Recenzja: Questyle CMA800R

Brzmienie: AKG K812

Questyle_CMA_800R_14 HiFiPhilosophy

Kończymy przegląd flagowców z profesjonalną wizją firmy AKG

   Nie wiem czy wszystko jest relatywne, podobno pewne rzeczy nie są, ale że dużo jest takich, to fakt. Napisałem dopiero co, że soprany w GS1000i były wysforowane i całkowicie otwarte, podobnie jak cały ich przekaz. A tymczasem w porównaniu z nowymi flagowymi AKG te same Grado okazały się wręcz powściągliwe. Spokojniejsze, bardziej stonowane i bardziej naturalne. Zupełnie tak samo jak wcześniej Sennheisery względem nich i Audez’e. Jednak ta naturalność to trudna sprawa. Bo jak ją właściwie wyceniać? Jeżeli jakieś słuchawki grają przesadnie ciepło, słodko albo cieniście, to sprawa jest jasna – naturalne nie są. Ale kiedy jedne do drugich grają podobnie, a tylko jedne bardziej akcentują szczegóły i bardziej wszystko uwypuklają, to które uznamy za naturalniejsze? Przecież kiedy z kimś normalnie rozmawiamy, nie odczuwamy takiej nadmiernej ekscytacji każdą frazą, każdą spółgłoską i samogłoską. Wszystko scala się i jest właśnie stonowane, a nie jak przez jakąś audio-lupę. W tej mierze Grado były bardziej autentyczne od AKG, które przeczesywały nagrania z mikroskopową rozdzielczością. No ale właśnie nagrania a nie żywą ludzką rozmowę. A jak odróżnić rzeczywistość nagraniową od fizycznej? Nie da się. To jak podnoszenie za włosy. Trzeba by dysponować nagraniem, o którym wiadomo, że bardzo dokładnie naśladuje zwykłą rozmowę, nie będąc niczym film z przeostrzonym, przejaskrawionym obrazem i za intensywnym oświetleniem. A takich nagrań nie mam i nic o takich nie słyszałem. Może ktoś dysponuje takimi nagraniowymi wzorcami, ale nic mi o tym nie wiadomo. Tak więc pozostaje stwierdzić, że profesjonalne AKG prezentowały styl właśnie profesjonalny, wyłapując każdą drobnostkę i na wszystko rzucając ostre światło. Zalewały słuchacza masą szczegółów zauważalnie większą niż którekolwiek z pozostałych, a cały ich przekaz był dużo bardziej ekspresyjny i rozedrgany. Tętnił tysiącami pulsów i każdy drobiazg obnażał. Jednak nie było w tym przerysowania, jakiejś sztuczności. Przegląd nagrań był zdecydowanie najdokładniejszy, a jednocześnie nie przeszkadzało to silnym doznaniom estetycznym. W porównaniu – tak natychmiast po przełożeniu – inne słuchawki wydawały się nieco pozbawione życia. Takie trochę jak koła z lekko spuszczonym powietrzem. I trzeba dopiero było sobie tłumaczyć, że przecież normalny świat nie jest aż taki rozmigotany i aż tak szczegółowy jak u tych AKG.

Questyle_CMA_800R_15 HiFiPhilosophy

I był to godny finał. Pokazowi fajerwerków nie było końca.

To wszystko nie znaczy, że pozostałe słuchawki nie były bardzo szczegółowe i dynamiczne. Znaczy tylko, że AKG najbardziej wszystko podkreślały, były najbardziej żwawe i obraz dźwiękowy miały najbardziej kontrastowy. Mimo to, a może właśnie dlatego, właśnie je do słuchania z Questyle dla siebie bym wybrał. Bardzo podobały mi się także HE-6, Grado i Audez’e, a najmniej – o paradoksie! – te tak polecane Sennheisery. Nie żeby źle grały, ale pozostałe wydały mi się ciekawsze i nic na to nie poradzę. Za to z Bakoonem były właśnie najlepsze i to obrazuje jak różnie w tym całym audiofilizmie bywa.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Questyle CMA800R

  1. Piotr Ryka pisze:

    Ponieważ zdjęcia mogą wprowadzać w błąd, wyjaśniam, że słuchawki Audez’e LCD-3 były odsłuchiwane z własnym okablowaniem, a widoczny na zdjęciach kabel FAW Noire przyjechał zbyt późno i wziął jedynie udział w sesji zdjęciowej.

  2. Marcin pisze:

    bardzo dobra recenzja; widać, że kosztowała dużo czasu i wymagała odpowiedniego skupienia. Myślę, że najważniejszą cechą, która się z niej wybija, a przynajmniej najważniejszą dla mnie jest jej szczerość. Dużo obecnie się pisze, chyba nawet za dużo i to, co z większości tekstów wypływa to ich nieautentyczność; że wszystko jest poprzedzone zwrotem „to zależy”, „tak jakby”, „w cudzysłowie”, a liczni autorzy sami nie wierzą w to, co piszą albo nawet tego nie dostrzegają, popadając zupełnie w bełkot zasłyszanych i zapamiętanych jako własne frazesów; a ten teks wydaje mi się być właśnie autentyczny i nie ograniczam tej jego cechy jedynie do charakteru tekstu, który poświęcony jest aparaturze audio. Piszę to całkiem serio.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Coraz mniejsze roznice widoczne sa miedzy wzmacniaczmi i sluchakami,bystry obserwator zacznie spogladac na cene,recenzent ma problem z zauwazeniem zdecydowanej roznicy w ich graniu i dlatego pisze o swoich preferencjach sluchowych!Piotr akurat sluch i doswiadczenie ma znakomite i wychwyci wszystko ale mlodzi audiofile tego akurat nie wychwyca,dlatego mysle ze cena sprzetu bedzie najwazniejsza przy kupnie.LCD-3 jeszcze zaskocza Piotra po wygrzaniu i oglosi swiatu o nastepnych sluchawkach, ktore dolacza do najslawniejszych na swiecie.

  4. Tomek pisze:

    Takie właśnie jak Pana Mirosława refleksje mnie naszły po wczorajszej lekturze 🙂

  5. Grzegorz pisze:

    Z opisu wnioskuję że Fostex-y TH-900 świetnie by pasowały do tego wzmacniacza. Jestem bardzo ciekaw takiego zestawienia gdyz wiele osób uważa że grają one lepiej od LCD-3.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fostexy mają przyjechać za parę dni, ale do tego czasu nie będzie już prawdopodobnie Questyle. Teoretycznie to zestawienie powinno być bardzo dobre.

  6. Grzegorz pisze:

    Fostexy mam w Krakowie więc możemy sprawdzić jak się spisują

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie ma przeszkód, umówimy się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy