Recenzja: Phasemation EPA-007

Odsłuch cd.

Pliki FLAC z JPlay

   To raz jeszcze od nowa, czyli znów zaczynamy z DT 990.

Phasemation__EPA_007_03

Na prawdę nieźle dobrany zestaw, zarówno dźwiękowo…

O, tu zabrzmiały dużo lepiej: ciepło, blisko, bez naprężenia, namiętnie. Wcale te DT 990 nie muszą być takie sztywne, się okazuje. Podczas kręcenia pokrętłem DAMP nie pojawiała się też tym razem duża różnica, jeśli pominąć fakt, że na pozycji HARD było ciszej niż na SOFT. Kiedy to kompensować potencjometrem, odmienność stawała się naprawdę bardzo niewielka i odpowiadająca opisowi, to znacz brzmienie było odrobinę twardsze, śladowo bardziej zdystansowane i dokładniej wypowiadane w HARD, a bardziej żywiołowe i cieplejsze w SOFT. Ale, jak mówiłem, w stopniu śladowym i raczej nie do przejścia w ślepym teście.

Sennheisery HD 650 jak zwykle kiedy je dobrze napędzać zagrały namiętnym i bezpośrednim dźwiękiem. Jeszcze goręcej, bliżej i bardziej muzycznie. A przede wszystkim bardziej czule i miękko. No i także prawdziwiej.  Ogólnie lepiej i w bardzo satysfakcjonujący sposób. To już było, jak to się mówi, naprawdę coś. Takie granie do pokochania. Byłem ich brzmieniem naprawę zbudowany. Rewelacyjne słuchawki. Gdyby zawsze tak grały…

Spróbowane następnie Grado GS-1000 na lepszych plikach źródłowych obsługiwanych przez JPlay nie podeptały już tak bardzo czterokrotnie tańszych konkurentów, ale że grały lepiej, nie podlegało dyskusji. Samych tylko szczegółów pokazywały więcej i precyzją brzmienia przewyższały Beyery a muzykalnością Sennheisery. Ale nie była to już żadna przepaść tylko pewien zaznaczający się dystans. Ich brzmienie było świeższe, bardziej przestrzenne, z głębszym oddechem i mocniej zaakcentowanym basem. Takie bardziej falujące i bardziej wszystko wypełniające sobą.

Phasemation__EPA_007_04

…jaki wizualnie.

Wzięte na koniec w obroty Denony po raz pierwszy ukazały wyższość symetrycznego podpięcia. Trudno trochę opisać ich przewagę nad Grado, bo te grały naprawdę fantastycznie, ale rzecz sprowadzała się w głównej mierze do lepszej lokalizacji źródeł i mocniejszego ataku. To była muzyka obezwładniająca, taka jaką się postrzega w klubie jazzowym siedząc blisko sceny. Nie całkiem dosłownie oczywiście, ale jak najbardziej w typie i sensie. To był muzyczny przypływ, muzyczne wezbranie, coś od czego zupełnie nie dawało się uciec ani czemu oprzeć. Na tle tego ataku i wezbrania Grado grały trochę dalej i odrobinę mniej esencjalnie oraz z wyraźnie zaznaczającym się wyższym sufitem, czyli rozpiętością w pionie. Wspaniałą ich cechą było natomiast odchodzenie dźwięku w dal i obejmowanie ogromnego obszaru.

 

Pliki MQS

Dlaczego MQS jest lepsze? Kiedy się tego słucha, jest to oczywiste. Kiedy trzeba wytłumaczyć, przestaje. Sytuacja nie jest jednak tak trudna jak to opisywał św. Augustyn z Hippony, jeden z największych filozofów, który właśnie w ten sposób konstatował niemożność zrozumienia czym jest czas. Czas, pomimo swego nieustająco odczuwalnego upływu, pozostaje zagadką, niemożliwym do wyobrażenia czwartym wymiarem przestrzeni, albo czymś innym równie niewyobrażalnym bądź złudnym i widmowym, a pliki MQS są po prostu bogatsze, prawdziwsze i piękniejsze, choć takie mówienie zatrąca banałem. Cóż z tego jednak, kiedy tak jest właśnie? Nawet z DT 990 są niesamowicie realne i powodujące aż niezdrową wibrację duszy, narażonej na obcowanie z muzycznymi duchami o przerażającej realności. Oto metafizyczny wymiar złudzenia przeobrażającego się w inny świat, a nie zwykłe choć udane udawanie. Tu zamykając oczy można odnieść wrażenie, że jest się tam gdzie naprawdę to grano.

Bardziej miękkie, pieszczotliwe Sennheisery pokazały jeszcze krótszy dystans do całkowitej realności i nieco lepszą kontrolę basu. Miały ciemniejsze tło, bliższy pierwszy plan oraz aksamitne objęcie słuchacza. Mniej dostojeństwa, a więcej przytulenia.

Nie ma wątpliwości, że w miarę podnoszenia się jakości ogólnej dystans pomiędzy Beyerdynamicami i Sennheisarami a Grado malał. Ale to nie znaczy, że zniknął. Amerykański ex flagowiec grał prawdziwiej i szczegółowiej, jeszcze lepiej ukazując realia. Nie był tak przymilny jak HD 650 i taki defiladowo prężny jak DT 990, tylko bardziej wypośrodkowany. Czuć było jak owija słuchacza bardziej delikatnym i lepiej przylegającym dźwiękowym szalem i jak ten jego muzyczny dotyk jest subtelniejszy i bardziej prawdziwy.

Phasemation__EPA_007_06

Układ dual-mono Phasemation pokazał, że nie jest tylko tanim chwytem marketingowym

Pozostawione na finał Denony trochę względem Grado traciły przez swoją zamkniętą budowę  a zyskiwały jeszcze niższym zejściem basu i bliższym kontaktem ze słuchaczem. Przy okazji sprawdziłem jaka jest różnica pomiędzy ich brzmieniem w trybie symetrycznym i niesymetrycznym. Początkowo wydawała się bardzo mała, ale kiedy wysłuchać całego utworu, dociera do nas, że w ustawieniu niesymetrycznym brak takiego stopnia wyrafinowania i tej miary magicznego dotknięcia. Był to klasyczny przykład jak różnice potrafią potęgować się w czasie. Dla audiofila to potencjalnie bardzo duże zagrożenie. Często bowiem oceny ferowane są natychmiast z pozycji „ja się znam i od razu wiem o co chodzi”. Tymczasem figę. Możesz się znać i mieć o swoim znawstwie najwyższe mniemanie, ale pewnych wartości nie da się ustalić w krótkim odsłuchu, bo wymagają adaptacji czasowej. Tak jak nie można od razu dobrze widzieć wchodząc do zaciemnionego pomieszczenia z zalanej słońcem ulicy, tak nie da się ocenić pewnych aspektów odróżniających jedno brzmienie od drugiego. (Oczywiście nie dotyczy to sytuacji gdy różnice są zasadnicze.) I trzeba przy tym pamiętać, że różne adaptacje realizują się w różnym tempie. Kot umie poszerzyć źrenicę w ułamku sekundy, a człowiek potrzebuje na to minut. Na rozpoznanie ukrytego w plamach hologramu potrzeba jeszcze więcej czasu, a na odwrócenie obrazu o sto osiemdziesiąt stopni, godzin. (Patrz artykuł „Testy ABX”.) By należycie rozpoznać relacje pomiędzy daną prezentacją muzyczną a własnym poczuciem satysfakcji czasami także potrzeba godzin a nawet dni, bo percepcja muzyczna każdego dnia jest trochę inna. Czasami trzeba na to nawet miesięcy.

Dodajmy na koniec tych słuchawkowo komputerowych przygód, że nie mniejsza różnica niż między samymi słuchawkami rysowała się pomiędzy plikami MQS odtwarzanymi przez Foobara i JPlay. Tutaj mniejszy programowy jitter od razu przekształcał się w więcej powietrza, silniejsze wyjście szczegółów z cienia i ogólny szał audiofila wywołany lepszym brzmieniem. Przewagi JPlay nie zawsze są tak wyraźne, ale w tym wypadku zaznaczyły się bardzo mocno.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

24 komentarzy w “Recenzja: Phasemation EPA-007

  1. Sebastian pisze:

    Właśnie wybierałem się sprać, po i tak przeciągniętej już ponad założony czas sesji ze DP1 i D7100 (ciężko się oderwać, nawet jak się już oczy kleją), a tu proszę nie z tego ni z owego nowa recenzja.

    Bogate w funkcje jak na wzmacniacz słuchawkowy i ciekawe urządzenie ten EPA:007. Czy to jest może ten wzmacniacz, który przez jednego czy dwóch czytelników w różnych komentarzach u Ciebie na stronie był tak mocno polecany do testów i na innym serwisie uznany za nowy punkt odniesienia? Jedyne co wiem, to że tamten, o który pytam, a nazwy nie pamiętam, też został popełniony przez Japończyków.

    Za oceanem wielką sławą wśród jego właścicieli cieszy się wzmacniacz GS-1, który kilka tygodni temu doczekał się po latach oczekiwania następcy. Następca nazywa się GS-X i został wyprzedany nim jeszcze pierwszy egzemplarz został wyprodukowany a teraz rezerwacje są porobione na którąś tam serię produkcyjna do przodu.

    Może by się go Ci Piotrze udało kiedyś przetestować choć nie wiem czy w Polsce można go dostać pomijając już fakt, że w tej chwili w ogóle nie da się go dostać.

    Mogła by to być ciekawa konfrontacja myśli technicznej z różnych części świata bo cenowo zdają się być na podobnym poziomie i oba są z możliwością podpięcia słuchawek kablami symetrycznymi.

    Pozdrawiam

  2. Piotr Ryka pisze:

    Nie, to nie ten wzmacniacz uznany za nowy punkt odniesienia i słuchawkowy pępek świata. Tamten nazywa się Bakoon i powstał w kooperacji japońsko koreańskiej. Korespondowałem z Koreą, bardzo mili ludzie, obiecali dostarczyć, a w międzyczasie pojawił się też polski dystrybutor (Moje Audio z Wrocławia) i obiecał mi go przysłać z początkiem października. Trzymam za słowo. Co do nowego HeadAmp, to widoki na jego recenzję są raczej marne, choć może uda się z czasem stronie HiFiPhilosophy wypłynąć na szersze wody i o aparaturę do testowania zrobi się łatwiej.

    Też pozdrawiam

  3. herr doctor pisze:

    Bekoon to klasa sama dla siebie, moim zdaniem żadne firmowe i inne (dwu bateryjne) konstrukcje mu nie dorównają , ale przyjdzie czas sie o tym przekonać…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A można wiedzieć na podstawie jakich porównań powstała tak jednoznaczna ocena?

  4. Przemek pisze:

    Chyba herr doctor bedzie dystrybutorem 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie sądzę. Dystrybutor ma bardziej spokojne podejście do tematu. Choć trzeba zaznaczyć, że jak mi powiedział, wzmacniacz zrobił na nim podczas targów w Monachium naprawdę duże wrażenie. Najwyraźniej na wszystkich słuchających robi wrażenie.

      1. Michal W. pisze:

        Mój kumpel ze Sztokholmu słuchał Bakoona z LCD-3 na jakichś targach audio. Szczęki nie zwichnął, ale to na marginesie, bo nie o tym chciałem, a o trybie dual mono kontra 2x stereo(na każdy jack) Phasemation. Otóż różnica, jaką wychwyciłem na kablu symetrycznym z dwoma jackami przy przełączaniu wyłącznika polegała na tym, że w dual mono zakres sopranowy jakby się uwalniał, a w normalnym wysokie tony odbierałem jako „uwięzione”, sklejone z tłem. To jest niuans, trzeba dobrego towarzystwa sprzętowego i pewnie odpowiedniej płyty, żeby to wychwycić, bo rozmiar sceny czy balans tonalny zostają niezmienne.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Chcesz powiedzieć, że scena dual mono i non dual mono są identyczne?

          1. Michal W. pisze:

            Nie, chcę powiedzieć, że podczas krótkiego testu wychwyciłem tylko to, co napisałem powyżej. Dodanie swobody sopranom na dual mono było ewidentne.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Złudzenie. To nie soprany są przyduszone, tylko cały obraz muzyczny w dual mono staje się mniej ściśnięty. Słuchałem długo i wielu słuchawek z komputerem jako źródłem, i żadnego duszenia się sopranów nie było.

    1. Michal W. pisze:

      To nie chodzi o duszenie wysokich tonów. Obraz muzyczny można podać swobodnie albo na sztywno, przy czym chodzi o to, bliżej czego, a nie że jednoznacznie sztywno lub całkiem swobodnie. Dual mono grał swobodniej, a zwróciło to moją uwagę na wysokich tonach.

      1. Piotr Ryka pisze:

        On gra swobodniej w całym zakresie, zwłaszcza w sensie swobody i rozpostarcia przestrzennego, i pod tym względem dystansuje zwykłe słuchawkowe wzmacniacze. Nie ma tej miary wejścia w piękno samego dźwięku co najlepsze konstrukcje lampowe, ani nawet gęstej cienistości właściwej wybitnym tranzystorom, ale góruje pod względem otwartości przestrzennej.

  6. Grzesiek pisze:

    Czy final audio d8000 będa odpowiednim partnerem dla Phasemation EPA-007, ewentualnie jak w tym układzie wypadają fostexy 900mk2 . Które słuchawki poleca Pan to tego wzmacniacza?

    1. Piotr Ryka pisze:

      D8000 to na pewno słuchawki wyższej klasy. Warto byłoby wyposażyć je w ten lepszy firmowy kabel oraz przejściówkę na symetryczny 2 x duży jack, by wykorzystać cały potencjał wzmacniacza. Tę wykonać może Tonalium.

  7. Grzesiek pisze:

    Czy tonalium posiada strone internetowa?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Kontakt przeze mnie.

  8. Janusz L. pisze:

    Ktore sluchawki Pan zaleca do tego wzmcniacza, oraz czy budzetowe hd 650 tez pokażą klase.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wzmacniacz jest uniwersalny, podchodzą do niego wszystkie i każde pokażą na miarę swoich możliwości klasę. (W nim dostrojenie impedancji działa bardzo poprawnie.)

  9. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,

    Ostrzę sobie zęby na ten wzmacniacz, pozwolę więc sobie odświeżyć jego wątek i zapytać Pana kilka rzeczy.

    Pierwsza sprawa, to widzę że wzmacniacz regularnie gości na Hifi Philosophy od 2013 roku. Czy uważa go Pan, obok Twin Head’a, za referencję?

    Recenzowany wzmacniacz jest na prąd 100V. Czy Pański obecny również jest na 100, czy 230? Pytam, bo mam możliwość sprowadzenia go z Japonii, ale ten jest na prąd 100V, więc będzie trzeba zastosować transformator. I tu kolejne pytanie: jaki transformator kupić, by nie psuł on dźwięku? Czy transformacja prądu może wpłynąć zauważalnie na dźwięk?

    Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam serdecznie.

    Marcin

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten u mnie jest na 230V. Urządzenie jest pierwszorzędne i bardzo je lubię, chociaż klasą brzmienia modyfikowanemu Twin-Head ustępuje. Tranzystorowa referencja to Wells Audio Headtrip, ale za wielokrotnie większe od Phasemation pieniądze. Gdy chodzi o obsługę transformatorową urządzeń dedykowanych dla napięcia 100V, to nie mam niestety doświadczeń. Obiło mi się o uszy, że uzyskanie dobrego efektu to ciężka sprawa, ale nie wiem, czy to prawda. Może np. Toroidy.pl będą miały w tej sprawie coś ciekawego do zakomunikowania.

      1. Marcin pisze:

        Bardzo dziękuję za informacje. A czy ten egzemplarz Phasemation, który recenzował Pan w 2013, miał napięcie 100V? Bo taka wartość prądu widnieje w metryczce na końcu recenzji.

        Dopytam jeszcze: z którymi parami słuchawek Phasemation wzbudza u Pana najmilsze wspomnienia?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie, tamten też był na 230V – inaczej musiałbym mieć doświadczenia z przerabianiem napięcia. Co do słuchawek, to wielką zaletą Phasemation jest uniwersalność. Czterozakresowy regulator impedancji zapewnia elastyczność, każde słuchawki dobrze pasują. Na dodatek moc jest bardzo duża i dwuzakresowo dozowana, czyli kompatybilność tym większa.

          1. Marcin pisze:

            Dziękuję za odpowiedzi. Ostatnie pytanie: czy nadal utrzymuje Pan zdanie, że Phonitor 2 gra lepiej od Phasemation? Napewno oba grają inaczej, ale czy gdyby mógł Pan oddać Phasemation za Phonitora 2, zrobiłby to Pan?

            Z góry dziękuję i pozdrawiam!

          2. Piotr Ryka pisze:

            Phonitor jest bardziej wymagający dla źródła, ale tak, zamieniłbym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy