Recenzja: Marantz HD-DAC1

Odsłuch cd.

Aż ciężko uwierzyć,że tak wiele upchnięto do tak niewielkiego pudełka. A jak to się przekłada na brzmienie?

Aż ciężko uwierzyć,że tak wiele upchnięto do tak niewielkiego pudełka. A jak to się przekłada na brzmienie?

   Odnośnie tych pasujących słuchawek. Najlepiej pasują te potrafiące łagodzić podostrzenia. W samym Marantzu nie znalazło się miejsce dla wysokiej jakości kondensatorów, których na przykład Mytek użył w swoim Manhattanie, by podnieść na wyższy poziom muzykę. Ale trudno mieć o to pretensje, skoro nawet ten tańszy Mytek jest od Marantza sporo droższy. Trzeba jednak mieć na uwadze, że za swą wyższą cenę sprzedaje większą przejrzystość i szczegółowość, do ukazania których iPurifier nie jest mu potrzebny. Tak więc, można powiedzieć, że cenowo wszystko się zgadza, za wyjątkiem wyglądu Marantza, który jest dalece ponadprzeciętny. Ale trzymajmy się brzmienia i słuchawek.

Przesłuchawszy wszystkie wymienione, otrzymałem od uszu sugestię, że pochodzące z niższego przedziału cenowego, ale znane z łagodnego i obfitującego w cielesność stylu AKG K712, pasują bardzo dobrze, a jeśli ktoś chciałby dać swojemu Marantzowi (Marancuniowi, jak mawiał o swoim Marantzu pewien nieżyjący już niestety audiofil) pole do szczególnego popisu, to powinien sięgnąć po słuchawki Fostex TH-900, najlepiej jeszcze z filtrem HOT. To zestawienie podobało mi się najbardziej, a na drugim miejscu AKG K812 bez filtra.  Dobrze pasowały też OPPO (z filtrem i bez), a najmniej McIntoshe.

Marantz_HD-DAC1_016_HiFi PhilosophyMarantz_HD-DAC1_005_HiFi PhilosophyMarantz_HD-DAC1_007_HiFi PhilosophyMarantz_HD-DAC1_009_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Pisząc, że McIntoshe pasowały najmniej, mam pewien dyskomfort, ponieważ dawały silną ambiwalencję. Z jednej strony najbardziej były popisowe, wyraźne, silne i dynamiczne, a przy tym ich wyraźność nie ogranicza się do samego kreślenia konturu. Przywoływały super wyraźne formy trójwymiarowe a nie płaskie wykroje – i przywołanie to naprawdę było spektakularne; nawet na tle tak silnej konkurencji jak ta tutaj. Dlatego pisać, że pasowały najmniej, jest jakoś nieporęcznie, bo przecież najbardziej były spektakularne. Jednak co z tego, kiedy męczyły. Jeden utwór, drugi, a na trzeci już się nie miało ochoty. Gdyż te słuchawki są zarazem najbardziej wymagające. Dla nich nawet własny wzmacniacz McIntosha może być niewystarczający. Im trzeba dużych triod i ich syreniego śpiewu, a wówczas można zaginąć pomiędzy Scyllą precyzji a Charybdą piękna. Ale to są wyżyny, których nasz Marantz nie sięga. Zbyt wszystko staje się ostre, brakuje wielowarstwowości i rozpływania sopranów w przestrzeni. Szczególnie za to pasowały do niego Fostexy, które okazały się same oferować tego rodzaju dźwiękowy pokaz, dzięki któremu ostrość przemienia się w ekstensję, a pewna powierzchowność nabierała głębi. Zdecydowanie z tymi Fostexami było najprzyjemniej, bo dźwięk był duży, wyraźnie promieniował, pokazywała się rozległa scena i do tego mocno także rozwarta w pionie. Inaczej mówiąc, pokazywał się przestwór, a lekkie przyciemnienie, pochodzące od samych słuchawek, jak również tonowanie, umuzykalnianie i rozświetlanie filtrem HOT, dodatkowo poprawiało muzyczny nastrój. I tego można już było słuchać bez ograniczeń, z uznaniem konstatując szczegółowość i przenikliwość wspieranego iPurifierem Marantza oraz klasę słuchawek Fostexa. Solidna porcja muzyki w popisowej jakości.

To co się wydobywa z wnętrza misternej konstrukcji to bardzo solidny, choć nie oszałamiający kawał brzmienia. Warty rozważenia!

To co się wydobywa z wnętrza tej misternej konstrukcji to bardzo solidny, choć nie oszałamiający kawał brzmienia. Warty rozważenia!

Ale, jak już mówiłem, tego rodzaju jakość, zarówno dzięki nacierającemu frontowi chińskiemu, z jego nawałą Aunów i Audio-gd, jak i dzięki szturmującym amerykańskim Schiitom, czy europejskim ifi, Heglom oraz Audiobytom (przepraszam mnogie firmy, których nie wymieniłem), to teraz żaden eksces. To norma. Bez tego nie ma po co wychodzić z producenckiego domu. Inaczej się tego nie sprzeda. Tak więc by szturmować udanie, do tych przymiotów potrzeba czegoś więcej – jakieś wisienki na muzyczny tort rzucić. Marantz tego nie robi. To znaczy zrobił, ale nie w domenie dźwiękowej, tylko wizualnej. Śliczny jest, a brzmieniowo jedynie trzyma standard. Nie powinęła mu się noga, ale wyżej od innych też nie podskoczył. Jako DAC na pewno ustępuje Audiobyte, a jako słuchawkowy wzmacniacz Aunowi. Najwyraźniej panowie od Marantza postanowili wyzyskać renomę marki i wyszli z założenia, że skoro to Marantz i jeszcze do tego taki ładniutki, to nie musi być dźwiękowo lepszy od innych. Szkoda trochę, ale narzekać też nie ma na co. Jest dobrze, ale nie bardzo dobrze. Dobrze, ponieważ szczegółowo, dynamicznie, wnikliwie, ale nie bardzo dobrze, bo taki Aune i Audiolab, a jeszcze bardziej wieża ifi, oferują dodatkowo holograficzną scenę, a tej u Marantza nie ma. Słuchawki Fostexa, a także AKG i OPPO, sceny miały wprawdzie obszerne i uporządkowane, ale nie magiczne. Dobre, i nic więcej. Tak więc trochę za sztampowo panowie od Marantza podeszli do sprawy, ale jak to przeczytają, to się na pewno poprawią.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Marantz HD-DAC1

  1. gość44 pisze:

    Witam,
    chyba jestem pierwszy 🙂

    I na dodatek należę do tych, dla których przestrzeń to sprawa drugorzędna.

    I mam prośbę. Czy może Pan sprawdzić marancunia jako klasycznego DAC’a w „dużym” systemie ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, prośbie nie jestem w stanie zadośćuczynić, bo urządzenie zostało już spakowane i czeka na kuriera. W sumie wahałem się, czy samemu tego nie zrobić, ale ten Marantz tak jednoznacznie jest słuchawkowy, że się nie zdecydowałem. Polecają go wprawdzie do głośników aktywnych, ale takich nie mam.

  2. Adam pisze:

    Ciekawy jestem jak z tym Marantzem zagrałyby słuchawki Audeze…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Też jestem ciekaw, ale po okradzeniu warszawskiego salonu Audiomagic, odesłałem im jedne i drugie Audeze, bo nie mieli czym handlować. Nowe miały nadejść, ale jeszcze nie nadeszły.

      1. Maciej pisze:

        Rety to nie dość że okradli Audeze w USA, to jeszcze dystrybutora Audeze w PL ??

        1. Piotr Ryka pisze:

          Mój błąd, przepraszam. Najwyraźniej źle zinterpretowałem frazę „zostaliśmy okradzeni”, w której chodziło o okradzenie samego Audeze a nie warszawskiego sklepu. Tak czy inaczej towaru nie mieli i musiałem odesłać. Płacą za to teraz brakiem swoich słuchawek w testach, a sam mam dzięki temu mniej roboty. Ale w przyszłym tygodniu jakieś Audeze mają trafić.

  3. Sławek pisze:

    Witam,
    słuchałem tego Marancusia z moimi słuchawkami HiFiMan HE500 (kabel FAW Noir Hybrid) w salonie, niestety ze zwykłymi sieciówkami, za źródło służył transport Audiolaba, odsłuchy były po coaxialu.
    Czuć było, że nie jest źle, ale najwyraźniej do HiFi Manów brakowało mocy. Z łatwiejszymi słuchawkami byłoby zapewne lepiej, co potwierdza recenzja. Z HE 500 słychać było, że Marancuś się męczy, jakieś takie napięcie, brak swobody, nie do dłuższych odsłuchów. Równowaga brzmienia przesunięta ku górze, jak dla mnie nie do przyjęcia.
    Odsłuchiwany w tej samej sesji Hegel HD12 zagrał znacznie pełniej i bardziej nasycony był ogólnie, a zwłaszcza na basie. No ale on sporo droższy jest.
    Ale i tak zakupiłem w cenie Hegla zestaw Audio – gd NFB-1 (2014) DAC/NFB-6 słuchawkowiec. Ponadto także ze względów funkcjonalnych, bo NFB-6, ma kilka wejść analogowych (5), a ja zamierzam system o gramofon rozbudować. A do Marantza czym gramofon podłączę – mini jackiem?

    1. Maciej pisze:

      Ostatnio podłączyłem ortodynamiki do lampy 4W 2A3 polskiej konstrukcji – to dopiero był ogień. Orto muszą mieć prąd, duuużo prądu.

  4. fonn pisze:

    Trochę nie w temacie ,od dawna zauważam wpływ drgań podłogi,regałów,stolika audio na kable słuchawkowe,kabel leżący na nich powoduje degradację brzmienia,jest bardziej płasko matowo,mniejsza namacalność dżwięku ,podobnie jak wiadomo zachowują się pozostałe sprzęty audio ,polecam tak słuchać aby kabel był w powietrzu co jest trochę mało wygodne ,ale może też spoczywać na naszych nogach,byle nie dotykał mebli i podłogi,nie są to oczywiście zmiany powalające ale słyszalne.Pewnie są kable bardziej i mniej odporne na te zjawiska,ale warto poeksperymentować ,swoją drogą wireworld wypuszcza kilka kabli słuchawkowych z miedzi PCOCC.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ciekawe, muszę sprawdzić.

    2. JFK pisze:

      Fonn – litości.

  5. Adam pisze:

    Ja kiedyś robiłem takie porównania, ale przyznam, że przy zwykłym kabelku jaki posiadam w Beyerdynamicach DT 880 różnicy praktycznie nie zanotowałem.

  6. fonn pisze:

    proszę podzielić się opinią: )

  7. Andrzej pisze:

    Ciekawe jak w powównaniu do tych najlepszych z przedziału cenowego do 6,5 kzł zagrałby ze słuchawkami najnowszy „przetwornikowzmacniacz” firmy Pionner o symbolu U-05. Nazwa firmy może nie jest tak dystyngowana jak w przypadku Marantza, ale zastosowane w Pionierze rozwiązania pozwalają oczekiwać iż nawiąże równorzędną walkę z urządzeniami nawet dwukrotnie od niego droższymi.
    W porównaniu do testowanego tutaj Marantza gra „tłusto” z dobrym ale nie przedobżonym basem i ze szczegółami które są czytelne ale nie narzucają się – Czyli takie bardziej analogowe granie.
    Czy jest w stanie uprzestrzennić dzwięk tak aby uzyskać holografię? Ma do tego predyspozycje techniczne w postaci zbalansowanego toru, oraz zbalansowanych wejść słuchawkowych XLR z przodu. Tańszy o kikaset złotych od Pioniera Aune S16 z niezbalansowanym wzmacniaczem, z pojedynczej dziurki potrafi uzyskać holografię być może uda się to rownież i Pionierowi.

    Z nowin ze słuchawkowego świata warto nadmienić że firma Sony budzi się z letargu i na rynku pojawiły się słuchawki MDR -Z7 które to mają spełniać oczekiwania klientów „masowych” jak i tych którzy oczekują od nowych słuchawek wprowadzenia w świat Hi-Endu. Sygnatura dzwiękowa tych słuchawek idelnie uzupełnia się z brzmieniem Aune S16.

  8. roman pisze:

    W letargu to chyba Ty byłeś bo test tych słuchawek był już w marcu.
    „Przystępując do tego testu zupełnie nie wiedziałem, co będę musiał napisać na końcu. Brałem pod uwagę nawet taką ewentualność, że po porównaniu MDR-Z7 z innymi audiofilskimi słuchawkami okaże się, że inżynierowie japońskiego koncernu nie będą w stanie zbliżyć się do poziomu prezentowanego przez maki, które na słuchawkach zjadły zęby. Tymczasem udało im się uchwycić to, co w moim przekonaniu świadczy o prawdziwie hi-endowej naturze brzmienia – wysoką jakość, którą w pierwszej chwili odbieramy jako coś najzupełniej normalnego. Wielu melomanów doceni te słuchawki nie wtedy, kiedy założy je na głowę, ale kiedy je z niej zdejmie i spróbuje posłuchać muzyki na czymś innym. Jeżeli nie będą to jeszcze bardziej hi-endowe nauszniki, wróżę szybki powrót do MDR-Z7. Ja z chęcią zostawiłbym je w swoim systemie odniesienia.”

    1. Andrzej pisze:

      Na towaroznawstwie to ja zjadłem zęby, proszę mi tu nie insynuować iż byłem w letargu. Skoro test był w marcu miałeś więc sporo czasu aby zastosować elementy analizy statystycznej. Zdjąć miarę z wielu testów z których to jasno wynika iż te słuchawki mają bardzo nierówną charakterystykę odtwarzania. Aby zneutralizować ich 'masowe’ brzmienie i wyłuskać z nich jak najwięcej jakości 'audiofilskiej’ trzeba specjalnie pod nie dobierać tor. W tej cenie to są raczej słuchawki dla bogatych wielbicieli tej marki. Chcąc je zdeklasować porównując do nich inne mógłbym posłużyć się słuchawkami ponad dwukrotnie tańszymi, które to słuchawki z założenia nie miały być 'audiofilskie’ a jednak są zaliczane do tego grona przez szerokie rzesze użytkowników. Są to słuchawki Philips A5 Pro. Do Hi-End -owych słuchawek w zbliżonej cenie takich jak: Final Audio Sonorus VI lub Audioqest NH nie ma nawet co ich porównywać.

  9. Matley pisze:

    Witam mam pytanie bo zastanawiam się jaki DAC wybrać… obecnie używam Asus Xonara STU i jestem zadowolony, ale potrzebuję czegoś lepszego i zastanawiam się nad Marantzem czy będzie dobrze stroił np. HD 800, Beyerdynamic T90, HiFiMAN He-500 ???

    1. Wiceprezes pisze:

      Marantza na pewno trzeba rozważyć, ale gorąco polecam sprawdzić Aune S16 – za te pieniądze gra on aż za dobrze 🙂 marantz gra wyraźnie i technicznie, Aune to spokój i elegancja.

  10. Matley pisze:

    Czy kabel usb wideworld ultrafiolet będzie dobry ?

    1. Wiceprezes pisze:

      Ultraviolet jest w porządku w swoim przedziale cenowym. Wyższy Starlight 7 prawie w ogóle nie robi różnicy. Ewidentnie lepszy kabel to dopiero ifi Mercury za 500 zł. Ale kabel faktycznie świetny.

  11. Martin pisze:

    Dzień dobry,

    Zastanawiam się nad kupnem USB Cable A to B do ww modelu.
    Mam do wyboru dwie możliwości, Forza i AudioQuest, czy będzie słyszalna różnica między jeszcze raz tyle kosztującym AQ a Forza?

    https://forzaaudioworks.com/en/product.php?id_product=29

    https://www.hifix.co.uk/audioquest-carbon-usb-cable-a-to-b-0-75m

    Dziękuję i pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, żadnego nie znam. Może ktoś inny słuchał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy