Recenzja: Metronome CD8 T Signature

Podsumowanie

xxx

Wszystkie płyty w objęciach napędu uważanego za najlepszy.

   Maszyna Metronome swoim brzmieniowym stylem trochę mnie zaskoczyła, ale ogólnie nie. Nie zaskoczyła, bo to brzmienie dla tej firmy klasyczne, na pewno mieszczące się w obrębie kanonu francuskiego producenta. Trochę też jednak zaskoczyła, gdyż po wersji T oczekiwałem mocniejszego akcentu lampowego. Nic raczej z takich rzeczy, przynajmniej nie w makroskopowym wydaniu. Żadnego rozkoszowania się przeciągniętą frazą, wolniejszego zbierania do ataku, naddatku słodyczy, lepkości, ciepła. Werwa, drajw, dynamika, szczegółowość, sopranami podkręcana realność i stałe czucie holografii na dużej lub wielkiej scenie. W połączeniu z mocnym akcentem obecności zarówno aktywnej muzyką jak i milczącej przestrzeni, swobodą nabierania dobrze natlenionego powietrza, całościową misternością detali, wyczuwalnym ciepłem i wdziękiem samych brzmień, dostajemy to coś, czego najbardziej się oczekuje od odtwarzaczy za te pieniądze – poczucia niezwykłości. Nie aż spełnienie marzeń o jakimś cyfrowym gramofonie, bo to kosztuje dużo więcej, ale też nie brzmienie tylko dobre, choćby i nawet bardzo. Stajemy się posiadaczami wyraźnej wartości dodanej – zachwytu, niezwykłości. To się tutaj naprawdę ciekawie zrealizowało – poprzez bliskość i bezpośredniość pierwszoplanową zmieszaną z wyjątkowo eksponowaną szczegółowością i wzbogacenie wielką przestrzenią, dającą wrażenie przebywania w miejscu szczególnym. Nie powiesz słuchając Metronome CD8 T Signature, że to taki dobry pod każdym względem, nawet bardzo dobry odtwarzacz. Że się nie ma co czepiać, wszystko ma na swoim miejscu. Bo nie tylko wygląd ma odświętny, także muzyka to święto. Zarówno wizualnych jak i audialnych wrażeń dostarcza w wymiarze luksusowym, jakby się w sensie audiofilskim zameldować w luksusowym hotelu. Że wszystko nas rozpieszcza – sam metraż, wyposażenie, obsługa. Faktem jest, że dla uzyskania wymiaru muzykalności, która nie musi się wstydzić słuchania przed i po takich maszyn jak szczyt Accuphase, właściciel się musi przyłożyć, walizki też mieć eleganckie. Te walizki to reszta toru i wspomniane przeze mnie akcesoria, których radzę spróbować, choćby tak na przystawkę. A potem już miły pobyt i same w pobycie atrakcje. Maszyna nie jest tania, ale w ramach ustanowionych przez rynek reguł spełnia pokładane nadzieje, nie może rozczarować. Wygląd, wykonanie i predyspozycje muzyczne są szyte ze znawstwem na miarę.

 

W punktach:

Zalety

  • Realistyczny plan pierwszy.
  • I pokazowa przestrzeń za nim.
  • Bezpośredni kontakt z wykonawcami.
  • Wybitna, tworząca klimat szczegółowość.
  • Drajw.
  • Rytm.
  • Szybki atak.
  • Prawidłowy czas podtrzymania.
  • Ponadprzeciętna dynamika.
  • Przyjemne ciepło w głosach.
  • Świeże, natlenione powietrze.
  • Misterna cyzelacja.
  • Trójwymiarowy modelunek.
  • Zaznaczająca się holografia.
  • Żywa przestrzeń.
  • Wyraźne też czucie milczącej.
  • Dość dobra muzykalność, wymagająca jednak dopieszczenia.
  • Niekrzykliwe a jakże obecne soprany.
  • Minimalnie podbarwiona nimi, a przez to bardziej rześka średnica.
  • Mocny, naprawdę mocny bas.
  • Należyta ekspozycja indywidualnych walorów brzmienia.
  • Przy dobrym kablu zasilającym dobra akustyka pomieszczeń i organizacja pogłosu.
  • Wysokiego poziomu złożoność harmoniczna dźwięków.
  • Wszystko ujęte w perspektywę.
  • Dobre wypełnienie i dobra spójność szerokiej i głębokiej sceny.
  • Odpowiednia masywność dźwięku.
  • Luksusowy wygląd i elegancki design.
  • Komfortowa obsługa, także z pilota.
  • Najlepszy napęd top-load, tu jeszcze ulepszony.
  • Jedna z dwóch najlepszych na rynku kości przetwornika.
  • Wspierana dodatkową filtracją i modułem obsługi USB.
  • Trzy toroidy i siedem niezależnych linii zasilania.
  • Komputerowy montaż na płycie głównej.
  • Dbałość o zwalczanie wibracji i nie przenikanie pól magnetycznych.
  • Lampowy stopień wyjścia (opcja).
  • Cyfrowe wejścia (opcja) i oba rodzaje analogowych wyjść.
  • Made in France.
  • Sławny producent.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Wysokiej klasy analogowość wymaga dopieszczenia.
  • Wspólna dla obu kanałów kość przetwornika. (Po jednej na kanał – to brzmiałoby jednak lepiej.)

Sprzęt do testu dostarczyła firma: Koris 

Dane techniczne CD 8 T Signature:

  • Odtwarzacz CD ze zmodyfikowanym mechanizmem Philips CDM12 PRO 2 v 6.8 wyposażonym w docisk z derlinu.
  • Rozdzielczość: 32 bit/384 kHz – dual mono.
  • Wyjścia analogowe: RCA 2.5 V RMS @0dB – 47 kOhms; XLR 2.5 V RMS @0dB – 600 Ohms.
  • Zasilanie: 3 transformatory toroidalne z filtrami Schaffnera, 7 niezależnych linii zasilania.
  • Akcesoria: kabel zasilający, pilot, 3 x stożki antywibracyjne, krążek dociskowy, płyta ze sterownikami, instrukcja obsługi.
  • Zużycie energii: 40 VA
  • Wymiary: 450 x 115 x 435 mm
  • Waga: 12 kg.
  • Cena. 41 900 PLN

 

System:

  • Źródła: Accuphase SACD DP-950/DC-950, Metronome CD 8 T Signature.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar 1.
  • Słuchawki: AKG K1000 (kabel Entreq Atlantis).
  • Kolumny głośnikowe: Audioform Adventure 304.
  • Interkonekty: Crystal Cable Absolute Dream RCA, Sulek 9×9 RCA, Tellurium Q Black Diamond XLR.
  • Kable głośnikowe: Siltech Royal Crown, Sulek 9×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Audio Illuminati Power Reference One, Sulek Power.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Acoustic Revive RIQ-5010.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Metronome CD8 T Signature

  1. Miltoniusz pisze:

    Ciekawa rzecz. Czy sprawdzał Pan, czy z wejść cyfrowych brzmienie jest dużo gorsze? A może nie gorsze?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie sprawdzałem. Może jeszcze sprawdzę, ale czekam na iGalvanic. Ma być w przyszłym tygodniu. Bez niego to trochę bezprzedmiotowe, bo jak ktoś gotów jest wydać czterdzieści tysięcy na CD, to tysiąc siedemset więcej lub mniej za poprawiacz cyfrowego sygnału go nie zbawi.

      1. adamm pisze:

        azaliż dotarł? (galvanic)
        🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jeszcze nie.

  2. jafi pisze:

    Ciekawa uwaga o aktualnym Lectorze, z którą się zgadzam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dwa lata temu bodaj na AVS grał strasznie.

  3. Patryk pisze:

    Fajny test, no i oczywiscie bardzo dobry sprzet. Wyglad cudowny (pruzypomina Audionet), ale nie wierze, ze jest w stanie pobic Naim`a CDX2 razem z zasilaczem XPS.
    To bylaby dobra walka, chociaz tak naprawde jeszcze zaden CDP nie zagral w moim zyciu tak pieknie jak CDX2+XPS.

    Dziekuje za super recenzje/test.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dystrybutor Naima się zmienił, trudno będzie wyciągnąć coś do recenzji. Ale może, jak już okrzepnie.

      Pozdrowienia

    2. Marek pisze:

      w praktyce wiara ma nie wiele wspólnego z audio, ale być może pomaga w leczeniu kompleksów, te Pana wpisy o NAIMie pod każdą recenzją CD stają się irytujące

  4. Przemek pisze:

    Słuchałem wielokrotnie w domowych warunkach dwóch odtwarzaczy Naima w tym tak non stop przez kolege chwalonego.Żadne z nich cuda.

  5. Patryk pisze:

    To szukasz czegos innego w muzyce niz wiele innych osob.
    Posluchaj sobie calego zestawu NAIMa jak masz mozliwosc. Kto wie? Moze spodoba ci sie , a moze tez i nie? Tylko ty bedziesz wiedzial dla siebie samego, czego szukasz i jaki przekaz muzyki jest -tym- prawidlowym „dla ciebie”.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Naimy bardzo zależą od zewnętrznego zasilacza i lubią tylko niektóre kable. Trzeba to zawsze uwzględniać. Styl mają żywy, naturalny i bezpośredni, ale relacje między nimi a innymi odtwarzaczami są zawsze kwestią konkretnych porównań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy