Recenzja: Meze 99 Classics

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 41   Od słuchawek aż gęsto, także na ulicach. W ślad za tym należałoby oczekiwać, że ich rynek to stabilna odnoga, opanowana przez kogo trzeba i okolona zasiekami rozbuchanego marketingu najwięcej zarabiających. Okupowana przez wszystkie te Sennheisery, AKG i tak dalej. Tymczasem pucio. Co rusz to nowi się pojawiają, a jeszcze na dokładkę z pomysłami i ambicjami. A także cenowo podgryzający, chociaż z tym bywa różnie. Bo weźmy takie Audeze i HiFiMAN-y. Ledwie się toto z jaja wylęgło, dopiero co wyskoczyło na rynek i cudem przetrwało, a już flagowce tych marek kosztują grubo ponad dziesięć tysięcy. A nie dość że takie drogie, to jeszcze nabywcom mnożą kłopoty, psując się na potęgę. Już ich nie będę szczegółami awarii dobijał, ale że komuś dolarowa oranżada wielkim bąblem odbiła i się z cenami oraz brakiem jakościowego nadzoru zagalopował, to pewne.

Ale nie tylko tak to się toczy. Są bowiem też tacy, którzy nie zdążyli się jeszcze dorobić na nausznikach ciężkich i subtelnych niczym koparki w kopalniach odkrywkowych, zaopatrzonych w wielkie napisy PLANARNE, mające tłumaczyć wszelkie niedociągnięcia i zastępować staranną robotę. Pojawiają się też skromniejsi i bardziej o jakość dbający, mimo że nowi, dopiero startujący. Tacy co po Internecie środków na budowę nowego modelu szukają, a że znajdują, to i jest nowy.

Firma Meze Audio jest rumuńska, z malowniczego i historycznego Baia Mare, a to wcale źle nie brzmi. Rok z okładem jak minął, kiedy testowaliśmy też rumuński przetwornik Audiobyte Black Dragon, a ten okazał się rewelacyjny. Nie jest wprawdzie ta Rumunia jakimś zagłębiem, siejącym na świat cały zmasowanymi produktami o przeznaczeniu audiofilskim, ale się tam na audio znają, co się zaraz powtórnie okaże.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 40Meze Audio to na dodatek twór sam w sobie niezwykle ciekawy, powstały zaledwie kilka lat temu z inicjatywy utalentowanego designera – Antonio Meze – mającego w dorobku laury na najważniejszych międzynarodowych konkursach projektowych: RED DOT oraz IDSA. W połączeniu z drugą wielką pasją – zamiłowaniem do muzyki – dało to początek niewielkiej, prowadzonej w na poły hobbystyczny sposób działalności. Pierwsze konstrukcje z serii Classics zostały zaprezentowane w roku 2011, i z miejsca zostały dostrzeżone z uwagi na świetny projekt, ergonomię oraz niewygórowaną cenę. Oceny brzmienia nie były wszakże jednoznaczne, jako że wielu recenzentów zwracało uwagę na brak pełnej kontroli w niższych rejestrach oraz nazbyt wypchniętą średnicę. Młody konstruktor wziął to sobie do serca, a remedium na te bolączki ma być jego najnowsza konstrukcja – model 99 Classics. Nim te słuchawki jednak powstały, konieczny był do rozwiązania jeden zasadniczy problem – problem środków.

Nie mogąc zgromadzić niezbędnych funduszy, koniecznych do przeprowadzenia badań nad akustyką, Antonio postanowił wystawić swój projekt na niezwykle popularnym portalu crowdfundingowym – Indiegogo.com. Pomysł okazał się znakomity i w wyniku sprawnie przeprowadzonej zbiórki zdobyto aż 215% zakładanego budżetu na badania oraz opracowanie nowej konstrukcji, a konkretnie ponad 50 tysięcy dolarów amerykańskich. Miało to miejsce zaledwie we wrześniu 2015, a już na początku grudnia światło dzienne ujrzały ukończone Meze 99 Classics. Trzeba przyznać, że piorunujące to tempo i najwyraźniej żadne większe zmiany nie okazały się konieczne, a ze swojej strony dopowiem, iż dodatkowym plusem okazał się świetny kontakt z producentem, gotowym niezwłocznie przysyłać słuchawki do recenzji. I tak oto Meze Classic99 mogą być ocenione, ponieważ ich twórca i producent nie ma nic do ukrycia i się niczego nie wstydzi.

Budowa

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 39

Opakowanie godne najlepszych w branży, a przecież Meze to zupełnie młoda marka.

  Meze 99 Classics posiadają konstrukcję zamkniętą o drewnianych komorach akustycznych, wewnątrz których pracują 40 milimetrowe przetworniki dynamiczne o wyjątkowo wysokiej skuteczności 103 dB i 32-ohmowej impedancji. W połączeniu z lekką strukturą, ważącą w sumie 263 g, stanowią ergonomicznie wręcz idealne rozwiązanie mobilne, mogące w pełni wykorzystać możliwości odtwarzaczy DAP i smartfonów. Szczególną uwagę zwraca też elegancki wygląd, oferowany w dwóch wykończeniach: brązowo-złotym oraz kremowo-srebrnym, różniących się wyłącznie drewnem nausznic. W przypadku modelu brązowego jest to orzech, natomiast wariant jasny korzysta z klonu północnoamerykańskiego. U obu muszle są żłobione mechanicznie, pokrywane naturalną żywicą, polerowane i finalnie powlekane kilkoma warstwami niezwykle twardego lakieru, skutecznie zabezpieczającego słuchawki przed zadrapaniami.

Producent zapewnia, że Meze 99 Classics, w przeciwieństwie do poprzednich modeli, nie posiadają żadnych ułomności brzmieniowych, a ich dźwięk określony został jako przejrzysty i klarowny, czerpiący przy tym pełnymi garściami z możliwości nowych przetworników, które nie mają najmniejszych problemów z reprodukcją najwyższej klasy niskich i wysokich tonów, pomiędzy którymi znajdujemy bogatą, powabną średnicę. Uzupełnienie zestawu stanowi okazały, sztywny pokrowiec.

Dobrze, a właściwie nie dobrze. Bo wszystko powyżej na rzecz budowy, to przytoczony opis lekko podrasowanego stylistycznie anonsu producenta o własnych słuchawkach, a na potrzeby recenzji potrzebne jest też bardziej osobiste spojrzenie oceniającego. Czyniąc temu zadość powiem, że słuchawki są dość wygodne i posiadają wygląd wysoce zwodniczy. Bardzo aż nawet, ponieważ wydają się lekkie i jakieś takie kobiece.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 38

W dodatku bez kompleksów chwaląca się swoimi możliwościami.

O muszlach drobnych niczym małe rączki – delikatnych, zaokrąglonych i ciepło wyglądających; z cieniutkimi przewodami przyłącza oraz też niezbyt masywnym, choć dość szerokim, skórzanym pałąkiem. Wyglądają trochę jak zabawka, a mało jak technika; żadnych cech męskich nie przejawiając. Żadnej kanciastości, zwalistości, szorstkości, masy. Są gładkie, lekkie i drobne, z cienkimi kablami w ochronnym kevlarze.

– No więc jak to powinno grać? Wiadomo! – leciutko i drobniutko.

– A właśnie, takiego wała!

Słuchawki grzmią niczym smoki; jakby każdy przetwornik z pół kilo przynajmniej ważył i miał z pół metra średnicy. Ryczą, huczą, prasują, zgniatają. Kontrast wyglądu i brzmienia jest szokujący. Zakładasz na głowę takie niewielkie coś, w przekonaniu, że wraz z jego niewielkością także coś niewielkiego usłyszysz, a tu jakbyś w młockarnię łeb włożył, tak to młóci. Zanim do szczegółów przejdę, dopowiem tylko, że dodają do tych Meze dwa kable – długi i krótki – jako że kabel nowym, przenośnym wzorem mają odpinany i na dodatek (bardzo słusznie) doprowadzony do obu muszli. Ale jeszcze lepsze jest to, że kosztują zaledwie trzysta euro. Już kontrast wyglądu i brzmienia był szokujący, a ten pomiędzy jakością a ceną wcale mniejszy nie jest. Chcecie super słuchawek za małą kasę? Pewnie, że chcecie. Przecież nie jesteście milionerami. (Do was nie mówię, kolego milionerze.) A jeszcze takich do domu, i na ulicę? Tym bardziej – takie przecież są najmodniejsze i najbardziej uniwersalne!

– No to macie!

Brzmienie: Z Cowon Plenue

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 36

A może to najlepsi powinni zacząć się uczyć nowych standardów?

   Skoro są te Meze również przenośne i skoro tak jest najmodniej, to zacznijmy od mody. Ale najpierw porównawczo także przenośne Sony – żeby za łatwo nie miały.

Sony MDR-Z1000

Sony i Cowon to starzy kumple, wielokrotnie już w recenzjach się spotykający. A ponieważ tak dobrze zaznajomieni, to tylko przytoczę relację z poprzedniego spotkania, przy okazji recenzji przenośnej Audio-Techniki.

Stare ale wciąż jare Sony Z1000 nadal są oferowane w Japonii i Stanach, natomiast nie w Europie. Nieco zaskakująca to polityka, ponieważ dotąd zdawało się, że tylko Audio-Technica na Europę nie stawia, traktując ją jak zło konieczne, a tu okazuje się, że Sony zaczyna iść w jej ślady. Z też azjatyckim Cowonem zagrały owe leciwe już Sony nieprzyzwoicie aż dobrze, co o tyle nie może dziwić, że konstrukcyjnie zostały dopasowane właśnie do urządzeń przenośnych. Gęsto a zarazem przejrzyście, chropawo po tekstura i jednocześnie gładko na samych dźwiękowych obrysach, melodyjnie, a przy tym bardzo dynamicznie. Ja wiem, że z wielokrotnie droższym odtwarzaczem Astell & Kern AK380 spisywały się jeszcze o wiele lepiej, ale i tak było to brzmienie świetne i z dala od groźnych porównań całkowicie sycące. Zwłaszcza kiedy danego dnia niczego innego jeszcze się nie słuchało, a tak właśnie było. Może tylko soprany nieco zbyt okazały się przenikliwe; takie zbyt cykające, a także towarzyszyła temu lekka saturacja – tak jakby cały dźwięk trochę się jarzył. Jednakże to raczej w śladzie i podczas uważnej analizy; kiedy sami siebie pytamy, jak też to gra, a nie podczas normalnego, choćby tylko nieznacznie zaangażowanego emocjonalnie słuchania muzyki. Tak więc punkt odniesienia ustawiły te Sony wysoko, na poziomie daleko powyżej przeciętności. Co na to Meze?

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 34

Kolejna perełka słuchawkowego świata w natarciu – oto…

Meze 99 Classics

Na tle w oczywisty sposób znakomitej prezentacji sławnego konkurenta, recenzowane Meze zagrały dźwiękiem głębszym, a także nie tyle może niższym tonacyjnie, co oferującym większą dawkę basu. Zarazem bardziej śpiewnym i trójwymiarowym. Minimalne jarzenie zastąpiły aksamitnym, redukującym połysk dotykiem, a wszelkie obiekty dźwiękowe zyskały lepszą przestrzenność. Doskonale było to słychać zwłaszcza w przypadku perkusyjnych przeszkadzajek, które u Sony tylko płasko i wąsko (choć nader dźwięcznie) cykały, natomiast u Meze zyskały postać przestrzenną zarówno w odniesieniu do dźwięku, jak i do jego scenicznej lokalizacji. Tak jakby z dwóch wymiarów zrobiły się trzy – i to jeszcze znacznie obszerniejsze – a scena przestała być płaską powierzchnią otaczającej słuchacza sfery, tylko pojawiła się w jej obrębie głębia. Ta ostatnia szczególnie wyraźna i bardzo zdecydowanie poprawiająca jakość odbioru.

W uproszczonym, intuicyjnym, natychmiastowym odbiorze, kiedy niczego nie musimy analizować, Meze grały przede wszystkim głębiej, z elegantszymi i spokojniej prezentowanymi sopranami oraz większym kwantum mocnego, bardzo nisko schodzącego i masywnego basu. A w sumie trochę tak, jakby porównywać starszą i nowszą wersję Beyerdynamic T1; chociaż wiem, że prawie nikt nie porównywał, tak więc nie jest to odniesienie wartościowe poznawczo. Ale tak jak tam napisałem – Sony, podobnie jak starsze T1, to styl bardziej suchy, techniczny i płytszy brzmieniowo, a Meze, podobnie jak te nowsze, to granie bardziej wilgotne, ciemniejsze, głębsze i z mocniejszym akcentem na melodię a słabszym na schowany w niej szczegół.

Na pewno w efekcie Meze 99 Classics można było słuchać z większą satysfakcją przy wysokich poziomach głośności i lepiej kształtowały ludzkie głosy. No a bas, którego Sony naprawdę nie skąpią, miały jeszcze potężniejszy.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 33

…Meze 99 Classics.

Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że grało to tak na siedemdziesiąt procent tego, co może zaoferować najwyższej klasy stacjonarne źródło cyfrowe z podobnej klasy lampowym wzmacniaczem, przy czym Sony odtwarzały swoje brzmienia przede wszystkim w szarościach i z minimalną acz wyczuwalną szorstkością, a Meze produkowały się głębiej, gładziej i w ciemniejszych barwach na czarniejszym i mającym własną głębię tle. Bez takiego w związku z tym uwypuklania szczegółów i szczotkowania tekstur, a bardziej melodyjnie i płynnie, przy wyraźnie mocniejszym i głębszym basie. W specjalnie dobranym materiale perkusyjnym pokazało się też, że Sony plan pierwszy lokują dalej, a za nim już właściwie nic nie ma, przy czym brzmienie mają płytsze a kolorystykę bledszą. Na ich tle Meze wypadły bezdyskusyjnie lepiej, grając bliżej, głębiej, barwniej i z przede wszystkim ze zdecydowanie lepszą akustyką. O ile przy niektórych utworach wokalnych bardziej reporterski styl Sony mógł być jeszcze dla osób lubiących tego rodzaju stylizację alternatywą, to tu wyższość Meze nie podlegała już dyskusji.

Ogólnie wyszło więc na to, że są Meze 99 Classics słuchawkami nie tylko bardzo biegłymi technicznie we wszystkich brzmieniowych aspektach, ale też wyraźnie pogłębiającymi i szczególnie muzykalnymi, co dla każdego sprzętu przenośnego poza niezwykle rzadkimi wyjątkami przenośnych urządzeń lampowych, powinno być szczególnie mocnym atutem. Do tego jeszcze to ich potężne brzmienie, kreowane przez świetną dynamikę i super masywny bas. Zaskakująca jakość, zwłaszcza jak na debiutanta.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 18 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 19 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 30 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 31

Brzmienie cd.: Accuphase DP-700, Ancient Audio P1, Leben CS300F, Schiit Ragnarok

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 18

Nie ma co się rozpisywać na temat wyglądu 99 – te słuchawki są po prostu piękne!

   Tu sięgniemy po jeszcze groźniejszą konkurencję, w postaci referencyjnych obecnie, super wysilonych technicznie i bardzo efektownych brzmieniowo AudioQuest NightHawk. Bo skoro zarekomendowałem te Meze jako rewelację, to czymś ugruntować to muszą, by rzecz nie pozostała w wydrwionych przez Szekspira samych słowach. By nie była gadką szmatką i pustym marketingiem.

AudioQuest NightHawk

Procesor Ancient Audio P1 został u mnie na stałe, bo pracować i żyć bez niego byłoby dosyć trudno. To pierwsze, to może mniej, bo przecież pracowałem i szło jakoś, ukazując prawdę o brzmieniu słuchawek i wzmacniaczy bez cyfrowego ich poprawiania. Ale jak chodzi o słuchanie, to już nieco jest gorzej, jako że w pewnych sytuacjach procesor działa szczególnie ozdrowieńczo. A skoro wzmacniacz już został, to poprosiłem o jego korektę pod kątem NightHawk, tak żeby i bez procesora złego pogłosu nie było, czemu stało się zadość. Dźwięk w efekcie zyskał bardzo wyraźnie i stał się bardziej mokry – bez zniekształceń i melodyjny – do tego aż stopnia dobry, że już prawie żadnych popraw nie wymagający. Głęboki, ciemny i gęsty; długo i śpiewnie frazy ciągnący, zwłaszcza na obszarze sopranów. A jeszcze na dodatek słuchawki same sobie po kilkudziesięciu kolejnych godzinach pogłosu zdecydowanie ujęły, tak więc wciąż meandrują, ale cały czas na świetnym poziomie, i można powiedzieć – coraz lepszym. Ta ich faza pogłosowa była przy tym z pewnością interesująca, ale z bardziej umiarkowanym pogłosem podobają mi się o wiele bardziej, przy czym jeszcze chyba do kresu swych możliwości nie dotarły, choć wydaje się, że są blisko. Dorzucę, że po włączeniu procesora grają teraz dźwiękiem co do natury analogicznym, jednak znacznie bardziej bogatym, co wydaje się zaskakujące, a czemu poświęcić trzeba będzie jakiś tekst odrębny, traktujący bardziej całościowo o dziwactwach z wygrzewaniem i parowaniem słuchawek ze wzmacniaczami.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 14

A jak się szybko okazuje, brzmieniowo wcale a wcale nie jest gorzej!

Meze 99 Classics

W porównawczym konkursie względem znacznie droższych NightHawk testowane Meze pokazały się z bardzo dobrej strony. Już bez pomocy procesora zagrały dźwiękiem nieznacznie wprawdzie prostszym i mniej wyrafinowanym, ale wyjątkowo smakowitym i chętnym do brania. Także głębokim i melodyjnym, a przy tym bezpośrednim i takim bardziej zwyczajnym, w jak najlepszym rozumieniu słowa zwyczajność. Od pierwszej chwili przekonującym i wyjątkowo miłym w odbiorze, natychmiast skłaniającym do dalszego słuchania. Jaśniejszym nieco (w dobry sposób), jako że NightHawk zagrały bardzo ciemno; takim wcale nie jasnym, tylko lekko nawet przyciemnionym, a także nie tak długo podtrzymującym frazy i nie tak śpiewnie ciągnącym soprany, a za to bardziej zdecydowanym.

One w ogóle są takie, że bierzesz i chcesz słuchać. Już prosto z pudełka, zupełnie wcześniej nie grane, od razu mnie do siebie zjednały i cały wieczór słuchałem ich wtedy przy komputerze ze wzmacniaczem Lebena, do którego okazały się świetnie pasować. A tak w ogóle, to ani trochę nie grymaszą i gdzie ich nie podepniesz, tam grają. Mało są naprawdę wymagające i wyjątkowo dobre od pierwszej minuty, z tym ostatnim bardzo się różniąc od NightHawk i całej właściwie reszty. Oczywiście wygrzewanie i ich dotyczy i także one zyskują, ale zupełnie nie jest tak, że na początku to koszmar, czy choćby tylko słabo. Od samego startu jest dobrze, zwłaszcza po jakiejś godzinie. A to właśnie dlatego, że one swojsko grają – zwyczajnie a zarazem bardzo przekonująco, że cały się w tym natychmiast odnajdujesz. Pasmo w pełni jest rozciągnięte i dobrze wyważone, zarówno co do swobodnej otwartości dźwięcznych i całościowo pięknych sopranów, jak i masywnego, obfitego i akustycznie bogatego basu. A pośród tego średnica, całkiem udana i wysoce melodyjna. Ale to właśnie ona, o ile dążyć będziemy do zupełnej perfekcji, wymaga najwięcej dopieszczenia. Wprawdzie już taka jaką ją dają, to znaczy z przeciętnej klasy torem, daje poczucie piękna, jednak tylko umiarkowane.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 13

Tak w porównaniu do zbliżonych cenowo Sony Z1000…

 

Bardzo to uważnie sprawdzałem i nie ma wątpliwości, że słuchawki nie tylko grają przekonująco i spektakularnie, ale też pięknie. A nie są to synonimy, chociaż wielu tak sądzi. Bo przekonują przede wszystkim bezpośredniością, bliskością i naturalizmem; takimi w reportażowym a jednocześnie kumpelskim stylu. Z klepaniem po ramieniu i atmosferą dziennego spaceru. Spektakularność zaś biorą od tego rozwartego na całą szerokość pasma, świetnej przejrzystości, dobrego rytmu i przede wszystkim całościowego tętnienia. Ich muzyka niewątpliwie jest żywa, tętniąca i z przytupem. Od razu jesteś w jej wirze, od razu cię porywa, od razu tańczysz. I tego wszystkiego razem jest już na tyle dosyć, że świetna zabawa gwarantowana. Ale piękno to jeszcze osobna sprawa. Byli tacy kompozytorzy, którym piękno przychodziło z wyjątkową łatwością. Na przykład Beethoven, Bellini, Verdi i Mozart. Sięgnąłem więc po sławny duet Paminy i Papagena Bei Männern, welche Liebe fühlen z Czarodziejskiego fletu. W nim piękno jest niewątpliwie głęboko i niewątpliwie tajemniczo zawarte, jako że utwór w charakterystyczny dla Mozarta sposób wydaje się bardzo prosty, a jednocześnie przekonująco piękny i niemożliwy do powtórzenia przez jakiegoś nie-Mozarta. To signum geniuszu, o którym wielokrotnie pisałem. Kilka nut i jest arcydzieło. A inni mnożą te nuty, przekładają i tłoczą, a efekt żaden.

I ten właśnie duet zabrzmiał w wykonaniu Meze 99 Classics już pięknie; a nie jest łatwo, by pięknie zabrzmiał. To nie było jeszcze piękno powalające urodą, ale już wyczuwalne, obecne. Dopiero kiedy uruchomiłem procesor, pierwszoplanowe, pełnowymiarowe i bezdyskusyjne się stało, a nie takie dalsze, tylko do wyczucia. Tak więc, jak napisałem, ta średnica wymaga dopieszczenia, ale niewątpliwie dopieścić da się. A było też czymś doprawdy poruszającym, móc się temu przyglądać i analizować różnice. Bo najogólniej można powiedzieć, że dźwięk stał się podobniejszy temu od NightHawk, to znaczy bardziej gładki, rzewny i śpiewny. A przy tym bardziej wewnętrznie uporządkowany, i to chyba jest najważniejsze.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 12

…jak i znacznie droższych konstrukcji, jak chociażby wyjątkowych AudioQuest NightHawk.

Nie do końca przyjemne nierówności w obrębie pasma zostały przez procesor wyrównane i muzyka swobodniej popłynęła. Nie taka tylko towarzyska, przyjacielska, sympatyczna i zarazem ekscytująco popisująca się dynamiką sopranami i basem, ale taka budząca teraz respekt, jak zawsze kiedy stajemy w obliczu piękna. Bo ono ma to w sobie, że nie tylko przyciąga, ale też onieśmiela. Że jednocześnie dążymy ku niemu, ale boimy się całkiem zbliżyć. Lecz muzyka, kiedy jest tylko nasza, a taka jest na słuchawkach, zwłaszcza takich zamkniętych, pozwala się obejmować i mimo poczucia respektu możemy obcować z nią natarczywie i bezpośrednio. Toteż im jest piękniejsza, tym nie tylko bardziej pożądana ale też mocniejsza do przeżycia. W efekcie jeżeli myślę o muzyce w jej aspekcie czysto odtwórczym, zależnym od aparatury i na użytek własny a nie jakiejś recenzji, to przede wszystkim żałuję, że nie mam słuchawek Sony MDR-R10, najwięcej piękna w sobie mających. Piękna intymnego, jako że to słuchawki zamknięte, i piękna zniewalającego urodą. A kiedy tak o tym myślę, to do wniosku dochodzę, że niczego lepszego na rzecz przyswajania muzyki od tych słuchawek dotąd nie zrobiono.

Brzmienie cd.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 27

I co więcej, grają on świetnie z praktycznie wszystkimi dostępnymi źródłami, tak przenośnymi, jak i stacjonarnymi.

    Gdy chodzi o czyste piękno, to zarówno Meze, nawet poprawione procesorem, jak i ścigające się tu z nimi z pozycji faworyta NightHawk, nie mogą się z tymi Sony równać. Ale prawdą też jest, że nawet bez procesora, bez super źródła (w rodzaju tego Accuphase), a także super wzmacniacza (jak Leben czy jeszcze bardziej Twin-Head), są już te Meze 99 Classics tak dobre, że wchodzimy z nimi w kumpelską komitywę i że stają się nasze. Bardzo nasze, bardzo potrzebne i szczególne miejsce w życiu mające. Bo jeżeli na lepsze nas nie stać, to one się stają niezastąpione, jako świetna namiastka tych super drogich, nieosiągalnych. Gdyż jest to zastępstwo tego rodzaju, że kiedy słuchasz, to wcale nie tęsknisz. To właśnie jest w nich najlepsze, że tak grać potrafią i tak satysfakcjonująco je przyrządzono, iż słuchając zapominasz o wszystkim, i zostajesz tylko ty i muzyka. A nie brak słuchawek drogich jak również świetnych, u których stan taki jest o wiele trudniejszy do osiągnięcia. Jak choćby Sennheiser HD 800, czy Audio-Technica ATH-W5000. One aż tak są trudne i tak wymagające, że słucha się ich jakby stąpać po linie, iż kroczek najmniejszy nie w tą co trzeba czy najlżejsze wahnięcie, i cała konstrukcja upada. Że sprzęt po tycią drobnostkę musi zostać dobrany, bo jak nie, to leżymy. A te tycie drobnostki kosztują, oj kosztują. Sam taki interkonekt… A z Meze tego nie ma. Dopadasz jakąś dziurę, puszczasz jakąś muzykę – i satysfakcja gotowa. Nic nie drażni, nie ma zawracania głowy drogimi wygibasami, żadnego biadolenia. Tak po prostu, z marszu, od pierwszego wystrzału. I to jest w nich właśnie super.

Ale oczywiście są też pozytywy poszczególne, które warto wymienić. Na przykład to, że przeważnie nie grają w głowie tylko poza jej obrysem, aczkolwiek głównie na boki. Że scenę mimo to potrafią zaoferować głęboką, a kłopotów z sopranami, sybilacją czy kontrolą basu w nich nie ma. Co tym jest jeszcze cenniejsze, że jak już parę razy zauważyłem, i ten bas, i te soprany, są naprawdę rozbudowane i pozostające w sferze popisu, tak więc o wpadkę nietrudno, a żadnej wpadki nie ma. Poza tym super są szczegółowe i każdy szelest tła dokładnie obrazujące. Od konkurencji, w rodzaju użytych z nimi Sony, swoistość głosów mają zdecydowanie lepszą, choć słabszą od NightHawk, z którymi prawie zrównały się dopiero po użyciu procesora. To obok wyrównywania pasma, skutkującego poczuciem uporządkowania i jeszcze większego umuzykalnienia,  największy był atut procesora P1, bardzo wyraźnie słyszalny i dający natychmiast głośne „No, teraz to jest lepiej!” Zastępstwem będzie wybitny wzmacniacz, taki jak choćby Leben, z którym znakomicie współpracowały. A przy tym świetnie sprawdziły się zarówno z lampą jak tranzystorem, co jeszcze pogłębia ich i tak gruntowną uniwersalność.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 23 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy24 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy25 Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 26

 

 

 

 

Pozytywne, a nawet bardzo, jest też to, że nie przyciemniają i nie rozjaśniają, a także to, że mimo takiej ilości basu nie obniżają tonacji. Sam ten bas też oczywiście jest pozytywem, tym bardziej, że charakteryzuje się świetną akustyką i dobrą kontrolą. Do tego jeszcze potrafi w muzyce elektronicznej tworzyć prawdziwą kurtynę czy łunę, która wystarczająco nisko jest brzmiąca i gęsta, by swą obecnością zachwycać, a nie, jak u wielu innych, pozostaje samym pustym dmuchaniem. I na koniec to jeszcze, od czego wszystko zacząłem, mianowicie siła głosu. Grają naprawdę potężnie i niech was mikry wygląd nie zmyli. Mam pod ręką znane z potęgi planarne HE-6, i wcale Meze 99 Classics nie musiały się wstydzić. Też mają „power” i też mają „punch”, tak że ich dźwięk potrafi wbić w fotel. A to, jak wiadomo, kupa jest zawsze radochy i przedmiot poszukiwań. Również nie bez znaczenia jest to, że słuchawki wyjątkowo mocno odcinają od otoczenia, dzięki czemu nikt nas nie będzie podsłuchiwał i nikomu nie będziemy przeszkadzać.

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy 22

Co tu dużo mówić – Meze 99 Classics to mocny kandydat do zostania zamkniętą referencją w przedziale do 2 tyś. złotych. I posiadacz naszej absolutnej rekomendacji dla wszystkich poszukujących!

Dorzucę jeszcze na koniec uwagę o korzystaniu z procesora P1 jako przedwzmacniacza kojarzonego z Lebenem i Schiitem. Tu powtórzyła się sytuacja odnotowana już przy pisaniu jego recenzji, to znaczy Meze okazały się na tyle skuteczne i mało wymagające prądowo, że żadnego dopełniającego tor mocnego wzmacniacza nie potrzebujące. Pojawiały się wprawdzie na wyjściach wzmacniaczy nieco odmienne sygnatury brzmieniowe, ale bardzo nieznacznie tylko modyfikujące i raczej w stylu rozjaśniania oraz bardziej mrowiącego czytania tekstur, co można interpretować zarówno pozytywnie jak negatywnie. Wprawdzie już tylko trochę bardziej wymagające NightHawk okazały się ze wzmacniaczowymi końcówkami grać nieco lepiej, ale Meze 99 Classics jeszcze tego nie potrzebują.

 

Podsumowanie

Meze 99 Classics HiFiPhilosophy  Meze 99 Classics to słuchawki dalekie od przeciętności. Dalekie nawet bardzo. Porównując je do AKG K712 i Sennheiserów HD 600 wydały mi się bardziej interesujące i warte posiadania. Tym jeszcze bardziej od Sony MDR-Z1000. W przypadku tak chwalonych i wszechstronnie innowacyjnych AudioQuest NightHawk ustąpiły zaś tylko nieznacznie, a przy tym zagrały bardziej swojsko. Mniej pięknie, ale tak naprawdę sympatycznie i ekscytująco, że tylko brać i słuchać. Bez żadnej nerwowości, pogłosowej przesady ani innych cech negatywnych czy kontrowersji. Z jednej strony bardzo dobrze są wyważone technicznie, z drugiej jak najdalsze od nudy, postnej neutralności czy wszelkiego marazmu. Skoczne, dynamiczne, wartkie, mocno akcentujące i z super basem oraz super sopranami. A przy tym z potęga dźwięku niemal jak od klasycznych planarnych i z melodyjnością prawie na miarę high-endu, a po procesorze czy z super wzmacniaczem, to już całkiem. Zatem mocna rekomendacja i jak za te pieniądze, to naprawdę trudno o lepsze. W szczególności lepsze zamknięte i pasujące także pod sprzęt przenośny.

 

W punktach

Zalety

  • Ekscytujące.
  • A więc nigdy nie będziesz się nudził.
  • Ani nie braknie ci mocy.
  • Zarówno tej napędowej we wzmacniaczu, jak i tej dźwiękowej w samych słuchawkach.
  • Technicznie wyważone.
  • A zarazem spektakularne.
  • Super bas i soprany.
  • Dobra, mająca wysoką swoistość brzmienia średnica.
  • W miarę ciepło brzmiące, ale bez żadnej przesady.
  • Bez przyciemniania i rozjaśniania.
  • Spora scena, z wyczuwalną jej głębią.
  • Grają poza głową.
  • Trójwymiarowość dźwięków. Rzecz bardzo ważna!
  • Swojsko brzmiące, a jednocześnie popisowe.
  • Słuchając czujesz, że to jest to i tak lubisz.
  • Niby takie normalne, a jednak nadzwyczajne.
  • Nie tylko łatwe do wysterowania, ale także dobrze współpracujące z prawie każdym wzmacniaczem.
  • Ogólnie bez wad, w tym także tych typowych dla słuchawek zamkniętych.
  • Nie są więc klaustrofobiczne ani pogłosowe.
  • Szybkie, rytmiczne i dynamiczne.
  • Równie dobre ze sprzętem stacjonarnym co przenośnym.
  • W tym drugim zastosowaniu pomaga bycie niewielkimi, zamkniętymi i dobrze siedzącymi na głowie.
  • Wyjątkowo dobrze izolują od otoczenia.
  • Starannie wykonane.
  • Wysokiej klasy surowce.
  • Odpinany kabel, doprowadzony do obu muszli.
  • Lekkie i dość wygodne.
  • Dobrze wyposażone – z dwoma kompletami okablowania i etui ochronnym.
  • Rewelacyjny stosunek jakości do ceny.
  • Od uznanego projektanta.
  • Głodne sukcesu.
  • Ryka approved.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Średni zakres pasma bez wsparcia naprawdę wybitnego wzmacniacza nie jest aż na miarę high-endu.
  • Minimalna szorstkość brzmienia na tle najlepszych, takich za wiele tysięcy.
  • A także lekkie nierówności na paśmie.
  • Co procesor doskonale zobrazował i jednocześnie naprawił.
  • Niewielkie muszle z trudem obejmują uszy.
  • Szorstki – i to już całkiem – oplot kabli, skutkujący hałasem tarcia o ubranie. To trzeba koniecznie poprawić!
  • Brak polskiej dystrybucji.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Meze 99 Classics 21

 

 

 

 

 

 

 

Dane techniczne Meze 99 Classics:

  • Słuchawki dynamiczne o budowie zamkniętej.
  • Średnica membrany: 40 mm.
  • Pasmo przenoszenia: 15 Hz – 25 kHz.
  • Czułość: 103 dB.
  • Impedancja: 32 Ω.
  • Waga: 265 g.
  • Zalecana moc sygnału: 30 mW.
  • Maksymalna moc sygnału: 50 mW.
  • Drewniane muszle.
  • W komplecie dwa odpinane kable (1,2 i 3,0 m) z miedzi beztlenowej w osłonie kewlarowej o wtykach mały jack, wtyczka lotnicza, sztywne etui na słuchawki i miękki pokrowiec na kable.
  • Dwa wzory wykończeń – jasny i ciemny.
  • Cena: 309 €.

 

System:

  • Źródła: Accuphase DP-700, Cowon Plenue, PC z przetwornikiem Phasemation HD-7A192.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Ancient Audio P1, Leben CS300F, Schiit Ragnarok.
  • Słuchawki: Meze 99 Classics, AKG K712 (kabel Oyaide HPC), AudioQuest NightHawk, HiFiMAN HE-6, Sennheiser HD 600, Sony MDR-Z1000 (kabel Stefan Audio Art).
  • Interkonekty: Entreq Discover, Harmonix HPX-102-Improved, Sulek Audio.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek Audio.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

55 komentarzy w “Recenzja: Meze 99 Classics

  1. patryk pisze:

    Musze powiedziec, ze recenzja bardzo ciekawa. Z checia posluchalbym sam tych sluchawek, ale cena jednak za wysoka, zeby zamowic je sobie tylko tak dla zabawy. Czytajac recenzje za ktora dziekuje bardzo, stwierdzam , ze sluchawki sa wedlug pana Piotra bardzo ciekawe, takie relaksujace w odsluchu i przyjemne, co jest bardzo wazna cecha podczas sluchania muzyki. A moze jednak pokusze sie na urodziny lub inna okazje, bo jestem bardzo ciekawy,a test wywolal we mnie duza chce posluchania tych wlasnie sluchawek . Hmmm…..

    Pozdrawiam.

    Patryk.

  2. Mirek pisze:

    Pewnie k1000 z cary 300b zrobi z nich miazgę…

    1. kabak1991 pisze:

      Cary i AKG,Cary i AKG i tak toczy się ta historia już ileś lat, tutaj, na audiohobby itd itd. Bardzo ciekawe historie opowiadasz. Ja też mam fajną, posłuchaj…

      Kiedyś polowałem na tygrysy w dziczy, gdy nagle wyskoczył na mnie jeden znienacka i chciał mnie ugryźć. Ale odrzuciłem karabin i wsadziłem mu rękę w paszczę tak głęboko że aż się zadławił. Ale nei poprzestałem na tym i tak mocno wepchałem rękę że aż wyszła tyłem tygrysa, wtedy pochwyciłem jego ogon i ciągnąłem w stronę paszczy na powrót tak mocno że kiedy wyciągnąłem rękę razem z ogonem, to tygrys w pędzie wywinął się cały na drugą stronę tak że kły mu sterczały do góry i w dół. Kłapał tylko szczęką i nei mógł mnie ugryźć.

      Wiesz jaki z tego morał i dlaczego to napisałem? Dlaczego moja historia jest podobna do Twoich o Cary 300B i AKG K1000? Dlatego że jest tak samo beznadziejna jak Twoje opowieści na przestrzeni lat w 99% Twoich wpisów na temat tych słuchawek i tego wzmaka. Tygrys wywinięty na drugą stronę jest tak samo słaby jak Twoje komentarze. Dlatego przestań już raczyć wszystkich gdziekolwiek zawitasz opowieściami o Cary 300B i zapewniać że ten set miażdży wszystko, bo ja i tak jestem lepszy – w końcu pokonałem tygrysa. A morał tego z taki żeby unikać tygrysów.

      1. Patryk pisze:

        Wspaniale!W koncu ktos mu napisal tak jak trzeba.Jest tyle mozliwosci i naprawde mozna wybierac,jezeli chodzi o sprzet,a wlasciwie TEGO najlepszego zestawu nie ma, bo kazdy z nas slucha inaczej i ma inne preferencje.
        Tyle tygrysow,…..ze naprawde najlepiej unikac ich w zyciu…….no i w lesie 🙂

  3. Michał pisze:

    Witam.Wyrazy uznania za Pana teksty, króre czytam z wielką satysfakcją. Prosze napisać jakie wymiary ma wewnętrzna część padów. Dzieki

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słuchawek nie ma w tej chwili u mnie, ale postaram się te wymiary zdobyć. Generalnie są takie, by objąć małe uszy. (Moje są małe i przylegające.)

  4. Patrykp pisze:

    Czy sluchawki sa lepsze od HD600? Szukam dla zony do ogladania filmow na Blueray.

    Patryk.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tu są dwie kwestie. Pierwsza i ważniejsza – czy żona toleruje słuchawki zamknięte? Bo moja na przykład nie. Co zaś do samej jakości, to jest zbliżona, ale mnie mocniejszy bas i większa naturalność Meze odpowiadały bardziej od takiego bardziej teatralnego i pogłosowego stylu HD 600.

      1. Patryk pisze:

        Dziekuje za szybka odpowiedz. Dla zony nie gra roli czy otwarte czy zamkniete. Chodzi po prostu o wieczorne ogladanie i sluchanie filmow w czasie, w ktorym nasz junior sobie smacznie spi ,a glosno sluchac sie nie da?
        Mysle wlasnie nad Mezze lub HD600. (Oczywiscie hd600 mozna kupic o wiele taniej w sieci), a mezze mnie samego bardzo interesuja.

        Wczoraj sluchalem do nocy Audeze-XC i albumu Kari Bremnes.Jak dla mnie to wspaniale sluchawki i nigdy ich juz nie sprzedam.
        Bardzo przyjemne, cieple, a intymnosc wspaniala.Po prostu czysta muzyka. Musialem to sobie tutaj napisac, bo wpadlem w trans wczoraj ,a do lozka wracalem jakbym byl pod wpoywem alkoholu? (To wlasnie zrobily ze mna te Audeze XC wczoraj podczas wieczornego odsluchu)

        Patryk.

        1. ductus pisze:

          Panie Patryku, droga dalej otwarta. Po Audeze przyjdzie czas na elektrostatyczne…

          1. Mirek pisze:

            A na koncu drogi czeka k1000 z cary 300B

          2. Patryk pisze:

            Droga sie prawie konczy.Posiadam Audeze-XC oraz HD-800-S. Znam tez STAXA-009.Chcialbym miec tylko jeszcze kiedys FINAL AUDIO Sonorous 8″. LCD-4 niestety za slabe w porownaniu do LCD-3 oraz XC.
            Cena z kosmosu.
            …..wedlug mnie Audeze-XC potrafia zaczarowac! (a o to wlasnie chodzi)
            Final Audio 8 tez czaruja,ale „inaczej”.

            Patryk.

        2. Maciej pisze:

          Czy Patryk to Patryk z Audiomagic?:)

  5. Lord Rayden pisze:

    Jak się przedstawiają 99 w porównaniu z Oppo PM-3 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla siebie wolałbym Meze. Ale to zapewne także kwestia wzmacniacza.

      1. Patryk pisze:

        A gdyby wzmacniaczem byl Bryston BHA-1?
        Wtedy ktore?: MEZZE vs. HD600??

        Patryk.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Raczej Meze. Ale głowy nie dam.

  6. Michał pisze:

    Witam. Panie Piotrze proszę bardzo krótko porównać Meze 99 do podobnych cenowo Focal spirit classic oraz Sennheiser momentum M2! Dziękuję

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardzo zbliżona klasa słuchawek. Tak jak napisałem – Meze grają najbardziej naturalnie i mają najmocniejszy bas. Ale można woleć aranżacje bardziej niezwykłe, światło inne od dziennego – bardziej połyskliwe i przyciemnione – więcej pogłosu i takich specyficznych przypraw brzmieniowych. A niezależnie od tego jedne, drugie i trzecie są naprawdę bardzo dobre.

  7. fon pisze:

    A ja po drugim podejściu kupiłem Night Hawki :), powiem szczerze, Panie Piotrze, ma Pan rację, genialne są te słuchawki. Górna póła i kropka.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niewątpliwie. Grają nie gorzej od tych za 4-5 tysięcy.

  8. Soundman pisze:

    Mnie ciekawi sprawa regulacji w tych słuchawkach, jest jakaś w ogóle? , na czym polega.
    Po zdjęciach jakoś nie widać jak to przebiega…
    Na dużą głowę wejdą te Meze..

    1. Wiceprezes pisze:

      Tak, jest regulacja – headband połączony jest ze złotymi klamrami elastycznym paskiem, który łatwo dostosowuje się do rozmiaru głowy, a po zdjęciu powraca do pierwotnego ustawienia. Działa to pewnie, jest w miarę wygodne, no i mieści mi się z łatwością na głowie, więc raczej nikt nie powinien mieć problemu 😉

  9. miroslaw frackowiak pisze:

    Bardzo bym prosil kolegow tu piszacych, aby nigdy nie mysleli ze piszacy tu kolega (Mirek) to akurat ja!!!! bo jak wiecie posiadam taki zestaw Cary300B+K1000,dlatego prosibym nie mylic nas.Widac moje imie i nazwisko a nie tylko imie!

    1. Piotr Ryka pisze:

      To bardzo nieelegancko tak się pod kogoś podszywać i robić głupie wpisy. Jeszcze raz wykona Mirek taki numer i wyleci.

  10. miroslaw frackowiak pisze:

    To juz jest chyba trzeci taki wpis tego „MIRKA” udajacego mnie i ciagle musze prostowac,dlatego prosze Piotrze o usuniecie tego osobnika!

  11. Lord Rayden pisze:

    Miałem okazję posłuchać Meze99 Classics. Napędzała je kanapka : iPod Touch 4G 32GB plus amp Aune B1 (zestaw przenośny, słuchałem w kawiarni). i przyznam,że to bardzo ciekawe słuchawki. Zacytuję samego siebie z wypowiedzi na forum :

    „Meze 99 mają bardzo piękny twardy futerał. Z niego wyjąłem słuchawki. No cóż, uczciwie muszę przyznac, że moim zdaniem Cygan (Rom) nie byłby aż taki zachwycony. Muszle są drewniane, są złote elementy ale są one matowe, nie błyszczące. Dla nas zapewne lepiej. Drewno sprawia wrażenie jakby udawał je plastik z okleiną, ale wykonanie jest w sumie bardzo dobre.

    Same słuchawki sa lekkie, zgrabne, włożone na głowę łatwo się dostosowują. Jest to coś pośredniego między nausznymi a wokółusznymi. Może podobne pady mają nowe Momentum ? stare były mniejsze. Meze99 nie cisną (mam duża głowę).

    Wrażenia dźwiękowe – już od pierwszego utworu „uderzył” mnie bas. Mocny i czysty. Początkowo wydawał się za mocny jednak po jakimś czasie doszedłem do wniosku,że jest dobry. Taka prezentacja nie jest zła. Zwłaszcza,że słuchawki jak dla mnie ciemne nie są, wysokie tony nie są potraktowane po macoszemu. Widać wygrzewanie poprzedniego testera pomogło. Meze99 brzmią przestrzennie, swobodnie, rzekłbym „z rozmachem”. Przy tym naturalnie, nie ostro, nie piłują uszu.

    W porównaniu do PM-3 wydają się łatwiejsze w napędzeniu, mniej nasycone, „gęste” trochę jaśniejsze. Scena szersza. Ma rację Miłosz, mówiąc,że 99 grają „jak duże słuchawki”. Dla mnie PM-3 są bardziej soczyste, może bardziej „muzykalne” (tak to odbieram).

    Podsumowując – wygrzane Meze99 prezentują dobry i mocny bas ale nie próbują nas nim „zamordować”. Wydaje się on na swoim miejscu, po prostu podkreślony. Ale to ciekawa prezentacja. Nic nie brakuje innym pasmom a nie mamy piłowania górą.

    Z mobilnością ciut gorzej niż w PM-3. Są lżejsze ale przez pałąk, trudniej byłoby mi spakować je w pokrowce i torbę (widać pokrowce na fotce). Ale pewnie dałbym radę. Na głowie prezentują się dobrze, choć wolę klasyczny wygląd czyli jeden pałąk i na nim nauszniki.”

  12. Miroslaw pisze:

    Kupilem te sluchawki niedawno I od pierwszej chwili ujely mine one swoja naturalnoscia.Przez moje uszy przewinelo sie do tej pory sporo roznych sluchawek,ale zadne nie zabrzmialy tak naturalnie jak meze 99.Ostatnim moim flagowcem byly sennheiser hd600,ale I one ulegly w bezposredniej konfrontacji.Jedynym minusem meze99 sa moim zdaniem odrobine za male muszle…Oczywiscie moja ocena jest bardzo subiektywna-wiele zalezy od sprzetu towazyszacego.Ja slucham poprzez simaudio moon i1 podlaczony do simaudio dac 300dv2.

  13. Damn pisze:

    Szanowny Panie Piotrze,
    Czy można Pana prosić o krótkie porownanie Z grado Rs1 lub Rs2 i jakimiś ATH z wyższej półki ? Wszelakie recenzje wręcz wynoszą w niebiosa te słuchawki. Cie mnie Pana opinia na ten temat.

  14. Roger pisze:

    Witam

    Lepsze będą Meze 99 czy AudioQuest Night Hawk?

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nieco wyższą jakość oferują NightHawk, za to Meze są tańsze. Poza tym NightHawk są otwarte a Meze zamknięte, tak więc pierwsze są słyszalne na zewnątrz a drugie nie.

      1. Roger pisze:

        Dzięki za info.
        W tej chwili mam Beyerdynamic DT990 Pro 250 ohm. Przy komputerze słucham z małej chińskiej integry (DAC/AMP) Aune T1 podłączonej po USB do PC. Oprócz tego mam dosyć mocny wzmacniacz (do głośników) w klasie A, gdzie mocniejsze słuchawki mógłbym podłączyć pod terminale głośnikowe.
        Chciałbym zmienić słuchawki na jakieś dające konkretną zmianę i duży krok do przodu.
        Na początku myślałem o tanich NAD HP50 Visio. Ale potem pomyślałem, żeby pójść dalej i moją uwagę przykuły Audeze LCD-2, Meze 99 i właśnie NightHawk.
        Słuchałam głównie na głośnikach ale często słuchawki też by się przydały (w nocy, żeby sąsiadów nie budzić). Otwarte/zamknięte nie są istotne dla mnie. Które brać?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Duży postęp od DT990 PRO raczej nie jest możliwy, bo dobrze napędzane dają świetny dźwięk. Dobrze byłoby móc się podpiąć w ten wzmacniacz, ale to nie jest proste, bo takie słuchawki są drogie. Kiedyś były HiFiMAN HE-5 LE, ale przestali je robić. Kup NightHawk. Nie podepniesz pod wzmacniacz ale mają potencjał. A kiedy są środki, można kupić HE-6. To lepszy wybór niż LCD-2, tyle że nie są wygodne. Za to dźwięk będzie na pewno ekstra.

  15. Witam Panie Piotrze z zainteresowaniem czytam wszystkie Pana recenzje i muszę przyznac że zamiast coraz lepiej to mam w głowie coraz większy galimatias. Kocham muzykę lecz nie dysponuje kwotami z kosmosu.Ale do rzeczy. Muzyki slucham w 100% z tidala hifi z telefonu Samsung Galaxy S 6 edge podłączonego przez otg usb do ifi micro i dalej do sony mdr 100. Kierując się recenzjami zakupilem final audio heaven VII i całkowita porażka, praktycznie wcale nie ma basów a słuchanie jest po prostu męczące.Dodam ze słuchawki grały ok 10 godz (tyle wytrzymałem i wróciłem do sony , ktore graja po prostu przyjemniej).Mam pomysl(i tu bardzo prosze o poradę) rozbudować swój zestaw o itube i ifi nano, do tego chciałbym naprawde dobre słuchawki i teraz nie wiem czy oppo pm 2 czy pandora hope VI czy po prostu meze99. Nie jestem super audiofilem lubie posłuchać muzyki dla przyjemności jednak czym piekniej tym lepiej, zdaje sobie sprawe ze tidal to nie jest high end jednak daje dostep do m6zyki zawsze i wszędzie, uprzejmie i bardzo prosze o jakieś sugestie lub rady bo bardzo sie boje popełnić błąd tak jak z audio hevaven VII.z wyrazami szacunku Darek

    1. PIotr Ryka pisze:

      OPPO PM-2 są znakomite technicznie i to jest naprawdę już bardzo wysoka liga. Ale jak prawie każde takie słuchawki są dla toru wymagające, dlatego łatwiej z nimi o porażkę. Meze są do napędzenia łatwiejsze w sensie ogólności synergii, ale technicznie nieco słabsze. Sam bym jednak brał OPPO. Więcej da się z nich wycisnąć. Z ifi, zwłaszcza wzbogaconego o iTube, powinno być bardzo dobrze.

      1. Marek Myszczyszyn pisze:

        Witam. Wtrącę parę groszy bo może będą pomocne 🙂 Dzięki recenzjom Pana Piotra nabyłem drogą kupna OPPO PM-2, które zastąpiły PANDORA Hope IV i współpracują z AK 120 II. Dla mnie jest to w tej chwili pierwsza liga 😀 Bardzo dobra gra słuchawek, piękne wokale, duża melodyjność i ogromna przestrzeń. Wszystko na tyle mnie wciągnęło, że granie (też wspaniałych) dokanałowych AK T8iE już nie jest tak fajne. Wiem, że trudno porównać dokanałowe z nausznymi ale… Polecam OPPO PM-2 do mobilnych zastosowań. No i jak każdy audiofil stoję teraz przed dylematem … CO DALEJ? 😀

  16. Andrzej pisze:

    Warte zainteresowania są również amerykańskie słuchawki Master & Dynamics MH40.Za swoją cenę oferują dosyć sporo, a ich jakość wykonania jest na bardzo wysokim poziomie.

    1. Dziękuję koledzy za tak szybką odpowiedź. Mam jeszcze male pytanko w którym miejscu toru wpiąć itube i jakimi kablami i czy konieczny jest zakup ifi nano.I jesscze jedno, czytałem bardzo pochlebną recenzje sluchawek night hawk audio quest i ze jest dobra synergia właśnie między ifi micro a nimi jak Panowie Koledzy to widzą, mianowicie oppo pm2 i night hawk.Pozdrawiam serdecznie Derek

  17. Michał pisze:

    Podłączam się pod pytanie. Czy IFI ITUBE mozna zastosować w torze:laptop-IDSD micro-słuchawki? Pozdrawiam

    1. AAAFNRAA pisze:

      iTube ma wejście i wyjście analogowe, a iDSD wejścia cyfrowe, więc raczej nie podłączysz. Jak już to iUSB.

  18. Dominik pisze:

    Czy zastanawianie się czy klon i orzech w tych słuchawkach brzmią inaczej, to będzie duża przesada? 😉

  19. Dominik pisze:

    Bardzo proszę o poradę… Zachęcony opiniami zastanawiam się nad zakupem tych słuchawek, ponoć ze smartfonami grają dobrze, mam tylko pytanie… Jeśli w HTC 10 jest system Hi Res Audio i ich dołączone dokanałówki też są Hi Res, to czy lepiej byłoby szukać do tego telefonu słuchawek zamkniętych też Hi Res? Czy słuchawki też są 24 bitowe, czy tylko odtwarzacz w takich zestawach Hi Res?
    Jestem laikiem w tych sprawach, będę wdzięczny za podpowiedź…

    1. Royber pisze:

      Tak naprawdę wszystkie dobre słuchawki są hi-res. Mezzo będą ok.

  20. Dominik pisze:

    Ciekawe jakie będą wrażenia po porównaniu ich z dokanalowkami do HTC 10 i moimi wcześniejszymi dokanałówkami beats audio- tour 2.0 i czy zgraja się z HTC 10…

    Ciekawe czy sprawdziłyby się w pewnym stopniu do pracy w domowym studiu…

  21. Piotr pisze:

    Witam serdecznie. Jestem posiadaczem Sennheiserów Momentum Over Ear pierwszej generacji. Zastanawia mnie kwestia przesiadki na Meze. Czy różnica pomiędzy tymi słuchawkami będzie odczuwalna, czy jednak jest to podobna klasa brzmienia, na co wskazywałaby cena obu modeli. Za źródło u mnie służą Fiio E07k i Galaxy S4. Będę wdzięczny za jakiekolwiek sugestie.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Klasa słuchawek jest zbliżona, ale Momentum słuchałem zbyt dawno, by wdać się w szczegółowe porównania. Na pewno Meze mają więcej basu i przez to taki mocny basowy wyraz, przyjemnie masujący duszę, a Momentum są takie bardziej skrupulatne – nastawione na dokładność, wyraźność i szczegółowość. Ale muzykalne są także, tak więc tylko ktoś mający za sobą bezpośrednie porównanie mógłby udzielić bliższych wyjaśnień. Sam mogę tylko napisać, że jedne i drugie są bardzo dobre.

  22. Bartek pisze:

    Hej szukam specjalisty który poradzi w doborze sprzętu Hi-fi do domu oczywiście zapłacę a taka usługę. Pozdrawiam Bartek
    Bartoszpajak66@gmail.com

  23. dracula pisze:

    świetny artykuł i świetne słuchawki 🙂
    szukałem słuchawek do około 2000 zł – te idealnie trafiły w mój gust, a okazały się znacznie tańsze. padało dużo pytań odnośnie porównania z innymi słuchawkami:
    – momentum 2 – wg mnie były bardziej nijakie od Meze – znacznie mniej „fun’u”, ale też niezbyt dużo monitoringu.
    – focal classic – faktycznie fajne słuchawki, ale bardziej do spokojniejych gatunków lub klasyki – brzmienie duzo ciemniejsze, srednica dosc mocno na 1 planie – stopa perkusji bez basowej mocy.
    – audiotechnica msr7 – dosc suche granie, takie szczegolowe ale z niezbyt przyjemna górą dla mnie i brakiem basu. zreszta sluchalem z ciekawosci kilku AT i wszyskie wydawaly mi sie „szare”. moze drozsze ich sluchawki sa lepsze.
    – beats by dr dre (z ciekowosci posluchalem :P) – bas, bas i bas. nie slyszalem nic innego.

    meze 99 – żywe granie, scena idzie w glab nie wszerz, cieple granie – wszystkie pasma swietnie slyszalne z mocna podstawa basowa (ale przy beatsach byly plaskie, wiec poziom nie dla bassheadow), srednica elegancka – wokale piekne – gora równiez – ogolnie anologowe granie wyzszej klasy. zabawa, muzykalnosc + slychalne wszystko co wazne (mniej slyszalne to co mniej wazne – np. syf ze zlego masteringu nie zostanie wywalony na 1 plan).

  24. Michał pisze:

    Wkońcu pojawiły się na stronie producenta nowe Meze99 NEO! W przedsprzedaży.Mają te same przetworniki,muszle tym razem zostały wykonane z tworzywa sztucznego i wkońcu zostały powiększone pady na które większość recenzentów narzekała.Jestem bardzo ciekawy jak te zmiany wpłną na dzwięk.Mam nadzieję że producent niezwłocznie wyśle egzemplarz panu Piotrowi do testów:).Nie mogę się doczekać recenzji!!!

  25. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,
    Jaki wzmacniacz by Pan polecił do Meze 99 ? Czy klon Lehmanna spełniłby swoje zadanie ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pewnie spełniłby, bo Meze prawie wszystko wybaczają, a klon to przyzwoity wzmacniacz, ale gdyby to miało grać wprost z komputera, chyba wolałbym kupić tańszego zdaje się ifi iDSD LE nano (przetwornik i wzmacniacz w jednym).

  26. Michał pisze:

    Witam.Panie Piotrze, czy ma pan w planach recenzję Meze 99 NEO? Wszyscy recenzenci twierdzą, że są inne od classic, wielu że nawet lepsze. Myślę że warto to sprawdzić. Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mieć mam, bo pewnie są ciekawe, ale kolejka rzeczy już czekających na zrecenzowanie jest długa.

  27. James pisze:

    Witam, z przyjemnością czytam Pana recenzje, ale nie mniej przyjemne jest słuchanie. Pytanie tylko na czym słuchać…? Czy Meze 99 mogą stanowić konkurencję dla Beyerdynamic T90? Czy to już jednak inna półka? Mam na myśli tylko walory brzmieniowe, we wszystkich aspektach, ale w szczególności z uwzględnieniem ilości szczegółów i oddania przestrzeni. Do słuchania głównie jazzu i surowego rocka, póki co przez AQ Dragonfly Red i Niama Unitiqute. A w porównaniu do Fostex T60RP?

  28. James pisze:

    Witam, a jak wypadają Meze 99 w porównaniu do Beyerdynamic T90? Jest sens porównywać czy to jednak inna półka? Chodzi mi o brzmienie we wszystkich aspektach, ale najbardziej lubię doszukiwać się w nagraniach nowych szczegółów i wsłuchiwać w przestrzenne ustawienie instrumentów. Głównie pod kątem jazzu i surowego rocka. Póki co musiałyby być napędzane z AQ Dragonfly Red albo Naim Unitiqute. A może Fostex T60RP?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy