 jako DAC`a do CD. Dobrze bym się zastanowił. Wiele zależy od tego jakie CD masz. Jeśli to najwyższa możliwa liga to poszukałbym DAC`a z wyższej półki.
    Jeśli jednak CD należy do klasy średniej i wyższej to PHA-3 nada się – o ile lubisz mocniejszy bas. UWAGA! PHA-3 jest maleństwem i najpierw ściągnij sobie do niego instrukcję i dokładnie ( naprawdę dokładnie ) przyjrzyj się wszystkim jego wejściom i wyjściom, zastanawiając się głównie jak sygnał z CD dostarczysz do DAC`a w PHA-3.

  13. Ewa pisze:

    Podoba mi się ich design, ale muszę na własne uszy posłuchać 🙂

    1. Skrzypik pisze:

      Proszę zwrócić uwagę, że MDR-Z7 są relatywnie duże = (70 mm przetwornik). Wykonane są bardzo dobrze.

      Na obecną chwilę posłuchałbym również Meze 99 Classics, które są tańsze, łatwiej łapią synergię, są quasi portable – niestety niektórzy z użytkowników zgłaszają, że ich pady się rozklejają. Meze 99 classics jako jedyne słuchawki w zestawie mogą być dobrym wyborem.
      Banalna prawda jest taka, że przed decyzją o zakupie należy każdych słuchawek posłuchać na własnym torze.

  14. Tom pisze:

    Z jakim wzmacniaczem sluchawkowym warto posluchac tych sluChawek Sony? W granicach do 3000-3500zl

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cayin HA-1A.

  15. Marek pisze:

    Czy w/w sluchawki Sony dobrze zabrzmia z wbudowanym wzmacniaczem sluchawkowym w Marantz SA7003? Jakie wzmacniacZe sluchawkowe nadaja sie do tych sluchawek?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie znam wzmacniacza wbudowanego w Marantza, ale zakładając, że jest to typowy wzmacniacz wbudowany w integrę, domyślam się że zagrają lepiej od wielu innych będących na ich miejscu. Co oczywiście nie zmienia potrzeby kupienia kiedyś porządnego wzmacniacza słuchawkowego – chociażby tego FEZZ Omega Lupi za 4 tys.

      1. Marek pisze:

        Rozumiem, dziekuje za odpowiedz. Na co zwracac w doborze wzmacniacza sluchakowego dla tych sluchawek?

        1. Marek pisze:

          P.s. Na co zwracac uwage… bo wkradl sie blad

          1. Piotr Ryka pisze:

            Na stosunek jakości do ceny. FEZZ będzie akurat.

  16. Marian pisze:

    Jak wyglada sytuacja z wokalami w Sony mdrz7? Pisze Pan, ze”Przywoływanie żywych postaci”… Czyzby Sony w tej wersji sluchawek ukazywaly piekne wokale?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Skoro tak napisałem…

  17. Tomasz pisze:

    Wg Pana doswiadczenia, lepiej wybrac Sony mdr z7 albo Akg k 500? Jesli chodzi o muzyke klasyczna?

    1. Tomasz pisze:

      Chodzi o akg k 550

      1. Piotr Ryka pisze:

        Wybrałbym AKG K812 albo z półzamkniętych Fostex T60RP.

  18. Marcin pisze:

    Mam , są mega i polecam , kupilem w Japoni , na ebay oczywiście cło doszło ale dalej 1/3 ceny Europejskiej wyszła .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy