Recenzja: Lampy ECC81 – przegląd najlepszych

Konkurenci

Brimar 6060

xxx

Małe lecz cenne i dla muzyki ważne.

   Zdążyłem już zaanonsować jedną z największych gwiazd porównania, 6060 od Brimara (czyli angielskiego oddziału Western Electric), montowaną w Footscray pod Londynem częściowo z podzespołów branych z Mullard-Blackburn i selekcjonowaną następnie przez Hall Electric Ltd of England (Haltron) – dystrybutora najlepszych gatunkowo lamp. W tym miejscu dwie uwagi: i) Mullard miał własną, niemal identyczną super wersję ECC81, znakowaną M8162; ii) Haltron jedynie w dawnych latach był synonimem jakości, a potem zszedł na psy.

Obie krewniaczki to lampy szczególne, powstałe z nadania jakości, a nie masowej produkcji; przeznaczone do studiów radiowych, a więc o wydłużonej bardzo znacznie żywotności i w tym wypadku niezwykłej budowie. Gwarantowany czas pracy przy zachowaniu parametrów to 10 000 godzin, wygląd budzi najwyższy szacunek. Mała szklana bańka skrywa pancerną anodę (a ściślej całą tak zwaną „klatkę”), jakiej nigdy wcześniej nie widziałem. Po tylu latach i dawnym odejściu konstruktorów nie dowiemy się raczej szczegółów, ale tworzywem gruby, półlśniący, ołowianej barwy metal, prawdopodobnie napylony karbonem, przy czym anoda stosunkowo krótka, o jakieś pół milimetra krótsza niż u konkurencji. Na szczycie wielka czapa wyjątkowo obfitego getteru z zachodzącym na nią symbolem E81CC, poniżej białe logo „made in HALTRON England” – gwarancja najwyższej jakości. Lampy z oznaczeniem kodowym 6060 produkowane były przez wiele lat, ale jedynie te powstałe między 1951 a 1953 są charakterystyczne i wyjątkowe. Właśnie z parą takich będziemy mieć do czynienia, ich wycena wobec wyjątkowości bardzo wysoka, aż 3300 PLN

Philips Miniwatt ECC81

To lampa w przypadku opisywanej pary z najlepszych czasów, konkretnie z 1959 roku, o charakterystycznym, dawniejszym, karbowanym zwieńczeniu. Budową anody identyczna z Siemensem, ale z wyraźnie bardziej miedzianej barwy odrutowaniem wewnętrznym i nóżek, a także innej konstrukcji, bardziej rozbudowanym żarnikiem. Chwalona (jak to holenderskie Philipsy i Ampereksy) za wyjątkową jakość średniego zakresu i całościową kulturę, wyceniona przez fachowca na 1500 PLN za parę. Ale przede wszystkim, podobnie jak Brimary, pachnąca muzealnym eksponatem – wyjątkowością, inną zupełnie erą techniki użytkowej. Ręczna robota, super staranność, nie oszczędzano na surowcach. Jakość znaczyła więcej niż ilość i niskie koszty produkcji, a telewizory i radia były jeszcze czymś wyjątkowym, niemal nabożnym, a nie poniewierającym się wszędzie chłamem.

Siemens E81CC

xxx

Wszystkie w srebrnych berecikach z antenką.

Wchodząca do porównań para Siemens E81CC wygląda niepozornie, niczym specjalnym na tle pozostałych się nie wyróżniając. Brak kodu 801S, oznaczającego jak logo Haltrona wyselekcjonowanie, jednakże to – jak można wyczytać z kodu – wersja długowieczna o gwarantowanej emisji 10 000 godzin. Napis „Made in Germany” i data powstania (1962) sugeruje zakłady Siemens & Halske w Monachium, a zatem nie późniejszą, niższą o wiele jakościowo produkcję z wyprowadzonych do Czechosłowacji zakładów „Tesla for Siemens”. Oto oryginały z samego końca złotych czasów lampy. Długość anody identyczna jak u arystokratycznie sygnowanych Telefunken 801S i zabytkowych Philipsów, jednak tworzywo tylko względem tych ostatnich identyczne, natomiast względem Telefunkenów też wprawdzie matowe, ale jaśniejsze. Pozbawione widocznych srebrnych nitek wtopionych w te anody drucików i z większym żarnikiem oraz głębiej sięgającym getterem. Na pierwszy, ani nawet trzeci, rzut oka nic jednak szczególnego, toteż można zapytać: co te lampy w tym towarzystwie robią? Bo przecież nie są nawet z lat 50-tych… Ale to się niedługo okaże, a fachowa wycena mówi już co innego, opiewa bowiem na 2000 PLN. Poza tym „triple mica”, gwarantowany brak szumu, wyjątkowo staranne wykonanie, przeznaczenie militarne lub przemysłowe, a w kategoriach dzisiejszych przede wszystkim wielka rzadkość, rarytas.

Telefunken ECC801S

Tu natomiast sytuacja zgoła odmienna, bo niezależnie od wielkich pochwał dla Brimara i A2900 Gold Monarch to właśnie specjalne Telefunkeny w obiegowej opinii uchodzą za najlepsze. Otoczka informacyjna ich dotycząca jest niezwykle entuzjastyczna, podobnie jak o jeszcze sławniejszych (bo częściej używanych) ECC803S. Zapewne w następstwie estymy dla całego niemieckiego przemysłu, z jego Mercedesami, Porsche, BMW, Siemensem, Boschem, Bossem, Thyssenem i całą plejadą innych marek. „Made in Germany” uchodzi za synonim jakości, a w każdym razie udało się Niemcom takie wrażenie wywołać i utrwalić. Sam mam co do tego poważne wątpliwości, bo na przykład w mojej pralce Boscha urwał się bęben zaraz po ustaniu gwarancji i poszła na złom, ale to pewnie skutkiem chińskiego outsourcingu (offshoringu, mówiąc dokładniej) i obecnej mody na wszędobylską tandetę. Tymczasem lampa stara, sprzed półwiecza, z czasów gdy jeszcze Niemcy byli skuleni po przegranej wojnie, a nie tacy wpływowi i ważni. W efekcie ECC801S wyceniane są w sklepach internetowych gwarantujących jakość na $500 za parę, czyli po aktualnym kursie plus koszty wysyłki też koło 2000 PLN. Pod względem budowy niespecjalnie są te S-ki ciekawe, na pewno mniej niż Brimary, ale piszą o nich w samych superlatywach i że potrójna mika (lepszy dielektryk) oraz idealne sparowanie wewnętrznie, a zatem całkowicie cicha praca, bezszumna.

xxx

Pracujące umoszczone w gniazdeczkach.

Anoda ciemniejsza niż u Siemensa i Philipsa, z widocznymi nitkami elektrycznego obwodu i niespecjalnie dużym żarnikiem. Bez złotych nóżek, które w przypadku ECC81 miały jedynie Philips SQ oraz niektóre partie 10M  Mullarda. Ale za to z wywołującym dreszcz podniety „diamentowym” logo Telefunkena i sygnaturą 801S, tak jakby one decydowały… Lecz w pewnym sensie znaczek S to właśnie oznacza, świadczy bowiem, że lampa przeszła wyjątkowo dobrze drugi, dokładniejszy, selekcjonujący pod kątem jakości a nie samej przydatności do użycia test w zakładzie wytwórczym i w związku z tym otrzymała takie a nie zwykłe oznakowanie. Krótko mówiąc – wyjątkowo udane sztuki od znanego z jakości wytwórcy, ale nic tak nadzwyczajnego i nie tak wczesna produkcja jak w przypadku Brimarów. A wcześniejsza oznacza tu z reguły lepsza, bo później stawiano bardziej na tempo i niskie koszty.

Telefunken 5965 long anode

Na koniec ciekawostka, także z mojej kolekcji i też z tym podniecającym logo. Lampa z tej samej grupy, ale nie tylko z własnym oznakowaniem, lecz także nieco inna prądowo; mająca o jedną trzecią słabsze wzmocnienie (podobnie jak 5751 w odniesieniu do ECC83). To nie oznacza żadnych kłopotów, nie ma potrzeby dostrajania – wpina się i gotowe. Dźwięk jest nieznacznie cichszy, w praktyce o jeden krok krokowego potencjometru, a przy tym na swój sposób inny i w tej inności niezwykły. Inny nie tylko jednak sam dźwięk oraz współczynnik wzmocnienia, ale też budowa wewnętrzna, w postaci prawie dwa razy dłuższych i minimalnie jaśniejszych anod niż te u  pokrewnych 801S. (Podobno Brimar też robił wersję 5965 z długimi anodami, ale widziałem jedynie krótkie.) Ta dłuższa anoda robi wrażenie, bo może oznaczać lepszy dźwięk, podobnie jak niewielki, ukośnie napylony getter na szczycie, dwakroć mniejszy od obfitych u pozostałych. Albowiem  taki getter, nazywany czasami D-getterem (choć tak naprawdę D-getter oznacza inny kształt getter-ringu a nie napylonego na bańkę baru) też sugeruje lepsze brzmienie, aczkolwiek trudno orzec dlaczego – może dlatego, że oznacza przeważnie starą lampę. Sam produkt pochodzi też ze sławnej monachijskiej manufaktury, znakującej swoje wyroby diamentem na szkle, wywołującym takie podniety. Jednakże nie do końca w tym przypadku, jako że lampy o długich anodach pochodzące z początku lat 60-tych są wycenianie w internetowych serwisach jedynie na $200 za parę, a dołączony opis brzmienia powiada, że jest ono wprawdzie bardzo dobre, ale nie aż tak jak u najlepszych. Jasna z tego płynie nauka, że piszący na własne uszy lamp nie słyszeli, nie mając pojęcia o czym piszą, ale do szczegółów przejdziemy w stosownym czasie.  

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

18 komentarzy w “Recenzja: Lampy ECC81 – przegląd najlepszych

  1. Sławek pisze:

    No to teraz czas na tranzystory – równowaga w przyrodzie musi być, tym bardziej że spotykane są konstrukcje hybrydowe. Bipolalarne, MOS-FET-y, J- FET-y, Toshiby, Sankeny – które lepsze, jak brzmią, które bardziej muzykalne?

    1. PIotr Ryka pisze:

      W przeciwieństwie do lamp tranzystorów nie można po prostu wyjmować i wkładać. Różnice brzmieniowe między nimi są duże, a szkół opowiadających się za takimi albo innymi też nie brakuje. Ze swej strony mogę tylko powiedzieć, że jedyne wzmacniacze tranzystorowe jakich słuchałem nie ustępujące w niczym lampowym, to Avantgarde XA i Wells Audio Innamorata/Headtrip. Ale na pewno są inne.

      1. Sławek pisze:

        Oczywiście tak trochę żartowałem. Ale jednak są opinie że jednemu bardziej się podoba piecyk na bipolarnych, a innemu na MOS-FET-ach.
        Słyszałem też, że nie jest prawdą, że tranzystory się nie „zużywają”, podobno niekiedy bardziej niż porządna lampa. Tyle, że w miarę używania ucho się przyzwyczaja i tego nie słyszymy. Nie ma też regulacji biasu pod tranzystory tak jak w dobrych wzmacniaczach lampowych. Co Pan na to Panie Piotrze?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Zużywają się z całą pewnością. Znajomy robił pomiary i MOS-FET mniej więcej tak szybko jak lampy. Kiedyś te MOS-FET były niekwestionowanym liderem, teraz spora moda na bipolarne. Słyszałem świetne wzmacniacze na jednych i drugich.

  2. slawsim pisze:

    Panie Piotrze, mam nadzieję, że to nie ostatni test lamp. Chętnie zapoznałbym się z Pana opinią na temat takich lamp jak Siemens CCa i pokrewne. Wzmianka o zużywaniu się tranzystorów mnie zaskoczyła i zasmuciła, jeśli to prawda. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Jestem ciekaw czy to słychać i jak się to objawia. Ponadto chciałbym się dowiedzieć jak rozpoznać „na słuch”, że lampy już się kończą?

    1. PIotr Ryka pisze:

      !. Testy CCa (ECC88), ECC83 i paru innych popularnych powinny się ukazać w ciągu najbliższego roku. Przynajmniej takie są plany.
      2. Też nie wiedziałem o zużywaniu się tranzystorów, ale znajomy elektronik osobiście wykonywał pomiary.
      3. Zużycie lamp objawia się powolnym i nieznacznym cichnięciem oraz także nieznacznym łagodzeniem dźwięku. Niektóre lampy niskiej jakości, na przykład chińskie 350B, zaczynają grać płasko i nudno (tracą nie tylko moc ale i smak). Wysokiej klasy dawne lampy smaku jednak nie tracą i wytrzymują wiele, wiele lat. Nieraz dziesięć i więcej.

      1. slawsim pisze:

        Dziękuję za odpowiedź. Czy objawy zużycia tranzystorów też można usłyszeć?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Cichną, blakną.

          1. slawsim pisze:

            Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

  3. Piotr pisze:

    Świetny test porównawczy. Czekam na więcej porównań lamp, także tych znanych lecz tańszych.

    1. Może udało by się zorganizować test lamp 6SN7? To też dosyć zróżnicowane i ciekawe lampy, które potrafią zagrać naprawdę „nielampowo” 🙂

  4. Patryk pisze:

    Z ciekawosci nabylem wychwalane przez Pana Telefunkeny 5965 long anode do swojego odtwarzacza dzielonego La Diva + La Scala Optologic. Na codzien uzywam Mullardow ecc81 z Blackburn i trzeba przyznac ze 5965 sa bardziej zwiewne ale brakuje im tego dociazenia i namacalnosci Mullardow. Wszystko na pewno zalezy od reszty toru i preferencji uzytkownika.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ten odtwarzacz jest dość pikantny i Mullardy powinny mu służyć. Jako alternatywa oryginalne Genalex Osram-Marconi, ale są nie do zdobycia.

  5. fafarskid pisze:

    Dziękuję za ciekawy test. Sam plasuję się na znacznie niższym pułapie cenowym ECC81. Aktualnie założyłem Telefunken ECC81 i narazie podobają mi się te lampki, choć faktycznie góra póki co delikatnie utemperowana. Testuję je w odtwarzaczu CD. Można jednak uznać, że w pewnym sensie Telefunken obronił się w teście w postaci 5965 long anode. Taki Brimar 6060 jak w teście to chyba też spora rzadkość jednak. Pozdrawiam

    1. fafarskid pisze:

      Na dzień dzisiejszy zatrzymałem się na telefunken 5965. Telefunken to są wspaniale wypełnione zróżnicowane i naturalne barwy. Odpowiada mi też w systemie ich mniejsze wzmocnienie. Mam obecnie w kolekcji także GEC A2900, RCA 5965 black anodes, triple mica, Raytheon 6414 black anodes.

  6. Maciej pisze:

    Zastanawiam sie, jak sie ma w stosunku do zapoznanych w recenzji super drogich Brimarow 6060,zdecydowanie tansza wersja tzw YellowT 6060 lub 5965 z przelomu lat 50 i 60 tych.
    Czy ktos mail mozliwosc ich sprawdzenia?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Odpowiedzi na takie pytania tutaj: Piotr Susuł, tel. 600-251-905

      1. Maciej pisze:

        Dzikeujue, niewatpliwie skorzystam.
        Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy