Recenzja: OPPO PM-1

Odsłuch cd.

OPPO PM-1

OPPO_PM-1_13 HiFi Philosophy

…oraz (a jakże) Twin-Head Mark III.

   Bynajmniej nie miałem zamiaru rozpisywać się tak o innych, i nawet całkiem to nie przystoi, no ale tak to wyszło i Gucio wam z moich przeprosin. Ale cóż, bywa. Odrabiajmy tymczasem zaległości.

W odniesieniu do powyższej przypowieści o bąblach jest do napisania o nowych OPPO rzeczy istotnych parę, to znaczy, po pierwsze, że zdecydowanie wolały tryb non-OTL i że nie grają bąblem jednospójnym, tylko taką jak niewielka kiść winogron gałązką osobnych bąbelków. Zmuszony jestem zarazem napisać, że o ile brzmienie tych słuchawek bardzo, ale to bardzo, podobało mi się z odtwarzaczem przenośnym HiFi-MAN, a jeszcze wcześniej przy komputerze z Mytekiem i Lebenem, to z Phasemation już nie tak, a i z Questyle też nie do końca. Niewątpliwie było to granie wysokiego poziomu, ale nie takie, że właśnie chciałoby się wysiąść i tutaj zostać. Cały czas towarzyszyła mu świadomość, że da się lepiej, że coś trzeba poprawić, pewnym rzeczom zaradzić, coś do tego brzmienia dołożyć. I dopiero w trybie non-OTL w Twin-Head się rozsiadłem i stwierdziłem, że jestem u celu.

Ale zarazem, co trzeba wyraźnie podkreślić, nie grają te nowe OPPO podobnie do flagowych Audeze i flagowych AKG. To inny styl i inna paleta doznań. Pierwsza rzecz, od razu słyszalna, to gładka powłoka dźwięku. Nie ma chropowatości, większej czy mniejszej, jest gładź. Ale w sumie to dobrze, bo wielu gładką powierzchnię dźwiękową woli, a to że sam akurat wolę chropawe brzmienia o niczym nie przesądza. Jedni wolą aksamitność, inni jedwabistość; i na tym się dyskusja urywa. No więc OPPO są dla tych drugich, ale i mnie, zwolennika brzmień pokrytych meszkiem i saksofonów z grasejującą melodyką, ta gładkość bardzo się podobała, bo stanowiła odskocznię, a przy tym była zjawiskowej urody i jeśli już brać brzmienia gładkie, to właśnie takie. Kolejna sprawa, to soprany. Tu już nie było tak całkiem inaczej od innych branych do porównania, bo LCD-3 też się z sopranami nie wyrywają, tylko mają podobnie powściągnięte i pogrubione, a już zwłaszcza w przypadku wzmacniaczy mniejszej mocy. Jednak właśnie w trybie non-OTL miały bardziej te soprany wysforowane i migotliwe, i dlatego między innymi ten tryb bardziej do nich pasował. Jak już wcześniej pisałem, OPPO potrafią pociągać soprany do góry wcale nielicho, co i tutaj w tyrbie non-OTL wyraźnie się zaznaczyło, tak więc oczywiste zachodziło podobieństwo, a tym bardziej, że i u nich są to zawsze soprany masywne, o wyjątkowo dużej jak na brzmienia sopranowe dźwiękowej bryle, a więc nie jakieś iskierki czy migotki. To się zawsze przekłada na całościowe uspokojenie, na łatwość odbioru słabszych nagrań i na ogólne dociążenie całego brzmienia, zdecydowanie bardziej nakierowanego na tych, którzy lubią dużą masę i przewagę tonów niskich nad wysokimi.

OPPO_PM-1_12 HiFi Philosophy

No a czymże były ten test bez udziału Audeze LCD-3.

Dochodzimy teraz do ważnego momentu, mianowicie do sposobu wiązania góry ze średnicą. Wiadomo tym, co znają głupie kawały o przysposobieniu obronnym, z czego się składa dzida. Dzida ogólnowojskowa składa się mianowicie z przeddzidzia, śróddzidzia i zadzidzia, a przedzidzie z przeddzidzia przeddzidzia, śróddzidzia przeddzidzia i zadzidzia przeddzidzia. No i tak dalej. Podobnie dźwięk składa się z góry, środka i dołu, albo – inaczej mówiąc – z sopranów, tonów średnich i basu. A soprany dzielą się znów na górę, środek i dół – i tak dalej, ad mortem usrandum. Można sobie z tego żartować, a więc i ja sobie zakpię, albowiem czytałem wielokrotnie w bardzo mądrych recenzjach, że górna średnica była wycofana, natomiast nie czytałem o dziwo przenigdy, żeby wycofana była średnica średnia. Ktoś wie może, dlaczego górna średnica tak często jest wycofana, a średnica średnia zawsze na swoim miejscu? Osobiście pojęcia nie mam. Niezależnie jednak od tych wygłupów wiązanie góry ze środkiem nie zawsze da się zbyć żartem. No i u nowych OPPO tak właśnie się dzieje, bo brakuje ich górnym rejestrom nieco dźwięczności, przez co w normalnym słuchaniu osuwają się cokolwiek w kierunku średnicy. Kiedy słuchać utworów o dobrze zarysowanych sopranach, okazuje się, że OPPO bardzo dobrze, choć na swój specyficzny, masywny sposób, je obrazują, ale w takiej normalnej muzycznej narracji, powiedzmy rozrywkowej, trochę tej dźwięczącej, rozmigotanej góry ponad średnicą brakuje. Chciałoby się ją przeto móc zyskać i właśnie dlatego przeszedłem ze wzmacniacza Phasemation na Questyle, w efekcie faktycznie ją zyskując, ale z kolei bez należytego związania ze średnicą, tylko tak trochę sobie a muzom, powyżej, trochę bez związku. No a dobrze związane pasmo, to jest mniam, i właśnie dlatego kolumny Albedo Aptica są takie świetne. Tymczasem tutaj tego mniam niestety nie było, tylko dołek na wykresie odpowiedzi częstotliwościowej i nieprzyjemne tego konsekwencje. I dopiero z Twin-Head w trybie non-OTL to się należycie związało, przy czym góra nie była już tak wysforowana jak z Questyle, ale dobrze mimo to w każdych warunkach zaznaczona i właśnie bez żadnej przerwy.

Dwie rzeczy ważne nam jeszcze zostały, mianowicie bas i bąble.

OPPO_PM-1_5 HiFi Philosophy

HE-6 niestety nie było w pobliżu, natomiast honoru słuchawek dynamicznych będą bronić AKG K812.

Odnośnie tych drugich, to jak mówiłem, grają OPPO szczególnym stylem, to znaczy nie jednym bąblem ogólnym, którego bąblowatość poprzez dobór odpowiedniego wzmacniacza należy łagodzić, tylko wiązanką bąbelków (też oczywiście do łagodzenia i przekierowywania na dobrze wiążącą się z sobą warstwowość). I to też je silnie wyróżnia, bo powstaje na ich muzycznym planie sieć brzmień osobnych, ale dobrze ze sobą korelujących. Uważnie się przysłuchałem i kiedy u Audeze i AKG soprany były czymś w rodzaju kolejnej warstwy na muzycznej tęczy, to u OPPO pozostawały takie bardziej wyróżnione i osobne, tak więc kiedy, na przykład w orkiestrze albo składzie jazzowym jakiś instrument, najczęściej trąbka, skrzypce albo flet, gra wysokie tony, to ta partia sopranowa jest ukazana u nich bardziej oddzielnie w sensie przestrzennym, bardziej się jako źródło zaznaczająca. I to jest niewątpliwie ciekawe, a wcale tak od razu się tego nie spostrzega. Spostrzega się za to co innego – spostrzega się bas. Od początku kiedy pierwszy raz ich słuchałem, rzucił się ten bas w uszy i rzucił bardzo smacznie, tak jak to lubią tygrysy i inne audiofilskie misie. To niewątpliwie bas podkreślony, podobnie jak soprany mający własny na scenie obszar, a poprzez to lepiej widoczny i ciekawiej brzmiący. Bas u Audeze schodzi minimalnie niżej, ale bardziej w przypadku wzmacniacza takiego jak Twin-Head okazuje się głuchy, choć same te słuchawki są dźwięczniejsze i melodyjniejsze niż OPPO. Natomiast bas u OPPO ma więcej powietrza i przestrzeni wewnętrznej, a nie ma takiego mocarnego kłapnięcia, chociaż mocniejsze niż AKG. W sumie jest dosyć podobny do tego z HiFiMAN HE-6, ale znów nie taki na zasadzie basowej chmury czy wszystko przysłaniającego pomruku, tylko na swoim obszarze.

Czepiłem się tak swoją drogą porównań do tych dźwiękowych bąbli niczym pijany płotu, a całkiem niesłusznie, bo z Twin-Head w trybie non-OTL wcale takich bąbli u OPPO nie czuć, a jeszcze mniej w OTL, ale tam znów brakowało dynamiki i połyskliwości. Czuć było bardziej odrębność w paśmie poszczególnych składników i nawet się to na odrębną lokację sceniczną przekładało, co jest zapewne następstwem wielkości tych największych u OPPO przetworników, ale ogólnie biorąc te słuchawki nie mają tendencji do jednospójności brzmienia, tylko do mnogości brzmień poszczególnych. Nie mają także tendencji do grania z napięciem powierzchniowym, tylko raczej do warstwowego, naturalnego ukazywania dźwięku, ale nie są w tym aż tak dobre jak Audeze LCD-3 i nie potrafią wzbogacać średniego zakresu o wysokie tony.

OPPO_PM-1_18 HiFi PhilosophyOPPO_PM-1_9 HiFi Philosophy (2)OPPO_PM-1_1 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Pozostaje jeszcze napisać o całościowych wrażeniach. OPPO PM-1 to niewątpliwie wysokiej klasy słuchawki, udowadniające swoją wybitność od pierwszego brzmieniowego strzału. Zarazem grające inaczej od pozostałych z grupy bardzo wybitnych, bo gładką powierzchnią dźwięku i tym rozrzucaniem dźwięków po scenie. A do tego jeszcze powściągliwymi sopranami. Sopranami takimi bardziej leżącymi z tyłu, należącymi bardziej do tła a nie pierwszego planu. Na pierwszym planie jest bas, a nieco dalej średnica, bardzo udana co do postaci, bardzo czysta i dobrze odwzorowana, ale nie tak dominująca jak u Audeze i nie tak jak u nich bogata, nie stanowiąca jawnego zmieszania różnej wysokości dźwięków. U OPPO jest to raczej właśnie coś pojedynczego, coś jednobrzmiącego, taki bardziej odrębny średnicowy światek w swoim bąbelku, aczkolwiek mało bąblastym i napompowanym. Coś bardziej jak chmurka, ale o gładkiej powierzchni. Banieczka jakoś, balon, no nie wiem jak to nazwać. Takie odrębne gładkie coś pomiędzy mocnym basem a trochę schowanymi sopranami, które tylko gdy je przywołać odpowiednią muzyką potrafią przyjść i stanąć blisko, na pierwszym planie.

OPPO_PM-1_27 HiFi Philosophy

OPPO PM-1 nie przyniosły nam rewolucyjnego brzmienia, ale w żadnym jego aspekcie nie zawodzą.

Co do sceny, to jest duża, większa niż u Audeze i większa niż u AKG z początków ich grania, bo teraz się u nich powiększyła i stała mniej więcej taka sama. Gdy zaś chodzi o stwierdzenia zaczynające się od nie, to nie są te PM-1 jakieś szczególnie gorące (choć całkiem są muzykalne) i nie są też na pewno jasne, tylko raczej ciemne, masywne i uspokojone na górze. Nie byłoby więc z nimi za dobrze, gdyby nie były przy tym przejrzyste, połyskujące i z odpowiednim drajwem, ale o to nie ma obawy. Są przejrzyste, rytmiczne i potrafią zabłysnąć. Nie są także męczące, a mimo to angażujące. Stanowią zatem ciekawy konglomerat cech wysokiej klasy brzmienia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

42 komentarzy w “Recenzja: OPPO PM-1

  1. Maciej pisze:

    czyżby kroiła się recenzja T5p?

  2. Piotr Ryka pisze:

    No gdzieś tam w poczekalni się kroi, ale na razie to chyba wzmacniacz OPPO i wieżowy zestaw iFi.

  3. Maciej pisze:

    T5p takie dziwne są, wiele mówi że powinno się je lubić – zwłaszcza ich aparycja, ale z grajkami przenośnymi klasy średniej to po prostu okropność w graniu. Z moim zestawem całkiem smaczne za to ale nie na tyle smacznie jak ich cena. Niemniej wykonanie godne naśladowania.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak jak napisałem, T5p grają dobrze z DAC Wolfsona. Te które mam nie są jeszcze w pełni wygrzane, tak więc nie chcę się o nich definitywnie wypowiadać. Z HM-802 jest to na pewno świetne granie, a z AK240 już nieco mniej, ale też całkiem interesująco.

  4. Jakub pisze:

    Odtawrzacz może i świetny, ale recenzji ani widu ani słychu panie Piotrze… recenzja świetna jak zawsze.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, ale wszystkiego naraz się nie napisze, a nawet urlopu nie mam i się na niego nie zanosi. Robię co mogę, a pogoda też nie pomaga, bo cięgle upały, duchota i burze. Dla recenzentów audio lato to nie jest dobra pora.

      1. Maciej pisze:

        Tym bardziej też dla lampowych urządzeń… U mnie szafka otwarta a i tak jak w piecu tam.

      2. Jakub pisze:

        A prawda, prawda, lepiej sobie na spokojnie odsłuchać, niż by potem recenzja miała na tym ucierpieć.

  5. Paweł pisze:

    Panie Piotrze, ferrari tylko branduje te słuchawki, tworzy je firma Logic3 🙂

    Pozdrawiam
    Paweł z Wrocławia

    1. Piotr Ryka pisze:

      A dobrze chociaż te Ferrari od Logica grają?

      1. Paweł pisze:

        Jeżeli brać pod uwagę ceny detaliczne to nie. Aczkolwiek za 50% lub mniej potrafią coś tam zagrać. Ale, w każdym razie, nie zbliżają się do „normalnej” konkurencji 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          To smutne, że marka taka jak Ferrari paskudzi sobie logo umieszczając je na marnych słuchawkach. Jak już, to chyba bardziej powinna zadbać na czym je kładzie.

  6. Stefan pisze:

    Panie Piotrze, czy komfortem te OPPO są porównywalne do K812?
    Z opisu wynika że dźwięk podobny mają do LCD, gęsty basowy,
    jeżeli tak jest to pewnie nie są dla mnie.
    Czekam z niecierpliwością na GS1000e i porównanie zwłaszcza do K812.

    1. Michal pisze:

      U mnie, na chwile obecna, 6.5 letnie (5-6 tys godzin ?) GS1000 wygrywaja z 2 tygodniowymi (~275h, sztucznie nabitymi) K812 w odsluchach muzyki klasycznej i jazzu. K812 preferuje natomiast (dostaja pierwszenstwo) do muzyki ciezszej oraz wszelakiego ambitnego popu, co nie znaczy, ze K812 sie nie sprawdzaja u mnie w klasycznej, absolutnie nie, graja ja swietnie. Wole jednak swobode reprodukcji fal dzwiekowych kreowana przez GS1000 oraz ich misternosc, dostojnosc i lekkosc w oddawaniu, wielce naturalnych barw, instrumentow smyczkowych, detych, dzwonow, dzwoneczkow i wszelakich talerzy (tutaj fabryczne K812 o muzyczny wlos, wzgledem moich GS1000 odstaja, niby niewiele ale dla mnie roznica jest zasadnicza przy dluzszym odsluchu, to sie jednak moze zmienic za kilkaset godzin, bo dzwiek tych AKG jakis taki nieustabilizowany jeszcze, chyba….).

      GS1000 leza na glowie tak beztrosko, jakby ich nie bylo, K812 czuc, to ichnie cisnienie ktore wywieraja na moje uszy, nie moge wiec o nich zapomniec zupelnie. No i ta otwartosc przestrzenna u Grado wciaz wyraznie przewaza. Strasznie sie ciesze, ze ich nie sprzedalem w trudniejszym okresie sluchawkowym ale zakupu K812 tez nie zaluje, to dobre i potrzebne nauszniki, mnie sie one podobaja znacznie bardziej od Staxow 009 pedzonych z lampowego SRM 007t II, jakby ktos mial watpliwosci czy dostrzegam w pelni klase ich grania.

      Pytanie, jaka wariacja na temat brzmienia GS1000 bedzie tym razem ow dodatek 'e’, ale przelomu sie nie spodziewam, bardziej jakies male dopieszczenie danego aspektu.

      Mnie sie marzy porownanie tych samych modeli, za mlodu i za pelnej dojrzalosci, jakby tak wziac w obroty kilkuletnie nauszniki i porownac je z takimi miesieczniakami, to byloby dosc intrygujace, niekoniecznie miarodajne (bo tam zawsze jakies poprawki moze wrzucac sam producent w miedzyczasie), ale pouczajace ;’)

      Czlowiek znow sie rozpisuje o sluchawkach, co za czasy ;’)

      Michal Pastuszak

    2. Piotr Ryka pisze:

      Komfort OPPO mają podobny do K812, ale inaczej trochę siedzą na głowie, bo AKG mają te specyficznego kształtu pady i są nieco lżejsze. Jak dla mnie są wygodniejsze, ale OPPO też bardzo wygodne. Za Grado niedługo się wezmę, ale jeszcze muszą się pogrzać.

  7. Piotr Ryka pisze:

    Na razie o nowych GS1000e mogę powiedzieć, że drewno mają inne, matowe, co wszyscy mogą zobaczyć na zdjęciach, i że kabel jest jeszcze cięższy od poprzedniego, tego już pogrubionego z GS1000i.

  8. Stefan pisze:

    A jak oceniacie podobieństwo GS Grado do HD800,
    zwłaszcza jeżeli chodzi o scenę?

    1. Michal pisze:

      Proponuje odsluch osobisty w jakiejs sensownej aplikacji systemowej, wowczas roznice slychac jak na dloni ;’))

    2. Piotr Ryka pisze:

      Porównanie, chociaż pobieżne, pomiędzy HD 800 a GS1000 znajduje się w recenzji Audeze LCD-3.

      1. Stefan pisze:

        Dziękuję

  9. Sylwek pisze:

    do testu nowych grado przydałyby się gs1000i, żeby można było bezpośrednio porównać i zobaczyć na czym dokładnie polega ta ewolucja i czy przypadkiem nie sprawiła ona, że słchawki są poprawniejsze, ale zatraciły swoją niepowtarzalność

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niewątpliwie słuszna uwaga. Będę o to zabiegał, ale nie znam nikogo z GS1000i.

      1. Sylwek pisze:

        aha, rozumiem, że Pan ich już nie ma, bo przewijały się jeszcze niedawno jako słuchawki recenzenta; a może ja coś źle zrozumiałem.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Tak, były, ale ruszyły w świat. Dobrze byłoby mieć wszystko pod ręką, ale to dosyć trudne. Może kiedyś, z czasem. Jednak brzmienie GS1000 mam dobrze zapamiętane, choć mimo to spróbuję starsze do testu tych e pozyskać.

          1. Michal pisze:

            Ja bym mogl uzyczyc wlasne, ale to pewnie tez wiele nie pomoze, bo to model calkiem stary (jeszcze sprzed 'i’) i na dodatek rekablowany…

          2. Piotr Ryka pisze:

            Lepszy rydz niż nic. A będziesz lub jesteś w Polsce?

          3. Michal pisze:

            Moglbym jedynie wyslac poczta, najlatwiej byloby osobiscie ale sie okazja nie zisci, niestety…

          4. Piotr Ryka pisze:

            To duże koszty i ryzyko uszkodzenia. Spróbujemy znaleźć coś bliżej, a jak nie, to trudno.

          5. Piotr Ryka pisze:

            Ale niezależnie od tego oczywiście za chęć pomocy serdecznie dziękuję i w przyszłości zapraszam na jakieś odsłuchy.

          6. Michal pisze:

            Bardzo chetnie, moze w grudniu sie uda.

          7. Piotr Ryka pisze:

            Akurat będzie się można pogrzać przy lampach 🙂

  10. Piotr Ryka pisze:

    Przyjechał dziś kabel symetryczny, tak więc pisząc recenzję wzmacniacza OPPO będzie można poznać cały potencjał systemu. Tylko pogrzać trzeba go ździebko, bo świeży ci on jest jak wiosenny szczypior.

  11. Sylwek pisze:

    może też ktoś z Krakowa je ma; nie są to chyba zbyt popularne słuchawki, ale Kraków mały nie jest. A tak ogólnie to jak z tą serią „e”? Podobnie, trochę lepiej, inaczej, o wiele lepiej niż gs1000i? Tak ogólnie pytam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Grają na pewno dość podobnie, ale w przypadku słuchawek mających za sobą tylko jakieś 50 godzin muzycznych przygód, a już zwłaszcza tak długo się wygrzewających jak Grado, jest to stanowczo zbyt mało by ferować jakieś wyroki. Ale styl jest do starego podobny. Przynajmniej na razie.

  12. Sylwek pisze:

    to prawda, ale też nie wiadomo jak to jest/będzie z nowymi grado, w sensie czy te nowe drivery też się tak długo wygrzewają, bo to była wada tych słuchawek i myślę, że grado dużo na tym traciło, również w ilości sprzedanych słuchawek, bo z jednej strony grado na począku grają koszmarnie, z drugiej strony trzeba wierzyć, dosłownie wierzyć, że się wygrzeją i wtedy będzie już bajka, ale one się wygrzeją za 1000h, więc bez jaj, a do tego dość powszechna wieść, że się psują i do tych 1000h jedynie co 6 sztuka dojdzie, więć w nowej serii może i to poprawiono, tzn. że 250 wystarczy, żeby jako tako już grały na swoim poziomie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Po tych 50 godzinach na pewno nie grają koszmarnie tylko już bardzo dobrze. Jak grały prosto z pudełka nie wiem, bo przyjechały już lekko wygrzane.

  13. Sylwek pisze:

    to już dużo; a są zniekształcenia jak się da głośniej na nie klasyce?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mam w tej chwili uruchomioną tylko wieżę ifi i słucham tylko z You Tube, ale raczej żadnych zniekształceń nie ma.

  14. Sylwek pisze:

    aha, bo ktoś chyba nawet tu pisał, że jak niewygrzane to są zniekształćenia, a z kolei pan pisał, że ten model tak ma, że to taka jego trwała wada, więc pytałęm, bo szczerze mówiąc to jest tyle sprzecznych informacji na temat tych słuchawek, że trudno się już połapać

    1. Piotr Ryka pisze:

      To prawda. Starsze wersje miały tendencję do zlewania początkowo basu. Był on bardzo mało rozdzielczy i jednocześnie wszędzie niemal obecny. Ale te z sygnaturą e już tak nie grały gdy do mnie przyszły, a miały wtedy jeszcze bardzo mało na liczniku. Ważne jednak jakie jest brzmienie docelowe, a nie jakie w pierwszych dniach.

  15. Piotr Ryka pisze:

    Dobra wiadomość dla miłośników planarów. Słuchawki OPPO po kablu symetrycznym grają bardzo obiecująco.

  16. Stanisław Dyrda pisze:

    W Krakowie z tego co się dowiadywałem to Audiotrendt ma OPPO na wyposażeniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy