Recenzja: Oyaide Tunami GPX V2 i Tunami GPX-R V2

Brzmienie

Obydwa kable korzystają z tego samego budulca przewodu i oblotu.

Obydwa kable korzystają z tego samego budulca przewodu i oblotu.

   Tu nie ma się nad czym rozwodzić, ale kilka zasadniczych kwestii jest do wypunktowania.

Przewody testowałem ze wzmacniaczem Schiit Ragnarok i słuchawkami HiFiMAN HE-6 oraz głośnikami Reference 3A. Sygnał podał Accuphase DP-700, a resztę okablowania dały Tellurium Q oraz Sulek.

Tunami GPX V2

Czerwony, znaczy więc tańszy, od razu w błąd nas wprowadza, a czyni to właśnie swoją czerwienią. Bo ta się kojarzy z agresją, z ostrym seksem, krwią, płachtą na byka i innymi przyjemnymi oraz nieprzyjemnymi rzeczami, ale na pewno nie z łagodnością. Tymczasem kabel jest właśnie łagodny. Wyjątkowo aż nawet i w bardzo miły sposób. Taki wszystko wygładzający, uspokajający, upiększający aż nawet. Nie robi się z tego mgiełka czy jakaś inna filtracja bądź nuda, tylko wszystko staje się stonowane a nie krzyczące. Takie jak o poranku, kiedy słońce jeszcze nie wzeszło, ale wszystko już widać wyraźnie, tyle że jeszcze powierzchnie ani niebo nie błyszczą mocnym blaskiem. I wtedy świat jawi się jako bardziej jednolity, bo nie podzielony na to co blask pochłania i co go mocno odbija, a więc nie dąży do ukazania kontrastów, tylko uspokojonej całości o bardziej jednolitym wyrazie.

Różnicę w tym wypadku robią zastosowane wtyczki: ...w wypadku modelu GPX...

Różnicę w tym wypadku robią zastosowane wtyczki: …w wypadku modelu GPX…

Tak więc soprany są teraz łagodniejsze, ludzkie głosy nie tak wyraziste że aż czasami za ostre, a bas nie tak twardy i nie o tak mocnych konturach. Tu bardziej jest pastelowo, bardziej też jasno, bo w mlecznym, łagodnym świetle – i ewidentnie przede wszystkim łagodząco, co może nieść wybawienie. Bo ileż razy mamy do czynienia z sytuacją, gdy coś trzeba powściągająco łagodzić, gdyż oczy męczy niepotrzebnym połyskiem a uszy kłuje ostrością.

Takie rzeczy zdarzają się przede wszystkim w sprzęcie nie kosztującym majątku, chociaż różnie, powiedzmy sobie szczerze, z tym bywa, a kabel Tunami GPX V2 do takiego właśnie mniej wyżyłowanego jakościowo jest przeznaczony i sam pomysł na taką jego naturę wydaje się bardzo dobry. Nie nadaje się rzecz jasna wszędzie tam, gdzie działać trzeba w odwrotnym kierunku, tak by ożywiać zdechlaków i wyostrzać rozmytych, ale kiedy masz nadmiar agresji a soprany cię szczypią, wówczas zyskasz od niego ratunek. I ten ratunek nie tylko idzie w sukurs chęci poskromienia ostrości, ale daje coś jeszcze, co można skrótowo nazwać kulturą. Kiedy ten czerwony Tunami odpowiada za zasilanie, opatrzone nim urządzenie gra właśnie kulturalnie, trochę aż poetycko, czy jakby malarsko. Spójnie, w dobrze określonym ogólnie stylu i w dobrze wszystko oświetlającym a pozbawionym ostrości świetle. Dzięki temu muzyka staje się jedwabista i z połyskiem najwyżej stonowanym – nie strzelając żadnymi glarami i nie lśniąc niczym brokatowa kiecka jakiejś nowobogackiej chamicy. Dźwięk w ten sposób przyrządzony nie stanowi szczytu precyzji ekspozycyjnej, tak więc kabel nie nadaje się do torów o najwyższej kulturze własnej i szczytowej jakości obrazowania, ale też nie z myślą o takich powstał. Nie zrobiono go z przeznaczeniem dla szczytów transparencji, a więc zgodnie z ideą, że okablowanie powinno znikać i tylko nie przeszkadzać. Pozostaje świadomą poprawką dla torów poprawki wymagających, ale umówmy się – te nie wymagające poprawek są arcydrogą rzadkością a nie rozpowszechnioną normą.

...

…z miedzi berylowej pokrytej palladem i platyną w GPX-R.

I tego jego poprawiania przy odpowiedniej aplikacji miło się słucha, zwłaszcza gdy po paru minutach mózg nauczy się dobrze czytać dźwięki przy oferowanym przez niego świetle, a taka akomodacja zawsze zachodzi. Wówczas redukuje się zdolność rozpoznawania ingerencji i słuchacz zostaje z muzyką, teraz łatwiejszą do przyswojenia, bo łagodniej podaną i o wyższej kulturze. I o to chodziło twórcy i o to szło także tobie, o ile czegoś takiego potrzebowałeś.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Oyaide Tunami GPX V2 i Tunami GPX-R V2

  1. Janusz pisze:

    Mam dwa GPX-R w starszej wersji V2 i są po prostu idealne!

    1. Janusz pisze:

      W sensie v1. Ciekawym kablami są także Culleny: http://www.cullencable.com/index.php/products/power-cables/crossover-series

      Użwyam do źródła, żeby dodać trochę posmaku lampowości…

  2. Tadeusz pisze:

    Czyli ta sieciówka pełni role „przymulacza” ,tak jak onegdaj u mnie IC Cardas Golden Reference ? 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słowo „przymulacz” brzmi odpowiednio obrazoburczo dla audiofilskich wynurzeń, ale nie jest adekwatne. Przymulacz to sprzęt albo kabel zjadający dynamikę i szczegóły, zamgławiający pejzaż, zacierający kontury. Kable zasilające Tunami, podobnie jak na przykład interkonekt van den Hul First Ultimate, tego nie robią. Uspokajają, łagodzą, poprawiają kulturę, dają lepsze wypełnienie, zeszlifowują zbytnie ostrości. Ogólnie tworzą spokojniejszą, łatwiejszą do wytrwania w niej atmosferę. Tak jakbyś siedząc przy barze powiedział barmance, żeby przestała tak się tłuc kieliszkami.

  3. Tadeusz pisze:

    Możliwe,że masz Piotrze rację ,kiedyś stosowałem sieciówki Oyaide do „uspokojenia i ukulturalniena” brzmienia w posiadanym wtedy odtwarzaczu CD-1s Firmy Ayon 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ayony faktycznie pikantnie nieraz grają, toteż interkonekty i zasilanie powinny brać to pod uwagę.

  4. Michał pisze:

    Witam.Wiem że to całkowicie nie na temat, ale piszę bo sprawa jest gorąca i bardzo zależy mi na pana zdaniu. Na pewnej konkuręcyjnej stronie pojawiła się zapowiedz testu interfejsu audio (ZOOM TAC-2) zasilanym złączem THUNDERBOLD.Na pokładzie znajduje się kość Asahi Kasei AKM AK4396.Jak wszyscy wiemy większość daców zasilanych jest przez USB. Firmy audio bez przerwy wymyślają jakieś patenty na poprawienie dzwięku z USB. XMOSY, IUSB3 od IFI i wiele innych rozwiązań. Nagle pewien pan, kupuje przetwornik za 1250zł!!! podłącza go pod mało popularne wejście w swoim laptopie i szczękę „zbiera z podłogi”. Facet nie może uwierzyć w to co słyszy! Używa między innymi Hifiman he-400, Audeze lcd-3. Twierdzi że progres w dzwięku jest nie do opowiedzenia. Twierdzi że wszystkie wady Usb które negatywnie wpływają na dzwięk, w przypadku Thunderbolta nie istnieją. To wszystko co piszę ten człowiek,stawia pod wielkim znakiem zapytania wszystkie przetworniki pod USB i urządzenia „czyszczące” sygnał z usb. Proszę panie Piotrze o wypowiedz na ten temat. Czy miał pan do czynienia z Thunderboltem? Moim skromnym zdaniem, kompletnego laika w temacie audio, jeżeli to śię potwierdzi, chyba wywróci temat daców dogóry nogami. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie mam płyty głównej ze złączem Thunderbolt i w ogóle jest o nie trudno z najnowszym chipsetem Z170, ale mogę uwierzyć, że jest poprawa, bo proszę rzucić okiem na recenzję przetwornika Ayon Sigma, gdzie najlepsze dźwiękowo okazało się także nietypowe złącze. Rzecz pozostaje do zbadania, ale trzeba uważać, bo to może być ukryta promocja Thunderbolta. Wiele już było takich „niesamowitych” popraw brzmienia, które potem gasły niczym iskry w mroku.

  5. Miltoniusz pisze:

    IC Cardas Golden Reference jest bardzo czuły na to, na czym leży, a jak wisi, to czeego dotyka, w sczególności czy dwa przewody dotykają same siebie.

  6. Maciej pisze:

    Inżynier mniej wnikliwy powiedziałby, że pojemność kabli wpływa na charakterystykę częstotliwościową sygnału i stąd jedne grają jaśniej inne ciemniej. A jak wiemy czasem – 0,3 dB na 4kHz potrafi wprowadzić więcej kultury niż cokolwiek innego… Ale to wszystko w kablach niezbadane jeszcze i testować u siebie trzeba bo receptur nima.

  7. Adam K. pisze:

    Panowie, mam pytanie. Czy wg Was słuchawki OPPO PM-1 są bardziej muzykalne niż Beyerdynamic DT 880? Mam te ostatnie i wydaje mi się, że muzykalność to nie jest ich najsilniejsza strona. Ciekawy jestem właśnie OPPO pod tym względem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A z jakim grają wzmacniaczem? Bo DT880 (te bez PRO) są bardzo muzykalne. Raczej nie mniej i nie bardziej niż OPPO PM-1, chociaż te ostatnie to całościowo lepsze słuchawki. Ale gorsze pod względem stosunku jakości do ceny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy