Recenzja: Sennheiser HD 630VB

Odsłuch: Przy komputerze

Za to na głowie błogi spokój - HD630 są wygodne jak mało które słuchawki na rynku!

Za to na głowie błogi spokój – HD630 są wygodne jak mało które słuchawki na rynku!

   No to jazda w komputer, a za przetwornik posłuży nam Phasemation, spięty ze wzmacniaczem Sugdena interkonektem Sulka. Drogie to w sumie bractwo, ale za to wiele mówiące i potrafiące. Inna rzecz, że także masę poprawiające względem bractwa zwyklejszego.

W jeszcze droższym i stacjonarnym już towarzystwie nowe Sennheisery podtrzymały swój styl prezentacyjny, tyle że dostając jeszcze lepszy sygnał wyzyskały go na korzyść lepszej spójności i lepszej obróbki dźwięku.

Nie będę już opisywał konkurencji ani stanów w trzech położeniach baso-obrotnika, tylko zostanę przy optimum, a za to sięgnę po bardziej różnorodny repertuar.

Na czoło wciąż wysuwały się takie walory jak super wyraźność, szybkość ataku, trójwymiarowość samego dźwięku i sceny oraz akcenty na bas, sopran i środek. Wciąż plan pierwszy były dosyć bliski, ale odsunął się dalej; i wciąż centrum było przed oczami a nie w głowie.

Tłumy szczegółów w dobitnie zaznaczającej się trójwymiarowej akustyce nie przeszkadzały bardzo dobremu oddaniu swoistości głosów, tyle że nie takich łaszących się i zmysłowo gorących jak u Grado, tylko wyraźnych, wpisanych w scenę i lekko pogłosowych. Mocno, choć nie tak jak u Sony, ozdobionych sopranową nutą, ale bez wyraźnego odmładzania, tylko w stronę obiektywności. Źródła były nieduże i doskonale zlokalizowane, a także bardziej się wyodrębniające niż wzajemnie kooperujące. Ale przede wszystkim dominowała wyraźność.

No ale najważniejsza kwestia to to, jak odzywają się świeżynki od Sennheisera do drogiego nabywcy?

No ale najważniejsza kwestia to to, jak odzywają się świeżynki od Sennheisera do swojego drogiego nabywcy?

Bardzo wyraźnie i szybko to grało. Z pogłosem (ale nie przesadny) i głęboko, jednak pod tym względem też bez przesady. Mocny bas, wszędobylski nawet, oraz takie raczej metalowe i punktujące niż nylonowe i porozciągane struny gitary od strony sopranów. Wszakże całościowo bez śladu naprężania, czyli ciekawa i dobra ogólnie mieszanka o pewnej z góry określonej i konsekwentnie zrealizowanej stylistyce. Stylem to granie przypominało trochę Audio-Technicę ATH-W5000, tyle że bez aż takiego pogłosu, a także z basem a nie bez basu. Nie taki wprawdzie całościowy poziom, lecz adekwatny cenowo, zważywszy, że za tą Audio-Technicę chcą pięć tysięcy. Granie, powiedziałbym, młodzieżowe, bo młodzi zwykle bardziej cenią bas i szczegóły oraz lubią kontrasty. Pewnie ktoś to brzmienie na młodych ludziach testował i sprawdzał ich satysfakcję. A może nie? Może źle zgaduję. Na pewno będzie ono w każdym razie pasowało do słabszych przenośnych grajków, podciągając im artykulację, natomiast wysmakowany audiofil na pewno zwróci uwagę na niedostatki spójności i muzykalności.

Mimo tej muzykalności nie jako główna postać, zwykłe pliki mp3 w rockowym repertuarze nie okazały się kalekie i trudne do zniesienia, choć niewątpliwie podostrzone i nadrealistycznie wyraźne. Ozdobione za to i przesunięte ku muzykalności basem oraz uczynione bardziej popisowymi dzięki pogłosowi. Także wzbogacone głębią i brakiem jaskrawości, choć więcej wypełnienia by im na pewno nie zaszkodziło.

Z ASL Twin-Head

A skoro sprzęt może być stacjonarny, to bardzo proszę. Stacjonarny będzie teraz do tego stopnia, że już bardziej się nie da.

Sennheiser_HD630_011_HiFi PhilosophySennheiser_HD630_013_HiFi PhilosophySennheiser_HD630_016_HiFi PhilosophySennheiser_HD630_017_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Z lampowym wzmacniaczem dzielonym i super odtwarzaczem od Accuphase obraz dźwiękowy uległ sporej przemianie, a zmiany poszły w dobrym kierunku. Przede wszystkim stało się muzykalniej i zmieniła się barwa oświetlenia. Wciąż wprawdzie dominowała wyraźność i docierająca z każdym szczegółem artykulacja, ale melodyka zaznaczyła się mocniej, a dźwiękowe obrysy nabrały gładszego i bardziej wyrafinowanego wykończenia. W efekcie muzyka bardziej płynęła i więcej zyskała powabu, a dobra już wcześniej swoistość głosów przybrała formę cieplejszą i bardziej zmysłową.

Ogólnie biorąc jest nader korzystną cechą tych słuchawek, iż przy wielkiej ostrości rysunku nie popadają nigdy w ostrość brzmienia. Wszystko widać bardzo wyraźnie, nic przed wzrokiem i słuchem odbiorcy się nie schowa, a jednocześnie nie ma żadnych problemów z poskramianiem sopranów, zarówno co do ich samej postaci, jak i nadmiernego się do wszystkiego wtrącania. Z takimi sopranami mamy na przykład do czynienia w podobnie kosztujących Beyerdynamicach T70, a u Sennheiserów HD 630 VB tak to zostało zorganizowane, że ostrość dźwiękowego wizerunku nie staje się nigdy ostrością brzmienia. W każdym razie nie z aparaturą, z jaką słuchawek tych próbowałem.

A no tak jak i wyglądają - nowocześnie, szczegółowo i z wielką werwą!

A no tak jak i wyglądają – nowocześnie, szczegółowo, a takżei z wielką werwą!

Mówiłem jeszcze o świetle. To z neutralnego, czyli zwykłego,dziennego, stało się kremowe, a wraz z tym pojawił się ten tak często pożądany czar lampy, który różne formy wprawdzie przybiera, ale szczególnie piękne światło jest jednym z jego narzędzi. Nie zawsze to światło jest kremowe, a nawet w przypadku moich lamp przeważnie nie jest, ale kiedy się ta kremowość pojawia, to osobiście nic nie mam przeciw, bo nader jest ujmująca. Jej obecność w przypadku HD 630 nie tylko była zaskoczeniem, ale znowu kontrastem, jako że rzadko się zdarza, by światło to towarzyszyło brzmieniu operującemu taką wyraźnością i tak dobitnym konturowaniem. Zazwyczaj pojawia się tylko u słuchawek z najwyższej ligi, na przykład u T1, a wówczas mamy do czynienia  z dźwiękiem bardziej spójnym i bardziej przetworzonym artystycznie, podczas gdy nowe przenośne Sennheisery grały stylem bardziej reportażowym niż artystycznym. Czarowały tylko tym światłem i zaznaczającą się już słodyczą pięknie wybrzmiewających głosów, a także potęgą basu, ale całościowo było to granie na sportową i młodzieżową nutę – z ostrą jazdą i super szczegółowością, a nie naciskiem na budowanie nastrojów i artystycznych wrażeń. Granie małymi źródłami dźwięku osadzonymi w wyraźnej perspektywie, a wraz z tą ich małością nie dające tego charakterystycznego intymnego kontaktu z bardzo blisko postawionym wykonawcą, tyko atmosferę koncertu. Doskonale się to sprawdzało w rocku, gdzie ostry rysunek i całościowa wyrazistość pozwalały przewalczać atmosferę tumultu i bałaganu, a w efekcie wszystko było widoczne, wokalista się w hałasie nie tracił, a potężny bas nie przysłaniał gitarowych popisów. Można oczywiście woleć styl scenicznej bliskości, jaki oferują wielokrotnie droższe HiFiMAN HE-6 albo OPPO PM-2, ale takie wyraziste, perspektywiczne ujęcie jest dobrą alternatywą.

I potrafią to pokazać na bardzo bogatej palecie źródeł. Warto przemyśleć ich zakup!

I potrafią to pokazać na bardzo bogatej palecie źródeł. Warto przemyśleć ich zakup!

Poza tym stała się jeszcze jedna rzecz ważna, mianowicie to kółko z regulatorem basu przestało być takie ważne, a także zanikły powiązane z nim zniekształcenia. Niezależnie od jego położenia basu było bardzo dużo, a nawet przy ustawieniu maksymalnym nie pojawiało się dudnienie czy rezonans. Różnica pomiędzy »Max« a »Min« stała się niewielka, a przy tym  »Max« grzmot był naprawdę potężny i jeszcze do tego rozległy. W efekcie szczególnie dobrze prezentowała się muzyka elektroniczna; i do niej oraz do rocka szczególnie się te słuchawki nadają. Mniej natomiast do jazzu i rozrywki, bo tam bezpośredniość największą gra rolę. A z tego konkluzja płynie, że pod młodzieżowy repertuar i dla młodzieżowego przede wszystkim słuchacza słuchawki te sporządzono. Tak przynajmniej to widzę ze swojej perspektywy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HD 630VB

  1. Maciej pisze:

    czy dobrze czuję między słowami, że HD600 lepsze dla audifilionów?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla rasowego audiofila i melomana HD 600 na pewno będą lepsze,

      1. Piotr Ryka pisze:

        Zwłaszcza takiego dysponującego dobrym wzmacniaczem.

      2. Matley pisze:

        To na pewno…. fajne słuchaweczki, ale z tym basem to nie będzie za dobrze…. ,,coś regulowane, coś manipulowane to już nie to….. tak jak z aktywną redukcją szumów… u innych… Nie słuchałem na nich, ale zostały tak zaprojektowane, że na pewno nie zagrają lepiej od HD 600…. pewnie będzie coś w stylu 598… tyle, że z basem dodawanym sztucznie…

  2. Wojtl pisze:

    Panie Piotrze czy mam żałować, że nie poczekałem i kupiłem PM-3? Dodam tylko, że taniej niż te Sennki.
    Jak grają w porównaniu do Oppo, w sensie jakości i równowagi tonalnej? Pozdrawiam. Jak zwykle bardzo dobra recenzja. Wojtek.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To są w sumie dość podobne prezentacje, obie nastawione na podciąganie za uszy systemów mających trudności z precyzją artykulacji, dobrą lokalizacją źródeł, poukładaniem sceny i panowaniem nad sopranami. Bez bezpośredniego porównania wstrzymam się z jakąś bliższą oceną, ale to słuchawki z tego samego przedziału jakościowego.

  3. Lord Rayden pisze:

    Drogie trochę jak na słuchawki portable i dość duże. Chętnie widziałbym ich porównanie bezpośrednio z Momentum 2.0, ATH MSR7 i innymi tańszymi portable…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Porównałem do dwóch innych. Jednych wybitnie muzykalnych, drugich wybitnie szczegółowych. Słuchawki odjechały dzisiaj, by wziąć udział w programie wypożyczeniowym na forum Audiohobby i pewnie będzie tam wiele relacji, a i samemu można się chyba jeszcze na spotkanie z nimi umówić. Bo nie ma to przecież jak własne wrażenia.

  4. Lord Rayden pisze:

    Tak też zrobiłem. Z ciekawości.

  5. Lord Rayden pisze:

    Przy okazji – kable w słuchawkach , nawet uznanych firm, zwykle są słabe. Może chodzi o koszta ? No ale coś powyżej 1000 zł powinno mieć kabel z miedzi a nie włoska i gumy. A tak mają Momentum , ATH MSR7. Fidelio L2 msją lepszy kabel z wyglądu ale w środku to samo. Majsterkowicze zaglądali więc wiedzą. Źle oceniany jest (z mojego podwórka) kabel do BD T70. No to go wymieniłem. Kolega Fatso z Forum zrobił mi kabelek i muszę powiedzieć,że choć nie mam śłuchu jak sówka to różnice są.

  6. Lord Rayden pisze:

    Przy okazji pytanie – czy te Sony 1000, są w Twoim odczuciu Piotrze, lepsze od BD T70 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie są. Scenę mają bardzo słabą, a muzykalność mocno ograniczoną, co powoduje wysokie wymagania dla sprzętu towarzyszącego, a i tak nie jest w pełni zadowalająco. T70 mają wprawdzie kłopoty z dobrą reprodukcją góry pasma, ale da się nad tym zapanować, a całość prezentacji ciekawszą. Na pewno bym je wolał.

  7. Lord Rayden pisze:

    T70 – czy chodzi Ci Piotrze o „twardość” góry i jej ostrość ? Brak łagodności ? Czy ich granie określa się jako – techniczne ? Bo tak je odbieram. Twarde i techniczne.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Są ostre i nastawione na szczegóły, ale grają ciekawie i ogólnie na dobrym poziomie. Technicznie i tak dla realizatorów dźwięku, jednak można słuchać z przyjemnością, zwłaszcza jak ma się wzmacniacz lampowy. Wolę T90, ale T70 też są dobre.

      1. Maciej pisze:

        Jako ponad półtoraroczny użytkownik T70 250 ohm i tygodniowy posiadacz pożyczonych DT990 Edition 600 ohm, przyjaciołom radziłbym DT990, bo można i głośniej posłuchać i ogólnie bardziej 'romantyczne’ (jeśli można sobie pozwolić na otwarte)

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wersji 600 Ohm nie słuchałem. Chciałem, ale przysłali 250.

          1. Maciej pisze:

            Mniemam że aż tak drastycznie 250 od 600 ohm się nie różnią. DT990 są przyjemniejsze w odbiorze od T70. Tak bym to podsumował.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Słuchałem wcześniej tych 32-ohmowych i od 250 podobały mi się bardziej. Ale to może kwestia egzemplarza. 250-tki są trochę nijakie.

  8. Maciej pisze:

    Natomiast uczciwość audiofilska każe mi jednak wyznać że zarówno DT990 Edition 600ohm jak i T70 250 ohm są trochę wybrakowane w prezentacji średnicy. Najbardziej czuć to w głosach ludzkich.

  9. asmagus pisze:

    Piotrze jak technicznie jest w tych HD630VB przeprowadzona regulacja basu? To jest jakiś układ elektroniczny (equlizacja) czy też „tylko” coś fizycznego jak np w IE8 od tego samego producenta?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przysłona wylotu suba. Tak samo jak zatyczki w oBravo.

      1. asmagus pisze:

        Taka regulacja w IE8 (i odmianach) sprawdza się bardzo dobrze. Tylko, o ile dobrze widzę, na zdjęciach to regulacja jest w HD630VB tylko z jednej strony jak więc następuje „przeniesienie” na drugi nausznik (kanał)?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dopytam dystrybutora. O ile on będzie wiedział 🙂

          1. asmagus pisze:

            Świetnie. Szkoda by było „rozbebeszać” nowy egzemplarz tylko po to by to ustalić. Dziękuję za pomoc Piotrze.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Tak między nami, to chyba warto byłoby przekierować uwagę w innym kierunku…

  10. asmagus pisze:

    Zastanawiam się jaki kierunek Piotrze masz na myśli?
    Jeśli związany z „marką” to sprawa jest raczej jasna … RESHAPING EXCELLENCE i potencjalna zmiana na słuchawkowym tronie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie tyle marki, co modelu. Poza tym, jako posiadacz Denona D7000, chyba nie potrzebujesz słuchawek zamkniętych ze średniej czy niższej półki. Ale może to nie dla siebie?

      1. asmagus pisze:

        Rozumiem 🙂

        W kwestii zamkniętych, poza głównym torem gdzie nieustannie trzymam D7000, mobilnie używam dokanałowych konstrukcji (Sennheiser IE8 ale głównie Sony XBA-H3, które bardzo cenię), czasem do komputera DT-150 zaprzęgam i tak luźno myślałem sobie, że do zastosowań mobilnych i komputerowych mogłyby mi te HD630VB posłużyć, jeśli oferują znacznie więcej niż to co mam w tej chwili. Nie ma tu jednak żadnej „napinki”, raczej ciekawość „tych” nowych rozwiązań owalnych sennheiserów.

        1. Piotr Ryka pisze:

          To na pewno zależy od toru, ale mnie bardziej odpowiadały Sennheiser Momentum, chociaż są mniej wygodne. Ale zdaje się jest teraz dostępna wersja wygodniejsza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy