Recenzja: Sennheiser HD 630VB

Odsłuch

Panowie inżynierowie musieli się naprawdę nagimnastykować przy tej kreacji - oto...

Panowie inżynierowie musieli się naprawdę nagimnastykować przy tej kreacji – oto…

   Na początek sięgnijmy po odtwarzacz przenośny, bo przede wszystkim dla takiego źródła te HD 630VB są przeznaczone.

Z Cowonem Plenue: 

Grado SR60

Nie będę się rozpisywał, bo jak grają streetowe Grado z tym odtwarzaczem, o tym było w samej jego recenzji i tam odsyłam. Tu natomiast jedynie krótka charakterystyka. Taka przy niej na wstępie uwaga, że pradawne Grado (mam je z piętnaście lat) także sporządzono z myślą o aparaturze przenośnej, którą były wówczas walkmany, ale kabel dano im grubszy, gładziuteńki, do obu muszli podpięty i także nie odpinany, a długości 1,8 metra, co znakomicie poprawia wygodę ze sprzętem stacjonarnym, ale pogarsza z przenośnym, zwłaszcza że jest ten kabel dość ciężki.

Cieniste, gęste, świetnie dociążone i analogowo gładkie to jest granie. Bardzo też bliskie i wzbogacone mocnym, stale akcentującym się basem. Żadnych przy tym niedostatków szczegółowości ani dźwięczności. Wyższej klasy i zdecydowanie droższe słuchawki potrafią wprawdzie wrzucić do muzycznego morza więcej planktonu i bardziej nasycić je światłem, ale z ręką na sercu – te Grado tak grają, że wbrew częstym swym wypowiedziom o miarach high-endu, one i ten odtwarzacz dają taki już poziom, iż można czuć muzykę w całym jej przepychu i ornamencie, że dużo bardziej zależy nam na dalszym jej słuchaniu niż poszukiwaniu jakiegoś słuchawkowego zamiennika. Fantastyczna organizacja brzmienia z poziomu cenowego trzystu parudziesięciu złotych, idealnie z tym (niestety już nie tak tanim) Plenue się zgrywająca, w stylu – jak same słuchawki – amerykańskim; to znaczy głębia i spokojny popis z masą basu i gęstego, przyciemnionego brzmienia.

...Sennheiser HD630BV.

…Sennheiser HD630BV.

Czerń tła, a na niej analogowa muzyka, jakby to był przenośny gramofon a nie plikowiec. Spokój nie oznacza tu wszakże nudy ani samego relaksu. Rytm się świetnie wybija, jest też atak i sustain – i w ogóle wszystko co potrzebne by słuchać z zaangażowaniem, rozbudzić emocje i chcieć tej muzyki więcej. Paluszki lizać i uszka swe kochać. Super.

Sony MDR-Z1000

Kiedy słuchawki te sprzedawano, były owe Sony parę razy droższe od Grado i bardzo przez wielu sławione, a nie bez racji, bo pokazują granie inne i też znakomite. Nie w amerykańskim stylu, a nie wiem czy w japońskim, ale także z lekkiego cienia i głębokiego dźwięku atakują zalewem szczegółów i wszelkiej drobnicy, której ławice cały czas są widoczne na tle basowego wieloryba zasadniczej linii melodycznej. Zdecydowanie więcej jest dosadności i mocnego akcentowania sopranów, a bas lepiej kontrolowany i bardziej zwięzły przy równie głębokim zejściu. Ciosy rozdają te Sony szybsze i zdecydowanie więcej u nich talerzy oraz przeszkadzajek. Wokale też mają ostrzejsze i skutkiem dorzucenia sopranów młodziej brzmiące; a gdyby chcieć to ujmować skrótowo, prezentują granie bardziej się narzucające, popisujące szczegółami, równie bliskie, ale bardziej zużywające siły słuchającego. Tak więc – co kto woli – limuzynę od Grado, czy ścigacza od Sony. W limuzynie jest wygodnie i z klimatyzacją, a na motorze szybciej, więcej widać i w uszach wiatr szumi.

Sennheiser HD 630VB

Nie będę przeciągał porównań, bo w teście samego Plenue jest dużo o tym jak gra z jeszcze innymi słuchawkami. Przywdziewajmy zatem nasz przedmiot recenzji i niech zeznaje co umie.

Nowe Senki to łamią się jak trzeba i kiedy trzeba za sprawą bardzo solidnych i sprawnych zawiasów.

Nowe Senki łamią się  za sprawą bardzo solidnych i sprawnych zawiasów.

Te słuchawki to jakby dwie, a nawet trzy pary różnych. Albowiem owo pokrętło basowe naprawdę dużo zmienia i można słuchać dzięki niemu w odmiennych stylach. Kiedy bas ująć jak tylko można, pojawia się brzmienia akustyczne, spójne i bardzo starannie naszkicowane, a przy tym bardzo szybkie (jeszcze szybsze niż u Sony) i wcale nie takie bez basu, ale ze słabszym jego wypełnieniem. Cały dźwięk okazuje się płytszy niż z basem odkręconym, ale nie płytki, tylko taki średnio głęboki, niczym w jakichś wyważonych, profesjonalnych AKG. Granie bardziej skupia się na obrysach konturów niż na przekazaniu melodii, ale nie w sposób całkowity, tylko z lekkim na tę stronę przechyłem. Dominują też dźwięczność i akustyka – ale bez przeciągania fraz i dodawania pogłosów, tylko z takim trochę objechanym cieniująco przez światłocień konturem o wyraźnej samej kresce obrysu. Można by zatem sądzić, że soprany będą podniesione a wokale odmłodzone. Ale nie – tak się nie dzieje. Są lepiej nasycone i właściwiej zobrazowane niż u Sony, lecz zarazem nie tak ciężkie i płynne jak u Grado. Nie ma też całościowego przyciemniania, tylko gładkość się zaznacza, lecz nie stanowi dominanty. Cały obraz jest zarazem bardziej trójwymiarowy, choć pierwszy plan jak u tamtych bliski. Środek sceny nie pojawia się jednak w głowie, tylko zaraz przed oczami, co po chwili sobie uświadamiamy.

Pół obrotu na skali basu i obraz się zmienia. Trochę ściemnia, wyraźnie dociąża, a podtrzymania dźwięków stają się dłuższe. Wszystko zaczyna brzmieć głębiej a trójwymiar jeszcze narasta i zaczyna być w tłach tajemniczy. Lokalizacja źródeł jest bardzo dokładna, a środek sceny wypchnięty do przodu i powiększony. Wzmaga się wraz z tym wszystkim zmysłowość, chociaż dźwiękowe bryły ciągle mają wyraźne kontury o cienkich obrysach, a lekkość i swoboda przeważają nad ciężarem i zwalistością. A zatem kontrast, tak jakby na dziele malarskim pozostał widoczny szkic wstępny, a jednocześnie naniesiono już plamy barwne i domalowano głębokie tło. Jednak szczegółowość wciąż przeważa nad melodyką, do której nie jest tylko dodatkiem i nie z samych obłych kształtów się składa, tylko wciąż ma postać drobnego ornamentu odcinającego się od głębi tła.

Seria HD wkracza na nowe wody - z poziomu nausznicy możemy sterować tak odtwarzaczem/telefonem...

Seria HD wkracza na nowe wody – z poziomu nausznicy możemy sterować tak odtwarzaczem/jak telefonem…

Odkręcamy dozymetr basowy do końca, i znowu wszystko się zmienia. Nie całkiem, ale w dużym zakresie. Bas zaczyna nad wszystkim dominować i nieco się gubi w pogłosach oraz zaczyna dudnić, a za to dźwięk wypełnia się jeszcze lepiej i staje gładszy. Nie tak gładki i miły jak u Grado, ale za to bardziej przestrzenny, oferujący bogatszy szczegół, a bas bardziej podkreślony i stanowiący kontrast z też akcentującymi się, a przy tym ładnie rozpisanymi na przestrzeń sopranami.

Na koniec pokombinowałem z tym basem od strony samej satysfakcji i poprawności brzmieniowej – i najbardziej podobało mi się granie z takim tylko lekko cofniętym poniżej maksimum, tak by zanikły irytujące dudnienia i wzbudzenia przy jego maksymalizacji. Ten punkt trzeba uchwycić bardzo dokładnie, ponieważ margines ma milimetrowy, ale warto się wsłuchać bo wówczas jest zdecydowanie najprzyjemniej. Brzmienie pozostaje równie bogate co u Sony, a jest zarazem bardziej trójwymiarowe, przestrzenne i mniej męczące. Całościowo należy je zaś określić jako idące w stronę tradycyjnych trzech górek, przy czym ta basowa jest często najwyższa, sopranowa niższa dosyć wyraźnie, a średni zakres bywa różnie w zależności od nagrania podbity, ale zawsze dba się by nie zniknął z przekazu.

Nie było to granie poszukujące obiektywizmu i wyrównanego pasma (które wyrównane było tylko z całkowicie odjętym basem), natomiast dobrze „zrobione” w stylu popisywania się basową nutą, akcentowania sopranów i zachowania wyraźnego smaku wokali, które w wielu nagraniach wysuwały się nawet zdecydowanie na plan pierwszy, bliskością i wypchnięciem środka sceny dominując nad tym potężnym basem.

... jaki poziomem basu. Oj dzieje się tutaj.

… jaki również poziomem basu. Oj dzieje się tutaj.

Nie da się powiedzieć, że przekaz był spójny i koherentny, ale da, że popisowy i w odbiorze przyjemny. Trochę tylko mało całościowo muzykalny, z techniczną dominantą, którą pewnie lubią młodsi słuchacze.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HD 630VB

  1. Maciej pisze:

    czy dobrze czuję między słowami, że HD600 lepsze dla audifilionów?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla rasowego audiofila i melomana HD 600 na pewno będą lepsze,

      1. Piotr Ryka pisze:

        Zwłaszcza takiego dysponującego dobrym wzmacniaczem.

      2. Matley pisze:

        To na pewno…. fajne słuchaweczki, ale z tym basem to nie będzie za dobrze…. ,,coś regulowane, coś manipulowane to już nie to….. tak jak z aktywną redukcją szumów… u innych… Nie słuchałem na nich, ale zostały tak zaprojektowane, że na pewno nie zagrają lepiej od HD 600…. pewnie będzie coś w stylu 598… tyle, że z basem dodawanym sztucznie…

  2. Wojtl pisze:

    Panie Piotrze czy mam żałować, że nie poczekałem i kupiłem PM-3? Dodam tylko, że taniej niż te Sennki.
    Jak grają w porównaniu do Oppo, w sensie jakości i równowagi tonalnej? Pozdrawiam. Jak zwykle bardzo dobra recenzja. Wojtek.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To są w sumie dość podobne prezentacje, obie nastawione na podciąganie za uszy systemów mających trudności z precyzją artykulacji, dobrą lokalizacją źródeł, poukładaniem sceny i panowaniem nad sopranami. Bez bezpośredniego porównania wstrzymam się z jakąś bliższą oceną, ale to słuchawki z tego samego przedziału jakościowego.

  3. Lord Rayden pisze:

    Drogie trochę jak na słuchawki portable i dość duże. Chętnie widziałbym ich porównanie bezpośrednio z Momentum 2.0, ATH MSR7 i innymi tańszymi portable…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Porównałem do dwóch innych. Jednych wybitnie muzykalnych, drugich wybitnie szczegółowych. Słuchawki odjechały dzisiaj, by wziąć udział w programie wypożyczeniowym na forum Audiohobby i pewnie będzie tam wiele relacji, a i samemu można się chyba jeszcze na spotkanie z nimi umówić. Bo nie ma to przecież jak własne wrażenia.

  4. Lord Rayden pisze:

    Tak też zrobiłem. Z ciekawości.

  5. Lord Rayden pisze:

    Przy okazji – kable w słuchawkach , nawet uznanych firm, zwykle są słabe. Może chodzi o koszta ? No ale coś powyżej 1000 zł powinno mieć kabel z miedzi a nie włoska i gumy. A tak mają Momentum , ATH MSR7. Fidelio L2 msją lepszy kabel z wyglądu ale w środku to samo. Majsterkowicze zaglądali więc wiedzą. Źle oceniany jest (z mojego podwórka) kabel do BD T70. No to go wymieniłem. Kolega Fatso z Forum zrobił mi kabelek i muszę powiedzieć,że choć nie mam śłuchu jak sówka to różnice są.

  6. Lord Rayden pisze:

    Przy okazji pytanie – czy te Sony 1000, są w Twoim odczuciu Piotrze, lepsze od BD T70 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie są. Scenę mają bardzo słabą, a muzykalność mocno ograniczoną, co powoduje wysokie wymagania dla sprzętu towarzyszącego, a i tak nie jest w pełni zadowalająco. T70 mają wprawdzie kłopoty z dobrą reprodukcją góry pasma, ale da się nad tym zapanować, a całość prezentacji ciekawszą. Na pewno bym je wolał.

  7. Lord Rayden pisze:

    T70 – czy chodzi Ci Piotrze o „twardość” góry i jej ostrość ? Brak łagodności ? Czy ich granie określa się jako – techniczne ? Bo tak je odbieram. Twarde i techniczne.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Są ostre i nastawione na szczegóły, ale grają ciekawie i ogólnie na dobrym poziomie. Technicznie i tak dla realizatorów dźwięku, jednak można słuchać z przyjemnością, zwłaszcza jak ma się wzmacniacz lampowy. Wolę T90, ale T70 też są dobre.

      1. Maciej pisze:

        Jako ponad półtoraroczny użytkownik T70 250 ohm i tygodniowy posiadacz pożyczonych DT990 Edition 600 ohm, przyjaciołom radziłbym DT990, bo można i głośniej posłuchać i ogólnie bardziej 'romantyczne’ (jeśli można sobie pozwolić na otwarte)

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wersji 600 Ohm nie słuchałem. Chciałem, ale przysłali 250.

          1. Maciej pisze:

            Mniemam że aż tak drastycznie 250 od 600 ohm się nie różnią. DT990 są przyjemniejsze w odbiorze od T70. Tak bym to podsumował.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Słuchałem wcześniej tych 32-ohmowych i od 250 podobały mi się bardziej. Ale to może kwestia egzemplarza. 250-tki są trochę nijakie.

  8. Maciej pisze:

    Natomiast uczciwość audiofilska każe mi jednak wyznać że zarówno DT990 Edition 600ohm jak i T70 250 ohm są trochę wybrakowane w prezentacji średnicy. Najbardziej czuć to w głosach ludzkich.

  9. asmagus pisze:

    Piotrze jak technicznie jest w tych HD630VB przeprowadzona regulacja basu? To jest jakiś układ elektroniczny (equlizacja) czy też „tylko” coś fizycznego jak np w IE8 od tego samego producenta?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przysłona wylotu suba. Tak samo jak zatyczki w oBravo.

      1. asmagus pisze:

        Taka regulacja w IE8 (i odmianach) sprawdza się bardzo dobrze. Tylko, o ile dobrze widzę, na zdjęciach to regulacja jest w HD630VB tylko z jednej strony jak więc następuje „przeniesienie” na drugi nausznik (kanał)?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dopytam dystrybutora. O ile on będzie wiedział 🙂

          1. asmagus pisze:

            Świetnie. Szkoda by było „rozbebeszać” nowy egzemplarz tylko po to by to ustalić. Dziękuję za pomoc Piotrze.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Tak między nami, to chyba warto byłoby przekierować uwagę w innym kierunku…

  10. asmagus pisze:

    Zastanawiam się jaki kierunek Piotrze masz na myśli?
    Jeśli związany z „marką” to sprawa jest raczej jasna … RESHAPING EXCELLENCE i potencjalna zmiana na słuchawkowym tronie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie tyle marki, co modelu. Poza tym, jako posiadacz Denona D7000, chyba nie potrzebujesz słuchawek zamkniętych ze średniej czy niższej półki. Ale może to nie dla siebie?

      1. asmagus pisze:

        Rozumiem 🙂

        W kwestii zamkniętych, poza głównym torem gdzie nieustannie trzymam D7000, mobilnie używam dokanałowych konstrukcji (Sennheiser IE8 ale głównie Sony XBA-H3, które bardzo cenię), czasem do komputera DT-150 zaprzęgam i tak luźno myślałem sobie, że do zastosowań mobilnych i komputerowych mogłyby mi te HD630VB posłużyć, jeśli oferują znacznie więcej niż to co mam w tej chwili. Nie ma tu jednak żadnej „napinki”, raczej ciekawość „tych” nowych rozwiązań owalnych sennheiserów.

        1. Piotr Ryka pisze:

          To na pewno zależy od toru, ale mnie bardziej odpowiadały Sennheiser Momentum, chociaż są mniej wygodne. Ale zdaje się jest teraz dostępna wersja wygodniejsza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy