Recenzja: LUMIN A1

Odsłuch cd.

Z dala od komputera i z głośnikami Albedo

Lumin_A1_005 HiFi Philosophy

I już od pierwszych dźwięków było wiadomo, że mamy do czynienia ze źródłem najwyższej próby.

   Lumina można postawić od komputera tak daleko, na ile pozwoli długość kabla ethernetowego wpiętego po drugiej stronie do routera. Lumin musi bowiem mieć ten kabel zawsze podpięty i jest to pewne utrudnienie, ale kable takie na szczęście są niedrogie i mogą być bardzo długie. Poprowadzone w listwie pod ścianą albo rozprowadzone po domu w rurkach pod tynkiem sięgną gdzie zechcemy, tak więc w sumie to taki sam kłopot jak to, że urządzenia audio trzeba podpinać do prądu, a tunery satelitarne do anten. Akurat wielometrowy kabel Ethernet nawet miałem, tak więc do sklepu nie trzeba było się fatygować, mimo iż system stacjonarny dzieliło od komputera pięć metrów w linii prostej. Piszę o tym, bo ktoś by się mógł uprzedzić do tego ethernetowego kabla, że to jest kłopot jakiś i pogorszenie brzmienia, ale nie ma obaw, nic z tych rzeczy. Kabel został podpięty na stosownym wejściu, pendrive wsadzony gdzie trzeba, a sam Lumin wypuścił łaskawie sygnał analogowy po złączu RCA ku przedwzmacniaczowi ASL Twin-Head i końcówce mocy Croft. A dalej popłynęło to kablami głośnikowymi Entreq Discover ku głośnikom Albedo Aptica i można się było zatopić w dźwięku tudzież rozważaniach. Zacznijmy może od rozważań, a tak właściwie to od jednego. Mianowicie ważny jest w tym wszystkim ów przewód głośnikowy Entreqa. Ważny nie tyle dla Lumina, bo on niewątpliwie z wielkim spektrum aparatury towarzyszącej działa wyśmienicie, tylko dla samych głośników. Albowiem lubią te Albedo kable dające masę i potrafiące dociążać brzmienie z właściwą przy tym ekspozycją basu, co już we wrocławskim Fusicu się pokazało za sprawą przewodów Acoustic Zen ABSOLUTE. Sam użyłem z kolei przewodów Entreqa, bo wiem, że one też tak umieją, a przy swojej niewysokiej cenie są pod względem jakości wręcz zjawiskowe. Pokazały to zarówno w porównaniach jak i w popisie solowym, ale ważne jest przede wszystkim co pokazał sam Lumin.

Lumin_A1_020 HiFi Philosophy

Tak analogowego i angażującego brzmienia trudno się było spodziewać po czysto cyfrowym urządzeniu.

Do tego co pokazał muszę jeszcze dorobić wstęp, jako że nie jestem pierwszą osobą która go opisuje i są już o tym Luminie liczne famy oraz opinie. A jedna z owych opinii głosi, że jest to taki muzykalny miś, co otuli nas ciepłym, analogowym brzmieniem, ale jak ktoś chciałby audiofilskie tematy szczegółowości, namacalności czy rozdzielania brzmieniowego włosa na czworo do samego gruntu a nawet jeszcze głębiej drążyć, to lepiej zwrócić się do Klimaxa albo jakiegoś odtwarzacza od dCS-a, bo Lumin nie jest akurat od tego. I tutaj muszę wyrazić stanowczy sprzeciw, bowiem sam nie napotkałem zjawisk pozwalających wyciągać tego rodzaju wnioski. Owszem, jak już zdążyłem napisać, grał Lumin w ten sposób gdy go słuchałem kiedyś na Audio Show, a potem w Premium Sound, ale nie u mnie. U mnie zupełnie nie w ten sposób, to znaczy, owszem, analogowo, ale nie samym analogiem. Tuż przed nim porównawczo posłuchałem tego samego systemu z odtwarzaczem Accuphase DP-720, który nie jest wprawdzie swojego producenta referencją, ale niewątpliwie należy do wyznaczników high-endu zarówno jakością jak ceną. Zdaję sobie sprawę, że takie porównania nie są w smak dystrybutorom i politycznie poprawny recenzent powinien się ich wystrzegać jak ognia, udając że każdy sprzęt stanowi coś w rodzaju odrębnego świata – bo tak jest najbezpieczniej i tak żyje się najwygodniej. Mimo to pozwolę sobie napisać, że różnica brzmieniowa w obecnym tutaj torze okazała się bardzo mała. Accuphase był nieco cieplejszy i minimalnie więcej wyciągał z brzmieniowego tła, ale ogólnie przekazy były bardzo podobne, przy czym Lumina w najmniejszym nawet stopniu nie odebrałem jako gubiącego cokolwiek pod względem informacyjnym i takiego niczym średniej klasy gramofon, nastawionego tylko na analog, nic więcej. Absolutnie nic w tym kierunku. Ilość informacji spływała z głośników ogromną lawiną, i to zarówno odnośnie samych dźwięków jak i danych opisujących relacje przestrzenne. Nie będę może wchodził zbyt głęboko w opisy co wyprawiały głośniki Albedo, bo za chwilę przyjdzie pora na pisanie ich własnej recenzji i tam będzie o tym dokładnie, ale ogólnie i pod każdym względem byłem tym brzmieniem bardzo zbudowany i tak jak Rusek w skeczu Tadeusza Drozdy powiada o Polsce – priekrasnaja strana, żal czo nie nasza, tak ja o Luminie mogę powiedzieć – charosza maszina, żal czto nie maja.

Lumin_A1_003 HiFi Philosophy

Firma Lumin postanowiła jednak udowodnić, że granie z plików to nie tylko bastion urządzeń przenośnych. Pełna rekomendacja z naszej strony.

Audiofile są trochę jak dziecinne bączki. Wirują nieustająco wokół własnej osi wypatrując nowości i przemieszczają się zwolna od systemu do systemu. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że wypatrują przy tym przede wszystkim źródeł dźwięku i głośników, bo tak się jakoś utarło, że o dobry wzmacniacz jest stosunkowo najłatwiej, z głośnikami to już problem jest większy, a źródła od zawsze najbardziej ekscytowały, chyba głównie dlatego, że na nie się patrzy najczęściej. Dobre źródło, dobre źródło, dobre źródło – mamrocze pod nosem każdy audiofil – i była niedawno w jednej relacji mowa o gramofonach, a teraz jesteśmy na przeciwległym biegunie, bo te gramofony to tradycja i przeszłość, a odtwarzacze plikowe to nowość i przyszłość. Ale nie oszukujmy się, najwyższej klasy gramofon umie od odtwarzacza plikowego doby obecnej więcej i pod tym względem nowości jeszcze przeszłości nie biją. Ale że Lumin naprawdę dużo potrafi, to nie ma dwóch zdań. Wespół z moim systemem wzmacniającym i wybitnymi włoskimi głośnikami dał taki pokaz, że kompletnie w niego zapadłem i nie wiedziałem czy bardziej podziwiać bogactwo ludzkich głosów i sztukę oddania detali, czy rozpisanie sceny i stereofonię. Nie było to, biorąc po szczegółach, granie ciemne ani jasne, tylko takie w sam raz; i nie było też ciepłe ani zimne, tylko również z przedziału złotego środka. Ale przede wszystkim było ożywcze i przebogate. Bas walił jak z dużej armaty, a z analogowości i dociążenia dźwięku falami spływała na słuchającego satysfakcja. Jednocześnie było to granie bardzo żywe, dynamiczne i do tego ozdobione wspaniałym freskiem bogactwa detali, których dźwiękowa obróbka nie pozostawiała nic do życzenia. Atak, podtrzymanie i wewnętrzna złożoność dźwięków szły tutaj o lepszą ze stereofonią i lokalizacją źródeł, a wszystko to biegało po całym pokoju i w jednej sekundzie od puszczenia kolejnego utworu zachwycało. – No, to jest to! – sam mózg powtarzał z ukontentowaniem raz za razem, toteż zwijanie tego systemu bardzo było niemiłe, ale cóż, głośniki już sobie jadą, bo ktoś tam chce je nabyć i na pewno źle na tym nie wyjdzie. Mam przy tym niejasne acz silne przeświadczenie, że tak piękny muzyczny obraz stał się w przypadku Lumina możliwy dzięki tej nowo pozyskanej sztuce obsługi portów USB, ale kopii o to nie będę kruszył. Sam jednak słuchałem właśnie w ten sposób i grało to inaczej niż Luminy słuchane poprzednio, zdecydowanie lepiej. Inna rzecz, że te głośniki to też była najwyższa klasa, a wzmacniacze, to nie wypada się chwalić, ale naprawdę niejedno potrafią i niejednym już spuściły lanie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: LUMIN A1

  1. Tomek pisze:

    26 tysięcy i nie wiem teraz, czy to tanio, czy to drogo 😉

  2. Piotr Ryka pisze:

    Zależy od której strony patrzyć.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Porownac Lumina do mojego Calyxa w podstawowej wersji ktory kosztowal mnie po rabacie 1000eur! cena 6-razy Lumina wyzsza! to wyglada to tak wedlug mojego przelicznika(kazde nastepne 100% wyzszej ceny daje 10% lepszego grania) ,tak ze Lumin powinien grac 60% lepiej od mojego sprzetu a w to watpie, bo pare dobrych DAC sprawdzilem i to bylo tylko 10%-15% tylko lepiej,tak ze moj Calyx a gra po USB swietnie,jest dalej debesciak (jakosc-cena).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nikt tego nie kwestionuje. Calyx Femto, bo tylko je słyszałem, to DAC z pewnością dorównujący Luminowi.

      1. Maciej pisze:

        To co daje przewagę Luminowi to funkcja transportu plików… Brzmieniowo w tej cenie na pewno nie zrobili wszystkiego.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wszystkiego nikt nigdy nie zrobił, bo takie są prawa komercji. Niezwykle rzadko pojawia się produkt mogący nawiązywać do ideału w sensie zrobienia absolutnie wszystkiego co było można by uzyskać najlepsze brzmienie. Ale Lumin wydaje się być bardzo blisko takiego produktu. Femto ma lepszy zegar i to chyba jedynie można wytknąć Luminowi. Kosztują bardzo podobnie, a Lumin jest o wiele bardziej funkcjonalny.

          1. Maciej pisze:

            Dlatego wielu wolałoby Lumina za tę wszechstronność właśnie.
            Dziwne że ciągle tak mało transportów na rynku… Samodzielnych. Wielu producentów na siłę dodaje DAC a cena przez to szybuje w górę. Kiedy na rynku i u ludzi w domach DACów mnogo.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Niewątpliwie Macieju celna uwaga, ale widać producenci wychodzą z założenia, że nie ma rynku miejsca na taki produkt jak specjalny transport plików, bo tutaj każdy posługuje się swoim laptopem, a z kolei specjalne transporty CD to droga zazwyczaj sprawa, chociaż na rynku wtórnym łatwo o udane polowanie. Utarło się, że wydzielony transport CD to powinien być mechaniczny majstersztyk, bo goły jaki bądź czytnik płyt każdy ma w komputerze.

    2. Miltoniusz pisze:

      Który to model calyxa jest taki świetny i od czego okazał się lepszy?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Piszę przecież, że Femto, a lepszy okazał się od prawie wszystkich innych DAC-kó jakich słuchałem.

        1. Miltoniusz pisze:

          Chodziło mi o „Calyxa w podstawowej wersji” opisanej przez Miroslawa. Pewnie w złym miejscu zadałem pytanie. Czyżby chodziło o Calyx DAC 24/192 za 6800 zł w detalu?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Niestety, żadnego Calyxa poza Femto nie słyszałem.

  4. Maciej pisze:

    Ale chyba zgodzisz się ze mną, że laptop/komputer stacjonarny ustępuje jakością dedykowanemu transportowi plików? Transporty CD pomijam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Głowy nie dam, bo jednak Calyx Femto grał fenomenalnie. Tylko jednak mignął, tak więc nie udało się z nim dobrze zaznajomić. Trzeba by móc zrobić bezpośrednie porównania, a po temu nigdy nie było okazji. Na pewno Lumin i na pewno Femto to świetne urządzenia. Tyle mogę powiedzieć i nie ma w tym cienia obłudy ani przebiegłości. Za takie je uważam i nie podejmuję się żadnego rozstrzygania o lepszości. Z pewnością poziom mają zbliżony.

      1. sebna pisze:

        Witam Piotrze,

        Co było w nim takiego fenomenalnego? Jakie cechy czyniło go tak dobrym? Jaka jest jego sygnatura brzmieniowa?

        Pozdrawiam

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jest recenzja na stronie, trzeba przeczytać. Napisałem co się udało usłyszeć.

  5. Grzegorz Bilski pisze:

    Calyxa Femto można „wyrwać” używanego za równowartość ok. 10.000 PLN.
    Wówczas staje się naprawdę bezkonkurencyjny…

    1. Piotr Ryka pisze:

      No to jak kogoś stać, to nic tylko kupować.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Trochę nie na temat, ale dzisiaj przyjechały wzmacniacz i słuchawki Oppo.

  7. Piotr Ryka pisze:

    I już grają…

  8. Marecki pisze:

    A jak grają? Wybitnie? Wiadomo, że na dokładniejszy opis będzie miejsce w recenzji, ale krótko-Jest to coś wyjątkowego?

  9. Maciej pisze:

    Wydaje mi się, że trzeba być wielkim optymistą aby liczyć na to że pierwsza konstrukcja słuchawkowa danej firmy od razu będzie wybitna 🙂 Ale może się mylę…

  10. Marecki pisze:

    Jak to mawiał śp. Paweł – ” W życiu bywa różnie i poprzecznie i podłużnie” 😀

  11. Piotr Ryka pisze:

    To są na pewno świetne słuchawki, a jak dobre, to dopiero będę badał. Na razie tylko rzuciłem uchem i pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Bywało jednak, że pierwsze wrażenie było świetne, a drugie już nie. Trzeba do tego mieć cierpliwe podejście, bo na skróty niczego się nie osiągnie. Ale na pewno nie są rozczarowujące. Raczej przeciwnie, nie spodziewałem się, że pierwsze wejście będą miały tak dobre.

  12. Maciej pisze:

    Wracając do samego Lumina to wielu znajomych mówi o nim bardzo dobrze. W zasadzie jedyną wadą jest cena nie adekwatna do polskich realiów. Wystarczyłaby połowa tej kwoty a już sprzedawałby się jak ciepłe bułeczki.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pewnie tak. Sam wtedy bym go kupił.

  13. Pragmatyk pisze:

    Wlasnie nie wiem skad sie wziely te wszystkie opinie o misiowatosci Lumina. Jeden gluchy powiedzial a reszta powtarza – tak mniemam:) On jest krystalicznie czysty i nie drazni agresywana gora, ale nie jest misiem. Dobrze Panie Piotrku, ze Pan to wyraznie zaznaczyl w tekscie. Ciekawe jak sie odezwie nowy model Lumin T1. Ma byc sporo tanszy od A1 a na papierze wyglada baaaardzo powaznie.

  14. Piotr Ryka pisze:

    Te nowo wchodzące na rynek Luminy mam obiecane do posłuchania, a ich specyfikacje dzisiaj do wątku postaram się wrzucić, bo jakieś materiały w tej sprawie otrzymałem. Co do modelu A1, to szkoda, że odjeżdża. Tyle mogę ponad to co napisałem powiedzieć. Pięknie wyglądająca i pięknie grająca maszyna.

  15. Piotr Ryka pisze:

    Jak potwierdza mi dystrybutor, są już dostępne dwa nowe modele Lumina – S1 za 42900 i T1 za 15500. Ten pierwszy, to jak pisałem, 16 DAC Sabre na kanał i ogólnie jakość himalajska, a drugi to niemal kopia A1 ze skromniejszą obudową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy