Recenzja: KingSound KS-H3 – czyli powrót elektrostatów

Budowa

   Zróbmy tradycyjną rozpiskę i przegląd tego, czego będziemy słuchali. Do dyspozycji mamy słuchawki KS-H3, a więc te lepsze, flagowe, oraz lepszy, dedykowany im wzmacniacz  M-20. Zacznijmy od słuchawek.

KS-H3

KingSound_H3_013_HiFi Philosophy

Zacznijmy od początku, czyli od rozpakowania rzeczonych słuchawek.

Kingsound KS-H3 to, jaki mówiłem, słuchawki otwarte i oczywiście elektrostatyczne. Są lekkie, wygodne, dosyć obszerne i o membranie podobnie dużej jak ta od modeli Staxa, a producent utartym przez Sennheisera wzorem zaczyna ich opis od podkreślenia zalet bycia konstrukcją elektrostatyczną. Pozwólmy mu na to i przypomnijmy, że słuchawki tego typu nie mają w centralnym punkcie membrany okrągłej lub w jednym z ognisk eliptycznej (jak to ma miejsce w przypadku driverów Tesla od Beyerdynamica) pojedynczej cewki wprawiającej ją promieniście w drgania o charakterze mechanicznym, tylko membrana ta jest elektrycznie nieobojętna i zawieszona pomiędzy dwiema siatkami stanowiącymi elektrody, których naprzemienne skoki ładunku i napięcia powodują natychmiastową reakcję zbliżania lub oddalania, adekwatną do kierunku i natężenia polaryzacji. A ponieważ to elektryczne łopotanie odbywa się jednocześnie na całej powierzchni, powstają o wiele mniejsze zniekształcenia niż podczas stopniowego rozchodzenia się mechanicznych drgań na membranach dynamicznych, a w dodatku czas reakcji, czyli tak zwanej odpowiedzi impulsowej, jest krótszy.

Wszystko to powinno dać w praktyce dźwięk o wiele lepszej jakości, ale że na naszym najlepszym ze światów (jak utrzymywał Leibniz) nie ma nic darmo, ceną za taką szybkość i precyzję jest wyjątkowa delikatność membrany i związane z nią trudności w oddawaniu dźwięków o niskich częstotliwościach oraz przydawaniu dźwiękowi masy. Inaczej mówiąc dźwięk tańszych elektrostatów w praktyce często okazuje się delikatniejszy, bardziej ezoteryczny i bardziej nerwowy. Poza tym przetworniki dynamiczne mają tę dodatkową przewagę, że szereg firm od dziesiątek lat pracuje nieprzerwanie nad ich doskonaleniem, a elektrostaty w ostatnich dekadach rozwijał wyłącznie Stax, bo Jacklin Float raczej spoczywał na laurach. A Stax to firma wprawdzie sławna i bardzo szanowana, ale niewielka, mająca ograniczone możliwości badawcze.

King-Sound_H3_010_HiFi Philosophy

A pomysł na opakowanie tych że jest naprawdę godny pochwał.

Tak więc teoretycznie gorsze przetworniki dynamiczne miały rozwojową przewagę. Powstaje jednocześnie pytanie, dlaczego w ogóle na nie stawiano, skoro teoretycznie biorąc elektrostatyczne podejście było lepsze? Odpowiedź okazuje się prosta i jak zwykle w dzisiejszych czasach motywowana ekonomicznie: drivery dynamiczne były tańsze, łatwiejsze w produkcji i łatwiejsze do napędzania. Czyli taniocha i łatwizna górą, można powiedzieć. Gwoli uczciwości trzeba jeszcze podkreślić (choć niby wszyscy o tym wiedzą), że najlepsze elektrostaty w dziejach – Sennheiser Orpheus i Stax SR-Ω – prezentowały poziom, na którym stawianie zarzutów o brak basu czy nerwowość ma sens podobny do zarzucania Ferrari, że jest czerwone, co piszę na wszelki wypadek, żeby nikt nie miał wątpliwości.

Wracając do naszych Kingsound KS-H3. Jak wszystkie słuchawki elektrostatyczne okazują się lekkie i jak niemal wszystkie wygodne. Muszle mają okrągłe, a ich budowę otwartą powoduje szereg małych otworów układających się pierścieniowo w coraz większe koła na zewnętrznych pokrywach. By uniknąć jednostajności dwa ostatnie z tych kół są trochę odsadzone od reszty, niczym otoczka wokół jednolitego plastra, a sama pokrywa jest metalowa i napylona proszkowo na czarno, z ozdobną ciemnozłotą obwiednią na samej krawędzi. Alternatywę dla tej czerni stanowi wykończenie srebrne, w którego przypadku obwiednia nie jest złota tylko w kolorze rubinowym.

Muszle są bardzo płytkie, a pady płytkie są także; bez profilu, z bardzo dobrej gatunkowo, cieniutkiej sztucznej skóry, co powinno ucieszyć ekologów a co mnie także cieszy. Sam chwyt pałąka to dwa metalowe półkola z nierdzewnej stali stopowej o punktach mocowania opaski nagłownej w postaci aluminiowych od zewnątrz pokryw, po wewnętrznej stronie z przykręconymi plastikowymi uchwytami skórzanej opaski przychodzącej bezpośrednio na głowę, a u szczytu z mocowaniem pałąka właściwego, sporządzonego z dwóch płaskowników identycznej stali stopowej co mocujące półkola.

King-Sound_H3_025_HiFi Philosophy

3, 2, 1… KingSound KS H3.

Regulacja wysokości zawieszenia jest automatyczna, jako że opaska ma na końcu półelastyczne, wysuwające się taśmy, a całe rozwiązanie jest skopiowane od Staxa.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: KingSound KS-H3 – czyli powrót elektrostatów

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Bardzo obszerna i profesjonalna recenzja,to naprawde super oferta 2400$ za sluchawki i wzm elektrostatyczy i tak swietnie grajacy tor sluchawkowy.
    Mozna kupic same sluchawki tu opisane i polaczyc z jakimkolwiek wzm i LST kolegi Ductusa i mamy super granie,przypominam ze LST to takie urzadzenie ktore polaczone z dowolnym wzm daje mozliwosc sluchania sluchawek ekektrostatycznych z tego co koledzy audiofile pisza to nowa epoka w uniwersalnosci a jak gra to fenomenalnie,musze sam posluchac,musisz tez to Piotrze przetestowac,podlaczasz LST do swojego referencyjnego wzm lampowego i gra to wsoaniale,bynajmniej tak twierdza posiadacze.

  2. ductus pisze:

    Mirku już rozmawiałem z Piotrem, że mu podeślę LST HBZ do testów. Na razie, niestety, każdy egzemplarz traf Lundahla jest wykonywany indywidualnie na zamówienie i terminy wykonania są dalekie, więc trzeba będzie poczekać. A pojawia się jeszcze elktrostatyczny Hifiman, więc będzie z LST ciekawie. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy