Recenzja: KingSound KS-H3 – czyli powrót elektrostatów

Odsłuch: Z lampami Gold Lion

King-Sound_H3_006_HiFi Philosophy

…jak i z tyłu.

   Zaintrygowany proponowaną przez amerykańskiego dystrybutora podmianą lamp, jąłem nagabywać przyszłego polskiego o ich dostarczenie, co faktycznie doszło do skutku, jako że i on chciał wiedzieć co można zyskać.

Słowo w tym miejscu o lampach oryginalnych. Większość z nich jest chińska, ale dwie sterujące to nie najtańsza masówka, tylko porządne, słowackie JJ, będące kopiami sławnych ECC803S Telefunkena, czyli najsławniejszych lamp tego typu. Nie bacząc na to zastąpiłem je również, przy czym zastępcami były kopie nie mniej sławnych i całkowicie niemożliwych do kupienia za żadne pieniądze England Marconi Genalex Gold Lion 759B, które kiedy wiele lat temu były jeszcze do dostania na rynku wtórnym, kosztowały nie mniej od konkurencyjnych super Telefunkenów. (Czasami te 759B pojawiają się jeszcze na aukcjach, ale to same podróbki.)

Darowałem sobie powrót do komputera, ograniczając kwestię porównań do samego odtwarzacza. Wzmacniacz lampowy i tak nie nadaje się do komputerowych okolic, a chociaż Kingsound M-20 wzbudzał się tylko sporadycznie i bardzo nieznacznie, to jednak od czasu do czasu zaczynał pykać w lewym kanale, co było irytujące. Tak więc przy komputerze ewentualnie kiedyś z tańszym tranzystorem, a lampy pozostawmy odtwarzaczom i gramofonom.

Już kilka godzin po włączeniu podmienionych lamp rzuciłem na ich brzmienie uchem, goniony ciekawością o zmiany. Naturalnie było to dalece przedwczesne, bo przecież dowolnym lampom zaleca się minimum sto godzin grania i w dawnych czasach istniały nawet specjalne urządzenia do ich wygrzewania na dużych, mogących pomieścić kilkaset sztuk paletach. Pozwalały one także odrzucać wstępnie sztuki wadliwe, ale dzisiaj nikt takich rzeczy nie robi, choć trzeba przyznać, że lampy Gold Lion przyjechały pomierzone i sparowane w duet sterujących i kwadrę mocy. Ale mimo iż zapewne jeszcze nie grane, pokazały brzmienie odmienne. I tu się dość mocno zdziwiłem, bo aczkolwiek oczekiwałem odmiany, to nie do końca takiej. Zazwyczaj lampy powstające w Rosji grają szczegółowo i dynamicznie, ale twardo i z okrojoną melodyką.

King-Sound_H3_009_HiFi Philosophy

Pora na doznania dźwiękowe – podpinamy więc nasz elektrostatyczny tandem do jednego z najprzedniejszych źródeł na rynku…

W pierwszych sekundach słuchania wydaje się, że są w porządku, a potem wyłazi cała ich kanciastość konturu pospołu z brakiem melodycznej ogłady, zamieniając u kogoś znającego możliwości najlepszych dawnych marek słuchanie w mękę. Ale nie tym razem, albowiem muzyczny obraz systemu Kingsound z lampami Gold Lion wciąż pozostał głęboki, nasycony barwą, melodyczny i ciepły, choć jednocześnie zaznaczyła się większa predyspozycja do budowania negatywnej nastrojowości, a więc umiejętność nie tylko kreowania nastroi życzliwych i pogodnych, ale także posępności, grozy i smutku. To nie było już zawsze miłe tra-la-la-la – nieodmiennie ciepłe i słodkie – bo chociaż nuta ciepła (brana oczywiście po części także od Accuphase) pozostała, to jednak wszystko spoważniało i przesunęło się ku potrafiącej wziąć na siebie dowolny wymiar emocjonalny neutralności. Nie tej jednak z odwyku, co straszy wychudzoną bladością, tylko ciepłej, nasyconej, kalorycznej, z mocną barwą i światłocieniem.

Sięgnąłem po kilka płyt, by posłuchać ich przy komputerze z przetwornikiem Phasemation, wzmacniaczem Trilogy i słuchawkami HD 800, a następnie zaaplikowałem te same utwory Kingsound z Accuphase. System komputerowy miał w porównaniu wyzerowaną temperaturę, mniej czarne tło, mniej nasycenia barw, wydatniejszą akustykę i dalej od siebie rozlokowane źródła dźwięku pośród rozleglejszej w każdym kierunku przestrzeni. Jednak także elektrostatom z nowymi lampami przybyło przestrzenności, i to nawet bardzo wyraźnie, tak więc nie odstawały pod tym względem znacząco, a jednocześnie grały cieplej, pełniej i z innym światłem.

To nie do końca jest precyzyjne porównanie, ale chcąc oddać nastrój obu prezentacji można powiedzieć, że tor przy komputerze dawał oświetlenie w stylu zachmurzonego poranka, choć w żadnym razie nie z brakiem przejrzystości. Tą miał perfekcyjną, ale światło nieco blade, chociaż z cieniami po zakamarkach. Można krótko i zwięźle powiedzieć, że światło miał po prostu białe.

King-Sound_H3_015_HiFi Philosophy

…i sprawdzamy, na jaką ekwilibrystykę stać przybysz z Hong Kongu.

Natomiast elektrostaty z Accuphase bliższe były światłu świec, rozpraszającemu mrok i odbijającemu się w licznych złoceniach; coś jak kolacja przy świecach w pałacowej, pełnej złoceń sali. Tak z przepychem i bardziej obficie, a nie o poranku na łące. Za mocno to oczywiście kontrastuję, chcąc oddać atmosferę, ale nie znowuż tak bardzo, bo jednak różnice w nastrojowości i oświetleniu były duże, a śladowe ocieplenie wzmacniacza Trilogy w systemie komputerowym, o którym pisałem w jego recenzji, zupełnie zdominowane zostało wydatnym ciepłem wzmacniacza lampowego i znanego z ciepłego grania odtwarzacza.

Pozostało jeszcze cierpliwie odczekać chociaż dni parę, by się przekonać, w jakim kierunku system elektrostatyczny z nowymi lampami będzie ewoluował. Tak więc odczekałem, a na koniec uczyniłem porównanie finalne.

Na jakieś bardzo długie czekanie czasu wprawdzie nie było, bo cykl wydawniczy też ma swoje prawa, lecz już na przestrzeni kilku dni zaznaczył się przyrost wyrazistości i stopniowe odchodzenie od dominującej ciepłej pełni na rzecz większych zdolności konstruktywistycznych. Więcej zaczęło się dziać na dalszych planach, jak również na bliskim pokazało się więcej akustyki, a wraz z nią kształtowanie większej złożoności. Na szczęście nie towarzyszyła temu utrata nasycenia, spadek siły wyrazu, ani zaburzenia koherencji, a jedynie temperatura minimalnie się obniżyła, a światło stało odrobinę bielsze. Jednak styl całościowy pozostał niezmieniony, wzbogacany o nieco ciekawszą akustykę i większą stanowczość konturu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: KingSound KS-H3 – czyli powrót elektrostatów

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Bardzo obszerna i profesjonalna recenzja,to naprawde super oferta 2400$ za sluchawki i wzm elektrostatyczy i tak swietnie grajacy tor sluchawkowy.
    Mozna kupic same sluchawki tu opisane i polaczyc z jakimkolwiek wzm i LST kolegi Ductusa i mamy super granie,przypominam ze LST to takie urzadzenie ktore polaczone z dowolnym wzm daje mozliwosc sluchania sluchawek ekektrostatycznych z tego co koledzy audiofile pisza to nowa epoka w uniwersalnosci a jak gra to fenomenalnie,musze sam posluchac,musisz tez to Piotrze przetestowac,podlaczasz LST do swojego referencyjnego wzm lampowego i gra to wsoaniale,bynajmniej tak twierdza posiadacze.

  2. ductus pisze:

    Mirku już rozmawiałem z Piotrem, że mu podeślę LST HBZ do testów. Na razie, niestety, każdy egzemplarz traf Lundahla jest wykonywany indywidualnie na zamówienie i terminy wykonania są dalekie, więc trzeba będzie poczekać. A pojawia się jeszcze elktrostatyczny Hifiman, więc będzie z LST ciekawie. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy