Recenzja: Sennheiser HD 800 Stefan AudioArt Ultra-mod

Podsumowanie

Sennheiser_HD_800_Mod_10 HiFiPhilosophy

Pozostaje tylko jedna zagwozdka

   Czy to co otrzymujemy od Stefan AudioArt za niebagatelne tysiąc dolarów w postaci Ultra-modu oraz kabla Endorphin warte jest tych pieniędzy? Z przykrością muszę stwierdzić, że nie umiem odpowiedzieć na takie pytanie. Nie umiem, bo nie miałem okazji wypróbować zawartej w tych przeróbkach symetryzacji, a że ta wiele potrafi, pokazały słuchawki Denona pospołu ze wzmacniaczem Phasemation. Na pewno zyskuje na niej scena, czego tym razem nie mogłem sprawdzić, i to zyskuje zarówno w mierze wielkości jak i porządku. Co się zaś tyczy spraw pozostałych, to słuchawki modowane względem tych z najświeższej produkcji są niewątpliwie trudniejsze do napędzenia, ponieważ słabszej jakości wzmacniacze nie wchodzą tu w rachubę. Nie nadają się także te bardzo dobre, ale mające najmniejsze choćby zakusy analityczne. Wszelkie podostrzenia, podwyższenia tonacji, silna ekspresja szczegółów czy rozjaśnienia są we wzmacniaczu dla modowanych HD800 apriori wykluczone, gdyż inaczej otrzymamy skrzek i jazgot. W rachubę wchodzą więc tylko te o brzmieniu gęstym, co najmniej nie rozjaśnionym oraz pełnym. Dotyczy to oczywiście także źródeł i okablowania. Na szczęście tego rodzaju torem dysponowałem, choć zastąpienie w nim Cairna przez Accuphase DP-700 a Tary kablami Siltecha z pewnością uczyniłoby brzmienie dalece ciekawszym i piękniejszym. Jeszcze ciekawsze byłoby posłuchanie modowanych HD 800 z monoblokami Woo Audio, które za swoje skromne dziesięć tysięcy dolarów nie tylko oferują lampową symetryzację ale także możliwość porównywania wszystkich klasycznych triod mocy – od 300B, przez 2A3, po 45. Z góry można wprawdzie zakładać, że 45 jako najbardziej barwne powinny być najlepsze, ale co tam można bez sprawdzenia wiedzieć. Może akurat węglowe 300B albo klasyczne 2A3 „singleplate” byłyby lepsze? Pozostaje też pytanie, czy wszystko to miałoby sens w sytuacji gdy słuchawki takie jak Audez’e LCD-3 albo Fostex TH-900 oferują podobnej jakości walory brzmieniowe z większością wzmacniaczy przy nawet przeciętnych źródłach. Cóż można jednak wiedzieć o rzeczach, których się nie słyszało? Sam mogę tylko napisać o porównaniu z Fosteksami i AKG. Zacznę może od tego, iż nie było tak, że jedne z tych słuchawek podobały mi się z każdym utworem i w każdym repertuarze najbardziej, aczkolwiek z uszeregowaniem na zasadzie – te bym chciał, tamte mniej, a tamte najmniej – nie miałbym problemu. W takim uszeregowaniu na pierwszym miejscu bezdyskusyjnie znalazłyby się AKG K1000 i to z dwóch co najmniej ważnych względów. Przede wszystkim ich prezentacja jest najbogatsza. I nie należy tego mylić ze szczegółowością. Nie chodzi o to, że jakiś szelest na jednych słuchawkach jest wyraźniejszy a na innych wcale go nie ma. Chodzi o ilość informacji o samych dźwiękach i ich wzajemnych relacjach. Owoż te dźwięki u AKG K1000 są opowiedziane najbogatszym językiem, a na czym to dokładnie polega, będę się starał wyłożyć w recenzji własnego systemu, którą zamierzam kiedyś w wolnej chwili popełnić. W każdym razie bogactwo to jest dobrze słyszalne i nie podlega żadnej rewizji. Pojawia się za każdym razem kiedy K1000 są porównywane z innymi słuchawkami i żadne odnośnie tego zwidy nie wchodzą w rachubę. Potrzeba co najmniej Staksa SR-009, i to takiego porządnie napędzanego, żeby podobnej miary bogactwo opowieści o dźwiękach uzyskać. Druga sprawa to charakter przestrzeni; całkowicie otwarty i wynikając z budowy oraz mocowania przetworników. Holografia u K1000 jest jedyna w swoim rodzaju i naprawdę trudno im pod tym względem dorównać, choć Sony MDR-R10, Stax SR-Omega czy Orfeusz radzą sobie z tym całkiem dobrze, podobnie jak Grado GS-1000, a w pewnym stopniu nawet te Sennheisery HD 800 z początków produkcji.

Sennheiser_HD_800_Mod_04 HiFiPhilosophy

Czy warto?

Na drugim miejscu postawiłbym Fosteksy. Są niesamowicie przyjazne i jednocześnie inspirujące. Współczynnik czerpania radości – klasyczny angielskojęzyczny fun factor – mają na fantastycznym poziomie, co łatwość napędzania tylko powiększa. Nie usiłują być obiektywne, o czym ich przyciemniona i obniżona tonacja oraz powłoka na dźwiękach bez ogródek powiadamiają, ale można to przecież korygować torem, a nawet one same na zapas tylko tak grają, uwzględniając słabości tranzystorowych wzmacniaczy, do których audiofile nowego zaciągu, czyli młodzi miłośnicy komputerowego grania najpewniej je podepną. Słucha się tych Fosteksów z wyjątkową satysfakcją, zarówno w wokalizie, którą czynią namiętną i barwną, jak i w wielkich składach, które stają się w ich kreacji potężnymi i wyjątkowo głęboko brzmiącymi, jak i wreszcie w rocku, który wspaniale zgęszczają i wzbogacają potężnym perkusyjnym łoskotem. Kto zatem lubi brzmienia w rodzaju tych z Beyerdynamica DT 150 albo Sennheisera HD 650, u nowych Fosteksów znajdzie ich rozwinięcie na dalece wyższym poziomie i doskonałe zastępstwo dla nieprodukowanych już Ultrasonów Edition9.

Natomiast przedmiot recenzji, modowane HD 800, pozostały trochę nieprzebadane, a w aspektach których przebadanie było możliwe okazały się trudne do napędzenia, ale niewątpliwie warte zachodu. W niektórych, nielicznych wprawdzie, ale przecież nie jakichś całkiem wyjątkowych sytuacjach, zwłaszcza na utworach wokalnych, ich bardziej obiektywny i powściągliwy styl podobał mi się nawet bardziej niż naturalizm oferowany przez K1000. Lepiej czasami potrafiły budować intymną atmosferę, dając przemożne wrażenie obcowania z żywą muzyką. Nie mają zwalistego basu ani popisowej holografii, mają jednak szybkość właściwą prawdziwej muzyce, a kiedy tor właściwie im dobrać, tonacja okazuje się świetnie uchwycona, a przejrzystość i brak koloryzowania skutkują najwyższej miary realizmem. Gdyby jeszcze wypełnienie dźwięków i zejście basu miały nieco lepsze, można by się spokojnie podpisać pod deklaracją Stefen AudioArt, że mamy oto do czynienia z wyjątkowym modem. Możliwe zresztą, że w konfiguracjach symetrycznych i na przykład w towarzystwie gramofonu brzmienie to ujawnia tego właśnie rodzaju zjawiskową już całkiem perfekcję, ale to będzie musiał sprawdzić ktoś inny. Sennheiser_HD_800_Mod_23 HiFiPhilosophy

Pozostaje jeszcze na koniec wątpliwość co do ich ostatecznego wygrzania. Jestem właściwie pewien, że proces ich dochodzenia do ostatecznej brzmieniowej postaci nie został jeszcze ukończony, jednakże smutną przypadłością zawodowego recenzenta jest niemożność poświęcenia każdemu przedmiotowi opisu należytej uwagi, bo czas zawsze nagli, a przychodzący do zrecenzowania sprzęt w większości jest surowy albo najwyżej lekko podgotowany. Chętnie bym jeszcze w wolnych chwilach te modowane HD 800 powygrzewał, ale oczywiście nie jest to możliwe, tak więc paczka, kurier i do domu. Szkoda.

 

W punktach:

Zalety

  • Fenomenalna przejrzystość.
  • Jasne światło dnia.
  • Pastelowe barwy.
  • Otwarta struktura dźwięku.
  • Wysokiej miary realizm.
  • Fantastyczna szybkość.
  • Dynamika.
  • Perfekcyjna szczegółowość.
  • Duża scena.
  • Ciekawa stylistyka wokalizy.
  • Maksymalnie rozciągnięta sfera sopranowa.
  • Symetryczne.
  • Bardzo wygodne.
  • Starannie wykonane.
  • Odwracalność modu.

 

Wady i zastrzeżenia.

  • Lekko podwyższona tonacja.
  • Rozciągnięcie sopranów kosztem basu.
  • Pewien brak swoistości wokali.
  • Tylko do wysokiej klasy aparatury towarzyszącej.
  • Wysoki koszt modu i kabla Endorphin.

 

System:

  • Źródło: Cair Soft Fog V2.
  • Wzmacniacz słuchawkowy: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Słuchawki: AKG K1000, Fostex TH-900, Sennheiser HD 800 Stefan AudioArt Ultra-mod z kablem Endorphin.
  • Interkonekty: TaraLabs Air1, van den Hul First Ultimate.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HD 800 Stefan AudioArt Ultra-mod

  1. Piotr Ryka pisze:

    Pech lekki, bo jutro przyjeżdża Bakoon i tak się łamię czy słuchawki wysłać (są już spakowane), czy dać im szansę zagrania z tym ósmym cudem słuchawkowego świata. Przy okazji mam prośbę – jeżeli ktoś byłby ciekaw jak zagrają z tym wzmacniaczem słuchawki w rodzaju T1, LCD-3, LCD-2, HD 800 i inne w tym stylu, to chętnie skorzystam z takiego sprzętowego wsparcia. W zamian mogę zaoferować możliwość odsłuchu u mnie.

  2. Janek pisze:

    Witam.
    Jak długo będzie u Pana Bakoon?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przez dziesięć dni.

  3. Janek pisze:

    W poniedziałek będę wiedział kiedy wracam do kraju, jeżeli się powiedzie to podrzuciłbym pod koniec przyszłego tyg HD 800 z kablem Pana Michała i oryginalnym.
    Mojej super Perły brał nie będę-szkoda Bakoona.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Super Perła sama pewnie przyjedzie, bo ma do mnie pięć minut samochodem. A HD 800 byłyby świetnym dla recenzenta prezentem.

  5. Przemek pisze:

    Kto jest dystrybuterem tego mwzmacniacza w Polsce ?

  6. mirek pisze:

    z tym bekoonem to pomylka, przeciez moj cary 300b, jak juz wiadomo jest najlepszym wzmacniaczem sluchawkowym…

  7. Piotr Ryka pisze:

    Pożyjemy, zobaczymy 🙂

  8. Maciej pisze:

    Wydaje mi się, choć nie mam wieloletniego doświadczenia w temacie, że nawet czołowe konstrukcje nie mogą być traktowane lepszy gorszy jeśli jeden jest lampą a drugi tranzystorem. Im dłużej śledzę temat tym bardziej widzę że tych światów się nie da pogodzić. I najlepiej mieć i lampę i tranzystor. Zarówno jeden typ jak i drugi potrafi grać olśniewająco ale charakter mają inny. 'Niemierzalny’ rzecz jasna.

  9. Przemek pisze:

    Albo ja jestem slepy albo na stronie togo sklepu nic o tym wzmacniaczu nie ma.
    Czy to bedzie jakas potajemna dystrybucja 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, dystrybucja będzie otwarta. Tu wkroczyła do gry nasza kochana Unia Europejska. Towary spoza niej muszą uzyskać specjalne certyfikaty opisane na kilkunastu stronach pracowicie wypoconego maszynopisu. Proces ich uzyskiwania jest czasochłonny i kosztowny, a sam Bakoon o to nie zadbał. A ściślej – wydawało mu się, że zadbał, ale UE miała w tej sprawie odmienne zdanie, a jej zdanie jest w tym wypadku wiążące. Tak więc Bakoony najpierw leżały na cle, a teraz je uwolniono, ale nie wolno nimi handlować do uzyskania wszystkich certyfikatów. Czyli prawdopodobnie jeszcze ze dwa, trzy tygodnie.

  10. Grzegorz Bilski pisze:

    Gorzej, niż za czasów PRL…
    W czwartek powinienem być w Krakowie, to może uda mi się zajrzeć do Ciebie z moimi HD800.
    Zrobiłem wczoraj kabelek z czterech żył AWG28 solid core z czystego srebra umieszczonych w rurkach teflonowych i splecionych ze sobą.
    Brzmi naprawdę ciekawie…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Byłoby super. Napisz na mail, to dam Ci adres i telefon.

      Bakoon już przyjechał. Trwa organizacja słuchawek.

  11. Przemek pisze:

    Lubie jak cos sie dziej, a dzieje sie :).

  12. johnf pisze:

    Moze pare slow na temat bakoona, faktycznie taki dobry?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przyszłym tygodniu będzie recenzja. Na razie gra sobie a muzom i się grzeje. Zacznę go słuchać dopiero od jutra.

  13. jacek pisze:

    Witaj Panie Ryka. Przepraszam bo nie znam imion. Odsłuchy krótkie a dobre robię niekiedy w Nautilusie. Spostrzeżenia też..Nieprawdą po tysiąckroć Szanowny Panie o scenie Akg q701 w stosunku do Hd 800 . Krystaliczność w związku ze wzmacniaczem może być prawdą, ale jednak dopasowanie jednego i drugiego to jest jednak to. . Kreowanie jednego nad drugie bez pełnego określenia drugiego to błąd. Leben co to jest, ewentualnie z t1 brzmi to normalnie a z t 90 porażka zgrzyt i tak z innymi i wcale to nie najlepszy wzmacniacz…….. Głupi music hall ph 25.2 lepsza bryła , atak i instrumenty nie trzeba być nawet delikatnie odsłuchowcem żeby to zrozumieć. Wybacz Panie , ale po latach recenzji jednak to bajki . Szkoda bo jednak ludzie potrzebują konkretu… Przepraszam , ale poniosło mnie bo jednak badam sprzęty od ponad 30 lat i próbuje byc obiektywny w każdej branży a boli dużo słów i i tylko tyle Przepraszam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Prosiłbym o precyzyjniejsze sformułowanie zarzutów. Może najlepiej w punktach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy