Recenzja: OPPO PM-2

Budowa

OPPO_PM-2_002_HiFi Philosophy

Ten jeansowy futerał skrywa stare-nowe słuchawki.

   Długo się przyglądałem nowoprzybyłym PM-2, porównując do zdjęć PM-1, bo bez takich porównań naszła mnie myśl, że dystrybutor pomylił modele. Nigdzie bowiem na samych słuchawkach nie jest napisane, że to PM-2, a przynajmniej ja takiego napisu nie znalazłem. Natomiast różnice w wyglądzie są doprawdy śladowe. Tak naprawdę są dwie: skóra na obszyciu pałąka nie jest błyszcząca i nie jest także błyszcząca na samych padach, a zwłaszcza na ich bokach. Poza tym dziurki perforacyjne na tych bokach są teraz mniejsze, a same pady bardziej miękkie. Wszystko to ma istotną przyczynę. Zauważono bowiem rzecz bardzo ważną, o której sam w recenzji pisałem, że mianowicie pasmo zostało okrojone w tych PM-1 od góry, co przekładało się na mniejsze poczucie naturalności i w efekcie mniejszą satysfakcję słuchającego. Winowajca znalazł się nie w samym przetworniku – bardzo innowacyjnym, a więc w pierwszym rzędzie o to podejrzanym – tylko właśnie w padach. Wcale nie jest tak, jak mi się podczas pisania recenzji zdawało, iż owa innowacyjność, nadająca słuchawkom planarnym niespotykanie lekkiej konstrukcji, okupiona została grzechem cięcia sopranów. Winowajcą okazała się filcowa wkładka modelująca w padzie, przysłaniająca część przetwornika. Połapawszy się w tym OPPO szybko błąd naprawiło, wyrzucając filc i czyniąc pady bardziej odsłaniającymi przetwornik. W efekcie już podczas trwającej kilka minut sesji z PM-2 na Audio Show zaskoczony zostałem ich sopranową swobodą i naturalnością. Nie wiedziałem wówczas o tej filcowej przygodzie i rzecz złożyłem na karb doskonałego wygrzania egzemplarza prezentacyjnego, albo może poprawki w samym wzmacniaczu, bądź ewentualnie poprawy przetwornika. Pady jakoś nie przyszły mi na myśl. A w sumie powinny, bo na oko tylko one się różnią.

Tak więc wiadomości są naprawdę dobre. Słuchawki tańsze a lepsze, no i przede wszystkim innowacyjny przetwornik okazał się bez skazy. Znakomita sprawa i nie dziw zarazem, że konkurencyjne Audeze dostało propeleru i samo wypuściło słuchawki kosztujące w USA nieco ponad osiemset dolarów, co i tak jest za małą rekompensatą, bo OPPO PM-2 kosztują tam siedemset. A prezentują się lepiej, są bardzo wygodne i grają teraz rewelacyjnie.

A mianowicie: OPPO PM-2.

A mianowicie: OPPO PM-2.

O brzmieniu będzie za chwilę, a na razie kończmy sprawy techniczne. Słuchawki zachowały odpinane kable modelu wyższego, a do mnie przyjechały nie tylko ze standardowym przewodem niesymetrycznym, ale także symetrycznym, zakończonym 4-pinem, na który trzeba wyłożyć dodatkowe 850 złotych. Poza tym jest już w standardzie krótszy kabel dla urządzeń przenośnych, zakończony małym jackiem. Jak najbardziej będzie on użyteczny, ponieważ słuchawki, mimo iż planarne, mają czułość aż 102 dB, czym nie może się pochwalić nawet większość dynamicznych, a inne planarne nawet się do tego nie umywają. Można zatem grać z czegokolwiek, i tak będzie grało.

Największa różnica względem PM-1 dotyczy opakowania. Tym razem samo pudło sporządzono z tworzywa, które u PM-1 stanowiło jedynie zewnętrzne opakowanie eleganckiej drewnianej kasety. Jest sztywne i obszerne, pociągnięte na satynowo-srebrny kolor. W środku poza słuchawkami i kablami znajdziemy pokrowiec na zamek z mocnego brezentu stylizowanego na jeans, co wobec możliwości mobilnych jest zrozumiałe samo przez się. Do kompletu można dokupić plastikowy stojak, moim zdaniem nieładny. Stojaków jest jednak na rynku wybór i można znaleźć ładniejszy, a ważne są tak naprawdę tylko słuchawki.

Jako identyczne konstrukcyjnie i brzmieniowo dziedziczą PM-2 wszystkie cechy wyższego modelu: impedancję 32 Ohm, pasmo przenoszenia 10 Hz – 50 kHz, skuteczność 102 dB i prawie tą samą wagę 385 g, której o 10 g niższa wartość wynika z plastikowych a nie metalowych obwiedni muszli, które u obu są chromowane, a więc na oko identyczne. Kluczem jest jednak sam przetwornik, sporządzony z aż siedmiu warstw, dających trwałość strukturalną umożliwiającą bezpośrednie przytwierdzenie spiralnych cewek o neodymowych magnesach. Cewki – jak to u planarów – znajdują się po obu stronach i mają dwukrotnie większą gęstość zwojów niż w innych tego typu konstrukcjach. To z kolei umożliwia dokładniejszą kontrolę ruchu membrany, a więc mniejsze zniekształcenia. Cienkość membrany w połączeniu z gęstością zwoju powoduje też szybszą niż u innych odpowiedź sygnałową, co dodatkowo eliminuje zniekształcenia, a kolejnym atutem jest wielkość, jako że są to membrany o wymiarach 85 x 69 mm, a więc jedne z największych na świecie.

OPPO_PM-2_006_HiFi Philosophy

Na pierwszy rzut oka nie idzie ich odróżnić od modelu PM-1.

Technologiczny aspekt okazuje się zatem imponujący, przynajmniej na papierze pozwalając dopatrywać się rzeczy niezwykłych. Dopełnieniem przewag jest niewielka zalecana moc, wynosząca ledwie 0,5 W, czyli pozwalająca się obsłużyć przez dowolny słuchawkowy wzmacniacz.

Brak połysku elementów skórzanych u modelu PM-2 wynika z tego, że są wykonane ze skóry sztucznej a nie jagnięcej, co przy dzisiejszym poziomie technologii imitacji skórzanych nie stanowi w dotykowym odbiorze żadnej praktycznie różnicy. Nieco gorzej, że ze słuchawkami nie są dostarczane zamienne pady welurowe, ale można je przecież dokupić. Ważne, że mocowanie jest na kołeczkach i umożliwia łatwą wymianę.

Konstrukcja jest niby otwarta, tak przynajmniej twierdzi producent, ale w rzeczywistości owa otwartość to tylko malutkie otworki na zewnętrznych pokrywach, tak więc określenie półzamknięte chyba lepiej by pasowało.

Pozostaje do opisu wygoda, a ta jest bardzo dobra. Słuchawki dobrze osiadają i nie są ciężkie, a podłużny kształt muszli ułatwia objęcie ucha. Mięciutkie pady są przyjemne i nie powodują pocenia, a producent zwraca uwagę, że wypełniono je naturalnym lateksem, bijącym jakością na głowę wszelkie zwykle używane pianki i gąbki. Zatem lateks na głowę, bijący na głowę, i niech nas głowa o jakość nie boli. Także regulacja zawieszenia ze słuchawkami na głowie nie nastręcza kłopotów, a punkty mocowania – całkowicie ukryte we wnętrzu pałąka – trzymają bez zarzutu. Dobrze to OPPO główkuje, nie ma co, a w efekcie problemy z ergonomią mamy z głowy a nie na głowie. Kabel nie jest ciężki, nawet ten symetryczny, a jego elastyczność i brak sprężystości dodatkowo umilają życie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: OPPO PM-2

  1. Stefan pisze:

    A możesz je porównać do Edition tak z pamięci ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie tego wolałbym uniknąć. To za poważna sprawa. Na pewno u OPPO z Twin-Head dźwięki są bardziej otwarte. Pozbawione obrysu i rozpędzone. A u Edition 5 mające wykończenie, jakąś granicę, pewien zasób skoncentrowanego w przestrzeni piękna. Ale jak to się dokładnie kształtuje i w konkretnej sytuacji muzycznej przejawia, tego nie miałem okazji sprawdzić. Dobrze byłoby mieć swoje Edition 5 i swoje MHP1000, a także swoje Sony MDR-R10 i parę innych, ale to tylko pobożne życzenia.
      Na pewno też scena w Edition 5 jest większa i bardziej wewnętrznie zróżnicowana, a bas chyba się bardziej narzuca, podczas gdy soprany są bardziej strzeliste, bardziej jak snopy ku górze. Ale to wszystko, takie wyrywkowe specyfiki, nie może oddać całościowej muzycznej atmosfery, a ona jest najważniejsza. Tak więc nie umiem tak naprawdę porównać. Trzeba by było siąść i przynajmniej jeden dzień temu poświęcić; pooglądać każdy szczegół, porównać każdą różnicę.

  2. Stefan pisze:

    Dziękuję za odpowiedź, wiem że trudno z pamięci porównywać. Ciekawa ta sprawa z MHP1000 bo nie zapowiadały się tak dobrze.
    A czy byłbyś w stanie porównać brzmienie Lumina do Vegi Auralica, choć o ile dobrze pamiętam to znasz ją tylko z audioshow.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tym bardziej nie. Strumieniowiec Auralica na pewno jest bardzo dobry, ale słuchałem tylko przez chwilę na AS. Po recenzję zapewne nie przyjedzie. Natomiast Lumina D1 jeszcze nawet nie słuchałem. Dopiero się za to biorę.

  3. Marecki pisze:

    A jak to jest z ich otwartością.
    Jak tłumią dźwięki z otoczenia?

    Pisałeś, że to raczej konstrukcja pół-zamknięta.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tłumią hałas zewnętrzny i ślą do otoczenia własny na poziomie słuchawek półzamkniętych, czyli są dla sąsiedztwa cichsze od otwartych, a użytkownika lepiej izolują. Od zamkniętych odcinają słabiej.

      1. Wojtl pisze:

        Panie Piotrze gratuluję świetnej recenzji. Super się to czyta. Sam zakupiłem PM-3 ze względu na specyficzne warunki odsłuchowe, ale PM-2 mnie kuszą, bo sopranu jakby za mało w tych portable. Pojawiła się też bardzo ciekawa modyfikacja PM-2 -> Audio Zenith PMx2 i gra podobno zjawiskowo. Można już składać zamówienia i pewnie po opłatach celnych i podatkowych wyszłoby podobnie jak w kraju za PM-1. Co ciekawe za 700$ Audio Zenith zmodyfikuje oryginalne PM-2 dorzucając na swoje przeróbki roczną gwarancję. Te zmodyfikowane PM-2 są naprawdę intrygujące, bo pasmo mają płaskie jak stół, więc teoretycznie mało wciągające, a w opinii tych co mieli okazję ich posłuchać grają spektakularnie. Tyll z Innerfidelity był zachwycony. Byłoby świetnie gdyby mógł Pan je kiedyś zrecenzować. Mr. Speakers Ether też są bardzo chwalone. Pozdrawiam. Wojtek.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dziękuję za informację. Oczywiście chętnie bym przetestował, ale pewnie będzie z tym kłopot. Ktoś może jednak kiedyś podrzuci.

          Pozdrowienia

        2. Maciej pisze:

          Ethery mają szansę byś świetnymi słuchawkami, zwłaszcza że zabrał się za nie 'Ten Człowiek’. Ale cena jest przesadzona. Audiofile sami na siebie ukręcili bat z tymi cenami powyżej 1500$ za nauszniki… To nie jest tyle warte. To tylko słuchawki. Odrobina odpoczynku od audiofilskiego rauszu i od razu to widać… AKG1000 kiedy były w polskich sklepach kosztowały bodajże 2700.00 PLN

  4. Witam wszystkich, świetna recenzja. Mam pytanie czy ktoś z Szanownych Kolegów wie gdzie we Wrocławiu można kupić lub posłuchać oppo pm2. Z góry dziękuję Darek

    1. Wiceprezes pisze:

      My również witamy i dziękujemy za ciepłe słowa. We Wrocławiu może być ciężko z odsłuchem. Polecam zapytać Pana Andrzeja Gratkowskiego, dystrybutora marki OPPO, który na pewno pomoże.

      Email: kontakt( at )oppodigital.pl

  5. Mateusz Z pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Jestem szczęśliwym posiadaczem Pm2, przesiadłem sie z Audeze lcd2. Na moje uszy Oppo sa lepsze technicznie, separacja, no i te wysokie:) miód. Oppo grają na kablu FAW Noir Hybrid podłączone do Chord Mojo i do leciwego NAD-a c521bee jako transport na chwile obecna. Jak to w życiu bywa człowiek ma ochotę na więcej, zainteresowałem sie wzmacniaczem Phast jako upgrajd wzmocnienia, mógłbym użyć mojo jako daca, gdyż jest w tej roli świetny.
    Ni cholery za to nie wiem jakim nowym odtwarzaczem CD sie zainteresować, ja jestem płytowcem i lubię miec fizycznie muzykę w rękach, nie po to człowiek inwestuje w wypasane japońskie wydania żeby teraz sie przesiąść w całości na pliki:) co by mi Pan doradził, nie ukrywam ze chciałbym miec wsparcie SACD, moźe arcam cds27?
    Druga sprawa czy przejście na Tonallium bedzie znaczącym skokiem jakościowym względem FAW Hybrid?
    Pozdrawiam Mateusz
    Ps. Gratuluje rzetelnego serwisu, to rzadkość.

  6. WojtL pisze:

    Oppo Digital na oficjalnej www zamieściło info, że koniec z produkcją słuchawek. Szkoda :-(.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wielka szkoda. PM-2 to były świetne słuchawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy