Recenzja: Mytek Manhattan

 Odsłuch

Mytek_Manhattan_016_HiFi Philosophy

Rzut okiem na tylny panel wcale nie będzie taki szybki…

   Przystępując do odsłuchów nie pozostaje nic innego jak wklepać w klawiaturę tradycyjne „zaczynamy przy komputerze”, bo z myślą o tej przede wszystkim lokalizacji urządzenie powstało. A zatem znów kabel USB i raz jeszcze instalacja sterowników – całkowicie bezproblemowa. A potem już tylko wybór między potencjometrem cyfrowym a analogowym i ustawienie reszty wykonawczego optimum – i już można nurkować w słuchanie.

Podobno niekoniecznie tak być musi, ale w moim przypadku i tej akurat lokalizacji potencjometr cyfrowy okazał się minimalnie lepszy, pracując w trybie »Bypass«, omijającym cały przedwzmacniacz. Tak więc słuchać będziemy w takiej konfiguracji. A słuchać przede wszystkim słuchawek, chociaż nie tylko. Raz kolejny ruszajmy przeto ze słuchawkowym rajdem, ale nim do niego przejdziemy, słowo o kablu USB.

Te kable nieprzyzwoicie wprost okazują się ważne, wbrew w kółko powtarzanej przez niektórych antyaudiofilsko oświeconych „znawców” mantrze o braku znaczenia kabli cyfrowych. Całkiem przypadkiem i tym razem się to potwierdziło, bo początkowo urządzenie podpięte zostało Entreqiem, ale ten ze swoją elastycznością okazał się potrzebny w innym miejscu i zastąpiony przez Tellurium Q. No i to Tellurium okazało się pasować lepiej, a to z uwagi na charakter brzmienia, do którego właśnie przechodzimy. Dodam jeszcze, że brzmienie bardziej podobało mi się z uaktywnionym upsamplerem i to z tej samej dokładnie brzmieniowej przyczyny.

 

Mytek_Manhattan_018_HiFi PhilosophyMytek_Manhattan_020_HiFi PhilosophyMytek_Manhattan_011_HiFi Philosophy

 

 

 

 

AKG K712

Nie da się ukryć, to już reguła. Profesjonalne AKG – podobnie jak Mytek bardzo chętnie porywane przez audiofili na użytek własnych brewerii – po raz kolejny zagrały wysoce satysfakcjonująco. A tak je kiedyś, jeszcze gdy były prawie nowe, skopałem. Słuchawki są jednak naprawdę w porządku, przy czym styl mają charakterystyczny, uczuciowo raczej indyferentny. Bez żadnych skłonności do popadania w tkliwość, bez rozczulania i mazgajenia. Grają dużymi, raczej jasnymi dźwiękami, omiecionymi pastelowym światłem, o dobrym wypełnieniu i misternej obróbce detali. Ta właśnie obróbka szczególnie tym razem zwracała uwagę, bo aby te AKG wypadły ponadprzeciętnie, potrzeba toru bardzo czujnego na sygnał, jako że wypełnienie i ładną kolorystykę same zapewniają. Natomiast ich dużej postury dźwięki mają tendencję do upraszczania form i uczuć, toteż należycie wyrażona szczegółowość, niuansowość i wszelkiego typu misterność są dla nich wyjątkowo pożądane. I to właśnie od Myteka dostały, bo już ten starszy bardzo był szczegółowy, a ten jest jeszcze bardziej, a przy tym formę wypowiedzi oferuje wyższą, bardziej wyrafinowaną.

Mytek_Manhattan_017_HiFi Philosophy

Co ciekawe, całe to wizualno-funkcjonalene bogactwo można firmowo postawić na kolcach.

Tu muszę wrócić do kabla USB. Otóż z Entreqiem Konstantinem było to brzmienie ewidentnie elektrostatyczne. Może nie w największym stopniu na tych AKG, ale na nich również, i to wyraźnie. Szybkie, pełne powietrza, lotne, eteryczne, przejrzyste. Tego się bardzo dobrze słuchało, ale choć dobro jest kategorią absolutną, nierelatywizowalną do innych (a przynajmniej za taką może być uważane), to różne są miary dobra w różnych rzeczach. Tu tego dobra było sporo, jednakże po przeniesieniu wtyku słuchawek do położonego zaraz obok we wzmacniaczu Sugdena (który porównawczo na Myteku postawiłem, podpinając symetrycznie przewodami Acoustic Zen Absolute Cooper), pojawiało się lepsze dociążenie, lepsza, bardziej analogowa gładkość i więcej brzmieniowej swoistości.

Za pomocą takiego właśnie porównania bym brzmienie słuchawkowego wzmacniacza w nowym Myteku scharakteryzował, gdyby nie przypadkowa podmiana kabla USB na Tellurium. To Tellurium nie jest całościowo lepsze od Konstantina, ale inne i do Myteka lepiej pasujące. Zdecydowanie lepiej. Bo właśnie wypełnia i dodaje smaków, podczas gdy Konstantin poprawia transparencję i szybkość. A tego Mytek nie potrzebuje, podczas gdy tamtego bardzo.

Mytek_Manhattan_019_HiFi Philosophy

Na początek sprawdzimy, jak Manhattan radzi sobie ze słuchawkami.

Tak więc Tellurium, mimo iż daleko mu do Entreqa Atlantisa czy Synergistic Research Galileo, okazało się wywiązywać ze swej roli znakomicie, zaspokajając najbardziej pilne potrzeby Myteka. A kiedy już było w torze, różnica pomiędzy nim a kontrolującym jego jakość Sugdenem zmniejszyła się wyraźnie i na pewno były to brzmienia podobne a nie niepodobne.Podobne tak bardzo, że ślepy test wymagałby bardzo intensywnego skupienia i pewnie nie za każdym razem wskazanie byłoby prawidłowe. Ale pozostała różnica, bo Sugden wciąż minimalnie był gładszy, a dźwięki dawał nieco większe, mocniejsze i bardziej wypełnione, podczas gdy Mytek wciąż operował większą delikatnością i transparencją. Postaci wokalistek na Sugdenie były bardziej korpulentne i takie bardziej „w sobie”, a na Myteku delikatniejsze, bardziej wycyzelowane i wymierzone w subtelność a nie gęstość treści. Ale jak mówiłem, różnica była bardzo nieznaczna a nie makroskopowo oczywista, a poza tym ta delikatność miała swoje walory i głosy delikatniejsze wcale nie podobały mi się mniej od postawnych.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Mytek Manhattan

  1. Adam pisze:

    Panie Piotrze, czy temat Marantz HD-DAC1 całkiem już upadł?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. On jest u mnie. Właśnie się wygrzewa. Recenzja za jakieś dwa tygodnie, może wcześniej.

  2. Stefan pisze:

    Witam Piotrze możesz przypomnieć nazwę tego amerykańskiego wzmacniacza tranzystorowego,
    o którym mówiłeś jakoś uleciało z pamięci Weiss?

    A ten Mytek bardzo ciekawie się prezentował, szkoda że nie udało się posłuchać bezpośrednio z niego
    tylko przez Sugdena.

  3. Stefan pisze:

    Dziękuję, zapowiada się ciekawie z opisu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W Ameryce robi furorę.

  4. Stefan pisze:

    Tylko cena 7k$.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cena rzeczywiście wysoka, ale jest kilka słuchawkowych wzmacniaczy kosztujących jeszcze dużo drożej. Mój wraz z przeróbkami i lepszymi lampami kosztowałby dzisiaj podobnie.

  5. Miltoniusz pisze:

    Jak wypada stereofonia? Jaka jest cena? Nieco chyba szkoda, że nie ma słuchawkowych wyjść symetrycznych. Z tego co zrozumiałem z Pana recenzji, w przypadku HD800 wiele one tracą na połączeniu zwykłym.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Dokładną cenę muszę zweryfikować, dlatego jej nie podałem. Coś około 14 tysięcy złotych, może nieco więcej. Symetrii nieco szkoda, ale trudno. Z HD 800 gra jednak bardzo dobrze, a najlepszy wzmacniacz dla tych słuchawek – Bakoon – nie jest symetryczny. (Eternal Arts jest wprawdzie jeszcze lepszy, ale kosztuje abstrakcyjnie.)

  7. Miltoniusz pisze:

    Dziękuję. No a co, Panie Piotrze, z tą stereofonią? Wydaje mi się, że w niższym modelu Myteka ocenił ją Pan nieco gorzej niż w Audiolabie M-DAC, pomimo przekonania o ogólnej przewadze Myteka. Jak wypada obecny model na tle rywali?
    Czy nawiązując do przetwornika Meitnera miał Pan na myśli testowanego Emm Labs XDS1 SE v2 Eda Meitnera czy Meitnera MA-1?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Stereofonia nowego Myteka jest bez zarzutu. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Podobnie do głębi sceny. W przypadku Meitnera miałem na myśli przetwornik MA-1. Ich odtwarzacza (EMM Labs) za 30 tysięcy niestety nie oferują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy