Recenzja: Sennheiser CH 650 S i CH 800 S

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_002 HiFi Philosophy   I znów po kilkumiesięcznej przerwie stanął na biurku by obsługiwać komputerowe brzmienia kombajn muzyczny Sennheisera. Elegancka srebrna skrzynka o klasycznej formie „naleśnik”, zasobna od przodu w aż cztery słuchawkowe gniazda, a od tyłu w pełny zestaw cyfrowych wejść i takież analogowe. Pośrodku, pomiędzy tymi wejściami a wyjściami, lokuje się oczywiście DAC i słuchawkowy wzmacniacz, gdyż inaczej byłaby to tylko atrapa, a do kompletu przybyły także dwa kable symetryczne, oba zakończone po jednej stronie firmowym 4-pinem, dopasowanym estetyczne do wzmacniacza, a po drugiej jeden końcówkami do podpinania słuchawek HD800, a drugi HD 600/650. Nawojowałem się o te kable, tak swoją drogą, jako że zapowiadane były od dawna i tak się zapowiadały, zapowiadały, a przybyć nie mogły. Na ogólnoświatowym forum słuchawkowym Head-Fi już od wielu miesięcy można przeczytać relacje o efektach ich stosowania, ale do nas niektóre rzeczy docierają z opóźnieniem. Nie jest to wprawdzie regułą i w pewnych razach rzecz przybiera zgoła odmienną postać, bo pamiętam jak pierwszy miałem słuchawki Grado PS1000, nawet jeszcze przed Amerykanami, i w efekcie na ich prośbę pisałem w pośpiechu recenzję, by mogli sobie coś o nich przeczytać, ale przeważnie bywa tak, że nowy produkt nie debiutuje w Polsce tylko gdzieś indziej. W przypadku naszych kabli tych „indziej” było wiele, bo nie tylko Ameryka, ale także Wielka Brytania czy Niemcy, no ale w końcu i do nas zjechały, a że kupowanie po całym świecie realizuje się teraz bez wychodzenia z domu, to w sumie takie opóźnienie jest nie na rękę jedynie osobom jak ja żyjącym z pisania o cudzych rzeczach. Pozostali mogli sobie od dawna kupić gdziekolwiek, aczkolwiek podobnie jak ja nie mogli wcześniej posłuchać, czyli musieli kupować w ciemno. Ale lepiej późno niż wcale, powiadają, tak więc po kilkumiesięcznym opóźnieniu opisywanie kabli symetrycznych dla słuchawek Sennheiser zrobionych przez samego Sennheisera dochodzi nareszcie do skutku i nie ma co więcej narzekać.

Budowa

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_011 HiFi Philosophy

Najwyraźniej firma Sennheiser za nic ma panującą modę i pakuje swoje dzieła w eleganckie, czarne pudełka.

   Kable zewnętrznie od tych dołączanych do samych słuchawek różnią się i się nie różnią. Różnią się oczywiście wtykami, gdyż kable symetryczne muszą się nimi różnić. Te zastosowane tutaj to jedna z dwóch podstawowych odmian symetrycznego podpinania, mianowicie 4-pin. Prostsza w użyciu do dwóch 3-pinów, a czy równie skuteczna, tego nie wiem, bo nigdy nie porównywałem. Podpięcie za pomocą dwóch portów 3-pinowych to tak nawiasem rozwiązanie niezbyt częste, ale o wiele częstsze niż za pomocą dwóch dużych jack-ów. Niemniej spośród popularnych i łatwych do kupienia u nas wzmacniaczy obecne chyba tylko u Brystona BHA-1, natomiast znacznie popularniejsze za oceanem, a także od niedawna nadciągające też z Azji, jako że pochodzący stamtąd Questyle, kiedy go podwoić i używać jako pary słuchawkowych monobloków, taki właśnie sposób podpinania nakazuje stosować. Wzmacniacz Sennheisera stosuje jednak prostsze w użyciu rozwiązanie 4-pinowe i stosownie do tego zakończono firmowe kable, a zakończono je ekskluzywnymi, zaopatrzonymi w logo firmy wtykami, bardzo lekkimi, ze stopu aluminium i pomalowanymi na ten sam srebrny kolor z drobniutkim „barankiem” co front wzmacniacza. Po drugiej stronie wtyki do samych słuchawek są w obu przypadkach identyczne jak w kablu normalnym, który na tamtym końcu nie został jak się okazuje o nic zubożony i także ma dwubolcowe gniazda. Czy znaczy to, że można go sobie tak po prostu, zmieniając jedynie wtyczkę, na symetryczny przerabiać, tego nie wiem z całą pewnością, ale wydaje się to dość oczywiste. Sugeruje to także zewnętrzny wygląd przewodów, bardzo w obu przypadkach podobny, aczkolwiek u HD 800 nie całkiem identyczny. Oba kable dla tych słuchawek uformowano bowiem w taką samą plecionkę z materiałowym oplotem, jednakże ten symetryczny, zwący się oficjalnie CH 800S, minimalnie jest grubszy, co łatwo wyczuć pod palcami. Tak więc wygląda na to, że jest wykonany także z czterech, ale nieco grubszych przewodów. W przypadku kabli dla HD 600/650, z których ten symetryczny ma oznaczenie CH 650S, sytuacja jest identyczna, to znaczy także on ma nawet już tylko na oko grubsze przewody niż ten zwykły dla HD 600, natomiast ma taki sam przekrój jak ten dla HD 650, który także w wersji niesymetrycznej jest grubszy od tego dla HD 600. Z kolei długości są identyczne, a więc 3 metry dla HD 800 oraz 2,5 dla HD 600/650.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_009 HiFi Philosophy

A oto i one: kable słuchawkowe CH 650 S i CH 800 S.

Wszystkie kable symetryczne, w tym także ten dla słuchawek HD 700 (mający inne wprowadzenia do muszli, tak więc nadający się tylko do nich), są pakowane w porządne pudełka z grubej, czarnej, lakierowanej tektury i wyścieleniem z pianki. Cena tego dla HD 800 to 375, a dla HD 600/650 – 240 dolarów.

Odsłuch

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_007 HiFi Philosophy

Nad samym wyglądem nie ma się co rozwodzić. Podpinamy nowe przewody do adresowanych im słuchawek i gramy.

   Spory o to czy podpięcie symetryczne jest lepsze od zwykłego trwają nieprzerwanie odkąd Dieter Burmester jako pierwszy przeniósł symetryzację toru audio z domeny profesjonalnej do high-endu. Morza atramentu wylano za i przeciw, ale w tym miejscu nas to nie interesuje. Nie interesuje z tego powodu, że zajmujemy się przede wszystkim tym, czy kabel symetryczny dla słuchawek Sennheiser oznacza postęp w przypadku wzmacniacza autorskiego samego Sennheisera. A oznacza i to zdecydowany.

HD 600

Mając dwie pary słuchawek HD 600 – jedne własne, drugie przysłane przez Sennheisera – zadanie oceny brzmienia różnych dla nich kabli było banalnie łatwe. Tym łatwiejsze, że wzmacniacz HDVD 800 należy do tych wyjątkowo nielicznych, którym jednoczesne podpinanie kilku par słuchawek ani nie degraduje brzmienia, ani go nie ścisza. Nic a nic. Ani, ani. Jedyny w tej sytuacji kłopot był taki, że na wyjściu symetrycznym grało to nieco głośniej, wymagając korekt potencjometrem. Ale nie tylko głośniej. Grało przede wszystkim żywiej i bardziej połyskliwie. Brzmienie z wyjścia niesymetrycznego w porównaniu jawiło się jako zmatowione i uboższe. I to w stopniu wyraźnym a nie śladowym. Nie była to wprawdzie jakaś przeraźliwa różnica i coś co kazałoby myśleć o brzmieniu niesymetrycznym jako słabym, ale że to symetryczne było bardziej żwawe, spontaniczne i migotliwe, to się narzucało natychmiast. Żadna tam skrupulatna analiza ani uważne wsłuchiwanie się w brzmieniowe detale nie były konieczne. Trzask, prask – i jasna sprawa. Ale w audiofilizmie nie ma takiej jasnej sprawy, której nie udałoby się zagmatwać. Postanowiłem przeto porównać same kable, to znaczy odejść od symetryzacji. Z tym też nie było problemu, ponieważ mój ASL Twin Head ma równoległe wyjścia na duży jack i 4-pin, a symetryczny sam z siebie nie jest i ten 4-pin to wyłącznie przejściówka wprowadzona z myślą o słuchawkach AKG K1000 (to stanowisko oficjalne producenta), zainstalowana przez konstruktorów o jak się zdaje swoistym poczuciu humoru, jako że wzmacniacz mający na wyjściu poniżej jednego Wata mocy tak samo się nadaje do napędzania tych słuchawek jak traktor do wyścigów.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_008 HiFi Philosophy

Nie zapomnieliśmy jednak o kablach dostarczanych razem ze słuchawkami, ani tym bardziej o konkurencyjnych rozwiązaniach.

Ale samej tej symetryczności stojącej za takimi 4-pinami to jednak czasami trochę szkoda, bo audiofilskie sumienie dosiadające okrakiem symetryzacji byłoby jednak spokojniejsze i swej sytuacji bardziej rade, a pycha mocniej napompowana. No ale byłyby też wówczas aż cztery lampy mocy do ewentualnej wymiany, a to mi się już zdecydowanie mniej uśmiecha.

Gdyby jednak ktoś tęsknił za symetryzacją na bazie czterech lamp 45, to jak się ostatnio z korespondencji z czytelnikiem dowiedziałem, Eddie Current zrobił właśnie takie cacko i można je sobie sprawić. Ale póki co autorowi niniejszych wynurzeń poczciwy Twin-Head, któremu symetryczność się nawet nie śniła, posłużyć musiał za dawcę sygnału niesymetrycznego na wyjściu duży jack i 4-pin, dzięki czemu można było sprawdzić jakość samych kabli, a nie tylko tego jak gra HDVD 800 na złączach symetrycznym i niesymetrycznym. Test wypadł niestety rozczarowująco i nowy kabel symetryczny nie okazał się w niesymetrycznym torze grać lepiej. Sam w każdym razie takich różnic nie wychwyciłem i nawet jeżeli są, to gdzieś na samych krawędziach percepcji a nie w makroskopowym świecie. Że tak jest, potwierdziło porównanie z kablem Forza Audio Claire, który jak zwykle okazał się z HD 600 grać lepiej od kabla oryginalnego. Różnica była przy tym podobna do tej wcześniej skonstatowanej pomiędzy kablami symetrycznym i niesymetrycznym podpiętymi do stosownych gniazd w firmowym wzmacniaczu. Lepszy kabel – tym razem lepszy za sprawą przewodnika a nie wyzyskiwania symetryczności – grał bardziej radośnie, żywiej i z większą ilością światła. Może tylko to światło było tutaj czymś nowym, bo kable firmowe raczej nie różniły się siłą oświetlenia, a jedynie dźwięcznością, dynamiką i bogactwem.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_006 HiFi Philosophy

Panowie z Sennheisera nie pokpili jednak sprawy.

Na finał historii z kablami do HD 600 zostawiłem więc sobie porównanie między firmowym symetrycznym a niefirmowym niesymetrycznym, podpiętymi równolegle do HDVD 800. To porównanie było najtrudniejsze, zarówno poprzez to, że różnica okazała się niewielka, jak i też fakt, że wypadałoby przecież aby symetryczność wyszła obronną ręką, bo inaczej blamaż murowany. No i wyszła, jednakże bardzo nieznacznie. Dźwięk z gniazda symetrycznego był jednak odrobinę głębszy, dynamika nieznacznie lepsza, a teksturowanie bogatsze. Bardzo to było skromne zwycięstwo, ale mimo wszystko uczciwie odniesione, tak po sportowemu, o parę centymetrów.

Odsłuch cd.

HD 800

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_004 HiFi Philosophy

Upgrade kabli był wyraźnie odczuwalny, tak przy systemie referencyjnym…

   Z flagowymi HD 800 sprawa była trudniejsza i prostsza zarazem. Trudniejsza, bo miałem tylko jedne słuchawki, tak więc wygoda związana z równoczesnym podpinaniem za pośrednictwem takiego i takiego kabla poszła precz i na odchodnym pokazała figę. Łatwiejsze było zaś to, że nie miałem żadnego innego niż firmowe kabla dla tych słuchawek, co upraszczało zabawę. Zacząłem jednak od czegoś innego, co może dla niektórych być równie cenne, a może nawet cenniejsze, niż samo porównywanie kabli. Zacząłem mianowicie od porównania słuchawek HD 600 i HD 800; obu podpiętych równolegle kablami symetrycznymi. Sam bardzo byłem ciekaw jak to wypadnie, zwłaszcza że HD 600 grały naprawdę rewelacyjnie, toteż nie wyobrażałem sobie, że jakiekolwiek inne mogłyby je, jak to się powiada w audiofilskim żargonie, „zniszczyć”, czy coś w tym rodzaju. Nic takiego się istotnie nie stało, ale warto odnotować różnice, za które Sennheiser każe sobie przecież dość słono płacić. Taka naprawdę duża odmienność pokazał się tylko jedna – słuchawki flagowe operowały o wiele bogatszą aranżacją. Nie były w istotny sposób bardziej szczegółowe ani nie miały o wiele szerszego pasma. Nie ukazały też w jakiś zasadniczo lepszy sposób swoistości ludzkich głosów, choć trzeba zaznaczyć, że swoistość tę miały wyczuwalnie lepszą; a miały też o wiele większe źródła dźwięku, co czyniło ich prezentację podobniejszą do głośnikowej. Ale przede wszystkim i ponad wszystko okazały się operować zdecydowanie bogatszym aranżem. Wyrażało się to tym, że zawsze grały „gdzieś”, to znaczy w jakimś określonym, dobrze opisanym miejscu. Ich prezentacja nie działa się „nigdzie”, nie toczyła w pustce. Ich dalszy pierwszy plan zawsze dokądś dalej prowadził, określając sumą odbić jakąś lokalizację, jakiś dobrze zdefiniowany obszar. Tymczasem HD 600 grały znakomicie i swoiście, ale z niemal całkowitym pominięciem tego aspektu. Ich akcja rozgrywała się w oderwaniu, coś na kształt próby teatralnej bez dekoracji. Już z kostiumami i całą fabułą, ale bez nich.  A to stwarzało dużą różnicę i od odbiorcy będzie zależeć, czy woli całkowicie skupić się na pierwszoplanowej akcji i nią samą się zadowoli, czy będzie mu brakowało owej całościowości, tego przestrzennego określenia. Oczywiście inne aspekty u słuchawek flagowych też były górą, ale nie narzucało się to w takim stopniu, tylko o wiele mniejszym, podrzędnym.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_015 HiFi Philosophy

…jak i desktopowym. Brawa dla firmy Sennheisera!

Wracając do meritum. Porównanie słuchawek HD 800 z kablem symetrycznym i bez dało obraz zasadniczo podobny do tego co działo się wcześniej z HD 600. Brzmienie bez symetryzacji okazało się zmatowione, płytsze i mniej dźwięczne. Mniejsza była też umiejętność ukazywania tej aranżacji, o której pisałem przed chwilą. Było tak bardziej zwyczajnie i powszednio, a gromko głoszone przez Sennheisera hasło, że są to najlepsze słuchawki na świecie, niespecjalnie znajdowało pokrycie w faktach. Bardzo w sumie dobre było to granie, zdobne niewątpliwie w rozliczne walory, bo przecież same te słuchawki to technologiczna potęga, a i wzmacniacz też nie od macochy i przy komputerze z reguły spisuje się pierwsza klasa. A jednak czegoś ważnego brakowało, coś się w sensie emocjonalnym nie chciało urodzić i dopiero przejście z kabla niesymetrycznego na symetryczny odebrałem całkiem mimowolnie jako przejście od prezentacji zwyczajnej do podniecającej.

Już mi się nie chce po raz nie wiem który pisać, że HD 800 potrzebują silnych zewnętrznych podniet, by wykazać wszystkie swoje umiejętności i talenty. Taką inspiracją może być odpowiedni, szczególnie dopasowany wzmacniacz, ale przede wszystkim świetne, dynamiczne źródło. Jak się okazuje firmowy HDVD 800 i firmowy CH 800S sprawdzają się w tej roli znakomicie, i to nawet przy tak skromnym źródle jak komputer, aczkolwiek podpinanym tu świetnym kablem koaksjalnym lub USB. W obu przypadkach zagrało to w sposób zdolny porywać nawet takiego wybrednego marudę jak ja – wasz ulubiony i znienawidzony recenzent.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_001 HiFi PhilosophySennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_012 HiFi PhilosophySennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_010 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Rozkapryszony i zdemoralizowany ciągłym grzebaniem przy różnego rodzaju high-endzie, sięgnąwszy po kilka ulubionych płyt z satysfakcją słuchałem jak brzmią z komputerowego napędu, rozkoszując się bogactwem, dynamiką i naturalnością tego grania. Naturalnością żywą, nieudawaną, spontanicznie przez słuchacza odbieraną. Szczególną wartością, wartością charakterystyczną dla takich słuchawek jak Sennheiser HD 800, Grado GS1000 i bardzo niewiele innych, było postrzeganie tego wszystkiego w oprawie scenicznego spektaklu na podobieństwo grania głośnikowego w dobrze zaaranżowanej akustycznie sali odsłuchowej. Nie takiej pierwszej lepszej, tylko takiej naprawdę dobrej, a o takie, jak się ostatnio przekonałem podczas wypadów poza własne audiofilskie gniazdo, wcale łatwo nie jest.

Podsumowanie

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_005 HiFi Philosophy   Szczególnie wiele nie ma do powiedzenia, ale parą spraw udało się ustalić. Przede wszystkim to, że firmowy wzmacniacz Sennheisera jest wybitnie nakierowany na symetryczność i dziwić może jedynie, że od początku z symetrycznymi kablami dla swoich firmowych słuchawek nie był oferowany. Najwidoczniej firma Sennheiser postanowiła stopniować emocje, by ich jednorazowa dawka i związany z nią zawrót głowy nie były zbyt wielkie. Żarty żartami, a przyrost jakościowy zarówno w przypadku HD 600 jak i HD 800 okazał się bardzo wyraźny. Nieco rozczarowujące było natomiast, że jak pokazał kabel Forzy, dałoby się osiągnąć jeszcze więcej, gdyby materiał przewodzący zastosowano lepszy. Pozostawia to szerokie pole do popisu dla innych producentów i niewątpliwie ułatwia im zadanie, choć jak pokazał przykład kabla od Stefan AudioArt, sporządzenie lepszego okablowania dla HD 800 bynajmniej nie jest czymś błahym i łatwo w tej mierze przestrzelić. Jednakże z drugiej strony kable FAW Claire dla HD 600 i słuchany niedawno Audeos dla HD 800 wykazały dowodnie, że rzecz jest jak najbardziej do wykonania, a rezultaty mogą być spektakularne. Tak więc pozostaje pogratulować firmie Sennheiser jej symetrycznych wyczynów ze wzmacniaczem i okablowaniem, ale zasugerować zarazem, by spróbowała sięgnąć po lepsze surowce i zechciała staranniej przebadać paletę dostępnych przewodników, bo skoro Forza może i może Audeos, to dlaczego nie Sennheiser? No chyba, że to forma świadomej pomocy dla małych firm kablarskich, ale coś mi się nie wydaje.

 

W punktach:

Zalety

  • Ogólnie duża poprawa brzmienia.
  • Większa dynamika.
  • Więcej życia.
  • Lepsza dźwięczność.
  • Żywsze barwy.
  • Bogatszy przekaz.
  • Zero nudy.
  • Doskonalsze obrazowanie sfery akustycznej.
  • Dopasowanie estetyczne wtyku do wzmacniacza.
  • Odporność na uszkodzenia.
  • Duża długość.
  • W miarę giętki.
  • Prosty w użyciu.
  • Porządne opakowanie.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Minimalna przewaga nad wysokiej jakości kablem niesymetrycznym innego producenta.

 

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Aplauz

 

 

 

System:

  • Źródło: PC z płytą główną Asus P8Z77-Pro i procesorem Intel i7.
  • Kabel koaksjalny: Tellurium Q Black Diamond.
  • Kabel USB: Entreq Konstantin.
  • Wzmacniacz słuchawkowy/DAC: ASL Twin-Head, Sennheiser HDVD 800.
  • Słuchawki: Sennheiser HD 800 & HD 600.
  • Kable słuchawkowe: symetryczne – Sennheiser CH 800S, CH650S; niesymetryczne – firmowe dla HD 800 i HD 600 oraz Forza AudioWorks Claire dla HD 600.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

5 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser CH 650 S i CH 800 S

  1. Tomek pisze:

    Viva Forza, Viva Audeos, aż chce się krzyknąć i jeszcze: dziekujemy Sennheiser , dziękujemy! Z przyjemnością ogromną odczytałem też pean na cześć hd600 nawet w konfrontacji z gigantem hd800. Od wczoraj bowiem jestem szczęśliwy posiadaczem kabla do hd600 ręki Mistrza Forza , kabla ze średniej półki tj. copper series mk2 i recenzował go będę na Rapture, który mam nadzieję jutro u siebie znów mieć 🙂 a konkurentem będą k701 rekablowane przez Mikolaja612 jego tajemnym „specyfikiem” Dość powiedzieć, że konkurencja będzie ostra, bo na dobrym klonie Lehmanna Mikołaja produkcji, o wyraźnie ciepłej sygnaturze, choć nie kosztem szczegółowości, był remis. Zaznaczyć należy, że przed recablingiem k701 były na tym torze lepsze. Na Rapture ja obstawiam zwycięstwo hd600 z kablem Forza, Mikołaj stawia na remis. W każdym razie z zakupu kabla Forza i łączówki Forza 7n OCC 5cm do ifi ICan nano z touch5, jestem niezmiernie zadowolony, a łączówka rzeczona – to bang for buck – jakość dźwięku wzrosła znacząco – na pewno czystość, separacja – po wstępnych zaledwie odsłuchach. I tak na koniec przyznam, że faktycznie soczystego recenzenckiego kawału mięsa od Szefa Kuchni AudioPhilosophy już nie mogłem sie doczekać 🙂 Dziękuje i pozdrawiam

    1. Tomek pisze:

      Czytam i widzę, że napisalem dość niezrozumiałe, niestety. Przepraszam. Przed recablingiem hd600, hd600 z klona były gorsze niż recablowane k701. Recablowane kablem Forzy hd600 nie oddają już pola k701 – pędzone klonem Lehmana. Ciepłota klona faworyzuje jednak k701 na tym torze, stąd – i z uprzednich odsłuchów hd600 na stockowym kablu z Rapture – przypuszczenie, że z Rapture, który IMHO nie faworyzuje słuchawek szczególnie, hd600 „pokonają” świetnie zrekablowane k701 , którym kabel Mikołaja zdjął kocyk, dodał dołu i uspokoił górę.

  2. Piotr pisze:

    Będzie trzeba spróbować tę Forzę ze swoimi HD-600… może od razu z Claire HPC Mk2. HD-600 posiada bardzo wiele osób – zapewne kilkanaście razy więcej niż tych z HD-800 – sądzę Piotrze, że byliby ci bardzo wdzięczni za szczegółowe porównanie oryginalnego kabla z tą miedzianą Forzą.

    1. Tomek pisze:

      Ja mam do hd600 tańszy, copper series Mk2 balanced od Forzy – z wtykiem Viablue. Niebo a ziemia – ze stockowym nie ma co porównywać nawet 😉 Niemniej jednak gwoli formalności – w ciągu tygodnia, dwóch sam to zrobie na moich 4 wzmacniaczach 🙂 I w muzostajni opiszę. Co oczywiście nie zmianie faktu, że sam sie do prośby przedmówcy ochoczo przychylam.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Może w wolnej chwili, bo teraz jestem potwornie obłożony sprzętem i terminy rozpalone do czerwoności. Ale to można opisać też krótko – więcej światła, więcej dźwięczności, zdecydowanie lepsza kultura brzmienia, więcej spontaniczności i otwartości. Naprawdę dużo lepiej. Ale by to szczegółowo przebadać, potrzeba kilku godzin słuchania i kilku pisania, a tych nie mam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy