Recenzja: Sony MDR-1000X

Podsumowanie

Sony MDR-1000X HiFi Philosophy 002   Słuchawki bezprzewodowe Sony są faktycznie bezprzewodowe, bo słuchanie ich za pośrednictwem dołączonego nitkowatego kabelka to zwykła strata czasu. Od razu się trzeba zalogować bezprzewodowo do czego kto tam ma i wtedy słucha się nie tylko przyjemnie ale nawet spektakularnie. Nie są to wprawdzie słuchawki dla kogoś preferującego styl brzmień gorących, gęstych, lubieżnych, ale powiedzmy sobie szczerze – to są przede wszystkim słuchawki dla ludzi młodych, a przynajmniej niestarych. Ci starzy wyjadacze, co zęby na audiofilizmie zjedli i brzmienia podrasowane, ekstatyczne zdążyły ich już zmęczyć, będę przeważnie (choć na pewno nie wszyscy) woleli granie dogłębnie analogowe i bez cyfrowych upiększeń, bazujące na drogich przetwornikach i drogim okablowaniu. Natomiast wiem z doświadczenia – z kontaktów międzyludzkich i tego że sam byłem młody – iż ludzie młodzi bardzo lubią efektowne, czasami aż efekciarskie popisy, dużą scenę i finezyjną, podkreśloną szczegółowość. To także wiedzieli konstruktorzy Sony i pod to zrobili słuchawki. Są efektowne, przejrzyste, szczegółowe i mają rozdmuchaną przestrzeń. Przebiegle też grają najlepiej wireless, by w ten sposób z nich właśnie korzystać i żeby nikomu nie było szkoda, że kupił bezprzewodowe, a one wolą po kablu. Nie ma o to zmartwienia, bez kabla zdecydowanie są lepsze. Na tyle, że aż dobre i całkiem ciekawie brzmiące. Budzące zainteresowanie, z brzmieniem wcale intrygującym, a choć da się rzecz jasna lepiej, to lepszych bezprzewodowych nie słyszałem. I wyjaśnijmy to sobie od razu, bo o tym jeszcze nie było mowy: Słuchałem dwakroć flagowych bezprzewodowych AKG, tych co kosztują bodajże sześć tysięcy – Sony MDR-1000X grają lepiej i Sennheiser Wireless Momentum też. Niewątpliwie.

 

W punktach:

Zalety

  • Najlepsze w łączności bezprzewodowej.
  • A wówczas:
  • Wielka, czytelna, ożywiająca się przestrzeń.
  • Mocne, wszystko omiatające światło.
  • Przejrzyste na wskroś medium.
  • Cyzelacja drobnych detali.
  • Eksponowane a równocześnie nie drażniące soprany.
  • W miarę melodyjna, zindywidualizowana brzmieniowo średnica.
  • Mocny, twardy, rozdielczy bas.
  • Niezłe wypełnienie.
  • Minimalna ale bardzo poprawiająca muzykalność aura wokół dźwięków.
  • Niezłe operowanie pogłosem.
  • A z tego efektowna, odcinająca od nudy całość.
  • Można grać naprawdę głośno bez zniekształceń.
  • Polimerowa membrana w technologii ciekłych kryształów.
  • Magnesy neodymowe.
  • Nieduże.
  • Zgrabne.
  • Lekkie.
  • Wygodne.
  • Bardzo ładne.
  • Porządne surowce.
  • Dopracowana stylistyka.
  • Elektroniczne oczyszczanie i uprzestrzennianie dźwięku.
  • Bezproblemowo działająca łączność bezprzewodowa o zasięgu 10 m.
  • Komunikacja głosowa (jako ciekawostka).
  • Regulowane co do mocy aktywne zwalczanie zewnętrznego hałasu.
  • Można ustawić na nie odfiltrowywanie ludzkich głosów.
  • Wyciszanie przez przyłożenie ręki do prawej muszli.
  • Na tej samej muszli dotykowy panel sterujący.
  • Wbudowany mikrofon do łączności telefonicznej.
  • Wytrzymują bez ładowania 20 godzin.
  • Rozsądna cena.
  • Sława marki.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Po kablu jest gorzej, a w trybie pasywnym jeszcze gorzej.
  • Najlepsze słuchawki przewodowe za te same pieniądze są jednak brzmieniowo lepsze.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: SONY POLSKA

Dane techniczne Sony MDR-1000X:

  • Słuchawki zamknięte, wokółuszne, bezprzewodowe, ze składanym pałąkiem.
  • Dynamiczny przetwornik o membranie z ciekłokrystalicznego polimeru i średnicy 40 milimetrów.
  • Pasmo przenoszenia:  4 Hz – 40 kHz.
  • Impedancja: 16 Ω w trybie pasywnym i 41 Ω w aktywnym.
  • Czułość: 98 dB w trybie pasywnym i 103 dB w aktywnym.
  • Aktywny system redukcji hałasów ANC.
  • Komunikacja bezprzewodowa: Bluetooth, zasięg pracy do 10 metrów.
  • NFC
  • Możliwość prowadzenia rozmów telefonicznych.
  • Dotykowy panel sterujący.
  • Nominalny czas pracy na akumulatorze: 20 godzin z ANC i 22 godziny bez ANC
  • Waga: 275 g.
  • Cena: 1799 PLN.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

31 komentarzy w “Recenzja: Sony MDR-1000X

  1. gość44 pisze:

    Czy telefon jest jedynym „niebieskim” źródłem dla tych słuchawek?

    1. A.B pisze:

      Będzie łączyć z wszystkim co ma Bluetooth. Jak dla mnie idealne słuchawki do sypialni, kiedy druga połowa chce ewidentnie już przenieść się w fazę REM można komfortowo zaserwować sobie TV 🙂

  2. miki pisze:

    A gdyby trzeba było wybrać pomiędzy Sennheiser Momentum AEBT i Sony MDR-1000X, np. wyruszając na bezludną wyspę z niewielkim bagażem, to które Pan Redaktor by wziął ze sobą?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie wiem, nie miałem okazji porównać bezpośrednio, a odstęp czasowy był spory i przede wszystkim wypełniony słuchaniem mnóstwa innych słuchawek. Mógłbym zgadywać, ale to nie ma sensu.

      1. miki pisze:

        Jakiś czas temu nabyłem drogą kupna Momentum AEBT (jako po prostu Momentum wokółuszne z bonusem w postaci systemu redukcji szumów i bezprzewodowością) i w dużej mierze nastąpiło to pod wpływem recenzji Pana Redaktora. Ze wspomnianej recenzji wynikało, że po kablu grają trochę lepiej niż bezprzewodowo, i tak to również oceniam moim niewprawnym uchem, natomiast z recenzji powyższej wynika, że Sony należy traktować jako stricte bezprzewodowe z opcją słuchania przewodowego w sytuacji awaryjnej, typu wyczerpanie baterii. Panie Redaktorze, a czy w przyszłości przewiduje Pan recenzję produktów Bower & Wilkins i Bose, szczególnie zainteresowane jesteśmy B&W P5/P7 wireless oraz QC35? Szczególnie B&W please, no bo Bose to chyba opinię ma takiego trochę czary-mary.

  3. wraith pisze:

    Jak zwykle bardzo dobry test :),i jak wszystkie świetnie się czyta:).
    Właśnie się nad nimi zastanawiałem dla córki i jak mi się wydaje bedzie to dla niej trafny wybór.
    Dla siebie poluje na mdr-r10 (niestety bardzo trudno dostępne:().
    Mam też pytanie…
    Czy jest szansa na test tego zestawu: MDR-Z1R,NW-WM1Z,TA-ZH1ES. Szczególnie interesuje mnie MDR-Z1R niestety nie ma gdzie ich posłuchać przed kupnem.

  4. Jacek pisze:

    Witam
    Panie Piotrze czy miał Pan okazje słuchać słuchawek B&W P7 Wireless?
    Jeśli tak to jakby Pan je porównał do Sony czy Sennheisera.
    A jeśli nie ty czy przewiduje Pan recenzje B&W.
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niestety, B&W nie słyszałem.

    2. miki pisze:

      Używam P5 wireless (co prawda nauszne, a nie wokółuszne, natomiast takie same przetworniki jak P7), z drugiej strony, mam też Momentum OEBT, i jak na mój gust, lepiej brzmią dla mnie B&W. Nie mają takich technicznych wodowytrysków jak Momentum (ANC, NFC, funkcji słuchawek USB, programu do aktualizacji softu na PC i nie wiem, czego jeszcze), natomiast grają pięknie i po 15 minutach braku transmisji wyłączają się, żeby oszczędzać baterię. Są fajne i z czystym sumieniem mogę polecić P5w, natomiast P7w brzmią prawdopodobnie jeszcze lepiej. Aha, i muzykę słucham głównie gitarową (rock/metal) i symfoniczne soundtracki. PZDR.

      1. miki pisze:

        Przepraszam, Momentum AEBT, te wokółuszne.

        1. Jacek pisze:

          Dziękuje za informacje.

  5. Miltoniusz pisze:

    Czy ma Pan jakąś opinię, na ile skutecznie działa system redukcji hałasu, zwłaszcza ulicznego, w szczególności w porównaniu do słuchawek Bose? Czy mając je na głowie i idąc słyszymy uderzenia stóp przenoszone przez kościec?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Wyznam ze skruchą, że systemu redukcji hałasu poza sprawdzeniem efektywności tego przykładania ręki do muszli nie sprawdzałem. Wydał mi się jednak przy tej okazji skuteczny.

  6. Arek pisze:

    Witam. Poszukuję dobrych słuchawek z przeznaczeniem portable. Jak by Pan porównał sony mdr-1000x z Audio-Technica ATH-MSR7 lub Philips Fidelio L2? W zaciszu domowym mam bayerdynamic dt 990Pro i bardzo podoba mi się ich „granie”.
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Koss Porta Pro zaoszczędzi pieniędzy i poszukiwań. Chyba, że muszą być zamknięte.

      1. Piotr pisze:

        Mam Koss Porta Pro. Dzisiaj miałem okazję słuchać mdr-1000x i wydawało mi się, że grają o niebo lepiej (a słuchałem na kablu). Wydają się mieć dużo wyższą rozdzielczość, być bardziej przejrzystymi – po prostu prezentować dźwięk o wiele klarowniej, nie tracąc przy tym na muzykalności. Są dużo bardziej szczegółowe i podają dźwięk w bardziej wyrafinowany i dopieszczony sposób. Kossy wydają się być przy nich zbyt przydymionymi, jakby grały co najmniej spod poduszki :). Oczywiście nieco hiperbolizuję, ale takie pozostawiły te dwie pary słuchawek we mnie wrażenia. Spodobało mi się jeszcze granie Sony mdr a1 oraz Sennheiser Momentum. Posłuchałem też Harman Kardon Soho i byłem trochę zawiedziony dolnym pasmem oraz ogólną, powiedzmy, użytkową ergonomią. A szkoda, bo wcześniej były u mnie na pierwszym miejscu w liście zakupowej. Teraz składniam się bardziej ku Sony. Model mdr 1000x urzeka aktywną redukcją szumu, która dorównuje tej z Bose. Jednak cena trochę wysoka i pewnie można kupić coś lepiej brzmiącego w kwocie 1800 zł. Mdr a1 kosztują koło 700 zł (ale znów to zwykle przewodówki bez redukcji szumów – ot problemy białego człowieka XXI wieku). Brałem jeszcze pod uwagę Marshalle Major II BT, ale po odsłuchu na kablu cieszę się, że nie zdecydowałem się ich kupić, kierując się opiniami z internetu (a chodził mi taki pomysł po głowie). Ostatnio w moim odtwarzaczu króluje Schubert – a z nim nie mogło być Marshallom po drodze.

        1. PIotr Ryka pisze:

          A z jakim to wszystko źródłem i wzmacniaczem?

          1. Piotr pisze:

            Wszystkie słuchawki napędzał iPhone 5s (ma w sobie DAC Cirrus Logic). Słuchawki kupuję z przeznaczeniem mobilnym, to też na takim sprzęcie przyszło mi je testować. Jeżeli mdr 1000x będą grać jeszcze lepiej wireless, to chyba brak im konkurencji. Chyba że coś tańszego, „kablowego” zagra podobnie i jest warte uwagi? Grado SR60? 🙂 Tej sztuki nie słuchałem.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Granie wprost z telefonu to nie jest moja specjalność – sam nie praktykuję. Karol ma najnowszego iPhone to sobie sprawdzę, ale według niego Sony Xperia (też ma) gra lepiej. Przy napędzaniu z telefonu liczy się na pewno skuteczność słuchawek Koss były robione pod Walkmana, a to trochę inne czasy.

  7. Jorge pisze:

    Hej. Jak one się plasują odnośnie głównego konkurenta – BoseQC35?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie wiem.

  8. gizmi pisze:

    Wkurza mnie, że gdy przychodzę po recenzję słuchawek, nad którymi się zastanawiam, już na początku dostaję internetowe bzdurki nie na temat pokroju „Postępem okazały się walki uliczne z muzułmanami na ulicach francuskich i szwedzkich miast”. Co do właściwej części recenzji, brakuje mi porównania do głównego konkurenta – Bose QC35 albo chociaż innych słuchawek Sonego. Podobnie charakterystykę brzmieniową trzeba czytać między wierszami, nie ma nawet informacji, czy grają bardziej V-kształtnie czy średnicą – z recenzji wynika raczej to pierwsze, a moje doświadczenie z innymi słuchawkami Sonego z tej serii podpowiada mi, by patrzeć raczej na ładną średnicę. Mam wrażenie, że wszystkie niemal wszystkie polskie portale recenzenckie (w tym ten) cierpią na „reklamowe wodolejstwo” – zagraniczni recenzenci są zwykle bardziej konkretni i potrafią między czarowaniem wskazać na konkretne właściwości produktów.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Skoro zagraniczni recenzenci są lepsi, to po co tracić czas na krajowych? A jeśli ktoś ogranicza swoją wiedzę na temat brzmienia słuchawek do określeń V i średnicy, to tutaj faktycznie nie ma czego szukać. Tym bardziej, jeżeli nie odpowiadają mu „bzdurne” dygresje polityczne. Żegnam. Powodzenia za granicą.

  9. AudioFan pisze:

    Czy telefon, na którym testował Pan słuchawki miał kodek LDAC? Zastanawiam się jaka jest rzeczywista różnica w jakości brzmienia słuchawek przy współpracy z telefonem z i bez tego kodeka.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Telefon nie miał LDAC, miał tylko aptX. Karol słuchał jednak z LDAC i daje on większą analogowość, aczkolwiek nie jest to jakaś zasadnicza różnica. Same zrecenzowane tutaj słuchawki mają już tak nawiasem nowszą wersję.

  10. Paweł pisze:

    Jak wygląda sprawa głośności (wiem, że to kwestia subiektywna), czy aby te 103 dB to nie zbyt mało? Mam SPORO materiału zrealizowanego „jak Pan Bóg przykazał” – czyli nieskompresowanego, dość cicho nagranego. Większość słuchawek bezprzewodowych, które testowałem przed zakupem nie wyrabiało i było tak cicho, że rezygnowałem z zakupu, bo nie mogłem się cieszyć soczystością brzmienia i wolałem już moje ówczesne AKG K518 (tak, serio).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

    2. Rendy pisze:

      To może ja odpowiem: są głośne, słuchałem ich podłączonych do telefonu Sony xperia E5 i nawet do połowy skali głośności nie dochodziłem, nawet na ciszej i gorzej nagranych płytach/utworach/piosenkach….

  11. Jacek pisze:

    Szukałem opisu tych słuchawek, głównie ze względu na redukcję szumu, która ponoć jest najlepsza na rynku a trafiłem na artykuł o audiofiliźmie czyli skupianiu się na sprzęcie i różnicy ilości atomów w atomach….., a nie na muzyce……

  12. Łukasz pisze:

    Czy testował pan możliwość wykonywania połączeń głosowych.. u mnie rozmówcy skarżą się na słabą jakość mikrofonu (glos dochodzi jakby z piwnicy) zastanawiam się czy to przypadłość tego modelu czy też wada moich słuchawek.pzdr Łukasz. Ps system nąć jest obleśny w tych sluchawkach

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ze skruchą wyznam, że nie testowałem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy