Recenzja: Onkyo DP-X1

Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 008   Nie chce mi się już pisać, że słuchawki i odtwarzacze przenośne na czele, więc tylko napiszę, że nie chcę. Ale skoro tak, to nawała sprzętowa murowana i dzieje się, dzieje. Kolejni zatem do wyścigu dołączają i właśnie przyłączyło się Onkyo.

Onkyo Corporation powstało w 1946, czyli akurat obchodzi 70-lecie. Założył je w Osace Takeshi Godai, wcześniej pracujący dla Matsushita Electric, a nazwa znaczy po japońsku tyle, co „poezja dźwięku”. Firma początkowo produkowała głośniki, stopniowo rozszerzając asortyment, i ma za sobą etap nie do końca zerwanej ścisłej współpracy z Toshibą, a obecnie tworzy jedną korporację z Pioneerem i jest spółką międzynarodową, w której największe udziały ma Gibson Brands, Inc. – sławny producent gitar oraz Kawai Manufacturing Co., Ltd. – sławny producent fortepianów.

O samym Onkyo należy jeszcze dodać, że z wielu stron płyną głosy, iż w ostatnich latach bardzo poprawiło jakość i stało się liderem amplitunerów kina domowego i temu pokrewnych urządzeń, a teraz wkracza w DAP-y.

DAP Onkyo DP-X1 nie jest debiutem, bo proponowano już wcześniej tańsze odtwarzacze DAC-HA300 i HA-200, natomiast jest produktem szczytowym. Szumnie od dawna zapowiadanym, jako dysponujący najnowocześniejszą technologią i nastawionym na gęste pliki MQA, a przy tym zbalansowanym i mającym w związku z tym dwa słuchawkowe gniazda. Odnośnie tych gniazd od razu powiem, że w menu mamy trzy opcje: Balanced, A.C.G. i Linear, ale kiedy wybierzecie Balanced, odtwarzacz automatycznie rozpozna rodzaj podpiętych słuchawek Balanced/Unbalanced, natomiast nie wolno obsadzić obu gniazd jednocześnie, bo wówczas zwariuje i może się zepsuć.

Już wkraczamy w konkrety techniczne, ale jeszcze dopowiem, że całą tę nowoczesność dostajemy od Onkyo za PLN 3600, czyli jak na supernowoczesny odtwarzacz najwyższej klasy cena okazuje się umiarkowana. Bardzo daleka od górnych granic, a dosyć bliska tych dolnych, o ile rozpatrywać będziemy wyłącznie  urządzenia naprawdę dobrej jakości.

Budowa

Kto by pomyślał o czymś takim kilka lat temu...

Kto by pomyślał o czymś takim kilka lat temu…

   Odtwarzacz jest spory. Ze swoimi 129 x 75,9 x 12,7 mm wyraźnie większy od Cowona i nawet trochę od flagowego FiiO, bo tej samej wysokości a szerszy. Prezentuje się znakomicie – w wyjątkowo głębokiej czerni i z bogatą, ładnie skomponowaną kolorystyką ekranu. Kanty ma nie obrobione, toteż trzymanie posiada kanciasty posmak, a wygląd wyrazisty rysunek. Cały front to lśniąca tafla wyświetlacza dotykowego 1280 x 720pi i tylko po lewej wzdłuż biegnie na całą wysokość matowy, też czarny rant. W nim znajduje się jedyny akcent odbiegający od gładzi – niewielkie pokrętło regulacji głośności; także metalowe i od spodu osadzone w ułatwiającym chwytanie wgłębieniu. Na górnej krawędzi są dwa gniazda słuchawek – owe balanced i unbalanced – a na dolnej sam port ładowania. Reszta ląduje po prawej, to znaczy włącznik, trzy przyciski funkcyjne i dwie szczeliny kart pamięci. Ta wbudowana ma typową pojemność 32 GB i poprzez wspomniane gniazda może być rozszerzona o 2 x 200 GB, czyli do 432 GB. (Dużo!)

Tyle od zewnątrz, plus na odwrocie niewielkie u dołu firmowe logo i błyszcząca pod nim podkładka, być może będąca także anteną, oraz na lewej krawędzi, też u dołu, napis kursywą twin dac.

Wpycha nas on do środka, gdzie faktycznie znajdziemy dwie kostki przetworników, po jednej w kanale, a przetworniki to SABRE ES9018K2M, czyli od razu wiadomo, że grać będzie wyjątkowo wyraźnie, bo tak grają Sabre. Wspiera je pojedynczy, czterordzeniowy procesor Qualcomm APQ8074 2.2 GHz, a do każdej podłączono wzmacniacz słuchawkowy – też Sabre, model ESS9601K, pozwalający osiągać 75 mW mocy na wyjściu niezbalansowanym i podwojone 150 mW na symetrycznym. Nie jest to wartość imponująca i w związku z tym dziwć może, że w menu moc ta pozwala dozować się trzystopniowo – jako high, normal i low. Zbytek łaski, szanowni konstruktorzy, przy tak niewielkim potencjale.

A jednak, japońska firma Onkyo wkracza z animuszem do świata high-end...

A jednak, japońskie Onkyo wkracza z animuszem w świat high-end…

Wzmacniacze nie mają imponującej mocy, ale gwarantują bardzo niskie zniekształcenia harmoniczne, poniżej 0,006%, a także stosunek szumu do sygnału nie mniejszy niż 115 dB wraz z pasmem przenoszenia 20 Hz – 80 kHz. Zasilające je przetworniki radzą sobie z zapisem DSD, DSF, DSD-IFF, FLAC, ALAC, WAV, AIFF, Ogg-Vorbis, MP3, AAC i MQA przy częstotliwości próbkowania do 384 kHz i głębi bitowej do 24bit (32-bit jest automatycznie redukowane do 24). Obsłużą także próbkowanie do 11.2 MHz/1-bit, czyli pojedynczy, podwójny lub poczwórny zapis DSD. System operacyjny to Android™ OS: 5.1.1 Lollipop, a łączność bezprzewodową gwarantują standardy Wi-Fi i Bluetooth.

Ze spraw pozostałych dobrą wiadomością jest obietnica upsampligu zwykłych plików do poziomu DSD (przesadzona, ale zawsze), a także equalizer pracujący w aż 16 384 zakresach, umożliwiający zapisanie do tysiąca ustawień. (Coś dla pacjentów domu wariatów.)  Nieco gorzej, że pośród zalewu danych nie znajdziemy słowa o przewidywanym czasie pracy ani długości ładowania, tak więc ciekawskim będzie musiała wystarczyć wiadomość, że wbudowany akumulator ma pojemność 1630 mAh, czyli sporą.

...a jednym z przedstawicieli nowego rozdziału w historii firmy jest odtwarzacz: Onkyo DP-X1.

…a jednym z przedstawicieli nowego rozdziału historii firmy jest odtwarzacz: DP-X1.

Zbierając to w całość: flagowy odtwarzacz Onkyo posiada zaplecze i jest wyceniony na sumę umożliwiającą walkę o palmę pierwszeństwa na odcinku relacji jakości do ceny. A jak pisałem niedawno, jest to jeden głównych, obok cenowego szaleństwa na szczytach, frontów zmagań rynkowych tych urządzeń. Te aspiracje może jednak potwierdzić bądź zanegować jedynie strona praktyczna.

 

 

 

Odsłuch

DAP ten jest dość masywny, jednak w żadnym wypadku toporny. I do tego bogaty w drobne detale.

Nowy DAP okazuje się dość masywny, jednak w żadnym wypadku toporny.

   Zacznijmy od czegoś sympatycznego, czyli od dawno nie słyszanych Meze. I także od tego, że sprawdziłem na wstępie upsampler – i działa. Po jego aktywacji dźwięk staje się bardziej miękki, zmysłowy i płynny, a zatem same pozytywy. I jeszcze jedno – odtwarzacz oferuje trzy filtry: sharp, short i slow; a chociaż słowo slow nie kojarzy się za szczególnie, to akurat w przypadku filtrów audio zwykle oznacza optimum. I tak też było tym razem. Short bowiem podbija soprany, a sharp jest rzeczywiście ostrzejszy, natomiast slow oznacza kolejną porcję analogowości, toteż najbardziej mi się podobał. Nic dziwnego, skoro kości Sabre same są wyraziste i kontrastowe, przez co dorzucanie im analogu nie może być pomyłką.

 

Meze 99 Classics

Same Meze to też analog i gęstość plus super bas, a w przypadku zasilania przez Onkyo miały jeszcze jeden fundamentalny walor, mianowicie największą siłę głosu. Były jednymi z dwóch, spośród próbowanych, na których dało się grać naprawdę głośno, tak żeby uszy puchły; co dość mocno mnie zaskoczyło, jako że pozostałe słuchawki także były dedykowane aparaturze przenośnej. Co prawda ustawienie wyjściowego sygnału w pozycję A.C.G. dawało siłę głosu nieco większą niż automatycznie rozpoznający słuchawki tryb Balaced, ale jakość dźwięku równocześnie spadała, czyli sumarycznie nic to nie pomagało. Poza tym przyrost głośności okazywał się niewielki, a więc tym bardziej. Pociechą było zaś to, że Meze zagrały naprawdę przebojowo. Pełniejszym nieco i lepiej podającym soprany brzmieniem niż z Cowonem – ogólnie spójniej, masywniej i bez wysmuklania góry pasma. Zarówno więc treściwiej, jak i prawdziwiej, choć można brać też stronę Cowona, jako bardziej różnicującego brzmienia. Jego wokale zabrzmiały delikatniej, a całość miała więcej składników sopranowych. Więcej także pogłosu i nieco mocniejszą ekspresję szczegółów, jako następstwo tej  większej sopranowości. Bas przy tym także duży, choć nie tak ofensywny, a za to bardziej rozdzielczy.

Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 003Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 004Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 005Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 007

 

 

 

 

W sumie więc dałbym remis, ze wskazaniem Onkyo przy plikach wysokiej gęstości, a Cowona przy zwykłych. To wydaje się zaskakujące, ale to pozór, gdyż oba odtwarzacze grały analogowo, a większa ilość szczegółów i lepsze panowanie nad basem Cowona pomagało słabszym plikom. (Słaby sygnał oznacza przede wszystkim makroskopowe zniekształcenia basu.) Wystarczało jednak już nie nawet przejście na wyższą gęstość, a tylko zripowane płyty lepszej jakości, by Onkyo zaczynało grać ciekawiej – gęściej, spójniej, potężniej. Przy czym ze wszystkimi plikami i oboma odtwarzaczami niedrogie Meze wypadły, rzekłbym, rewelacyjnie, toteż raz jeszcze podtrzymuję zdecydowaną dla nich rekomendację, zwłaszcza że tym razem okazały się też najłatwiejsze do napędzenia. I wcale nie przesadzę, gdy napiszę, że wysokiej jakości nagrania z nimi i Onkyo były brzmieniową ucztą.

AdioQuest NightHawk

Częściową przynajmniej porażką  okazały się natomiast NightHawk, grające z Onkyo i za cicho, i zbyt pogłosowo. Odradzam to zestawienie z dołączonym do nich kablem dla sprzętu stacjonarnego, w przypadku którego nawiązanie bezpośredniego kontaktu z muzyką jest niemożliwe. Zupełnie brak synergii i trzeba się z tym pogodzić. Bardzo dobry odtwarzacz plus wybitne słuchawki oraz teoretycznie lepszy ich kabel, a efekt łączny to katastrofa. Znacznie lepiej sprawa wygląda z kablem dedykowanym DAP-om. Cieniutka nitka nie stawiała takiego oporu sygnałowi i nie narzucała charakterystycznego dla kabla właściwego (wzorowanego na głośnikowym Castle Rock) pogłosu, toteż brzmienie było głośniejsze i bardziej naturalne.

Nad wszystkim króluje jednak spory panel dotykowy o świetnym obrazie i szybkości działania.

Nad wszystkim króluje spory panel dotykowy o świetnym obrazie i szybkości działania.

Wciąż pozostawał jednak pewien ślad obcości i chłodu, nie pozwalający na bliskość i przyjazność oferowaną przez Meze. A także wciąż nie było specjalnie głośno, tak więc  lubiący bardzo głośne granie obeszliby się smakiem. Same NightHawk grały przy tym jak na swe możliwości nieco zbyt powierzchownie, za mało wnikając w tekstury i nie pogłębiając dźwięku tak bardzo, jak potrafią. Brzmiało to znośnie, nawet przyzwoicie – przy gęstych plikach i dobrych płytach wręcz bardzo dobrze – ale przekaz Meze podobał mi się dużo bardziej.

Odsłuch cd.

Ilości możliwych ustawień i ogólna funkcjonalność muszą wzbudzać sytość nawet wśród najwybredniejszych fanów nowych technologi.

Ilości możliwych ustawień i ogólna funkcjonalność muszą budzić satysfakcję nawet wśród najwybredniejszych fanów nowych technologi.

Beyerdynamic T5p 2nd. Gen

Rozczarowany takim obrotem sprawy, sięgnąłem po flagowe Beyerdynamic dla sprzętu przenośnego, i tu się pojawiła poprawa, bo chociaż nie zagrały tak ciepło ani głośno jak Meze, to jednak na pewno głośniej i cieplej niż NightHawk. Ze zdecydowanie mniejszym wrażeniem obcości, chociaż śladowo też wyczuwalnym, niemniej płynnie, analogowo i z tym ich naturalnym, łagodnym światłem. Bez śladu podostrzania, przesadnej kontrastowości czy jakiegoś efekciarstwa, tylko łagodnie i pięknie.

Sięgnąłem do porównania z Cowonem i sytuacja zdiagnozowana u Meze dokładnie się powtórzyła. Onkyo grało bardziej całościowym, minimalnie bardziej postawnym dźwiękiem, natomiast u Cowona wybijało się to, że soprany były delikatniejsze, co pociągało większą delikatność wokali. Takich w efekcie smuklejszych i z sopranowym zaśpiewem, podczas gdy u Onkyo soprany były scalone ze średnicą, a głosy przez to postawniejsze, mniej się z całości wyodrębniające i niższe. Jakość ogólna identyczna, lecz ujmowanie inne. I trudno powiedzieć, które lepsze, bo sam się nie mogłem zdecydować. Można natomiast powiedzieć, że Onkyo słuchało się łatwiej w sensie przyswajalności, ponieważ było spójniejsze, a z kolei siłę głosu w Cowonie można było ustawiać dużo wyżej (z uwagi na moc a nie jakość dźwięku), co działało bardzo na jego korzyść. Albowiem kiedy gra głośno, pewne muzyczne byty wychodzą z cienia i lepiej można się im przyjrzeć, a poza tym niektóre rodzaje muzyki wolą być głośne, czego Onkyo nie zapewniało. Tak jakby było tylko dla słuchawek dokanałowych, albo jego wzmacniacze nie były w pełni sprawne, co trudno bez porównania z innym egzemplarzem ocenić.

To samo tyczy się doznań brzmieniowych.

To samo dotyczy doznań brzmieniowych.

Final Audio Sonorous VIII

Na koniec sięgnąłem po high-end maksymalny, w osobie kosztujących naprawdę słono Sonorous VIII. Trzykrotnie droższe od Beyerdynamic i ozdobione złotem, impedancję mają szczególnie niską, czyli wysterowanie łatwe.

No tak, to były drugie, po Meze, słuchawki mogące grać bardzo głośno, natomiast jakością potwierdzające cenę. Pewnie, że nie trzy razy od którychkolwiek tu lepsze, ale najlepsze z porównywanych bez dwóch zdań i pod każdym względem. Dynamiczne (nie tylko konstrukcyjnie), gęste, na czarnym tle i misterne. Dzięki należycie głośnemu graniu i klasie przetworników potrafiące drążyć dogłębnie tekstury i pogłębiające brzmienia, a płynność melodyki ozdabiać chropawościami i meszkiem na dźwięku. Mocno akcentujące i mocno wybijające rytm, dbały jednocześnie o każdy detal i każdy niuans brzmieniowy. Czesały nagrania gęstszym grzebieniem i zmuszały do głośniejszego a jednocześnie lepszego grania. Na dużej, gdy to trzeba było pokazać przestrzeni, a jednocześnie z dość bliskim, bezpośrednim pierwszym planem. Były też pierwszymi, którym nie przeszkadzały gorsze jakościowo pliki, przy których nie miały najmniejszych problemów ze zniekształceniami. Może nie tylko dzięki wyższej jakości przetworników, ale także ich wyższej skuteczności – ale jakie to ma znaczenie? Grały wszystko bez zająknienia na całym przekroju pasma. Naprawdę wykwintnie: przestrzennie dzwoniącymi sopranami, akcentującymi każdy indywidualizm wokalami i mocnym, przestrzennym basem. Takim dobrze uwidaczniającym zarówno drgającą membranę, jak i oddającym akustykę bębna; a do tego mocnym, szybkim, rytmicznym, o wyraźnych konturach i akuratnym naprężeniu dźwięku. Na plikach dużej gęstości wyszło też przy ich użyciu, że Cowon nie tylko bardziej wysmukla soprany, ale także ma więcej pogłosu. Poziom całościowy był natomiast u obu odtwarzaczy identyczny i w sumie nie miałbym problemu z zastępowaniem jednego drugim, gdyby tylko Onkyo zaoferowało analogiczną siłę głosu. Tymczasem oferowało w ustawieniu na max o jakieś czterdzieści procent mniejszą aniżeli max Cowona. Przy Sonorous to nie robiło różnicy, ale przy takich NightHawk – zasadniczą.

W odpowiednim towarzystwie Onkyo DP-X1 potrafi obdarzyć słuchającego prawdziwe topowym brzmieniem. Bez żadnych uproszczeń prawdziwie audiofilska uczta. Polecamy!

W odpowiednim towarzystwie Onkyo DP-X1 potrafi obdarzyć słuchającego prawdziwe topowym brzmieniem. Bez żadnych uproszczeń – prawdziwie audiofilska uczta.

Poza tym mniejszy Cowon jest na pewno przez tą swą małość praktyczniejszy, natomiast Onkyo bez wątpienia ładniejsze i ze znakomitym ekranem. W sumie mogłoby być telefonem, bo ekran ma akurat jak smartfon. I to byłoby coś – niewątpliwie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Podsumowanie

Onkyo DP-X1 HiFiPhilosophy 014   Flagowy odtwarzacz Onkyo jest wyjątkowo ładny, dopracowany, wysmakowany. O formie prostej, a treści działającej na wyobraźnię i rodzącej pragnienia. Czerń oprawy i klasa wyświetlacza kuszą i robią wrażenie. Co ciekawe, najlepiej zagrał z najtańszymi i najdroższymi spośród próbowanych słuchawek. Zapewne dlatego, że te akurat radziły sobie najlepiej z jego niedostatkami mocy, ale i tak rzecz jest znamienna. Znaczy bowiem, że się nie ogląda na cenę, tylko na samą jakość dźwięku, znajdując dobre partnerstwo zarówno u takich za tysiąc z kawałkiem, jak i dziesięciokrotnie droższych. Z Meze było to wciągające, treściwe granie, postawione na mocnym basie i analogu, a z Sonorous VIII przy dobrych plikach (takich naprawdę dobrych) high-end już na całego. Nic a nic nie przesadzam, bo przy jednym takim poczułem się jakbym sam grał na akustycznej gitarze, że ciary na skórze i wszystkie te inne doznania – no, wiecie jak to jest, mam nadzieję. To naprawdę satysfakcjonujące, kiedy słuchawki za niewiele ponad tysiąc z odtwarzaczem za trzy i pół grają tak dobrze, a może mniej satysfakcjonujący, ale rodzący zadowolenie fakt, że są też takie, z którymi te trzy i pół tysiąca mogą zaproponować pełnowymiarowy high-end. A można się też domyślać, że niekonieczne są tak drogie, byle tylko odpowiednie jakościowo a podobnie skuteczne. To sugeruje oczywiście modele dokanałowe, spośród których samo Final Audio, podobnie jak Sennheiser, AKG czy Westone, oferują znakomite rozwiązania. Już za około trzy tysiące możemy nabyć dokanałówki najwyższej klasy, oferujące prawdopodobnie z tym Onkyo najwyższej klasy dźwięk. W odwodzie są także słuchawki na i wokółusznej  konstrukcji o kablu symetrycznym, przy których DP-X1 moc oferuje podwójną. Zarazem nieco szkoda, że tak oczywiści partnerzy, jak AudioQuest NightHawk i Beyerdynamic T5p w konfiguracji niesymetrycznej okazali się zbyt mocowo wymagający. Trochę to niepokoi, choć oczywiście każde z tych słuchawek da się bez większego zachodu wyposażyć w symetryczną końcówkę mini-jack, lecz także pozostaje faktem, że w stanie sklepowym takiego przyłącza nie mają. Nieco to komplikuje sprawy i psuje zadowolenie z obecności na rynku tak ładnego, urokliwie potrafiącego grać i umiarkowanie kosztującego odtwarzacza. Zepsuje na pewno najbardziej tym (a jest takich sporo), którzy zdążyli już przywyknąć, że DAP ich nie ogranicza i oferuje moc pozwalającą dobrze napędzać nawet słuchawki planarne. Z flagowym Onkyo to nie będzie możliwe, chyba że ktoś go wesprze dodatkowym wzmacniaczem przenośnym. Takich jest coraz więcej i jakość coraz lepszą mają, choć trzeba uczciwie przyznać, że te najsmakowitsze są z rynku amerykańskiego i do Europy na razie nie trafiają. To zapewne tłumaczy mocową ułomność Onkyo, które jest przede wszystkim na rynek japoński i amerykański. W Japonii królują dokanałówki, a w Ameryce każdy prawie amator DAP-ów posiada też wzmacniacz przenośny, do czego Europa będzie musiała się przystosować, albo poszukać sobie innych odtwarzaczy.

 

W punktach:

Zalety

  • Spójne, bogate brzmienie.
  • Z odpowiednimi słuchawkami i materiałem źródłowym w pełni high-endowe.
  • Nie budzące żadnych kłopotów z odbiorem.
  • Koherentne.
  • Odpowiednio misterne.
  • Mocne basowo.
  • Różnorodne na średnicy.
  • O pełnym odczycie tekstur.
  • Z dobrze spojonymi z całym pasmem sopranami.
  • I dobrą, nienahalną ekspozycją szczegółów.
  • Wyraziste a zarazem nieprzerysowane.
  • Melodyjne.
  • Dobrze całościowo zrobione.
  • Potrafiące szarpać nie tylko strunami gitar, ale także strunami duszy.
  • I to szarpać naprawdę mocno.
  • Wyjątkowo dobry upsampler.
  • Udany projekt ergonomiczno-estetyczny.
  • Świetne wykonanie.
  • Wygodna obsługa przycisków i wygodna obsługa dotykowego ekranu.
  • Szybka regulacja głośności poprzez ekran.
  • Obrotowy, a więc przyjemniejszy w użyciu regulator zewnętrzny siły głosu.
  • Sam ekran to popis elegancji.
  • Znakomite podzespoły.
  • Pełna kompatybilność z plikami wysokiej gęstości.
  • Obsługa muzyki z sieci.
  • Konstrukcja dual mono, a więc i złącze symetryczne.
  • Możliwość zainstalowania dużego banku pamięci.
  • Nie zawiesza się.
  • Rozsądna cena.
  • Sławny producent.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • W komplecie brak etui ochronnego.
  • A przede wszystkim dedykowanego (choćby za dopłatą) wzmacniacza.
  • Za mała moc dla większości słuchawek innych niż dokanałowe.
  • Za krótki czas aktywności. (Sprawdziłem.)
  • Szkoda, że szczytowe Final Audio są takie drogie.

 

Sprzęt do testu dostarczyła firma: EIC

 

Dane techniczne Onkyo DP-X1

WŁAŚCIWOŚCI AUDIO:

  • Przetwornik D/A ESS SABRE DAC “ES9018K2M x2
  • Wzmacniacz słuchawkowy ESS HP AMP “SABRE 9601K” x 2
  • Wyjście zbalansowane audio:
  • Moc wyjściowa – 150 mW
  • Impedancja słuchawek do 600 Ω
  • Odtwarzanie: DSD / DSF / DSD-IFF / FLAC / ALAC / WAV / AIFF / Ogg-Vorbis / MP3 / AAC / MQA (Master Quality Authenticated – Meridian Audio) (update)
  • Częstotliwość próbkowania i rozdzielczość:
  • 11.2MHz / 5.6 MHz / 2.8 MHz / na 1 bit
  • 44.1k / 48k / 88.2 / 96k / 176.4k / 192k / 352.8k / 384k na 16bit/24bit (32bit może być odtwarzane po konwersji do 24bit)
  • Wspiera Playlisty: M3U/PLS/WPL
  • Zniekształcenia harmoniczne: mniej niż 0,006%
  • S/N ratio: 115 dB
  • Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 80 kHz
  • Impedancja 16 – 300 Ω (wyjście niezbalansowane)
  • Moc wyjściowa – 75 mW (wyjście niezbalansowane)

WŁAŚCIWOŚCI SIECIOWE:

  • Wi-Fi: 802.11b/ g/ n or 802.11 ac
  • Bluetooth® Profile: A2DP / AVRCPO / HSP / OPP / HID / PAN
  • Bluetooth® Codec: SBC/apt-X (tylko transmisji)

WŁAŚCIWOŚCI SYSTEMOWE:

  • Android™ OS: 5.1.1 Lollipop
  • APU: Qualcomm APQ8074 (2.2GHz quad core)
  • Wyświetlacz: 4.7 cala dotykowy rozdzielczość 1280×720
  • Pamięć wewnętrzna 32GB (włączając Android OS 2GB)
  • Sloty na kardy SDXC x 2 (maksymalnie po 200GB)

POŁĄCZENIA:

  • Wyjście słuchawkowe – 3.5 mm (potrójny) mini jack
  • Wyjście słuchawkowe zbalansowane – 2.5 mm (poczwórny) mini jack
  • Micro USB/OTG output (ładowanie i transmisja danych)
  • Wzmocnienia: Low / Normal / High
  • Akumulator: 1630 mAh / 3.8V
  • Wymiary (WxSxG w mm): 129×75.9×12.7
  • Waga: 203g.
  • Cena: 3600 PLN

System:

  • Źródła: Cowon Plenue, FiiO X7, Onkyo DP-X1.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Beyerdynamic T5p, Final Audio Sonorous VIII, Meze 99 Classics.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

29 komentarzy w “Recenzja: Onkyo DP-X1

  1. Hechlok pisze:

    Posiadam mniejszego brata bliźniaka – Pioneera, czyli Onkyo bez balansu. Potwierdza sie to samo. Do Lime Ears Aether doskonały. Do „dużych” słuchawek brakuje mocy.

  2. all pisze:

    Odtwarzacz dostępny na rynku europejskim posiada blokadę głośności. High gain to nie jest wszystko co można z niego wycisnąć. Żeby odblokować „volume cap” trzeba włączyć Variable Line Out. Po tym zabiegu urządzenie się resetuje i zyskujemy jakieś 30-40% mocy więcej. Można też użyć np. odtwarzacza Poweramp, który automatycznie omija blokadę.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zyskuje moc, ale traci jakość.

      1. all pisze:

        Nie odnotowałem spadku jakości. Używam Powerampa.

      2. lafroy pisze:

        Hej,

        Właśnie wszedłem w posiadanie tego odtwarzacza i widzę, że w trybie Variable Line Out napędza nawet słuchawki o impedancji 300ohm. Z czego wynika pogorszenie jakości w tym trybie?

  3. jacekin pisze:

    Jeśli podłączać T5p v2 pod Onkyo to tylko kablem zbalansowanym. W takim zestawieniu jest spory zapas mocy. Sprawdzone.

  4. navigator pisze:

    Rozumiem z opisu, że to nie jest neturlane brzmienie, raczej ocieplenie widzi się…? Brakło może też porównania do FIIO X7, choć raczej „diagnozuje” z recenzji większy aplauz dla ONKYO 🙂 pzdr

    1. PIotr Ryka pisze:

      Onkyo nie gra ocieplonym brzmieniem. Gra akuratnym i głównie przejętym od nagrania.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Od FiiO X7 brzmieniowo jest zdecydowanie lepsze, ale mocowo słabsze. Niestety.

      1. navigator pisze:

        FiiO – jest jednak lepiej chyba zaprojektowane pod styl mobilny. Trudno wsadzać w spodnie sprzęt z gniazdem słuchawkowym u góry i pokrętłem bocznym (które grozi urazem akustycznym przy dousznych). Spodziewam się, że nie można blokować tego pokrętła.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie sprawdziłem, czy można pokrętło blokować, ale nawet jeżeli nie, to nie jest groźne; bo raz, że dobrze schowane, a dwa, że przyrost głośności nie jest agresywny.

        2. all pisze:

          Pokrętło można zablokować w ustawieniach.

      2. crysis94 pisze:

        Jak dalej odsłuchiwał Pan jedynie AM1 ta opinia porównawcza jest wciąż nic nie warta.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie odpowiadam za to, co przysyła dystrybutor. Testuję co otrzymuję. Takie są niestety realia. Jeżeli przyślą inny moduł, możliwe będzie uzupełnienie.

    3. crysis94 pisze:

      Onkyo po SE to praktycznie to samo co Pionek, więc zacytuje sam siebie (X7 był z AM3):
      „X7 jest bardziej nasycony, ma twardszy i mocniejszy, ale bardzo dobrze kontrolowany bas, surowszą, dłużej wybrzmiewającą górę, średnicę również o surowszym charakterze (choć w niektórych utworach jest bardziej intymna) – to MI się bardziej podoba.
      Pionek gra lżej i zwiewniej – lżejszy bas, krócej wybrzmiewająca góra, całość gładsza, ogólnie dość neutralnie, naturalnie i bez większych wad.
      Ale scena…
      No… Pionek po prostu gra głębiej, szerzej, lepiej rozdziela kolejne plany, jest tu dużo powietrza.
      Za to X7 trochę precyzyjniej tą scenę rysuje, choć zauważalnie mniejszą.
      Ta scena w Pionku robi robotę :F”
      To prywatne odczucia, nie żadna recenzja 😉

      1. navigator pisze:

        Zgadzam sie: am1 i am3 to duży przeskok, na korzyść tego ostatniego.

  5. navigator pisze:

    korekta…”neutralne”

  6. Łukasz pisze:

    Ja zgadzam się z 1 komentarzem. Sam mam mniejszego brata XDP-100R i będzie nim IEM-y Dunu DN-2000J i jestem bardzo zadowolony. Jednak duże nauszniki cierpią 🙁

  7. Mateusz281986 pisze:

    Szkoda ze nie udało sie tego Onkyo sprawdzic z Oppo pm3 to moglby byc udany duet.

  8. Jacek78 pisze:

    a jakie poleciłby Pan słuchawki dokanałowe do tego Onkyo w cenie do 1500zł?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Proponuję coś z oferty polskiego CustomArt

      http://www.thecustomart.com/

      Bardzo dobry stosunek jakości do ceny.

      1. crysis94 pisze:

        W sumie +1
        Music Two i Ei.3 super się zgrają 😉

  9. Tom pisze:

    Ciekawe na ile ten Onkyo plus dobre słuchawki do 2500zl będzie grał lepiej niż mój obecny zestaw Marantz SA 7003 plus AKG k550? Czy ta droga to raczej błędne koło?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie znam możliwości tego Marantza, ale tak na wyczucie napiszę, że zestaw Onkyo DP-X1 plus Sonorous VI zagra bardziej wyrafinowanym dźwiękiem.

  10. Piotr pisze:

    Czy ten odtwarzacz da radę napędzić HiFiman HE-400i ?
    Sensitivity: 93 dB
    Impedance: 35 Ohm

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno powiedzieć, ale raczej nie. Oczywiście grać będą, tyle że potencjał pozostanie nie w pełni wykorzystany.

  11. Tomasz pisze:

    Czy dobrze rozumiem, że do gniazda 2.5 mogę podłączyć IEMy z wtykiem TRS lub TRRS z mikrofonem i będą grały, czy muszą iść przez przejściówkę 2.5 -> 3.5?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szczerze mówiąc nie pamiętam. Najlepiej zasięgnąć informacji w którymś sklepie tym Onkyo handlującym, ale przejściówka wydaje się konieczna.

  12. Lafroy pisze:

    A czy ktoś się orientuje gdzie można kupić do niego futerał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy