Recenzja: Siltech Triple Crown RCA

Siltech Triple Crown HiFi Philosophy 009   Małżeństwo Edwina van der Kleij i Gabi van der Kleij-Rijnveld to jedna z ciekawszych par działających w branży audio. W odróżnieniu od kilku producentów kolumn głośnikowych, jak Spendor czy Harbeth, których nazwy są splotami imion  małżonków-twórców, małżonkowie Edwin i Gabi zarządzają nie jedną a dwiema firmami. Najpierw on odkupił, wyprofilował i rozwinął Siltecha, a potem ona mu pozazdrościła i założyła firmę bliźniaczą Crystal Cable. Tak naprawdę to nie pozazdrościła, tylko wypromowała markę oferującą okablowanie także z monokrystalicznego srebra (droższe) lub monokrystalicznej miedzi (tańsze), ale charakteryzujące się większą łatwością użycia dzięki lekkości i podatności na zginanie. Albowiem Siltech to grube, ciężkie stricte audiofilskie przewody dla stacjonarnych systemów, a Crystal Cable w zdecydowanej większości lekkie, giętkie, łatwe do zastosowania gdziekolwiek. Wyjątek stanowią najdroższe Absolute Dream, ale i tak znacznie lżejsze i elastyczniejsze od wierchuszki z oferty Siltecha.

Uściślijmy, tytułem dygresji historycznej, że Siltech, którego nazwa jest skrótem od Silver Technology, założony został w 1983 roku jako firma oferująca kable robione pod zamówienie o różnym przeznaczeniu, a pracujący wcześniej jako inżynier dla koncernu Philipsa Edwina van der Kleij w 1992 odkupił ją, rozwinął i audiofilsko ukierunkował. Siostrzany, a dokładniej żoniny, Crystal Cable powołany zaś został do życia dziesięć lat później, w roku 2004.

Odnośnie samych kabli, to poza byciem produktami firm należących do współmałżonków, flagowy interkonekt Siltecha, o którym teraz mowa, z flagowym, zrecenzowanym już interkonektem Crystala łączyć w opisanej sytuacji musi przewodnik z krystalicznego srebra. To sugeruje wspólne pochodzenie surowca, o czym jednak materiały reklamowe i recenzje nie wspominają. Zagadnięty przeze mnie w tej sprawie Edwin zgodził się jednak wyjawić, że surowiec faktycznie dla obu firm pochodzi z jednego źródła, a ściślej zewnętrznego producenta, lokującego się także w Holandii, który produkuje krystaliczną miedź i krystaliczne srebro zgodnie z technologicznymi opracowaniami i dokładną specyfikacją Siltecha, a zatem nie jest to takie samo krystaliczne srebro, z jakim mamy do czynienia w innych kablach szczycących się jego użyciem. Od siebie dorzucę, iż to faktycznie i mocno nawet słychać.

Siltech Triple Crown HiFi Philosophy 005

Trzy korony? – Bardzo proszę!

Poza pochodzeniem i technologią surowca oraz właścicielską wspólnotą łączy jeszcze flagowy interkonekt Siltecha z flagowym Crystala jedna wspólna cecha, mianowicie wysoka cena. Wysoka, to w tym wypadku za mało powiedziane – ceny są astronomiczne. Absolute Dream kosztuje dziesięć, a Triple Crown dwadzieścia tysięcy euro. Wraz z najwyższymi modelami Nordosta, Transparenta, MIT-a i Tary tworzą cenową elitę dla najelitarniejszych nabywców, zostawiając przeciętnym audiofilom jedynie tęskne westchnienia i marzenia o posiadaniu. Na szczęście oferta kablowa Siltecha jest szeroka, toteż można się cieszyć pochodzącymi od nich kablami nie mając astronomicznych pieniędzy, przy czym – jak z dumą podkreśla Edwin – w odróżnieniu od innych firm miedź i srebro we wszystkich ich kablach, niezależnie od ceny, są identycznej jakości. Różnice okazują się zatem wyłącznie ilościowe (za większą kasę więcej tego samego), z dodatkową oprawą technologiczną w odniesieniu do sposobu aplikacji – grubości i ilości żył, sposobu ich splotu, jakości wtyków, dodatkowych technologicznych ulepszeń oraz materiałów izolacyjnych. Te ostatnie też jednak zawsze pochodzą z tego samego źródła – od lidera branży, amerykańskiego potentata DuPont. (Tytułem historycznej anegdoty dodajmy – koncernu założonego w 1802 roku przez Éleuthère Irénée du Pont de Nemours, osobistego sekretarza króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.)

O samej zaś, wymienionej w tytule, nowej serii szczytowej Triple Crown wypada dorzucić, że w odniesieniu do interkonektów XLR i RCA oraz przewodu głośnikowego debiut miał miejsce w zeszłym roku, podczas gdy prezentacja przewodu zasilającego następuje dopiero teraz, co firma tłumaczy znacznie większą ilością związanych z jego powstaniem komplikacji technicznych.  Prace nad nową serią szczytową, następczynią poprzedniej Double Crown, ciągnęły się kilka lat, a zapytany o ewentualność następnej Quadruple Crown Edwin odparł ze śmiechem, że wcześniej jak za jakąś dekadę nie należy jej oczekiwać, gdyż w Triple zawarto absolutnie wszystko, co współczesna technika może audiofilskim przewodom zaoferować, toteż wcześniejsze jej posunięcie na tyle, by warte było aż nowej serii, nie jest przewidywane.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

11 komentarzy w “Recenzja: Siltech Triple Crown RCA

  1. Patryk pisze:

    Przykro mi ,ale taka cena nie jest dla normalnych ludzi. Za 20.000€ mozna kupic piekny sprzet i bardzo dobre glosniki na wiele, wiele lat, ktore sprawia, ze bedziemy w niebie. Sam kabel za ta kwote to szalenstwo. Oczywiscie to tylko moje zdanie. Kazdy moze robic, co chce, a jak ktos wierzy w taki wspanialy dzwiek kabla za 20.000€ to prosze i zycze milego sluchania. Patryk.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Właśnie w telewizji słyszałem, że Melania Trump przyleciała do Polski z torebką za 300 tys. złotych. Ale dla mamy Muminka torebka też była najważniejsza 🙂

  2. Przemek pisze:

    Moim zdaniem za 20 tys. euro biorac ceny katalogowe w niebe nie będziemy i do nieba będzie jeszcze trochę.
    Oczywiście to też tylko moje zdanie 🙂
    Jakiś czas temu nabyłem kabel Siltech Compass Lake i gra fenomenalnie , po tym comsłyszę i porównuje do kilku innych też nie słabych kabli to takiego Triple Crown aż strach słuchać.
    Byłem kiedyś bardzo sceptyczny w stosunku do kabli dziś czsami mi się wydaje ,że sa one najważniejsze ,wydaje mi się tak tylko przech chwilę 🙂 ale coś w tym jest.Moim zdaniem nie ma możliwości zbudowania naprawdę dobrego systemu bez kabli wysokiej jakości gdyż za bardzo odlokowuja one system aby to mogło się udać.
    Ok,zgodzę się ,system bez dobrych kabli może grać fajnie ale wepnijmy tam porzadne kable i buzia się otworzy z radości :-).

    1. PIotr Ryka pisze:

      Siltech Triple Crown to nie są kable żeby było dobrze, tylko żeby było najlepiej jak można. Jak się chce jeździć Ferrari albo Veyronem, to też trzeba dużych nakładów. Za to w trzy sekundy do setki.

  3. Przemek pisze:

    Dla mnie po tym co przez ostatnie miesiace słyszę z tych różnych kabli to jeśli kogoś stać to wydatek na taki przewód jest jak najbardziej racjonalny.

    1. Patryk pisze:

      Monza oczywiscie patrzec na to „tak” i „tak”. W tym wypadku przyznaje racje. Jezeli kogos stac na to to prosze: 20.000€ za kabel.
      Sluchalem juz wielu kabli, ale „wielkich” roznic nie usłyszałem. Duzo wiecej da perfekcyjne ustawienie glosnikow w pokoju i dobry, czysty prad.
      100x lepiej zainwestowac n.p w „Isotek Aquarius” (tani za 1300€, a efekt fenomenalny) lub akustyke pomieszczenia niz w kable.
      Patryk.

      1. PIotr Ryka pisze:

        W tle zawsze pozostaje pytanie, czy ci których stać faktycznie na to „stać” zasłużyli. Ale to odrębne, bardzo szerokie zagadnienie.

        Co do samych różnic między kablami, to jak zawsze wycena ma posmak względny, ale generalnie biorąc różnice mogą być w subiektywnym odbiorze ogromne.

        1. Tadeusz pisze:

          Z bólem niestety muszę zgodzić się z Piotrem .Miałem okazję parę razy posłuchać w swoim systemie średnio-wysokich modeli Siltecha oraz najwyższych modeli Kondo ,na które niestety nie było mnie stać …. no cóż poznałem możliwości swojego systemu a powrót do szarej codzienności był bardzo bolesny 🙁 .Więcej tego nie będę robił jak nie będzie na horyzoncie nadziei na jakąś kasę żebym mógł kupić sobie taki chociażby używany kabelek 🙂

        2. Patryk pisze:

          To prawda. Wielu, ktorych na nie stac nie zasluzyli zapewne, ale maja pieniadze, ktore nie graja roli i dlaczego nie kabel za 20.000€, jezeli nie stanowi to zadnego problemu. Normalny, przecietny czlowiek kochajacy muzyke ma w najlepszym wypadku swoj pokoj muzyczny i sprzez za 5.000€-20.000€.

          Subiektywny odbior to inna sprawa, bo zawsze gra role i kazdy z nas slyszy troche inaczej. Jeden woli to ,a drugi tamto.
          Trzeba powiedziec takze, ze nawet za „nie-wielkie” pieniadze mozna dzisiaj posluchac muzyki pozadnie, jezeli akustyka pomieszczenia oraz dobre ustawienie glosnikow nam na to pozwala. Nie trzeba wydawac majatku,a tak w nawiasie to stwierdzam po tylu latach: „lepiej byc melomanem niz audiofilem”.

          Milego dnia.

          1. Patryk pisze:

            sprzez = sprzet.

  4. Stanislaw Przybylski pisze:

    Trzeba przyznac bardzo ladny i elegancki opis tego kabelka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy