Recenzja: Questyle CMA800R

Brzmienie: Sennheiser HD 800 (Kabel Audeos)

Questyle_CMA_800R_12 HiFiPhilosophy

HD 800 niestety nie załapały się na sesję zdjęciową…

   Poczyniwszy wszystkie te uwagi przejdźmy do konkretów. Sam nie wiem od czego zacząć i za które słuchawki najpierw się chwytać, a w takiej sytuacji podobno najlepiej zaczynać od początku. A początek był taki, że wywierano na mnie silną presję, bym koniecznie użył z Questyle Sennheiserów HD 800, bo one ponoć szczególnie do niego pasują, podobnie jak do jego krewniaka Bakoona. Nie mam tych HD 800, kurczę blade, ale od czego są telefony i znajomi. Nie tylko w efekcie je pozyskałem, ale jeszcze takie ulepszone, z kablem Audeos zamiast normalnego, który tak nawiasem także dla porównania dostarczono. Ten ulepszony względem normalnego faktycznie okazał się wyraźnie lepszy, za swoje sześćset złotych oferując brzmienie gładsze, bardziej analogowe, wędrujące po piękniej nakreślonych i głębszych amplitudach. Na wysokiej jakości nagraniach różnica była wyraźna, ale nie jakaś szczególnie wielka, natomiast słabsze i średnie zobrazowały cały jej ogrom. Zupełnie inna klasa. Kabel oryginalny jest trochę jaśniejszy i to jego jedyna przewaga, sytuująca go pod tym względem nieco bliżej realizmu a dalej od upiększania. Reszta atutów pozostała na ręku kabla nieoryginalnego, że się tak po bridżowemu wyrażę.

Porównawszy kable zabrałem się wreszcie do porównywania wzmacniaczy za pośrednictwem tych ulepszonych kablowo HD 800, podpinanych naprzemiennie do Bakoona i Questyle. Powiem bez ogródek – Bakoon wypadł zdecydowanie lepiej. Różnica pomiędzy nim a chińskim konkurentem była przy tym całkiem podobna do tej usłyszanej dopiero co pomiędzy kablami samych słuchawek, chociaż na szczęście nie aż tak duża. Bakoon także grał dźwiękiem głębszym, gładszym, piękniej rozfalowanym, bardziej ujmującym, bardziej takim „że ach!”. Dzierżył także w zanadrzu głębiej schodzący bas i płynniej przebiegającą melodykę. Wyrażając się skrótowo można powiedzieć, że był obdarzony lepszym głosem. Mimo to nie wszystkie atuty były tym razem po jednej stronie. Bardziej surowe i chropawe brzmienie Questyle było szybsze, energiczniejsze i bardziej dynamiczne. Takie bardziej wysportowane i żwawe. Wybrzmiewało krócej i mniej szlachetnie, ale było bardziej skrzące i porywcze. Chiński wzmacniacz tryskał energią i zaskakiwał szybkością, przy czym jego brzmieniowa chropowatość nie należała do tych mizernych, branych z kiepskiej jakości, tylko tych lepszych, pokazujących fakturę samego dźwięku. Ideałem byłaby sytuacja, kiedy tego rodzaju chropowatość uzupełnia piękną głębię i melodykę, czyli coś w rodzaju syntezy Bakoona i Questyle. (Bakoon bowiem trochę za bardzo jak na mój gust i możliwości mojego odtwarzacza wygładza.) Jest to jak najbardziej osiągalne – osiąga to Twin-Head – jednak nie ma on tyle energii i witalności co Questyle. Ma jednak zarazem coś innego, czego przemilczenie byłoby nieuczciwością.

Questyle_CMA_800R_03 HiFiPhilosophy

Wypada nadmienić, iż duet ten brzmiał i wyglądał doprawdy przebojowo

Spędziłem ostatnio w towarzystwie wielu wzmacniaczy słuchawkowych długie godziny, a jedna z sesji trwała z przerwami ponad pięć obrotów dużej wskazówki wokół tarczy zegara. Przez pierwsze trzy prawie nie słuchałem, czekając aż lampy się rozgrzeją, a potem przez dwie następne słuchałem prawie cały czas z niewielkimi przerwami. Pod koniec drugiej z tych odsłuchowych godzin tknęło mnie, że coś się tutaj zmieniło, toteż porównałem szybciutko wszystkich po kolei do Twin-Heada. Z całą pewnością różnica jakościowa podczas tych dwóch odsłuchowych godzin na jego korzyść jeszcze narosła. Po trzech rozgrzewkowych była taka wyczuwalna, ale nie jakaś duża. Po pięciu była już pod względem złożoności brzmienia zasadnicza. Byłoby to dla mnie jako posiadacza bardzo dobrą wiadomością, ale policzyłem także niedawno ile kosztowałaby wymiana wszystkich lamp na dokładnie te same i skóra mi ścierpła. Potwornie lampy NOS w ostatnich latach zdrożały. Za cały ich komplet do Twin-Head byłby Bryston albo Questyle i jeszcze trochę na płyty by zostało. Makabra. Tak więc odpalanie za każdym razem na pięć godzin przed odsłuchem to bardzo kosztowna przyjemność; jak dla mnie zbyt kosztowna. Ale Questyle także w miarę upływu czasu poprawia brzmienie, tak więc jego użytkownik najlepiej zrobi, kiedy go w ogóle nie będzie wyłączał. Po kilku godzinach pod prądem różnica pomiędzy nim a Bakoonem się zmniejszyła. Bez wątpienia.

Wypada jeszcze dopowiedzieć jak grały te HD 800 z Questyle tak bez czynienia porównań. O ile ich brzmienie z Bakoonem w pierwszym rzędzie należałoby określić jako piękne i eleganckie, o tyle z Questyle było zajmujące i energicznie. Wiele razy pisałem, że mają te flagowe Sennheisery tendencję do brzmienia nudnawego, choć te z późniejszej produkcji w zdecydowanie mniejszym stopniu niż te z początków. Mniejszym czy większym, z Questyle na pewno nikt nie będzie się w ich towarzystwie nudził. Wzmacniacz przydawał im masę energii i narzucał styl poszukujący, przeglądający nagrania z wielką starannością, tak w manierze realistycznej, wydobywającej szczegóły i wyciągającej rzeczy ukryte z cienia. Brzmienie całościowo określiłbym jako podekscytowane, mrowiące się, bardzo dynamiczne, migotliwe. Bez długiej frazy i pogłębiania, tylko rytmicznie, chyżo i myszkująco. Z pełnią werwy i mocnego, wyrazistego grania. Tranzystorowo duchem, a jakościowo na bardzo wysokim stopniu zaawansowania. Scena, jak przystało na te flagowe Sennheisery, była oczywiście bardzo duża, ale nie tak romantyczna i klimatyczna jak u Bakoona, tylko realistyczna, napierająca na słuchacza bliskim pierwszym planem i mocno oświetlona. Działo się na niej dużo i prędko, bo chiński pół-monoblok przydaje wszystkiemu szybkości i na wszystko zwraca uwagę.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Questyle CMA800R

  1. Piotr Ryka pisze:

    Ponieważ zdjęcia mogą wprowadzać w błąd, wyjaśniam, że słuchawki Audez’e LCD-3 były odsłuchiwane z własnym okablowaniem, a widoczny na zdjęciach kabel FAW Noire przyjechał zbyt późno i wziął jedynie udział w sesji zdjęciowej.

  2. Marcin pisze:

    bardzo dobra recenzja; widać, że kosztowała dużo czasu i wymagała odpowiedniego skupienia. Myślę, że najważniejszą cechą, która się z niej wybija, a przynajmniej najważniejszą dla mnie jest jej szczerość. Dużo obecnie się pisze, chyba nawet za dużo i to, co z większości tekstów wypływa to ich nieautentyczność; że wszystko jest poprzedzone zwrotem „to zależy”, „tak jakby”, „w cudzysłowie”, a liczni autorzy sami nie wierzą w to, co piszą albo nawet tego nie dostrzegają, popadając zupełnie w bełkot zasłyszanych i zapamiętanych jako własne frazesów; a ten teks wydaje mi się być właśnie autentyczny i nie ograniczam tej jego cechy jedynie do charakteru tekstu, który poświęcony jest aparaturze audio. Piszę to całkiem serio.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Coraz mniejsze roznice widoczne sa miedzy wzmacniaczmi i sluchakami,bystry obserwator zacznie spogladac na cene,recenzent ma problem z zauwazeniem zdecydowanej roznicy w ich graniu i dlatego pisze o swoich preferencjach sluchowych!Piotr akurat sluch i doswiadczenie ma znakomite i wychwyci wszystko ale mlodzi audiofile tego akurat nie wychwyca,dlatego mysle ze cena sprzetu bedzie najwazniejsza przy kupnie.LCD-3 jeszcze zaskocza Piotra po wygrzaniu i oglosi swiatu o nastepnych sluchawkach, ktore dolacza do najslawniejszych na swiecie.

  4. Tomek pisze:

    Takie właśnie jak Pana Mirosława refleksje mnie naszły po wczorajszej lekturze 🙂

  5. Grzegorz pisze:

    Z opisu wnioskuję że Fostex-y TH-900 świetnie by pasowały do tego wzmacniacza. Jestem bardzo ciekaw takiego zestawienia gdyz wiele osób uważa że grają one lepiej od LCD-3.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fostexy mają przyjechać za parę dni, ale do tego czasu nie będzie już prawdopodobnie Questyle. Teoretycznie to zestawienie powinno być bardzo dobre.

  6. Grzegorz pisze:

    Fostexy mam w Krakowie więc możemy sprawdzić jak się spisują

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie ma przeszkód, umówimy się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy