Odsłuch cd.
Co do samego dźwięku, to jak przystało na analog był płynny, gorący i głęboki. Prawdziwa dźwiękowa magma, zatapiająca słuchacza. Taka z mocnym światłocieniem i od muzyki aż gęsta. I niby człowiek myśli o sobie, że lubi granie technicznie dokładne, bardzo wyraziste i cykające, ale kiedy je skonfrontować z tym cykaniem zamienionym w muzykę, to płynność analogowego miodu niewątpliwie zwycięża, a świat cyfrowej muzyki zaczyna drażnić. Są rzecz jasna urządzenia cyfrowe dające potężny efekt analogowy, ale to wszystko jednak tylko namiastki, a oryginał jest jeden.
Trzeba też coś dorzucić o zjawiskach przestrzennych. Monitory Chario okazały się kreować przestrzeń dla mojego pomieszczenia typową. Tak więc trzeba było je postawić dwa metry od ściany z tyłu, a siadać od nich nie dalej niż półtora, żeby pojawił się ciekawy spektakl przestrzenny w całości z tyłu za nimi, który nie był jakoś szczególnie spektakularny i na pewno słabszy niż w przypadku na przykład jubileuszowych monitorów Dynaudio, ale za to sam dźwięk był świetnie nasycony, spójny i bogaty, tak że od pierwszej sekundy nie było wątpliwości, że gra to naprawdę ekstra. Poza tym ta scena, chociaż nie jakaś ekstremalnie głęboka, tylko sięgająca nie dalej niż na cztery metry, była bardzo składna, bardzo spójna i bardzo dobra stereofonicznie. Stereofonię na pewno miała lepszą od holografii, a na łukowato wygiętym ku tyłowi pierwszym planie postaci artystów i instrumenty rozlokowywały się bardzo naturalnie, bez nadmiernego rozrzutu i bez ścieśniania. Lecz nad tym wszystkim przeważała i brała górę atmosfera czystej muzyki, takiej że nie chce się analizować i przypatrywać szczegółom, bo muzyka ta opowiada siebie tak ciekawie, że nie można się oderwać od jej narracji i nie ma czasu na sprawy poboczne. Śpiew tak bardzo staje się śpiewem a instrumenty na tyle są bogate, że jest to rodzaj hipnozy, wiodącej nas przez muzykę niczym na smyczy. Słucha się, słucha i tylko słucha. Gramofony to inny świat.
Sięgnąłem jeszcze na koniec po słuchawki AKG K1000, wpięte do Crofta w miejsce Chario. I tu mam na wstępie uwagę techniczną, odnośnie kabla zasilającego od gramofonowego przedwzmacniacza. Z głośnikami nie było tego słychać, ale słuchawki od razu pokazały nienaturalną jak na gramofon twardość dźwięku. I od razu wiedziałem z czego się to bierze, bo użyty przy przedwzmacniaczu kabel zasilający był zawczasu zdiagnozowany jako dający takie właśnie efekty, co być może jest tylko następstwem jego nie wygrzania, ale tego jeszcze nie wiem. Chodzi o przewód zasilający Crystal Cable Power Ref. Diamond, który natychmiast zastąpiłem znacznie tańszym Isotekiem Evo3 Optimum, momentalnie tę twardość usuwającym.
To tak przy okazji, na marginesie i w odniesieniu do tych, zdaniem których kable sieciowe nie mają wpływu. Mają naprawdę zasadniczy, a fakt trudności wytłumaczenia tego teoretycznie nie przekłada się na tę ich zasilająco-kablową naturę. Danego kabla zasilającego najwyraźniej nie interesuje dlaczego gra lepiej, ani nie peszy go brak wytłumaczalności. Gra lepiej i już. Zbliża się tak nawiasem dość szeroko zakrojony test kabli zasilających z najwyższych półek, który z jednej strony zapowiada się ciekawie, ale z drugiej męcząco, bo takie cykle bezpośrednich porównań dosyć są stresujące zarówno dla sprzętu jak i recenzenta.
Wymieniwszy psujący całościową harmonię kabel, zająłem się już tylko muzyką, a ta względem głośników okazała się dużo bardzie wyraziście podana, od razu usuwając w cień sugestie o braku przykładania przez gramofon Nottingham Interspace wagi do starannej artykulacji. Bardzo wszystko okazało się wyraziste, a jednocześnie z gramofonowym czarem, choć trzeba przyznać, że w przypadku słuchawek różnica względem używanego z nimi ostatnio odtwarzacza Accuphase DP-700 okazała się mniejsza. Ale znowu do czasu. Krótkiego bardzo zresztą, bo jako zapalony lampowiec szybko zwróciłem spojrzenie ku lampom w tykanym już przed chwilą gramofonowym preampie, a tkwiły w nim dwie triody 6N1P, mające zwyczaj grać czysto i klarownie, ale wolałem powierzyć lampową misję własnym ECC88 Philips SQ. Z punktu zrobiło się muzykalniej, że aż musiałem potem wrócić raz jeszcze do głośników, które też okazały się grać ciekawiej. Jeszcze bardziej miękko, jeszcze melodyjniej, jeszcze głębiej i z większą jeszcze magią. Te lampy to są.
Same zaś słuchawki? No cóż, trudno z jednej strony namawiać kogoś, kto wykosztował się na DAC dla plikowego źródła, albo cały odtwarzacz i płyty, by zaczął wszystko od nowa, to znaczy kupił gramofon i jął kolekcjonować winyle. Jednakże z drugiej strony nie ma złudzeń, że tak tanio – bo licząc razem z preampem za jakieś dwanaście tysięcy – high-endowego całą gębą źródła w stanie sklepowej nowości się nie nabędzie. No może Lector CDP-7 ewentualnie wchodziłby w rachubę, ale tutaj mam taką obiekcję, że na ostatnim Audio Show pokaz urządzeń Lectora w wykonaniu nowego ich dystrybutora nie wypadł, mówiąc najoględniej, okazale. Nie pisałem nawet o tym ani się nie przyglądałem systemowi, co z nim być może było nie tak, bo czasu na takie rzeczy nie było, ale ten tu Nottingham grał bezdyskusyjnie lepiej niż wszystko co poniżej dwudziestu tysięcy można kupić, i dopiero jakiś Calyx Femto mógłby stanowić konkretną jakościową alternatywę, opartą o inne wprawdzie przesłanki magiczności, ale też niewątpliwie magiczne.
Właśnie przyjechał, by umilić święta. Taki ciepły, słuchawkowy diabełek, akurat do wkładania pod choinkę.
http://www.synergisticresearch.com/featured/hot-headphone-optimized-transducer/
Teraz na Święta w sklepach dla kobiet też pełno kremów które czynią skórą jędrną i młodszą o 10 lat…
Oczywiście potraktuj ten komentarz z przymrużeniem oka 😉
Przede wszystkim Wesołych i Radosnych Świąt w rodzinnej atmosferze Piotr!!
Faktycznie działa trochę jak kremik. Taki rozgrzewający i wygładzający.
Również dołączam się do życzeń.
Zdrowych i Wesołych, oraz Szczęśliwego Nowego Roku!
ile to kosztuje i co to daje ?
Nie znam dokładnej ceny, ale zdaje się około tysiąca PLN. Daje wygładzenie, ocieplenie i wypełnienie dźwięku. Uważnie jeszcze się nie wsłuchiwałem. Niedługo będzie krótka recenzja.
To ci nowość http://www.stereolife.pl/archiwum/newsy-sprzetowe-lista/1838-audioquest-nighthawk
Tak, już widziałem. I do kompletu jeszcze to
http://www.wellsaudio.com/products/headphone-amplifiers
Dużo się dzieje w słuchawkowym świecie.
Raj dla HE6 i innych prądożerców.
Ciekaw jestem jakby zagrały nadpobudliwe Pandory z takim zapasem mocy 🙂
Mamy na te sprzęty polskiego dystrybutora?
Mamy: audio-connect.
Więc pewnie będzie można liczyć na recenzje?
Tego nie wiem. Nie wiem czy zechcą choć jeden sprowadzić inaczej niż na konkretne zamówienie.
Ciekawe jak to się rozwinie.
W każdym razie jest teraz napływ ciekawych produktów.
Polskie Pylony, to bardzo ciekawy produkt.
Nic, tylko je wychwalają.
Może w ogóle warto by było zainteresować się bardziej budżetowym sprzętem, takim właśnie jak Pylon, NAD, Pro-jekt czy inne.
Pełno w recenzjach sprzętu wysokich lotów, natomiast takich bardziej przyziemnych cenowo i przy tym dobrze grających, to już troszkę mniej.
Może mam tylko takie wrażenie.
Tak czy siak warto raz na ruski czas pogrzebac w tym segmencie.
No wlasnie, moze by tak zejsc na ziamie i przetestowac cos normalnego, nie jakies psedo-voodu kable i inne pierdoly w ktorych gra tylko cena , wiec czekam na test sluchawek coloud-hello-kitty-pink