Recenzja: Questyle QP1R

questyle-qp1r-hifi-philosophy-011   High Resolution Portable Musi Player – rozwiewa wszelkie wątpliwości napis na odwrocie, wspierany symbolami DSD i Curent Mode Amplification. Wątpliwości być wszakże nie mogło, ponieważ sam wygląd je rozprasza. W dzisiejszych czasach takie płaskawe urządzonka z pokrętłem mogą być wyłącznie przenośnym odtwarzaczem muzyki, albo w ostateczności samym wzmacniaczem. Już bowiem nie telefonem, który musi być naprawdę płaściutki i o wiele większy, tak żeby całe życie użytkownika mogło się na jego dotykowym ekranie wyświetlać.

Questyle to firma znana od paru lat, a konkretnie od 2011 roku, należąca do ekspansywnego nurtu chińskiej elektroniki, która za jakąś dekadę moim zdaniem wyrośnie na przodującą, a w każdym razie ani trochę nie odstającą od awangardy. Już zresztą nie odstaje i Questele jest właśnie tego dowodem. Zarówno jego elektroniczny wsad jak i powierzchowność są już dziś przodujące, co recenzowany dwa lata temu wzmacniacz słuchawkowy CMA800R wykazał niezbicie. I to nawet w wersji połówkowej a nie jako para monobloków, w której to maksymalnej konfiguracji niestety go nie słyszałem.

Wzmacniacze słuchawkowe to teraz moda, ale nie sam szczyt mody. Tym są bowiem właśnie odtwarzacze przenośne i Questyle dobrze wie o tym, bo jakże mógłby nie wiedzieć. Wojnę o rynek w tym przedziale można porównać jedynie z wojną o same słuchawki, a jeszcze ważniejsza jest tylko ta o smartfony, one bowiem są najbardziej spośród wszystkiego co mamy po kieszeniach uniwersalne, o ile nie liczyć pieniędzy. Z tymi pod względem uniwersalności i przydatności użytkowej już nic się równać nie może, i w tej mierze zmiany nie są przewidywane. Bóg-pieniądz rządzi światem wyparłszy boga-miłosierdzia i boga-rozumu, a kiedyś dostaniemy za to bęcki, ale jeszcze nie teraz i na razie jesteśmy z siebie zadowoleni. Bo jakże nie być zadowolonym, kiedy w kieszeni masz taki zasób muzyki, a na uszach lub w uszach słuchawki, i jeszcze przed nosem smartfonowy ekranik, a na tym ekraniku cudeńka. Toż żyć nie umierać i hajda przez internetowe pola w gąszcz bitów, plotek i nowin. W labirynt subkultur i apeli, protestów i sensacji, nowości, awantur, biznesów i błazeństw. Jednak nas z tego wszystkiego obchodzą teraz zaledwie dwie rzeczy – jaka sytuacja panuje w dziale odtwarzaczy przenośnych i jaką muzykę możemy dzięki nim pozyskiwać.

Wygląd i funkcjonalność

Dawno nie widziana marka Questyle powróciła do naszej redakcji.

Dawno nie widziana marka Questyle powróciła do redakcji.

   Urządzenie jest małe, bo przecież przenośne. Takie w garść i na drogę. Waży jednak sporawo, chociaż nie więcej niż szczytowy dla jego gatunku odtwarzacz od Astell & Kern a mniej od flagowego FiiO. Wygląd ma przy tym dość zachowawczy, by nie powiedzieć wsteczny, ponieważ wyposażono je w mały ekran wyświetlający a nie wielki i dotykowy. To może nie idzie w parze z modą ale w sensie użytkowym mnie przynajmniej nie przeszkadzało, gdyż poniżej ekranu jest duże kółko do przewijania, doposażone po rogach w przyciski funkcyjne i w centralny przycisk wyboru. Wszystkie niemal operacje odbywają się więc w jednym miejscu, a nauczenie się obsługi to kwestia dosłownie minuty. Na prawej krawędzi jest jeszcze tylko przycisk włącz/wyłącz, a u góry zabezpieczone z dwóch stron przed przypadkowym użyciem pokrętło potencjometru. Chodzi gładko, wyświetlając jednocześnie na cały ekran indykator wzmocnienia; i jeśli w sensie obsługowym czegoś żałować, to tylko regulowania siły głosu palcem z poziomu ekranu, bo to jest naprawdę wygodne. Szkoda też trochę wyświetlanych w wysokiej rozdzielczości i szerokiej gamie kolorów okładek płyt, ale tego już zdecydowanie mniej, bo ekrany w odtwarzaczach przenośnych i tak zwykle ustawia się na szybkie wygaszanie, a okładki i tak się wyświetlają. Świetną za to rzeczą jest możliwość zmieniania kierunku działania pokrętła, bo ustawione fabrycznie na podgłośnianie kręcąc w lewo doprowadzało mnie do szału.

Odtwarzacz dostajemy elegancko zapakowany w oscylujące między matową czernią a głębokim popielem pudełko, którego forma, kolorystyka i rozwiązanie wewnętrzne jawnie zapożyczono od Astell & Kern. Nic nie ma w tym złego, warto pożyczać od najlepszych.

Tym razem jednak w zupełnie nowej formie high-endowego odtwarzacza DAP, którego imię brzmi: Questyle QP1R.

Tym razem jednak w zupełnie nowej formie high-endowego odtwarzacza DAP, którego imię brzmi: Questyle QP1R.

Dostępny jest ten QP1 w dwóch wersjach kolorystycznych – srebrnej i złotej – a niezależnie od koloru kosztował będzie 2999 PLN. Na tle cen pędzących do góry nie jest to specjalnie wysoko, ale jeszcze niedawno flagowy Astell & Kern był o parę stów tańszy. A teraz? Gdzie te czasy, chciałoby się ponarzekać… Ceny poszybowały i dwa tysiące z kawałkiem to teraz cenowe niziny a nie wzloty i to się na pewno nie odstanie. Z uwagi na obsługowe uproszczenia i brak dotykowego ekranu każe to postrzegać przedmiot recenzji jako atakującego od dołu konkurenta dla nowego Pioneera i starszego Cowona Plenue, a więc odtwarzaczy wysokiej już klasy. Niektórzy wietrzyli nawet w nim jakościową sensację, a inni z przekonaniem nadal ją głoszą, niemniej powiedzmy to od razu – Astell & Kern AK380 nie musi się Questyle QP1R obawiać. Toż to jednak dopiero by było, zważywszy wielokrotność różnicy w cenie, lecz nie tym razem takie frykasy i trzeba powściągnąć apetyt. Niemniej konkurenci z cenowego pobliża winni się mieć na baczności, bo Questyle to nie ułomek i swoje na pewno umie. Pracuje w klasie A, czytać potrafi wszystkie zaawansowane formaty, próbkuje do 192kHz/24-bit i podwójnego DSD, a zniekształcenia go dręczą malutkie i ma duży zapas mocy. Moc tą można mu segregować w trzech zakresach i przy najwyższej gotów jest napędzać nawet słuchawki o dużej impedancji, tak więc nie cierpi na słabowitość gnębiącą konkurencyjnego Onkyo. To wszystko sprawia przetwornik Cirrus Logic CS4398, transfer asynchroniczny oraz opatentowana technologia Direct Amplification (a więc żadne op-ampy), wykorzystywana także w stacjonarnych wzmacniaczach Questyle, pokrewna tej z koreańskiego wzmacniacza słuchawkowego szczytowej klasy – Bakoon HPA-21.

Produkt wykonany jest wręcz pancernie wykonany - nie ma obaw o jego wytrzymałość w trakcie użytkowania.

Produkt wykonany jest wręcz pancernie – nie ma obaw o wytrzymałość w trakcie użytkowania.

Odtwarzacz ma na pokładzie 32 GB pamięci wbudowanej i w dwóch dokach może pomieścić karty po 128 GB każda; ładuje się (bateria 3300 mAh Li-polymer) poprzez port mini USB u dołu i trwa to osiem godzin, a potem można teoretycznie pograć przez dziesięć, czyli w praktyce nieco krócej. Wyjścia z niego są dwa – jeden niesymetryczny port dla słuchawek 3,5 mm i zaraz obok identyczne ale dla odróżnienia pozbawione frezowanego wgłębienia gniazdo line out.

 

 

 

 

 

 

Odsłuch

Nie utracono jednak dbałości o szczegóły.

Nie utracono jednak dbałości o szczegóły.

   Porównajmy więc do nieco droższego Cowona i jeszcze do identycznie kosztującego FiiO X7, a także do tego bardzo drogiego AK380, co to się bać nie musi. Jak zawsze poprzez różne słuchawki, bo co nam po jednych by było. Jedne to mogą pasować akurat do tego lub tego i dawać krzywy obraz.

Grado SR60

Dawnośmy tych Grado nie słuchali, a przecież dla kogoś chcącego na początek użyć droższego odtwarzacza z tańszymi słuchawkami będą jak znalazł. Nie mam wprawdzie najnowszej ich wersji „e”, a jedynie najstarszą bez żadnej małej literki na końcu sygnatury, co trochę mnie niepokoi, gdyż te nowe grać mogą mocno inaczej; ale róbmy swoje i się nie oglądajmy, bo inaczej przez całe życie można nic nie zrobić i tylko się za czymś lub na coś oglądać.

Wszystkie trzy konkurujące w pobliżu cenowym plejery, to znaczy Cowon, FiiO i Questyle pokazały z tymi słuchawkami identyczny w zasadzie poziom i śladowe stylu różnice. FiiO był najmniej przejrzysty ale za to z największą sceną, Cowon minimalnie cieplejszy od pozostałych i w bardzo niewielkim stopniu najbardziej muzykalny, a Questyle grający najbliżej słuchacza, z największym też temperamentem i taki co do poszczególnych wartości wyważony; w naturalny sposób cechami brzmienia operujący. Bez ocieplania a nie zimno (no, może minimalnie ocieplał), dynamicznie a nie krzykliwie, szczegółowo a bez agresji i tak ogólnie bardzo dobrze, co można było zresztą o wszystkich powiedzieć. Względem FiiO okazał się podawać więcej sopranów a względem Cowona mniej zaokrąglał dźwięki – ale wszystko to były bardzo niewielkie różnice, całkowicie mieszczące się w tej samej kategorii jakościowej i zapewne trudne do wyłapania w ślepym teście bez bardzo uważnego wcześniejszego rozpracowywania próbek. Jedynie okropnie drogi AK380 wyrywał się na inny poziom, przede wszystkim dynamiką i przejrzystością. O samym zaś graniu poprzez dawną wersję najtańszych Grado trzeba zaś ponownie napisać, że było rewelacyjne i jak za te pieniądze, to naprawdę aż nie chce się wierzyć, że kiedyś tak dobre słuchawki robili. Taki mizerny wygląd, taka prosta konstrukcja, a tak wybitne brzmienie. Coś niesamowitego! I jaka łatwość słuchania, jaka siła zjednywania słuchacza, jaka poezja i rozmach, jaki bas!

questyle-qp1r-hifi-philosophy-007questyle-qp1r-hifi-philosophy-008questyle-qp1r-hifi-philosophy-009questyle-qp1r-hifi-philosophy-010

 

 

 

 

Sony MDR-Z1000

Minione Sony też mają klasę, a przede wszystkim większą przejrzystość i rozdzielczość. Lekko przymglony i nieznacznie zlewający się obraz u FiiO momentalnie przy nich nabrał ostrości i może był odrobinę za chłodny i nieco za twardy, ale na pewno spektakularny. Uruchomiony zaraz po nim Cowon okazał się misterniejszy, bardziej sopranowo rzewny i bardziej przenikliwy. Taki ze srebrzeniem i nutą nostalgii, a nie przede wszystkim ciepły i pełny jak z Grado. Większa przejrzystość i rozdzielczość i tu oczywiście doszły do głosu, a całościowo grało to lepiej niż FiiO, bo bardziej przekonująco. Wyższa kultura sopranów i większe ożywianie przestrzeni, lepsze czucie muzycznego przepływu i więcej romantyzmu. Natomiast Questyle QP1R mnie zaskoczył, pokazując swą zmienność. Z Grado grał najbliżej słuchacza, a z Sony pokazał największą scenę. Bez używania pogłosów a mimo to z bardzo wydatnym obszarem, i bez tej rzewności co Cowon, ale także sopranowo obficiej od FiiO, tyle że znów w dobrym sensie neutralnie, to znaczy z wyważeniem. Bez popadania w jednostronność, bez jakiegokolwiek przechyłu, tylko tak środkiem muzycznej drogi i prosto do celu, którym zadowolenie słuchacza.

Funkcjonalność opiera się na niewielkim ekranie LED i obsłudze centralnie umieszczonym pokrętłem.

Funkcjonalność opiera się na niewielkim ekranie LED i obsłudze centralnie umieszczonym pokrętłem.

Takie klasyczne dobre słuchanie; bez szczególnych artystycznych zapędów (te bardziej na Cowonie), ale bez błędów i niedostatków. Dobra jakość, typowa co do brzmieniowego kształtu i adekwatna poziomem do naszych czasów. Wyraźnie z tyłu za AK380, ale nie gorzej od obu bliskich konkurentów. Z bardzo naturalnym przejściem testu mowy potocznej, w której nie było miejsca na podrasowanie i sztuczną pogłosowość, jak również żadnych wyczuwalnych braków co do płynności; i bardzo dobrze zdanym testem fortepianowym, bo z graniem bez zlewania, z czystą artykulacją, wyrazistą harmonią i dobrym obrazem całego instrumentu. To wszystko przy niezłej dynamice i całkowitym braku kłopotów z mocą, a także bez śladu podostrzania i powodowania u słuchacza zmęczenia, które u Sony mogłoby się przy gorszym poziomie łatwo pokazać. Nie tak kryształowo czysto i nie tak dynamicznie jak z flagowym Astell & Kern, ale na dobrym poziomie, adekwatnym do dzisiejszych wymagań.

 

 

 

Odsłuch cd.

questyle-qp1r-hifi-philosophy-014

A jak ma się brzmienie DAPa od Questyle? Bardzo dobrze.

AudioQuest NightHawk

   Niezależnie jednak od chwalenia tamtych NightHawk to nieco inny wymiar przyjemności. Potęga, nasycenie, moc basu, siła ataku, wielkość brył dźwięku – to wszystko u nich pojawia się na wyższym poziomie. Zaraz pierwszy FiiO to pokazał, do którego dobrze pasowały, nie dając żadnego zlewania czy przymglenia a tamte walory prezentując w sposób nieprzeciętnie efektowny. Z lekkim przyciemnieniem, organicznie, energetycznie i z dużą siłą kreowania realizmu.

Wzięty jako drugi Cowon nie dał tej miary masywności i grał wyraźnie jaśniej, a za to muzyka swobodniej z nim oddychała i była bardziej nośna. Operująca na większych połaciach i w widoczny sposób w dal odchodząca pod dyktando lotnych, misternych sopranów. Zdecydowaną przewagę pokazał Cowon w wokalizie – bardziej prawdziwej, subtelniejszej, lepiej wyważonej na skali bas-sopran, dźwięczniejszej.

A co na to ten tak oczekiwany i tyle obiecujący Questyle? Ponownie udowodnił, że ze swojego cenowego pobliża najbardziej jest wypośrodkowany. Nie zwraca się w kierunku basu jak FiiO i nie ku sopranom jak Cowon, tylko dokładnie wyważa proporcje, czyniąc oba skraje równie mocnymi i obecnymi w przekazie. A jednocześnie bez efektu siodła branego z jakiejś staromodnej equalizacji, tylko proporcjonalnie w całym zakresie, a więc z naturalnie brzmiącym, dobrze wypełnionym i płynnym wokalem. Pewnie, że to nie był ten poziom przenikania w muzykę jaki oferował stojący obok system Ayon Sigma – Ayon HA-3, co na kilku utworach z ciekawości sprawdziłem, i nawet nie ten co u AK380, niemniej bez czynienia odniesień do znacznie droższej aparatury wysoce zadowalający, wolny od samych z siebie wypływających błędów i przynoszący muzyczną radość.

Mocne, że aż nawet imponujące mocą granie w przypadku plików wysokiej rozdzielczości czy tych dobrze, bezstratnie z dobrych płyt zripowanych – i pod tym względem nie ustępujące FiiO – a jednocześnie sycące także sopranem a nie przede wszystkim basem. W mierze potęgi brzmienia odtwarzacz oferuje przeżycia analogiczne z wysokiej klasy aparaturą stacjonarną (naprawdę), a tylko subtelność i ożywianie przestrzeni ma słabsze. Natomiast łupnięcia kotłów, perkusji i wszelkiej maści wielkoformatowych bębnów (sprawdzone na kilku maksymalistycznych przykładach) ma naprawdę imponujące. Oferuje godny podziwu zapas mocy, tak więc dysponujące maksymalistyczną potęgą basu przy łatwym napędzaniu (rzadkość) NightHawk grały ogłuszająco już trochę za połową skali głośności. A skoro już tam, to oczywiście bez żadnych zniekształceń.

questyle-qp1r-hifi-philosophy-015

Może nie tak rewelacyjnie jak niedawno opisywane Onkyo, ale za to pod względem mocy QP1R nie ma sobie równych!

Nie przydaje ten Questyle QP1R tak krystalicznej czystości brzmieniom jak najnowszy, niedawno recenzowany Onkyo, wszakże tamten problemy z mocą ma zasadnicze, a Questyle przeciwnie – nie ma żadnych. Tak więc do wyczynowego rocka czy wielkich orkiestracji albo maksymalnych efektów w muzyce elektronicznej nadawał się będzie rewelacyjnie i to jest jego domena. To są umiejętności bliskie temu co potrafi Astell & Kern wspierany dedykowanym wzmacniaczem, który to zestaw dziesięć razy jest droższy i znacznie cięższy. Gorzej natomiast jest z przejrzystością i otwartością brzmienia, bo jednak względem Onkyo i AK 380, a nawet względem Cowona, soprany nieco się z NightHawk zwijały pod szczytem, a medium nie było tak przejrzyste. Niemniej soprany i tak pozostawały obfite a nie schowane jak z FiiO, a brak całkowitej przejrzystości nie drażnił. Brzmienia pojawiały się całościowe, wyjątkowo treściwe i wyjątkowo potężne. Zejście basu i skoki dynamiki imponowały, a obraz całości nie zmuszał do żadnej krytyki. Da się wprawdzie jeszcze o wiele lepiej, ale to już będą całkiem inne pieniądze, a tutaj bez takich sum muzyka grała na całego i pełna z niej płynęła satysfakcja. Słychać to było między innymi  w muzyce organowej, okradzionej wprawdzie cokolwiek z najwyższych rejestrów, jednak autentycznie potężnej, wizualizującej prawdziwe organy a nie jakiś ich szkic.

Final Sonorous VIII

Jest czymś jednocześnie przykrym i pocieszającym, co te słuchawki potrafią robić dla przenośnych odtwarzaczy. Przykrym, bo za jakie pieniądze, a pocieszającym, bo dowodzi, że da się. Od razu się w tym nieco ciemnawym i przymglonym FiiO rozjaśniło, i może nie była to jeszcze całkowita przejrzystość na miarę takich najlepszych, ale o wiele lepsza. Wspomagana imponującą przestrzenią i wyrównanymi proporcjami bas-sopran dźwignęła przekaz do góry w kategoriach techniczno-obiektywnych i bardzo wydatnie wzmogła przyjemność.

Niemniej i to się pokazało, że podłączone zaraz potem do Cowona ukazały Sonorous coś jeszcze, mianowicie sporą jego przewagę ogólną, bazującą na większej misterności, przenikliwości i całościowym muzycznym kunszcie. Tu więcej się działo i działo bardziej przekonująco w kategoriach zarówno realistycznych jak i przyjemnościowych. Świetna szybkość, rozdzielczość, charakterystyczna dla szczytowych słuchawek od Final Audio „pienistość” brzmienia, czyli coś pokrewnego do stylu brzmieniowego diamentowych głośników Raidho.

questyle-qp1r-hifi-philosophy-018

A choć i z nim najlepiej wypadły słuchawki o wysokiej skuteczności, to potrafi sobie radzić także z bardzo wymagającymi.

Jako analizator jakościowy słuchawki Final okazały się więc także najlepsze, najwydatniej pokazując różnice. Dzięki nim mogę teraz napisać, że Questale od Cowona gra ciemniej i środek ciężkości pasma usytuowany ma nieco niżej, chociaż sopranów ani trochę nie tnie. Natomiast średnicy nimi nie podbarwia, co właśnie czyni jego przekaz ciemniejszym i ogólnie bardziej basowym. Lepsze ma od Cowona dociążenie i lepszą dynamikę. Z uwagi na ciemniejsze brzmienie jego muzyczny obraz jest minimalnie mniej przejrzysty, a za to potężniej i pełniej brzmiący. Taki – można zgadywać – strojony bardziej pod rocka a nie muzykę rozrywkową; dający naprawdę niepoślednie doznania prekusyjne przy jednocześnie cięższych, bliżej basu a nie lotnej sopranowości idących wokalach. Przestrzeń nie ożywia się tak bardzo jak u Onkyo, ani tym bardziej u AK380, ale poprzez brzmieniową masywność i nasycenie, a zwłaszcza imponujący bas i świetną rozpiętość dynamiczną, dane jest nam doznać masy audiofilskich uciech. To krzepkie, mocarne granie o dużej dawce realizmu, z budzącymi uznanie umiejętnościami w zakresie analogowości; tak więc kto gustuje przede wszystkim w mocnych doznaniach basowych i dużych skokach dynamiki, a przy tym chciałby mieć odtwarzacz przenośny nie nastręczający najmniejszych problemów z mocą, temu Questyle QP1R jest dedykowany. Tym bardziej, że w parze z odpowiednio sopranowymi słuchawkami sopranów ani trochę nie ma schowanych, a testy na realizm i analogowość przechodzi z każdymi jednymi bez zająknienia.

Podsumowanie

questyle-qp1r-hifi-philosophy-017   Odtwarzacz przenośny Questyle QP1R nie stanowi przełomu i nie zawłaszcza nowych brzmieniowych terytoriów, jak to niektórzy pragnęli widzieć, natomiast pozwala nabywcy dokonać w określonym przedziale cenowym wyboru innego stylu brzmienia niż te z dotychczas oferowanych. To styl bardzo atrakcyjny, bazujący na świetnym basie wspieranym równie świetną dynamiką, a jednocześnie nie odbierający przyjemności cieszenia się pełnym spektrum sopranowym i naturalnym brzmieniem ludzkiego głosu. To go szczególnie predysponuje do muzyki rockowej i wszelkiej innej bazującej na potędze brzmienia, ale nie odbiera radości słuchania nawet bardzo subtelnych utworów o delikatnej materii muzycznej. Dodatkowym bardzo ważnym atutem jest wyjątkowy jak na tą kategorię urządzeń zapas mocy, pozwalający użytkować słuchawki o skuteczności do zastosowań mobilnych nie pasującej. Tak więc ci wszyscy, którzy jakiś czas temu zaopatrzyli się w wysokoimpedancyjne modele Sennheisera czy Beyerdynamica nie muszą teraz w imię mody na mobilność wyzbywać się swych ulubieńców i szukać czegoś łatwiejszego dla słabowitych wzmacniaczy. Ten w Questyle QP1R korzysta z innego, zdecydowanie bardziej wydajnego sposobu wzmacniania, oferującego nie tylko większą wydajność ale także potrafiącego zachować bardzo wysoką jakość. Przy cenie 2999 PLN i dobrych walorach użytkowych daje to Questyle QP1R wystarczającą rekomendację i osłonę przed konkurencją.

 

W punktach

Zalety

  • Wysoka jakość ogólna.
  • Nowy w tym przedziale cenowym styl brzmienia.
  • Rewelacyjny bas.
  • Potężne całościowo brzmienie.
  • Naturalne ludzkie głosy.
  • Prawidłowa, ani trochę nie zubożona przy odpowiednich słuchawkach reprezentacja sopranów.
  • Muzykalność.
  • Analogowa płynność.
  • Ogromny jak na tę kategorię urządzeń zapas mocy.
  • Siła głosu regulowana wygodnie pokrętłem.
  • Prosta, łatwa do wyuczenia obsługa.
  • Current amplification.
  • Czyta wszystkie formaty.
  • Przyzwoita ilość pamięci wbudowanej plus dwa porty dla kart rozszerzeń.
  • Brak przycisków na krawędziach obudowy chroni przed przypadkowym użyciem.
  • Nie zawiesza się.
  • Dobry stosunek jakości do ceny.
  • Znany i uznany producent.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Brak najmodniejszego teraz dotykowego ekranu.
  • Kółko regulacyjne nie zawsze chwyta w mig polecenia.
  • Za 600 PLN więcej dostaniemy bardziej przejrzyście grającego Onkyo, tyle że o mizernej mocy i słabszym basie.

Sprzet do testu dostarczyła firma: MIP

Dane techniczne Questyle QP1R:

  • Opatentowana „Current Mode Amplification” w sekcji wzmacniacza.
  • Czysta klasa A.
  • Akceptowane formaty:WAV, FLAC, ALAC, APE, AIFF, ADPCM, LPCM, MP3,
  • WMA,WMA Lossless, OGG, AAC, DFF, DSF.
  • Próbkowanie: PCM Native: 44.1 kHz – 192 kHz (16bit/24bit); DSD Native 2.8 MHz, 5.6 MHz).
  • DAC: Cirrus Logic CS4398.
  • Wyjścia: 3.5 mm headphone output, 3.5 mm line out & optical output.
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz(±0.1dB).
  • THD: 0.0006%
  • Impedancja wyjściowa: 0,15 Ω
  • Pamięć: 32GB.
  • Porty pamięci: Micro SD card 2 x 128 GB.
  • Bateria: 3300mAh Li-polymer; 8-10 godzin pracy
  • Czas ładowania: 8 godzin.
  • Obudowa: modelowanie CNC.
  • Dostępne kolory: srebrny lub złoty.
  • Parametry wzmacniacza:
  • Gain High
  • Max Output Amplitude: Vout=1.9V rms
  • Output Power:  Pout=40mW @32Ω
  • Pout=12mW @300Ω
  • Gain Middle
  • Max Output Amplitude : Vout=1V rms
  • Output Power:  Pout=31mW @32Ω
  • Pout=3.5mW @300Ω
  • Gain Low
  • Max Output Amplitude :
  • Vout=0.53V rms @32Ω
  • Vout=0.51V rms @16Ω
  • Output Power:  Pout=8.8mW @32Ω
  • Pout=16.3mW @16Ω
  • Cena 3000 PLN

 

System:

  • Odtwarzacze: Astell & Kern AK380, Cowon Plenue, FiiO X7, Questyle QP1R
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Final Sonorous VIII, Grado SR60, Sony MDR-Z1000.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

11 komentarzy w “Recenzja: Questyle QP1R

  1. Lord Rayden pisze:

    To bardzo ciekawy DAP,o sporej mocy. Jednak na dzisiejsze czasy „zbyt audiofilski” w starym stylu. Bo dzisiejsi Audiofile i Audiofani pożądają WiFi i serwisów strumieniowych (Tidal).
    Astell wprowadził aplikację Tidal w AK300 i AK70. Niestety bez trybu Offline.no ale Astelle mają WiFi.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Miał być przebojem, według niektórych jest przebojem, a prawda jest taka, że przebojowego DAP-a w średniej cenie na razie nie ma. Bo Onkyo też miało, i całe jest śliczne, tyle że rachityczne. Tak więc na przebój na razie czekamy.

  2. Sławek.S. pisze:

    A mnie się wydaje, że QP1R przełom stanowi i wyznacza kierunek. Nie w zakresie brzmienia bezpośrednio, ale funkcjonalności- czyli także w zakresie brzmienia pośrednio. Słynna jest już jego synergia z ortodynamikami- w tym z Hifiman H-1000 czy Audeze. Wyjątkowa też jest zdolność do satysfakcjonującej współpracy z bardzo szerokim zakresem słuchawek nausznych. Czy to nie jest przełom w 'bezkanapkowym’ mobilnym audio? Jeszce brzmieniowo nie 'state of the art’, ale już bardzo ciekawy , użytkowo kontrowersyjny.. ale nadający mobilnemu audio nowy wymiar i nowe możliwości.
    Przy tej okazji – sprawdziłem z BD T5p.2. Baaardzo ciekawie, ta moc się po prostu przydaje.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pod względem mocy jest niewątpliwie rewelacyjny i zawłaszczył nowe terytoria. Gdyby tak zebrać w całość walory Onkyo i Questyle, byłoby naprawdę czego na spacerze posłuchać. Ale i tak jest, a niedługo takie fuzje mocy z jakością brzmienia i możliwością korzystania z WiFi w średnim przedziale cenowym nastąpią. To będą gorące fuzje, niewątpliwie.

      1. Sławek.S. pisze:

        Otóż to. Taki np Chord Mojo z wbudowanym modułem odtwarzacza (hipoteza rzecz jasna).
        Wracając do Q, to myślę, że krok wstecz w technice obsługiwania i kółko do nawigacji było celowym zabiegiem marketingowym. Ten produkt krzyczy – 'ja nie jestem telefonem, ja jestem odtwarzaczem muzyki’.

        1. Lord Rayden pisze:

          Kółko niestety nie jest wygodne. I mały ekran też (zwłaszcza przy kłopotach ze wzrokiem).

          Sporo mocy ma też AK300, którego w rozsądnej cenie używkę posiadam. Taki zestawik marzeń to byłoby może AK300 plus amp AK380 do domu i na wyjazdy a do komunikacji miejskiej AK70. AK70 sluchałem ostatnio i nie narzekałem. Charakter inny od AK300 ale też dobry.

  3. Sławek.S. pisze:

    Q. a różne słuchawki.
    Całą zabawa z tym DAPem to sprawdzenie jak nieoczekiwanie zachowają się słuchawki, różne słuchawki. A to chyba nie było mocno podkreślone w powyższej recenzji – ustawieniu wzmocnienia (gain) ma kluczowe znaczenie dla jakości prezentacji. I czasami są to ustawienia nieoczekiwane. Pamiętam z tutejszej recenzji Westone 4 obserwację, iż graja one świetnie z wysokiej jakości sprzętem stacjonarnym, co zapewne oznacza także wrażliwość na jakość wzmocnienia. Podpiąłem swoje poczciwe Westony 4R pod Q . Każde ustawienie 'gain’ czyni z nich zupełnie różne słuchawki, a 'dowalenie’ mocy z pozycji 'H’ – no… nie wierzyłem, ze tak mogą zagrać.
    Producent załącza na swojej stronie listę przetestowanych słuchawek wraz z sugestią ustawienia wzmocnienia i zapewnieniem, że jeśli pojawiły się dane słuchawki na liście to znaczy, że grają z Q przy wskazanym wzmocnieniu doskonale. Jest tam kilkadziesiąt modeli, głównie nausznych i takie niespodzianki jak np AKG Q701. Ponieważ tego akurat nie sprawdziłem, nie dowierzam.

  4. Aksamitnybkekit pisze:

    Według mnie questyle to swietny sprzęt za te cene. Wykonanie i brzmienie dla mnie pierwsza liga. Przede wszystkim to chyba jedyny sprzęt przenośny, ktory radzi sobie z bardzo wymagającymi słuchawkami. Szczególnie swietnie zgrywa sie tez ze wszelkimi armaturami.
    Nie pisze dlatego ze jestem jego posiadaczem. Mam tez Astella ak320 i rowniez jestem bardzo zadowolony, qp1r jest dla mnie doskonałym uzupełnieniem.
    Cowona slyszalem tylko wersje Plenue D, którego używa moja siostra. I tutaj trzeba przyznać ze jak za te cene to oferuje świetny stosunek cena/jakość vs mozliwosci. Mały poręczny grajek.

  5. Euzebjusz pisze:

    Questyle ma wzmacniacz prądowy i w rezultacie objawią się to dużą skutecznością i zapasem mocy. Trafne porównanie do bakoona HPA-21, który wg. mnie jest jednym z lepszych wzmacniaczy na rynku.
    Połączenie cyfry z układem analogowym w Questyle przynosi zaskakujące efekty. Faktycznie player bez problemu napędza większkość słuchawek i wydaje mi się, że nie ma sobie w tym równych.
    Dynamika gry i rozmach zachęcają do słuchania. Ja się zakochałem. Kupowałem kiedy jeszcze cena była w okolicach 3800zl – wcale nie przesadzona. 3000zl to już fajny deal. Warto znaleźć sklep w pobliżu, który oferuje ten sprzęt i umówić się na odsłuch.

  6. Andres pisze:

    QP1R dla mnie osobiście dźwiękowo super. Posiadam Słuchawki Final Pandora IV i zgrał mi się bombowo. Podejrzewam, że testowane X to dopiero zawodostwo.
    Póki co zdecydowałem się jednak na Astell&kern Ak Junior. Ma też sporo mocy a obecna cena to 1299zl wiec wydaje się niezła okazją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy