Recenzja: Oppo BDP-105D

Ze słuchawkami

Oppo_BDP-105D_11 HiFiPhilosophy

Tu partnerem Oppo został wzmacniacz Bryston BHA-1

   Wzmacniacz Bryston BHA-1 to nie przelewki, podobnie jak dwie pary najlepszych na świecie słuchawek ortodynamicznych. Nie żartował także symetryczny kabel Tellurium Q Black Diamond, spajający symetryczność obydwu urządzeń, czyli Oppo i Brystona.

Uważne odsłuchy ukazały ciekawy obraz dźwiękowy. Oppo to naprawdę niezły odtwarzacz płyt muzycznych. Oczywiście zależy do czego go będziemy przymierzać. Nie jest to na pewno urządzenie miary Accuphase DP-900, ani nawet modyfikowanego Cairna. Ale w porównaniu do tego ostatniego różnica była już bardzo nieznaczna i oparta głównie na stylu a nie klasie jakościowej. Oppo grał podobnie w sensie stylistycznym do goszczonego niedawno EMM Labs, to znaczy bez narzucania stylu własnego i analogowo. Proporcjonalnie wprawdzie do swojej klasy, ale ta była naprawdę wysoka i absolutnie bym się nie czepiał.

Szczerze mówiąc, miałem poważne wątpliwości, czy całe to gadanie producenta o świetnej jakości w roli odtwarzacza muzycznego ma jakieś konkretniejsze podstawy. Bo gadać sobie można, a działy marketingu od tego właśnie są żeby gadały, tylko konfrontowanie tego później z rzeczywistością nie należy z reguły do przyjemności, a przeważnie bywa irytujące. Tymczasem tutaj – nic z tych rzeczy. A skoro brzmienie okazało się tak podobne do tego z EMM Labs, należy sądzić, że korzystając z zaawansowanej technologii Blue-ray w okolicach napędu, zdołało Oppo wyeliminować w dużym stopniu z sygnału jitter, bo tak to właśnie brzmiało jakby tego jittera nie było. Naprawdę podobnie do chwalącego się najmniejszym jitterem na świecie odtwarzacza dr Meitnera. Nie ma się jednak specjalnie czemu dziwić, bo we wnętrzu Oppo pracuje DAC SABRE32 Reference ES9018, jedna z najlepszych tego rodzaju kości na świecie od znowuż kalifornijskiej ESS Technology.

Oppo_BDP-105D_10 HiFiPhilosophyOppo_BDP-105D_05 HiFiPhilosophyOppo_BDP-105D_12 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

Przechodząc do konkretów. Doskonale oddane zostały różnice pomiędzy słuchawkami, ukazany charakter wzmacniacza, a przede wszystkim znalazło się miejsce dla wszystkich atrybutów świetnego brzmienia. Było bowiem słyszalne od razu, że brzmienie to jest wybitne pod każdym względem, dostarczające naprawdę dużego zadowolenia. Słuchawki HE-6 zaprezentowały je jako jaśniejsze, nieco suchsze i bardziej realistyczne. Swoim zwyczajem nie oferowały żadnego upiększania, tylko czystą magię realizmu; i magia ta rzeczywiście się pojawiła, nawet w dużej dawce. Nie było łaszenia się, przymilania, zaokrąglania, podbarwiania, zmiękczania. Konkret, konkret, konkret – nic więcej. Ale konkret w przypadku muzyki to nie to samo co konkret w przypadku wynoszenia śmieci. I za to muzykę kochamy, a śmieci nie lubimy wynosić. Zasłuchałem się i było mi w tej muzyce podawanej przez Oppo i HiFiMAN’y bardzo dobrze. Tym lepiej, że świetnie oddawana była nastrojowość, a już zwłaszcza ta leżąca po smutniejszej, nostalgicznej stronie. Odtwarzacz naprawdę niczego poza muzykalnością i wysoką klasą pozostałych aspektów nie wnosił, a podobieństwo do EMM Labs nasunęło mi się błyskawicznie. Dobrze to grało, naprawdę nie mam zastrzeżeń, a bogactwo szczegółów i niuansów odpowiadało klasie odtwarzaczy z okolic kilkunastu tysięcy.

Oppo_BDP-105D_06 HiFiPhilosophy

I po serii odsłuchów wydaję się jasne, że wysokie aspiracje Oppo nie kończą się na generowanym obrazie.

Inny obraz ukazały (nie wygrzane jeszcze) flagowe Audez’e. Ciemniejszy, wilgotniejszy, bardziej miękki, upiększający. Nie chcę w ich styl za bardzo przenikać, bo raz, że są właśnie jeszcze całkiem nie wygrzane, a dwa, że od tego będzie ich własna recenzja, a to samo dotyczy też Brystona. W tym momencie interesuje nas samo Oppo, a ono pokazało, że świetnie umie różnicować i nawet ze wzmacniaczem tranzystorowym objawiać wysokiej próby analogowość, której towarzyszyła dynamika, nastrojowość i niuansowość tej miary, że gdyby mi kazano oddać Cairna i słuchać wyłącznie z Oppo, nie czułbym się pokrzywdzony. Podobnie jak EMM Labs nie stwarza ono atmosfery echowej, tylko gra prostym, bezpośrednim dźwiękiem. Prostym jednak nie w sensie upraszczania samego tego dźwięku, tylko nie przydawania mu aury. Jak pokazały HE-6, nic to jednak nie przeszkadzało w budowaniu nastrojowości, a tego rodzaju prostota jest z pewnością bardziej naturalna, mimo iż oprawę pogłosową ktoś może zdecydowanie woleć. Ale to znów nie znaczy, że Oppo nie potrafi budować echa. Ono go tylko nie dorzuca. Zachodzi tu pewna analogia z tym jago procesorem Darbee. Cairn jest w sensie brzmieniowym właśnie jakby z pewnego rodzaju muzycznym Darbee, może nawet nieco przesadzonym, tworzącym bardzo często echową akustykę odbić i cieni, a Oppo jakby bez niego, takie po prostu – plenerowo, bezechowo i w dziennym świetle. Jednak Darbee w przypadku obrazu zawsze okazuje się lepsze, a w przypadku muzyki nie. Wynika to z tego, że dobrze oddana muzyka pozbawiona sztucznej pogłosowości jest sama z siebie trójwymiarowa, a obraz na najlepszym nawet telewizorze bez użycia Darbee nie jest. I to jest clou, sprawa kluczowa. Odtwarzacz Oppo potrafi dorzucić do obrazu walory przestrzenne, większą plastykę, więcej szczegółów i nieco tajemniczą, niepokojąco realną atmosferę cienistej głębi. Z kolei muzykę podaje bezpośrednio i bez udziwnień. W atmosferze naturalności i dziennego oświetlenia, a zarazem analogowo, płynnie. I w obu wypadkach działa to na jego korzyść. Siedziałem, słuchałem, muzyka grała, a na mnie spływało zadowolenie. Żadnych pejoratywów, które niestety pojawiają się podczas odsłuchów tak często. Wyłącznie przyjemność.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: Oppo BDP-105D

  1. Tadeusz pisze:

    Jak im jeszcze tak dobrze „wyjdzie” ten zestaw ze słuchawkami elektrostatycznymi to padnie „blady strach” na Producentów low hi-endu 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słuchawki Oppo mają do mnie trafić niebawem. Nieco później wzmacniacz, który jest już podobno gotowy, ale poddają go ostatnim modyfikacjom samej obudowy. Odnośnie tego jedna uwaga – nie jest to system elektrostatyczny tylko ortodynamiczny. Zarazem jedyny w swoim rodzaju, ponieważ słuchawki mają być wyjątkowo łatwe do napędzenia.

  2. Ludwik Igielski pisze:

    Tradycyjnie mam pytanie ściśle techniczne. W recenzji padło bardzo interesujące stwierdzenie: „Podpiąłem świeżo wracającemu po modyfikacjach Croftowi, (który ma teraz po lampie na kanał a nie jedną zbiorczą)…” Czy mógłbym prosić o więcej szczegółów na ten temat? Czy modyfikacji dokonał pan Darek, czy może jest jakaś nowa kompetentna osoba?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Modyfikacji nie dokonał Pan Darek, ale także nie ktoś nowy, tylko mój dobry znajomy, wybitny specjalista technologii audio wszelakiej, a gramofonowej i lampowej w szczególności, prelegent ostatniego AS, Pan Waldemar Łuczkoś. Postaram się w niedługim czasie zamieścić przy okazji jakiejś recenzji zdjęcia sprzed i po modyfikacji. O zmianach brzmieniowych nie chcę się jeszcze wypowiadać, natomiast zniknęła możliwość stosowania lamp ECC83. Pozostały jedynie ECC81, 5965 oraz ewentualnie ECC82.

  3. Tadeusz pisze:

    „Odnośnie tego jedna uwaga – nie jest to system elektrostatyczny tylko ortodynamiczny. Zarazem jedyny w swoim rodzaju, ponieważ słuchawki mają być wyjątkowo łatwe do napędzenia”.

    Czyli można je podłączyć pod „zwykłą” dziurkę ,nie powinno być problemów jak z Audeze ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, z całą pewnością. Ale mam teraz Audeze LCD-3 i żaden wzmacniacz nie ma z nimi najmniejszych problemów. Są niemal równie łatwe co przeciętne słuchawki dynamiczne.

      1. Tadeusz pisze:

        Czyli urban legends o tym ,że trzeba kilka W żeby napedzić rzeczone słuchawki nie odpowiadają prawdzie ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Tyle to potrzeba do HE-6, a nawet więcej. One zaczynają rozmowę tak w okolicach wyjść głośnikowych Lebena CS 300. Ale Audez’e LCD-3 to inna bajka. Są nieco trudniejsze niż AKG K812 i Grado GS1000. Wczoraj porównywałem.

  4. Ludwik Igielski pisze:

    Chylę zatem czoła, pozdrawiam pana Waldemara i czekam z niecierpliwością na zdjęcia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pan Waldemar, który ma całą szafę schematów wzmacniaczy z ostatnich kilkudziesięciu lat, powiedział mi, że Croft jest uproszczoną wersją jakiegoś klasycznego schematu z lat bodaj 80-tych. Podał nawet nazwę, ale nie pamiętam, bo ta rozmowa miała miejsce jakiś rok temu. Tak żeśmy się zabierali do tej modyfikacji i zabierali, jak sójka za morze. Ale w końcu powstała, tyle że jeszcze nie jest zakończona, bo jeszcze podobno powinien być feedback i wymiana kondensatorów na V-Capy.

  5. Kazan pisze:

    Czy można zapytać o różnice dźwięku w stosunku od niedawno tu recenzowanego Naim’a ?
    Czy opinia dźwięku Oppo nie bierze się przypadkiem z ogólnego charakteru brzmienia Sabre ? Może słuchałeś Piotrze inne urządzenia z tą kością ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten sam DAC znajduje się w Audilabie M-DAC, ale brzmienie tego urządzenia jest nieco inne niż Oppo – mniej ciepłe a bardziej przestrzenne. Tak więc sam DAC o wszystkim nie decyduje. Z kolei Naim gra dźwiękiem mniej wygładzonym a bardziej realistycznym. Takim bardziej przenikliwym, bardziej pogłosowym, też raczej jasnym, ale pozbawionym ocieplenia. Bardziej wymagającym dla toru, lecz dającym silniejsze poczucie bycia „tam”. Jest też bardziej szybki i dynamiczny. Mówię oczywiście o takim jak w teście, czyli z zewnętrznym zasilaczem.

    2. Michal W. pisze:

      A jakie jest brzmienie Sabre? Według mnie nie posiada ten przetwornik brzmienia w ogóle, zresztą nie ma prawa przy swoich parametrach. O tym decyduje jego otoczenie w torze zasilania i sygnałowym.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Już rozmawiałem z polskim dystrybutorem. Podobno będą już za chwilę. Ale takie chwile potrafią się ciągnąć. Zobaczymy.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Kiedy przeglądasz fora internetowe, kimkolwiek byś nie był, z pewnością okaże się, że wszyscy na wszystkim znają się lepiej od ciebie.

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Szkoda tylko ze nie potrafia pisac recenzji!ale mysle ze sa tam tacy co potrafia oczywiscie to” pestka „dla nich ,tylko im sie nie chce jak zwykle….ha ha

  7. Miko pisze:

    Witam.
    Ciekawa recenzja – było o obrazie, o kablach, ze słuchawkami i z głośnikami.
    Zabrakło mi tylko informacji jak OPPO radzi sobie z podłączonym do DAC-a laptopem
    oraz jak brzmi z własnego wyjścia słuchawkowego, a to akurat mnie interesuje.
    Może coś więcej na ten temat?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To bym musiał dopiero sprawdzić. Może tak za parę dni odpowiem, bo teraz siedzę głęboko w innych testach. Słuchawki to nie problem, ale wpięcie do DAC już spory.

      1. Miko pisze:

        Niefortunny skrót myślowy… Chodziło mi o podłączenie przez port USB.
        A…- i dzięki za odpowiedź.

  8. Janusz pisze:

    Mam tego oppo i z całym szacunkiem nie mam o nim dobrej opini w kwestii odtwarzania płyt CD. Brzmienie jest wysoce denerwujące w porównaniu do takiego np. Esposure. Mam też wątpliwości czy jest to zbalansowana konstrukcja.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      To dziwne, bo u mnie prezentował się świetnie. Namówiłem na jego zakup Tomasza Rogulę z TR-Studio, zastąpił nim Accuphase DP700 i był zadowolony. Słuchałem potem kilkukrotnie systemów TR-Studio na AVS i znakomicie z tym OPPO się prezentowały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy