Recenzja: Kudos Cardea C10

Kudos_Cardea_C10_14 HiFiPhilosophy   Obiecałem, że nie będzie słuchawek i ich nie będzie. To znaczy będą, ale takie do stawiania parę metrów od siebie a nie przy uszach. Ewentualne dyskusje na temat wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą możemy też sobie darować, zgrabnie omijając kwestie relacji słuchawek do głośników. Jasnym jest, że Boże Narodzenie to święta przyjemniejsze, bo są pod choinką prezenty, chociaż podczas Wielkanocy jest z kolei dyngus i młodzi ludzie mają niezgorszą zabawę. Opowiadałem już kiedyś przy okazji opisywania płyt binauralnych, że najwierniejsze oryginałowi prezentacje muzyczne uzyskuje się na słuchawkach, czego najlepszym dowodem rzadko podnoszona kwestia, że na głośnikach widownia pojawia się z tyłu za wykonawcami a nie wokół nas, tak jakbyśmy sami nie byli słuchaczami i nie siedzieli na widowni. Pomimo tej aberracji odbiór muzycznych doznań za pośrednictwem głośników daje poczucie otwartości i prawdziwego koncertu a nie jakiegoś agenturalnego podsłuchu, z którym słuchawkowa percepcja muzyki może się kojarzyć. Zostawmy to. Może kiedyś najdzie mnie wena by te kwestie szczegółowo wyłożyć i dokładnie porównać oba typy percepcji muzycznej. Na razie zwróćmy się jednak ku tym Kudos i na nich poprzestańmy.

Firmę Kudos założono w 1991 roku, a więc dwadzieścia trzy lata temu, w północno angielskiej miejscowości Durham, będącej stolicą hrabstwa o tej samej nazwie. O tamtych czasach wiadomo niewiele, tak jakby nie były one ważne. Piszą na stronie tego Kudos jedynie, że pierwszy model S100 i jego tańsza wersja S50 zdobyły wiele nagród i dużą popularność, dzięki oczywiście znakomitemu brzmieniu. Podkreśla się tam za to moment w którym kadrę firmy zasilił Derek Gilligan, a więc rok 2006. Pojawił się on niczym coach pozyskany z innego klubu i faktycznie tak to wygląda, bo przyszedł z konkurencyjnego Neat Acoustic. Przyszedł i dokonał re-lauched, czyli czegoś w rodzaju resetu. Reset ten polegał na podniesieniu ogólnego poziomu wytwarzania w następstwie zastosowania lepszych głośników, zwrotnic, okablowania i obudów, czyli dokładnie tego wszystkiego co się składa na kolumnę głośnikową. A to wszystko w następstwie faktu, że będąc inżynierem akustykiem i projektantem urządzeń nagłaśniających, Derek postanowił zrealizować w ramach swojej życiowej przygody pod tytułem Kudos ambitny cel zbudowania głośników naprawdę wybitnych, opartych nie o tanie sztuczki z pięknymi obudowami skrywającymi marne komponenty, tylko całkiem na odwrót – w oparciu o znakomite technologie i najwyższej klasy inżynierię zbudowanie głośników nie jakoś specjalnie drogich, a to dzięki stosunkowo tanim i skromnym obudowom. Przyjrzyjmy się konkretom.

 Budowa

Kudos_Cardea_C10_01 HiFiPhilosophy

Kudos Cardea C10

   Zabiegi Dereka sprowadziły się, jak mówiłem, przede wszystkim do nawiązania współpracy ze sławnym norweskim producentem głośników SEAS, a także do budowania zwrotnic typu low order crossover (czyli niskiego rzędu) w oparciu o wysokiej klasy kondensatory Clarity Caps oraz Volt. Ku memu lekkiemu zaskoczeniu promotorem stosowania takich zwrotnic okazał się dobrze mi znany z kart rozpraw filozoficznych i podręczników historii filozofii Wilhelm Ockham, kojarzony powszechnie ze swą intelektualną brzytwą, co i w przypadku projektu Kudos zostało wyzyskane w mierze ideologii zstępującej w praktykę. Ale tak naprawdę był Ockham głównym promotorem nauki współczesnej, za której patrona powinien uchodzić. To on, najpierw w Oxfordzie a później we współpracy z tak zwaną Szkołą Paryską, na czele której stali zapomniani dzisiaj kompletnie Jan z Mirecourt i Mikołaj z Atrecourt, położył podwaliny pod koniec czysto spekulacyjnej scholastyki i dał początek prawdziwie naukowym badaniom z udziałem eksperymentów. Nikt dzisiaj o tym nie pamięta, a powoływanie się przez naukowców na patronat Leonarda da Vinci, Galileusza i Francisa Bacona jest dużo modniejsze, chociaż tak naprawdę byli oni nie nowatorami tylko epigonami Ockhama. To tak na filozoficznym marginesie, wraz z faktem, że zmarł Ockham podczas straszliwej epidemii Czarnej Śmierci w 1348 roku, która na dwa stulecia przyhamowała wielki zapoczątkowany przez niego przewrót, zabijając jego samego oraz dziesiątkując i rozpraszając po Europie jego uczniów.

Przywołując ockhamowską brzytwę firma Kudos utrzymuje, że nade wszystko prostota jest najlepszą drogą wiodącą do celu i dlatego należy budować kolumny głośnikowe najprościej jak się da, bez żadnego wydziwiania. A taka prostota to właśnie zwrotnice niskiego rzędu, dające niższe zniekształcenia harmoniczne dzięki mniejszym odchyleniom fazowym i lepszemu zarządzaniu energią. Powodują bowiem najniższą możliwą ingerencję w pasmo, a ze swej strony wymagają jedynie odpowiedniego doboru głośników. Dopełnieniem świetności tak właśnie dobranych głośników pochodzących od SEAS oraz takich właśnie najlepszych z możliwych zwrotnic jest wewnętrzne okablowanie nie z bezmarkowej szpuli zwykłego drutu, tylko z wysokiej klasy przewodów Chorda. Zwieńczeniem i oprawą tego wszystkiego są zaś też proste ale bardzo starannie wykonane obudowy z grubych i dodatkowo utwardzanych płyt MFD. Obudowy te są dobrze wewnętrznie wytłumione, posiadają bas refleksy i mają pokrycie z naturalnych oklein, których jest sześć do wyboru. Do wyboru są także przyłącza, dwa już tylko, czyli pojedyncze bądź do bi-wiringu. Wszystko to pozwala produktom tak wytworzonym z dumą nosić nazwę Kudos, znaczącą dokładnie tyle co właśnie duma albo prestiż.

Kudos_Cardea_C10_07 HiFiPhilosophy

Klasyczna do bólu bryła…

Gdy chodzi konkretnie o model Cardea C10, to lokuje się on pośrodku całej kudosowej stawki, będąc środkową pozycją pośród głośników podstawkowych, które w przypadku tej firmy są niewiele tańsze od podłogowych. Od dołu obramowuje go model C1, a od góry droższa nieznacznie jego własna, rocznicowa wersja, zwąca się Super 10; mająca jeszcze trochę lepszej jakości, bardziej dopieszczone głośniki i kondensatory Mundorfa, co przekłada się na kwotę dwóch tysięcy siedmiuset złotych ekstra. Same zaś standardowe C10 kosztują dwanaście tysięcy, co jak na głośniki podstawkowe stanowi spory wydatek, ale – jak wnet usłyszymy – posiada bardzo solidne podstawy brzmieniowe.

Załogę monitorów Kudos Cardea stanowią sławny 29 milimetrowy tweeter SEAS Crescendo z tekstylną kopułką, uchodzący za jeden z najlepszych na świecie oraz 18 centymetrowy głośnik szerokopasmowy z 39 milimetrową cewką, także oczywiście od SEAS, mający membranę ze wzmocnionej i zaimpregnowanej celulozy osadzoną w koszu z jednolitego odlewu. Wszystko to ląduje w 12 litrowej obudowie z płyt MFD o grubości 18 mm zaopatrzonej w bas refleks. Na obszarze zwrotnicy pracują tutaj kondensatory Clarity Cap ze srebrnymi wyprowadzeniami, a całość waży12 kilogramów, posiada skuteczność 87 dB i jest w stanie przenieść pasmo 40 Hz – 30 kHz przy impedancji nominalnej 8 Ω.

Patrząc na to chłodnym okiem trzeba niewątpliwie zwrócić uwagę na górny zakres pasma. Naprawdę niewiele głośników wędruje z dźwiękiem aż tak wysoko. I to słychać, naprawdę słychać.

Kudos_Cardea_C10_09 HiFiPhilosophy

…której jakość wykonania nie pozostawia wiele do życzenia

Egzemplarz przybyły do testów, to wersja z pojedynczym przyłączem i wykończeniem cherry. Obudowy są niewyszukane, prostopadłościenne, bez żadnego odchylania celem wyrównania faz ani fazowania krawędzi. Firmowe standy są tanie, kosztują zaledwie 960 PLN za sztukę. Głośniki obok napisu Kudos Cardea C10 zdobi także napis Made in England. Wszystko to razem wygląda skromnie jeśli nie liczyć nietypowego, stosunkowo dużego tweetera, nie zapowiadając tego co się zaraz wydarzy.

 Odsłuch

Kudos_Cardea_C10_13 HiFiPhilosophy

Podpinamy angielskie kolumny angielskim kablem do angielskiej końcówki mocy…

   Podpiąłem Kudosy do swojego systemu kablem Tellueium Q Black Diamond, kosztującym zdecydowanie więcej niż one same. Ale takie już mamy czasy, że kable często więcej niż reszta kosztują. W zamian potrafi taki kabel nieraz naprawdę dużo i do całościowego brzmienia wkład może mieć okazały.

Nie ma co udawać, są już te głośniki u mnie od pewnego czasu i zdążyłem się dowiedzieć co potrafią, ale jednak co odsłuch badawczy z pełnym przeglądem cech i możliwości, to badawczy a nie pobieżny czy rozrywkowy. Zatopiłem się w płytach i utworach. Powinienem wszakże zacząć od ustawienia, to jednak okazało się w dużej mierze standardowe – głośniki daleko od ścian, słuchacz dość blisko przy głośnikach. Bardzo udanie wypadła nawet konfiguracja w trójkącie równobocznym, czyli z odległością słuchacza od głośników taką samą jak ta pomiędzy głośnikami. W takim ustawieniu, a więc wyjątkowo bliskim, wzmagała się siła basu, co miało duże znaczenie, bo jak wiadomo głośniki monitorowe basem z reguły nie grzeszą. Zaraz do tego basu wrócimy, ale skoro było o ustawieniu, trzeba też powiedzieć od razu o scenie, bo przede wszystkim ona wiąże się z ustawieniem. Kudosy w tym standardowym ustawieniu i ze standardowym odgięciem ku słuchaczowi nie kreowały sceny ogromnej.  Za linią głośników dźwięki niosły się na dwa, góra trzy metry, ale to drugie raczej sporadycznie. Nie wychodziły też ze sceną zbytnio ku słuchaczowi. Wszystko działo się raczej „w chmurze” wokół głośników (chmura dzięki komputerom to teraz bardzo modne słowo, zwłaszcza odnośnie dziania). Na tym obszarze, nazwijmy go umownie cztery na cztery, działo się na szczęście mnóstwo i panował tam niemały porządek. Może nie aż wzorcowy, trochę się tam wszystko komasowało, ale generalnie porządek a nie bałagan, zwłaszcza w odniesieniu do stereofonii, czyli wszerz. Gradacja planów oczywiście też była, ale również nie jakaś popisowa. Taka sobie – nazwijmy to – zwykła, przeciętnie dobra. Ale jest na tą scenę prosty sposób, w postaci dość często stosowanego chwytu ze stawianiem głośników bez żadnego odgięcia. Gdy tak postąpić, cała scena przenosi się do tyłu za nie, przy czym niewątpliwie wędruje z dźwiękami dalej i staje się bardziej uporządkowana. Jednocześnie bardzo zyskuje też na szerokości i staje się naprawdę bardzo szeroka. Bardziej nawet niż od ściany do ściany. W sumie więc szersza niż zazwyczaj i nie mająca też, jak przystało monitory, żadnych kłopotów z wielkością źródeł. Monitory Kudos również ich bowiem nie mają, ale zwróciło moją uwagę, że są ich źródła jak na monitorowe granie całkiem spore. Żadnego efektu soczewki, żadnego rozdrobnienia.Wszystko duże, postawne, takie w sam raz.

Kudos_Cardea_C10_06 HiFiPhilosophy

…i oczekujemy anielskiego grania po tym zestawie!

Zarazem okazują się te angielskie monitory dosyć wymagające, bo podczas uważnych badań stwierdziłem, że mocno reagują nawet na najmniejsze zmiany odgięcia, a u mnie najlepiej wypadły z takim minimalnym: nie całkiem na wprost, tylko tak z centymetr, góra dwa odchylenia od osi. Nie pojawiało się wówczas wrażenie zbytniego rozciągnięcia na szerokość, a głosy brzmiały najbardziej naturalnie i jednocześnie pojawiały się na bardzo uporządkowanym planie. Tak więc z Kudosami o scenę trzeba trochę powalczyć, ale warto, bo efekt na pewno będzie bardziej zadowalający niż w takim pierwszym lepszym ustawieniu.

 

Odsłuch cd.

Kudos_Cardea_C10_02 HiFiPhilosophy

I nie było zawodu. Było za to kapitalne brzmienie, zwłaszcza w wyższych rejestrach.

   Gdzie jednak – zapytasz teraz czytelniku – te wielkie atuty, o których już była mowa; te uzasadniające cenę. Normalna scena, monitorowy bas… No to gdzie? Już śpieszę z odpowiedzią. Otóż cała magia tkwi w samych dźwiękach. No, może nie cała, bo ta scena naprawdę była dobra i nic konkretnego nie można jej było zarzucić, a przy tym miała jeden walor bardzo ważny, mianowicie dźwięk propagował na dobrej wysokości i tylko na niej. Dość częste jest bowiem zjawisko, że dźwięki zbytnio się wznoszą do góry, a zdarza się też i tak, że na odwrót, ścielą się po podłodze, do czego moje pomieszczenie odsłuchowe posiada szczególną inklinację. Tak naprawdę dopiero w tej chwili, pisząc to, zdałem sobie sprawę, że monitory Cardea 10 nie miały z tym najmniejszego problemu, niezależnie od lokalizacji w pomieszczeniu idealnie plasując zawieszenie dźwiękowego pola na wysokości uszu słuchacza. Są pod tym względem, a przynajmniej u mnie były, idealne. Tak więc jeden problem, niejednokrotnie bardzo poważny, wymagający odchylania nie tylko na boki ale i w  pionie oraz wyszukiwania idealnych miejsc, mamy tu załatwiony. Ale nie to jest głównym atutem i nad tym w porównaniu z czym innym nawet nie warto się zatrzymywać. Prawdziwym bowiem skarbem głośników Kudos Cardea C10 jest bogactwo dźwięku. Pod tym względem są zgoła niesamowite. Zadałem im szereg najtrudniejszych testów brzmieniowych na to bogactwo jakie zwykłem przeprowadzać i nie tylko że wyszły z nich z podniesioną głową, ale jeszcze bardzo boleśnie ugodziły konkurencję. A ta konkurencja to przede wszystkim słuchawki i już wyjaśniam dlaczego. Wiem, nie miało być o słuchawkach, ale to naprawdę jest ważne i samo wypłynęło z testów. Dawno, dawno temu, gdy pierwszy raz opisywałem słuchawki Sony MDR-R10, napisałem w ich recenzji, że niedługo po nich słuchałem monitorów Sonus Fabera, takich naprawdę wysokiej klasy, i wówczas różnica pod względem szczegółowości i niuansowości na korzyść słuchawek okazała się zasadnicza. Tymczasem Kudos Cardea potrafiły tę sytuację odwrócić. Mam takie fragmenty nagrań stale służące za wzorzec i wiem jak poszczególne najwyższej klasy słuchawki na ich obszarze grają. Regułą jest, że grają bogatszym dźwiękiem od nawet bardzo dobrych głośników. Nie stwarzają takiej holografii, nie przywołują tak silnej obecności, ale szczegółowość i brzmieniowe bogactwo mają zazwyczaj lepsze i tylko takie kolumny naj, naj potrafią im czasem dorównać. Tymczasem Kudos okazały się lepsze. Ten ich tweeter jest rzeczywiście niesamowity i wyjątkowo udanie zaaplikowany, a w efekcie sfera sopranowa – najważniejsza gdy chodzi o kreowanie bogactwa – okazała się oszałamiająca. Bogactwem górnego zakresu spokojnie można by obdzielić dwie pary głośników i nikt by nie zauważył jakiegoś niedostatku. Bo też i miały te soprany to wszystko co składa się na sopranową dumę: wspaniałą ilość wspomaganą najwyższą jakością, a więc sferyczną, trójwymiarową postać, niebotyczne wybicie, fantastyczne operowanie pogłosowością, precyzję artykulacji i co nie mniej tu ważne, śladu nawet prokurowania u słuchacza poczucia zmęczenia. Bo wydawać by się wprawdzie mogło, że skoro są aż takie dobre, to nic męczącego nie może mieć miejsca. To jednak tylko pozór, bo tak naprawdę chodzi o coś jeszcze jednego – o lokację tonacji. O jej rozpostarcie i osadzenie. Wiem, że taki zbitek słowny jak lokacja tonacji przypomina trochę zabawy z językiem w Kabarecie Starszych Panów i też ma nieco zabawny wydźwięk, podobnie jak choćby ich kapitalne pytanie: „Czy uchodzić uchodzi uchodźcom?” – ale rzecz jest jak najbardziej poważna a wydźwięk nie tylko zabawny.

Kudos_Cardea_C10_16 HiFiPhilosophy

Jak widać sprawdzone komponenty i przemyślana konstrukcja są kluczem do sukcesu.

Chodzi tutaj o to, że te soprany były dosyć niskie. Brzmi to paradoksalnie, ale paradoksem nie jest. Nie były bowiem cienkie, wyświdrowane, wrzecionowate, uszczypliwe, kłujące i szczypiące, tylko właśnie przysadziste, obszerne, rozpostarte i pełne, a w efekcie wybrzmiewające jak prawdziwe dzwony i dzwoneczki a nie staroświecki jazgoczący i świdrujący uszy dzwonek przy drzwiach albo gwizdek. Istnieje bowiem ogromna, całkowicie fundamentalna różnica pomiędzy wysokimi tonami generowanymi przez dobrej jakości talerz perkusyjny, dzwon rurowy albo triangel, a takimi produkowanymi przez generator wysokich częstotliwości albo stare, nie nastrojone radio. To inne dźwiękowe światy, z których jeden jest piękny, a drugi okropny. I właśnie ten piękny dostajemy od Tweeterów Kudos, czyli formalnie SEAS-a, a tego okropnego ani trochę. A nie tylko że go otrzymujemy, ale jeszcze dostajemy go wielkie porcje, tak wielkie, że nawet najlepsze słuchawki nie potrafią generować na górze takiej złożoności. Ucieszyło mnie to, bo zawsze miło jest słuchać pięknego brzmienia, a zarazem zmartwiło, bo nie są te Kudos moje, zaraz sobie odjadą i będzie po ptakach. Ale tak to już w życiu bywa.

 Odsłuch cd.

Kudos_Cardea_C10_10 HiFiPhilosophy

Co prawda niekiedy może zabraknąć potęgi „w dole”…

   Zejdźmy o stopień niżej, czyli na średnicę. I tutaj pojawił się problem, bo okazało się, że dźwięki średniego zakresu mają tendencję do ciągnięcia wybrzmień ku górze. Nie w sensie przestrzennym, bo jak napisałem płaszczyznowość Kudos jest bez zarzutu, tylko wyłącznie tonacyjnym. Dźwięki średniego zakresu sprawiały wrażenie jakby zaczynały się na prawidłowej wysokości, ale wybrzmiewały ku sopranom; jakby je coś ku górze zasysało. Przemęczyłem się z tym na obszarze kilku płyt i doszedłem do wniosku, że rzecz jest niemożliwa. To znaczy możliwa, bo przecież właśnie faktyczna, ale tak to na pewno kiedyś nie brzmiało. Podejrzenie od razu padło na Crofta, który przeszedł niedawno modyfikację i w efekcie ma teraz dwie lampy a nie jedną oraz dochrapał się też trzech nowych kondensatorów. A wszystko to jest jeszcze nie wygrzane, ma na koncie zaledwie parędziesiąt godzin, ale i tak bardzo się zaniepokoiłem, bo przed modyfikacją Kudosy grały z Croftem że czapki z głów i głębokie ukłony, a teraz same soprany to owszem, ale reszta bynajmniej. Masa góry, ciążąca ku sopranom średnica i za lekki dół, ot co. Rad nie rad sięgnąłem po inną końcówkę mocy, czyli Bursona Timekeepera. No i stety, niestety, obawy się potwierdziły. To jednak Croft. Oj, nie ładnie panie Crofcie, nieładnie, proszę się zaraz ogarnąć, ale coś czuję, że zaraz pan się pojedzie dalej modyfikować, czyli po V-Capy. No i w lampy ECC801S od Telefunkena też trzeba będzie pana zaopatrzyć, bo tak to nie może być, a te 5965 też są wprawdzie od Telefunkena, ale coś nie za bardzo jak słyszę dają radę. Sam siebie przekonuję, że wygrzewanie już wiele razy sprawiało cuda, ale ilekroć zachodzi podobna sytuacja, ogarnia człowieka zwątpienie i myśli sobie – no nie, nie da rady – to, to się już samo na pewno nie naprawi. Nie ma dosyć grubego kija. No cóż, pożyjemy, zobaczymy. A na razie Croft do kąta i naprzód Timekeeper. W tobie cała nadzieja.

Tak na marginesie dodam tylko, że słuchałem też tych Kudos jeden wieczór ze wzmacniaczem Abraxas zaopatrzonym w lampy 300B od Psvane i grało to fantastycznie, ze średnicą i basem że proszę siadać. Ciepło, romantycznie, klimatycznie i przebogato. Znakomite doznanie obecności żywej muzyki a jednocześnie znakomity relaks, bo był ten dźwięk pod każdym względem spełnieniem audiofilskich oczekiwań. Jednocześnie realistyczny, a zarazem w dużym stopniu upiększający. Bo niby prawda, bo niby ten real, a jednocześnie magia, a jednocześnie baśń. Gęsty, ocieniony, złocisty, dojrzały. Palce lizać. W efekcie właściciel Abraxasa, bardzo obyty audiofil, po części także zawodowiec, był pod bardzo dużym wrażeniem i bardzo żałował, że chwilowo nie ma warunków na głośniki, bo by mu te Kudos ogromnie pasowały. Na razie będą jednak musiały wystarczyć same AKG K1000, na kupno których po odsłuchach u mnie się zdecydował.

Kudos_Cardea_C10_18 HiFiPhilosophy

…całościowo jest to jedna z najznamienitszych propozycji w tym przedziale cenowym!

No więc naprzód Timekeeper. I Timekeeper zrobił swoje. Obniżył tonację, osadził na właściwym miejscu średnicę i dobrze również posadowił bas. Nie było już żadnego uciekania środka ku górze, a bas także nieco się wzmocnił. W rezultacie wszystko wróciło na swoje miejsce, a cała prezentacja zyskała właściwe proporcje. Oczywiście nie mają głośniki monitorowe basu jak osiemnastocalowe Zety albo Zingali, ale ładnie potrafiły punktować rytm i oddawać fakturę bębnów. Całkiem przestrzennie, ze świetnym drajwem i zwięzłością. Bez najgłębszego wprawdzie zejścia ale i bez jakiejś mizerii. Taki typowy bas monitorowy, podobnie jak monitorowa na głębokość scena. Przede wszystkim jednak średnica nabrała teraz właściwego smaku. Stała się bardziej dociążona i smakowita, co w połączeniu z całościowym bogactwem i ciepłem pozwalało rozkoszować się brzmieniem ludzkich głosów, mających to wszystko co mieć powinny – swoistość, nasycenie, głębokie przejścia tonacyjne, pięknie uwydatnioną fakturę. Trudno się było od tego oderwać i trudno porzucić wszelkie słuchanie. Monitory Kudos nie rzucają na kolana wyglądem i nie są jeszcze, w sumie nie wiem czemu, specjalnie sławne. Ale grać, to naprawdę potrafią.

Podsumowanie

Kudos_Cardea_C10_08 HiFiPhilosophy   Kudos Cardea C10 dane mi było słuchać w trzech systemach, a tak skrupulatnie rzecz ujmując, to w czterech, bo z Croftem sprzed i po modyfikacji. Ta ostatnia konfiguracja, ta postmodernizacyjna, najmniej była udana, ale tak to już jest, że sprzęt musi swoje pograć i nie da się tego ani przyspieszyć, ani jakkolwiek temu zaradzić. Gdybym wiedział, że to tak będzie wyglądało, napisałbym recenzję przed modernizacją, ale złożyło się jak się złożyło i trudno. W zamian Abraxas i Timekeeper dały pokaz dobrej roboty, a już zwłaszcza Abraxas, który naprawdę potrafi obdarowywać lampowym czarem a jednocześnie nie zbywa mu na realności i witalności. To naprawdę kapitalny wzmacniacz, a lampy 300B nie darmo stanowią kwintesencję audiofilizmu. Trzeba tylko pamiętać, że w ich przypadku generalizowanie jest grzechem śmiertelnym, bo w zależności od marki producenta samych lamp i użytego wzmacniacza brzmienie z 300B może być jedno od drugiego kompletnie różne. Abraxas z lampami Psvane pokazał się tu jednak od jak najlepszej strony, a po odpowiednim dobraniu lamp sterujących 6SN7 uderzył wyjątkowo wszechstronnym i przebogatym brzmieniem. Trochę inaczej grał Croft z Twin-Head (przed modyfikacją). Nie tak ciepło, ale realniej i jednocześnie bardziej zagadkowo. Nie tak otulająco i przyjacielsko, tylko jakby stać u wrót katedry albo u wejścia do skalnej groty; tak ze znakiem zapytania i tajemnicą. Z widoczną grą świateł, ale nie miodowo złocistych i ciepłych tylko nieco chłodniejszych, orzeźwiających i bardziej wychodzących z mroku i w mrok powracających. Najbardziej zwyczajny był tranzystorowy Timekeeper z podobnie jak hybrydowy Croft lampowym przedwzmacniaczem Twin-Head. Nie starał się niczego od siebie dodawać ani stwarzać jakiejś szczególnej tej czy innej atmosfery, tylko grał tak po prostu, starając się jak najwierniej oddać muzykę. A że partnerów w tym oddawaniu miał bardzo wysokiej klasy, efekt był przedni; i choć nie tak klimatyczny, to przecież takie zwyklejsze granie także jest bardzo potrzebne, bo nie wszystkim odpowiada lampowa egzotyka i jej udziwnienia.

Co do samych Kudos, to ich siła tkwi w jednym ale wyjątkowym aspekcie. One grają niezwykle bogatym dźwiękiem. Kiedy dać im za towarzystwo tor odpowiedniej jakości, okazują się umieć rzeczy zgoła zadziwiające. Słyszałem je grające nie tylko z różnymi wzmacniaczami ale i różnymi odtwarzaczami. Bo nie tylko z własnym Cairnem, ale także z Ancient Audio Lektorem Prime i EMM Labs XDS1 V2. Za każdym razem reagowały na zmianę źródła bardzo wydatnie, świetnie ukazując cechy poszczególnych urządzeń i podkreślając ich walory. Tak więc jeżeli ktoś nastawiony jest na odsłuch monitorowy, zakup Kudos C10 Cardea stawiać go będzie w bardzo szczęśliwej sytuacji, bo nie będzie przez te głośniki w żadnym stopniu limitowany. Jedynie sam tor wyznaczy jakościowe granice, jako że same Kudos sprostają każdemu wyzwaniu. Podobno te jubileuszowe, te Super 10, są jeszcze lepsze, co warto mieć na względzie z uwagi na ich stosunkowo niewiele wyższą cenę. Ale i bez tego „Super” Kudosy są super. To jedne z najlepszych głośników monitorowych jakie słyszałem. A stosunek jakości do ceny mają mimo tych swoich dwunastu tysięcy wyjątkowo satysfakcjonujący.

 

W punktach:

Zalety

  • Niezwykłe bogactwo brzmieniowe.
  • Zjawiskowa sfera sopranowa.
  • Przy jej całkowitej wolności od pejoratywów.
  • Doskonała średnica.
  • Przyzwoity, akcentujący swoją obecność bas.
  • Bardzo rzadko spotykany u wszelkich głośników poziom szczegółowości.
  • Nie stwarzają dla sprzętowego otoczenia bariery jakościowej.
  • Pełna paleta możliwych brzmieniowych postaw w zależności od toru.
  • Idealne wypoziomowanie sceny dźwiękowej.
  • Wrażliwość na odginanie umożliwia różne sposoby tej sceny organizacji.
  • Włącznie z sytuacją gdy jest niepospolicie szeroka.
  • Najwyższej jakości głośniki od SEAS.
  • Bardzo dobre kondensatory od Clear Audio.
  • Okablowanie wewnętrzne Chorda.
  • Minimalistyczna, nie ingerująca w brzmienie zwrotnica.
  • Możliwy bi-wiring.
  • Tanie standy.
  • Made in England.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Skromny wygląd.
  • Umiarkowany, monitorowy bas.
  • Przewaga jakościowa sopranów nad resztą pasma.
  • Której skompensowanie wymaga nabycia nieco droższej wersji Super.

 Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Audio_System_Logo

 

 

Strona producenta:

Kudos Audio

 

 

 

 

 

 

Dane techniczne:

  • Głośnik szerokopasmowy: SEAS 18 cm z membraną celulozową, impregnowaną i cewką o średnicy 39 mm.
  • Głośnik wysokotonowy: SEAS Crescendo o średnicy 29 mm.
  • Czułość: 87 dB.
  • Impedancja: 8 Ω.
  • Wymiary: 350 mm x 200 mm x 270 mm.
  • Pasmo przenoszenia: 40 Hz – 30 kHz “AIRR” (Average In Room Response).
  • Typy wykończenia: biel, czerń, dąb, wiśnia, różanecznik, orzech.
  • Cena: 12 180 PLN.

 

System:

  • Źródła: Ancient Audio Lektor Prime, Cairn soft Fog V2, EEM Labs XDS1 V2.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Wzmacniacz zintegrowany: Abraxas.
  • Końcówki mocy: Burson Timekeeper, Croft Polestar1.
  • Interkonekty: Harmonix HS-101 Improved RCA, Tara Labs Air1 RCA, van den Hul First Ultimate RCA.
  • Kabel głośnikowy: Tellurium Q Black Diamond.
  • Kondycjoner: Entreq Powerus Gemini.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

10 komentarzy w “Recenzja: Kudos Cardea C10

  1. Kazan pisze:

    Dziękuje za kolejną świetną recenzję Piotrze. Jak już pisałem przy okazji Twojego opisu Naim’a posiadam Super 10 i podpisuje się pod tym co napisałeś w 100% . Nie mam niestety takich umiejętności pisania i przelewania wrażeń na klawiaturę jak Ty niemniej potwierdzam to co tak tu pięknie ująłeś . Kolumny wielce niedocenione , albo raczej nieznane , nie wiedzieć czemu bo według mojej skromnej opinii są wybitne .
    Pozdrawiam
    Arek

  2. Piotr Ryka pisze:

    Super 10 to na pewno optymalny wybór. Pytałem dystrybutora i podobno naprawdę grają jeszcze lepiej od C10. Szkoda, że je przeoczyłem na Audio Show, ale zawsze coś się przeoczy. Za dużo tam tego i za mało czasu.

  3. sebna pisze:

    Cześć Piotrze,

    Chwilę Cię już o nic nie nagabywałem więc zapytam jaka była by szansa na pozyskanie do testów naszego rodzimego i moim zdaniem rewelacyjnego Lampizatora przynajmniej lvl 4?

    Pytam bo słuchałem go ostatnio kilka razy u znajomego i jest to obecnie najlepszy DAC jaki dane było mi słuchać o długość mili lądowej jak to w zwyczaju mają mówić Anglicy.

    Niedługo powinienem zapozna się z nim bliżej w moim systemie ale nie spodziewam się tu żadnych niespodzianek 🙂

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Napisałem kiedyś mail i bez odzewu. Maciek tu z nami czasem piszący jest posiadaczem i obiecał się skontaktować, ale jakoś nic dotąd z tego nie wynikło. A ja mam o wiele za dużo sprzętu do opisania, żeby się za jakimś jednym urządzeniem bez końca uganiać, tak więc jak ktoś pomoże tego Lampizatora na odsłuch ściągnąć, to chętnie opiszę, bo bardzo jest znany, ale jak jego producent nie odpowiada na listy to sam odpuszczam.

      1. sebna pisze:

        Ciekawe czy to zaniedbanie czy celowa polityka. Dużo się czyta pozytywnego o Lampizatorze ale przeważnie są to wrażenia użytkowników bo profesjonalnych recenzji jest jak na lekarstwo.

        Może kiedyś się uda 🙂

        Pozdrawiam

        1. hifiphilosophy pisze:

          Liczę, że się uda, bo urządzenie na pewno jest ciekawe. Ale jak ktoś prowadzi politykę unikania recenzji, to oczywiście recenzentom jest trudniej.

          1. Maciej pisze:

            Ja przypomnę się Panu Fikusowi w tym temacie. Trochę jest tak, że wielu psioczyło jaki to Lampizator jest brzydki w środku i ogólnie dziwaczny, konstruktorowi wiele zarzucano i nie dziwię się że Pan Fikus jest teraz mniej skupiony na rodzimym rynku. łatwo narzekać i 'hejtować’, a za wielką wodą, w azji, i zachodniej Europie wszystcy przyjmują nowe konstrukcje z otwartymi rękoma. A takich gospodarzy jak Piotr to na palcach jędnej ręki.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Z góry dziękuję i może się wreszcie pokaże ten Lampizator.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Szkoda ze nie porownujesz Piotrze tych monitorow do innych ktore przedtem testowales tez z wzm lampowymi, jak mnie pamiec nie myli Reference 3A z Kanady ,ktorymi byles zachwycony,moze pare slow porownania aby obiektywnie spojrzec na roznice w klasie tych monitorow.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Różnicy klasy na pewno nie ma. Jedne i drugie są znakomite, ale bez stawiania obok siebie każde porównywanie jest ułomne. Kudosy mają lepszą górę i szczegółowość, Reference mocniejszy nieco dół, lepszą przestrzeń i większą spójność pasma. Niższą także całościowo tonację, ale minimalnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy