Recenzja: Nottingham Interspace Junior

Podsumowanie

Nottingham Interspace_Junior_002_HiFi Philosophy   Co tu w sumie podsumowywać? Analog jaki jest, każdy słyszy. Szkoda nawet czasu na masło maślane, że bardziej jest analogowy, muzyczny, gorący i pełny. No pewnie, że jest taki, bo nie musi zamieniać dźwięków na ciągi cyferek i jeszcze na bieżąco usuwać całej masy błędów cyfrowego odczytu, zaklejając wyskakujące wiele razy na sekundę dziury w ciągu danych przygotowanymi zawczasu łatami algorytmów maskujących. Analog w to wszystko nie musi się bawić, choć i on ma swoje problemy z kształtem igły i sposobem prowadzenia ramienia względem ścieżek zapisu. Technologia gramofonowa już dawno została jednak na tyle rozwinięta, że te zawiłości z jej ulepszaniem dzieją się na poziomach i tak pod wieloma względami dla najlepszych nawet źródeł cyfrowych nieosiągalnych, tak więc tak czy inaczej gra gramofon w wyższej lidze i o inaczej ważące muzyczne punkty się bije. Trochę zarazem jest to wszystko ambiwalentne i jednocześnie zmuszające do refleksji. Ambiwalentne, bo stawiające pod znakiem zapytania rozwój, a jednocześnie zmuszające do refleksji właśnie za sprawą tego rozwoju. Jak napisałem we wstępie: powrót analogu dokonał się dzięki przyrostowi jakości ogólnej. Kiedy trzydzieści lat temu płyty CD zaczęły tryumfalnie wypierać winylowe, poziom jakościowy przeciętnego audiofilskiego podwórka na tyle był niski, że wydawały się całościowo nie gorsze, a pod wieloma względami zdecydowanie lepsze. Cisza i czerń tła, wyraźność i szczegółowość – to wraz z ergonomiczną wygodą i wiecznotrwałą, nie podlegającą jakościowej redukcji używalnością, stanowiło argumenty przeważające. Trzeba dopiero było poprawy jakości głośników i wzmacniaczy, by fakt wyższości brzmieniowej winylu, przy wszystkich jego wadach wrodzonych, stał się oczywistością. Nie ma teraz wątpliwości, że pomijając analogowe taśmy matki, do których nie ma prawie dostępu, płyta winylowa jest najlepszym nośnikiem. To niewątpliwie może zepsuć humor, bo można zapytać – co myśmy przez te ostatnich trzydzieści lat osiągnęli? Odczyt CD uległ wprawdzie znacznej poprawie, a pliki są jeszcze wygodniejszą i nieporównanie łatwiejszą do archiwizacji formą zapisu dźwięku, ale samo jakościowe jądro nie zostało tknięte. Najlepsze obecne gramofony i wkładki są rzecz jasna lepsze od tych sprzed lat trzydziestu, ale nie znowuż jakoś specjalnie, skoro legendarny Linn Sondek datuje się na rok 1972. Jego też oczywiście po drodze doskonalono, no ale nie chodzi przecież o poprawki, tylko przemiany rewolucyjne. A rewolucji w jakości zapisu i odczytu nie ma od bardzo dawna, zważywszy, że gramofony datują się jako wynalazek na rok 1887, a sama idea igłowego zapisu i odczytu jest o jeszcze dekadę starsza. Jest to więc technologia równie stara i równie kompromitująca, co ciągle pozostające w użyciu silniki spalinowe. I pewnie do czasu wejścia w użycie komputerów kwantowych to się nie zmieni. Prace nad konwersją analogowo-cyfrową trwają jednak nieustannie i niedługo mam nawet testować rewolucyjne podobno jej efekty.

A sam Nottingham Interspace Junior? Przede wszystkim to znakomity przykład konstrukcji, która bez zbędnych wodotrysków prezentuje, jaki poziom grania można osiągnąć za niewygórowane pieniądze. Dla starszych może być okazją do powrotu, a dla młodszych do pierwszej miłości. Maszyna prezentuje się elegancko i gra pierwsza klasa. W dodatku obsługa jest prosta, a wykonanie na wysokim poziomie technicznym. Nie trzeba wołać speców na przeglądy techniczne, a wkładkę można samemu bezproblemowo zmieniać. I dziewczyny można na takie analogowe ramiona podrywać. Reszta zależy od Was.

 

W punktach:

Zalety

  • Czar analogu.
  • Za niewielkie pieniądze.
  • Budzący szacunek wygląd.
  • Porządne surowce.
  • Łatwa obsługa, nie wymagająca wzywania siły fachowej. (A inne gramofony potrafią pod tym względem dać popalić.)
  • Za podobnej jakości źródło cyfrowe trzeba zapłacić minimum dwa razy tyle.
  • Powracająca moda na winylowe płyty.
  • Nie da się obok tak grającej muzyki przejść obojętnie.
  • Angielska robota.
  • Firma z tradycjami.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Nietypowy rozruch i zatrzymywanie talerza. (Ale w zamian lepszy dźwięk.)
  • Jak to przy gramofonie – trzeba się trochę naskakać.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma: 

logo_mediam_185c

 

 

 

 

 

Strona producenta:

logo_nottingham

 

 

 

 

System:

  • Źródła: Nottingham Interspace.
  • Wkładka: Ortofin Black MM.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: Audion Premier Phono Stage MM.
  • Przedwzamcniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1
  • Głośniki: Chario Sonnet.
  • Kabel głośnikowy: Harmonix CS-120 Improved.
  • Interkonekty: CrystalCable Absolute Dream, Harmonix HS-101 Improved-S, van den Hull First Ultimate.
  • Kondycjoner: Entreq Poverus Gemini.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: Nottingham Interspace Junior

  1. Piotr Ryka pisze:

    Właśnie przyjechał, by umilić święta. Taki ciepły, słuchawkowy diabełek, akurat do wkładania pod choinkę.

    http://www.synergisticresearch.com/featured/hot-headphone-optimized-transducer/

  2. Maciej pisze:

    Teraz na Święta w sklepach dla kobiet też pełno kremów które czynią skórą jędrną i młodszą o 10 lat…
    Oczywiście potraktuj ten komentarz z przymrużeniem oka 😉

    Przede wszystkim Wesołych i Radosnych Świąt w rodzinnej atmosferze Piotr!!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Faktycznie działa trochę jak kremik. Taki rozgrzewający i wygładzający.

  3. Marecki pisze:

    Również dołączam się do życzeń.
    Zdrowych i Wesołych, oraz Szczęśliwego Nowego Roku!

  4. roman pisze:

    ile to kosztuje i co to daje ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie znam dokładnej ceny, ale zdaje się około tysiąca PLN. Daje wygładzenie, ocieplenie i wypełnienie dźwięku. Uważnie jeszcze się nie wsłuchiwałem. Niedługo będzie krótka recenzja.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, już widziałem. I do kompletu jeszcze to

      http://www.wellsaudio.com/products/headphone-amplifiers

      Dużo się dzieje w słuchawkowym świecie.

      1. Marecki pisze:

        Raj dla HE6 i innych prądożerców.
        Ciekaw jestem jakby zagrały nadpobudliwe Pandory z takim zapasem mocy 🙂
        Mamy na te sprzęty polskiego dystrybutora?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Mamy: audio-connect.

  5. Marecki pisze:

    Więc pewnie będzie można liczyć na recenzje?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tego nie wiem. Nie wiem czy zechcą choć jeden sprowadzić inaczej niż na konkretne zamówienie.

  6. Marecki pisze:

    Ciekawe jak to się rozwinie.
    W każdym razie jest teraz napływ ciekawych produktów.
    Polskie Pylony, to bardzo ciekawy produkt.
    Nic, tylko je wychwalają.
    Może w ogóle warto by było zainteresować się bardziej budżetowym sprzętem, takim właśnie jak Pylon, NAD, Pro-jekt czy inne.

    Pełno w recenzjach sprzętu wysokich lotów, natomiast takich bardziej przyziemnych cenowo i przy tym dobrze grających, to już troszkę mniej.
    Może mam tylko takie wrażenie.
    Tak czy siak warto raz na ruski czas pogrzebac w tym segmencie.

  7. Amadeusz pisze:

    No wlasnie, moze by tak zejsc na ziamie i przetestowac cos normalnego, nie jakies psedo-voodu kable i inne pierdoly w ktorych gra tylko cena , wiec czekam na test sluchawek coloud-hello-kitty-pink

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy