Recenzja: Marantz HD-DAC1

Wygląd i budowa

Marantz w wysokiej rozdzielczości, czyli HD-DAC1.

Marantz w wysokiej rozdzielczości, czyli HD-DAC1.

   Marantz HD-DAC1 prezentuje się świetnie. Mówiąc najkrócej – to cacko. Dochowany w nim został charakterystyczny sznyt urządzeń Marantza, który od samego początku pozwolił firmie zyskiwać sławę i renomę. Na panelu przednim króluje ład i symetria, a estetyka materiałowa jest sama w sobie popisem. Symetrię znaczą trzy koła, z których to większe, środkowe, jest obramowanym chromem wyświetlaczem, a dwa mniejsze, po bokach, wykonanymi z pięknie szlifowanej nierdzewnej stali pokrętłami. To po prawej jest potencjometrem, a po lewej wyborem wejść, wspierającym także programowanie. Poniżej są dwa niewielkie i też okrągłe przyciski, z których większy jest włącznikiem, a mniejszy to »Setup«, współpracujący z lewym pokrętłem. Nacisnąwszy programator możemy regulować siłę świecenia wyświetlacza, uruchomić wyłącznik czasowy i wybrać jeden z trzech poziomów wzmocnienia, dopasowany do wymogów używanych słuchawek. Z kolei w panelu sterowników na ekranie komputera pojawia się zakładka wyboru próbkowania. I tu natykamy się na pejoratyw, ponieważ zawiera martwą, nie rozwijającą się listę, która na panelu przednim wyświetla niezmiennie wartość 48k, niezależnie od klasy używanego pliku. Trochę to nie przystoi, ale takie są fakty.

Na przednim panelu jest poza tym gniazdo USB, ale tylko dla urządzeń Appla, oraz wtyk słuchawkowy 6,3 mm. Obsługę możemy prowadzić także z dużego pilota, zawierającego komplet regulacji. Tło panelu ma charakterystyczny dla Marantza kolor szampański, a może być także czarne. W obu wypadkach prezentuje się popisowo, czego dopełnieniem jest elegancka, metalowa pokrywa z masą niewielkich szczelin wentylacyjnych oraz boczki bardzo ładnie imitujące wysokogatunkowe drewno. Całościowa stylistyka, podobnie jak u recenzowanego niedawno McIntosha, nawiązuje do stylu retro, a równocześnie do charakterystycznego wzornictwa Marantza, zarówno wykończeniem przedniego panelu, jak i  poprzez ten okrągły wyświetlacz, klasyczny dla firmy. (Ich najlepszy odtwarzacz SACD – Marantz SA-1 – także miał taki.) Wszystko to odróżnia się mocno od rynkowej przeciętności, moim zdaniem zdecydowanie in plus.

Z tyłu są dwa wyjścia analogowe, oba RCA, z których jedno jest regulowane a drugie nie. Jest także analogowe wejście poprzez małego jacka. Przede wszystkim są jednak charakterystyczne dla dzisiejszych czasów wejścia cyfrowe: dwa optyczne i po jednym koaksjalnym i USB.

Trzeba przyznać uczciwie, że jest to naprawdę ładne urządzenie.

Trzeba przyznać uczciwie, że jest to naprawdę ładne urządzenie.

Maszyna jest wcale ciężka, waży pięć kilogramów, a jej cyfrowym sercem jest przetwornik Cyrrus Logic CS4398, mający 120-decybelową dynamikę, 107-decybelowy odstęp od szumu i potrafiący przełykać próbkowanie do 192 kHz oraz oferujący pojedyncze i podwójne strumieniowanie DSD (do 5,6 MHz). Za usuwanie jittera odpowiada technologia Dual Clock, o nieznanych szczegółach technicznych, których idąc za nazwą można się jedynie domyślać, a gniazdo wejściowe USB jest podobno szczególnie dobrze odseparowane od zakłóceń i działa oczywiście w trybie asynchronicznym. Trafo zostało porządnie zapuszkowane, a potencjometr Alps Blue ma silnik, pozwalający na obsługę z pilota. Moduł wzmacniacza słuchawkowego jest znany z wcześniejszych urządzeń Marantza i ma oznaczenie HDAM-SA2.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Marantz HD-DAC1

  1. gość44 pisze:

    Witam,
    chyba jestem pierwszy 🙂

    I na dodatek należę do tych, dla których przestrzeń to sprawa drugorzędna.

    I mam prośbę. Czy może Pan sprawdzić marancunia jako klasycznego DAC’a w „dużym” systemie ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, prośbie nie jestem w stanie zadośćuczynić, bo urządzenie zostało już spakowane i czeka na kuriera. W sumie wahałem się, czy samemu tego nie zrobić, ale ten Marantz tak jednoznacznie jest słuchawkowy, że się nie zdecydowałem. Polecają go wprawdzie do głośników aktywnych, ale takich nie mam.

  2. Adam pisze:

    Ciekawy jestem jak z tym Marantzem zagrałyby słuchawki Audeze…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Też jestem ciekaw, ale po okradzeniu warszawskiego salonu Audiomagic, odesłałem im jedne i drugie Audeze, bo nie mieli czym handlować. Nowe miały nadejść, ale jeszcze nie nadeszły.

      1. Maciej pisze:

        Rety to nie dość że okradli Audeze w USA, to jeszcze dystrybutora Audeze w PL ??

        1. Piotr Ryka pisze:

          Mój błąd, przepraszam. Najwyraźniej źle zinterpretowałem frazę „zostaliśmy okradzeni”, w której chodziło o okradzenie samego Audeze a nie warszawskiego sklepu. Tak czy inaczej towaru nie mieli i musiałem odesłać. Płacą za to teraz brakiem swoich słuchawek w testach, a sam mam dzięki temu mniej roboty. Ale w przyszłym tygodniu jakieś Audeze mają trafić.

  3. Sławek pisze:

    Witam,
    słuchałem tego Marancusia z moimi słuchawkami HiFiMan HE500 (kabel FAW Noir Hybrid) w salonie, niestety ze zwykłymi sieciówkami, za źródło służył transport Audiolaba, odsłuchy były po coaxialu.
    Czuć było, że nie jest źle, ale najwyraźniej do HiFi Manów brakowało mocy. Z łatwiejszymi słuchawkami byłoby zapewne lepiej, co potwierdza recenzja. Z HE 500 słychać było, że Marancuś się męczy, jakieś takie napięcie, brak swobody, nie do dłuższych odsłuchów. Równowaga brzmienia przesunięta ku górze, jak dla mnie nie do przyjęcia.
    Odsłuchiwany w tej samej sesji Hegel HD12 zagrał znacznie pełniej i bardziej nasycony był ogólnie, a zwłaszcza na basie. No ale on sporo droższy jest.
    Ale i tak zakupiłem w cenie Hegla zestaw Audio – gd NFB-1 (2014) DAC/NFB-6 słuchawkowiec. Ponadto także ze względów funkcjonalnych, bo NFB-6, ma kilka wejść analogowych (5), a ja zamierzam system o gramofon rozbudować. A do Marantza czym gramofon podłączę – mini jackiem?

    1. Maciej pisze:

      Ostatnio podłączyłem ortodynamiki do lampy 4W 2A3 polskiej konstrukcji – to dopiero był ogień. Orto muszą mieć prąd, duuużo prądu.

  4. fonn pisze:

    Trochę nie w temacie ,od dawna zauważam wpływ drgań podłogi,regałów,stolika audio na kable słuchawkowe,kabel leżący na nich powoduje degradację brzmienia,jest bardziej płasko matowo,mniejsza namacalność dżwięku ,podobnie jak wiadomo zachowują się pozostałe sprzęty audio ,polecam tak słuchać aby kabel był w powietrzu co jest trochę mało wygodne ,ale może też spoczywać na naszych nogach,byle nie dotykał mebli i podłogi,nie są to oczywiście zmiany powalające ale słyszalne.Pewnie są kable bardziej i mniej odporne na te zjawiska,ale warto poeksperymentować ,swoją drogą wireworld wypuszcza kilka kabli słuchawkowych z miedzi PCOCC.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ciekawe, muszę sprawdzić.

    2. JFK pisze:

      Fonn – litości.

  5. Adam pisze:

    Ja kiedyś robiłem takie porównania, ale przyznam, że przy zwykłym kabelku jaki posiadam w Beyerdynamicach DT 880 różnicy praktycznie nie zanotowałem.

  6. fonn pisze:

    proszę podzielić się opinią: )

  7. Andrzej pisze:

    Ciekawe jak w powównaniu do tych najlepszych z przedziału cenowego do 6,5 kzł zagrałby ze słuchawkami najnowszy „przetwornikowzmacniacz” firmy Pionner o symbolu U-05. Nazwa firmy może nie jest tak dystyngowana jak w przypadku Marantza, ale zastosowane w Pionierze rozwiązania pozwalają oczekiwać iż nawiąże równorzędną walkę z urządzeniami nawet dwukrotnie od niego droższymi.
    W porównaniu do testowanego tutaj Marantza gra „tłusto” z dobrym ale nie przedobżonym basem i ze szczegółami które są czytelne ale nie narzucają się – Czyli takie bardziej analogowe granie.
    Czy jest w stanie uprzestrzennić dzwięk tak aby uzyskać holografię? Ma do tego predyspozycje techniczne w postaci zbalansowanego toru, oraz zbalansowanych wejść słuchawkowych XLR z przodu. Tańszy o kikaset złotych od Pioniera Aune S16 z niezbalansowanym wzmacniaczem, z pojedynczej dziurki potrafi uzyskać holografię być może uda się to rownież i Pionierowi.

    Z nowin ze słuchawkowego świata warto nadmienić że firma Sony budzi się z letargu i na rynku pojawiły się słuchawki MDR -Z7 które to mają spełniać oczekiwania klientów „masowych” jak i tych którzy oczekują od nowych słuchawek wprowadzenia w świat Hi-Endu. Sygnatura dzwiękowa tych słuchawek idelnie uzupełnia się z brzmieniem Aune S16.

  8. roman pisze:

    W letargu to chyba Ty byłeś bo test tych słuchawek był już w marcu.
    „Przystępując do tego testu zupełnie nie wiedziałem, co będę musiał napisać na końcu. Brałem pod uwagę nawet taką ewentualność, że po porównaniu MDR-Z7 z innymi audiofilskimi słuchawkami okaże się, że inżynierowie japońskiego koncernu nie będą w stanie zbliżyć się do poziomu prezentowanego przez maki, które na słuchawkach zjadły zęby. Tymczasem udało im się uchwycić to, co w moim przekonaniu świadczy o prawdziwie hi-endowej naturze brzmienia – wysoką jakość, którą w pierwszej chwili odbieramy jako coś najzupełniej normalnego. Wielu melomanów doceni te słuchawki nie wtedy, kiedy założy je na głowę, ale kiedy je z niej zdejmie i spróbuje posłuchać muzyki na czymś innym. Jeżeli nie będą to jeszcze bardziej hi-endowe nauszniki, wróżę szybki powrót do MDR-Z7. Ja z chęcią zostawiłbym je w swoim systemie odniesienia.”

    1. Andrzej pisze:

      Na towaroznawstwie to ja zjadłem zęby, proszę mi tu nie insynuować iż byłem w letargu. Skoro test był w marcu miałeś więc sporo czasu aby zastosować elementy analizy statystycznej. Zdjąć miarę z wielu testów z których to jasno wynika iż te słuchawki mają bardzo nierówną charakterystykę odtwarzania. Aby zneutralizować ich 'masowe’ brzmienie i wyłuskać z nich jak najwięcej jakości 'audiofilskiej’ trzeba specjalnie pod nie dobierać tor. W tej cenie to są raczej słuchawki dla bogatych wielbicieli tej marki. Chcąc je zdeklasować porównując do nich inne mógłbym posłużyć się słuchawkami ponad dwukrotnie tańszymi, które to słuchawki z założenia nie miały być 'audiofilskie’ a jednak są zaliczane do tego grona przez szerokie rzesze użytkowników. Są to słuchawki Philips A5 Pro. Do Hi-End -owych słuchawek w zbliżonej cenie takich jak: Final Audio Sonorus VI lub Audioqest NH nie ma nawet co ich porównywać.

  9. Matley pisze:

    Witam mam pytanie bo zastanawiam się jaki DAC wybrać… obecnie używam Asus Xonara STU i jestem zadowolony, ale potrzebuję czegoś lepszego i zastanawiam się nad Marantzem czy będzie dobrze stroił np. HD 800, Beyerdynamic T90, HiFiMAN He-500 ???

    1. Wiceprezes pisze:

      Marantza na pewno trzeba rozważyć, ale gorąco polecam sprawdzić Aune S16 – za te pieniądze gra on aż za dobrze 🙂 marantz gra wyraźnie i technicznie, Aune to spokój i elegancja.

  10. Matley pisze:

    Czy kabel usb wideworld ultrafiolet będzie dobry ?

    1. Wiceprezes pisze:

      Ultraviolet jest w porządku w swoim przedziale cenowym. Wyższy Starlight 7 prawie w ogóle nie robi różnicy. Ewidentnie lepszy kabel to dopiero ifi Mercury za 500 zł. Ale kabel faktycznie świetny.

  11. Martin pisze:

    Dzień dobry,

    Zastanawiam się nad kupnem USB Cable A to B do ww modelu.
    Mam do wyboru dwie możliwości, Forza i AudioQuest, czy będzie słyszalna różnica między jeszcze raz tyle kosztującym AQ a Forza?

    https://forzaaudioworks.com/en/product.php?id_product=29

    https://www.hifix.co.uk/audioquest-carbon-usb-cable-a-to-b-0-75m

    Dziękuję i pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, żadnego nie znam. Może ktoś inny słuchał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy